Większość osób marzy o klasyku, który we wnętrzu roztacza aromat tradycyjnie garbowanej skóry. Pieprzowy, zdecydowany, trudny do pomylenia z czymkolwiek innym, kojarzy się z luksusem minionej epoki, gabinetem dżentelmena, krótko mówiąc, jest zdecydowanie pozytywnie odbierany. Niestety zazwyczaj oldtimery pachną stęchlizną, kurzem, grzybami i pleśnią, żeby nie powiedzieć – mokrym psem. Czemu tak się dzieje i jak z tym walczyć? Wielu powie, że tekturowa zawieszka w kształcie drzewka pod lusterkiem rozwiązuje problem w całości. Cóż, jeśli lubicie niepowtarzalny aromat zaniedbanej taryfy, to faktycznie mamy rozwiązanie. Jeśli jednak celujemy w nieco wyższe progi, warto zlokalizować źródła nieprzyjemnych woni.

Pierwszą rzeczą do zrobienia jest sprawdzenie szczelności nadwozia. Uszczelki nasuwają się niemal automatycznie, ale warto sprawdzić kilka innych obszarów. Bardzo częstym problemem są niedrożne odpływy w drzwiach i brak folii uszczelniających płaty tapicerskie od wnętrza drzwi. Bez nich tapicerki szybko łapią wilgoć, co prowadzi do ich odkształcania, gnicia i oczywiście powstawania zapachów. Drugim z elementów jest szczelność podłogi i przegrody czołowej. Pomijając korozję, która często stanowi źródło przecieków, problemem mogą być gumowe przelotki przewodów i zaślepki, które po latach się wykruszają i rozpadają. W tym miejscu warto zatrzymać się na dłużej i nalać wody w podszybie przednie, szczególnie w kratki wlotu powietrza do kabiny. Mają one swoje odpływy, ale często zalegające w nich liście blokują je, co z kolei prowadzi do przecieków przez elementy nawiewów lub korozji w trudno dostępnych miejscach. Nie sposób pominąć szyberdachów, których odpływy muszą być idealnie drożne. Najłatwiej sprawdzić je, odsuwając płytę i lokalizując otwory w jej zagłębieniu. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydają się czyste, warto wlać w nie wodę z butelki – płyn powinien natychmiast pojawić się pod autem. Jeśli tak się nie dzieje, to prawdopodobnie uszkodzeniu uległa gumowa rurka łącząca blaszane elementy systemu odwadniania. Zwykle oznacza to, że cała woda z dachu ląduje we wnętrzu auta lub w bagażniku, tyle tylko, że pod tapicerką.

Bardzo często mamy do czynienia z autami, którym w przeszłości zdarzało się jeździć z przerdzewiałym progiem czy dziurą w podłodze. Wszak nie mieszkamy w rejonach, które oszczędzają auta pod tym względem. Warto sprawdzić, w jakiej kondycji są elementy pod wykładzinami w tych miejscach. Świeżo naprawiony próg mógł mieć dziurę przez dziesięć poprzednich lat, a podczas każdego deszczu wygłuszenia pod wykładziną nasiąkały wodą i błotem spod kół samochodu. Takie elementy potrafią schnąć latami, a w tym czasie są idealnym środowiskiem dla pleśni i innych grzybów. Jedynym całkowicie skutecznym sposobem jest wyrzucenie ich. Z doświadczenia wiem, że nic tak nie wpływa na zapach we wnętrzu pojazdu, jak wymiana wykładziny i miękkich wygłuszeń na nowe.

Miękkie elementy tapicerskie nie są wolne od problemu. Ich pranie często go nie rozwiązuje. Pamiętajmy, że podczas takiego zabiegu udaje się usunąć zanieczyszczenia tylko z wierzchniej warstwy tapicerki. To, co zostaje pod spodem – a często jest tego naprawdę dużo, w postaci filcu, gąbek, mat kokosowych, a nawet końskiego włosia – pozostaje de facto nietknięte. Ekstremalne przypadki wymagają wymiany wszystkich tych warstw, aby osiągnąć wymierny rezultat. Starej generacji auta pod podsufitką miewają naklejone warstwy filcu, które poza funkcją wyciszającą świetnie chłoną zapachy.

W sklepach jest ogromny wybór produktów do zapewnienia wnętrzu auta aromatu świeżości. Pominę teraz największą część asortymentu, czyli zapachy samochodowe – potraktujmy je jak wodę toaletową dla ludzi. Stosujemy ją na czyste ciało, a nie zamiast kąpieli czy prania ubrań. Różnego rodzaju eliminatory zapachów mogą być bardzo pomocne, ale trzeba pamiętać o ich precyzyjnym użyciu. Jeśli wiemy, że źródłem zapachu jest plama po produkcie spożywczym rozlanym na dywaniku, to faktycznie, po jego upraniu możemy zastosować punktowo preparat, który dzięki enzymom potrafi rozłożyć i zneutralizować resztki zanieczyszczenia. Niestety wypsikanie pełnego opakowania na ślepo we wnętrzu starego auta raczej nie przyniesie spodziewanego rezultatu. Popularnym zabiegiem jest ozonowanie auta. Ozon skutecznie radzi sobie z wieloma typami niemiłych woni. Niestety w klasykach jego użycie może być ryzykowne – utlenianie nie tylko wpływa na organiczne źródła zapachów, ale sprzyja też starzeniu materiałów i skór naturalnych.

Stare auto zawsze będzie miało swój zapach. Od nas jednak zależy, czy będzie to smród starej szopy czy woń eleganckiego salonu. Regularne odkurzanie i sprzątanie pomoże utrzymać efekt. Na tym etapie można ewentualnie pomyśleć o "odświeżaczu powietrza". Wybór na rynku jest nieograniczony, od aromatu klubu ze striptizem do zapachu naturalnej skóry.