Nissan President Miyagata
Auto na ostatnią drogę
W naszych stronach karawany pogrzebowe zazwyczaj wyglądają jak wydłużone i podwyższone kombi, utrzymane są w stonowanych kolorach, pozbawione krzykliwych dekoracji. Ich japońskie odpowiedniki nie stosują się do żadnej z tych zasad.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Mówi się, że co kraj, to obyczaj, ale po ujrzeniu tego pojazdu przez długi czas nie mogłem przejść nad nim do porządku dziennego. Wygląda jak buddyjska świątynia postawiona na samochodzie. I to nie byle jakim, bo pod złotymi zabudowaniami znajduje się luksusowy Nissan President. Nie jest to przy tym żadna wkrętka, wszystko zrobiono całkowicie na poważnie. Jak to możliwe, że na tej samej planecie pojazdy wykonujące tę samą robotę wyglądają aż tak odmiennie? I jak to jest możliwe, żeby jakikolwiek pojazd pogrzebowy wyglądał właśnie tak? Aby zrozumieć, o co tu chodzi, trzeba zagłębić się w japońską historię i kulturę.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Taki wygląd karawanu pogrzebowego wynika z japońskiej kultury wymieszanej z zagranicznymi wzorcami. Przywiązuje się tam dużą wagę do odpowiedniej oprawy transportu trumny ze zmarłym.
Nissan President @PIOTR CIECHOMSKI
Nissan President oryginalnie nastawiony był na komfort pasażerów z tyłu. Wychodzi na to, że nic się w tej materii nie zmieniło.
Karawan – Co kraj, to obyczaj
Można powiedzieć, że idea tego pojazdu jest wypadkową japońskiej religii, tradycji nobe-okuri i pośrednio odchodzenia od polityki izolacjonizmu. Nobe-okuri to ceremonia transportowania trumny do krematorium lub miejsca pochówku. W sytuacji, kiedy coraz więcej krematoriów ulokowano na przedmieścia, pokonanie dłuższego dystansu stanowi logistyczne utrudnienie, dlatego zainspirowano się zagranicą, gdzie do przewożenia trumien służą specjalnie przygotowane pojazdy. Do Japonii importowano z USA pojazdy przerobione na karawany pogrzebowe, które miały tylną część nadwozia dostosowaną do przewozu trumny ze zmarłym. Wielu ludzi było jednak bardzo przywiązanych do tradycji, dlatego zaczęto bezduszne wehikuły przebudowywać na własne, bogato zdobione kondukty pogrzebowe. Tylny sektor takich pojazdów zabudowywano konstrukcją wyrzeźbioną w pałacowym stylu miyagata, z wykorzystaniem wielu elementów japońskich wierzeń, jak smoki, ptaki czy kwiaty lotosu. Symbole odnoszą się do religii shinto i buddyzmu, bo w Japonii przenikanie się obu wierzeń we wszystkich sferach życia nie stanowi najmniejszego problemu. Pierwsze tak wyglądające samochody pojawiły się na drogach w latach 20. ubiegłego wieku i przez dłuższy czas była to jednostkowa produkcja, a nie zjawisko masowe. Konstrukcje tego typu nie były jednak wytworem chałupniczego rzemiosła, lecz rzetelną pracą firm karoseryjnych. Naturalnie, samą pracę wykonywano ręcznie, niemniej zajmował się tym wykwalifikowany personel.
@archiwum
Pierwsze karawany w stylu pałacowym, czyli miyagata, pojawiły się w latach 20. ubiegłego wieku. Często wyglądały jak sakralne świątynie postawione na kołach.
@archiwum
Na początku jako bazę takiego pojazdu wykorzystywano głównie amerykańskie Packardy, chociaż – rzadziej – zdarzały się również samochody z Europy.
@archiwum
Przynajmniej do końca lat 60. tylna zabudowa w stylu sakralnym stanowiła dominujący element architektury. Później nieco ją stonowano, tak że część samochodowa odcinała się wyraźniej.
Bazą do zbudowania takiej konstrukcji były luksusowe samochody amerykańskie, chociaż zdarzały się też auta europejskie, na przykład Mercedesy. Na archiwalnych fotografiach najczęściej przewija się marka Packard, zwłaszcza na samym początku istnienia tego trendu. Samochody japońskie dołączyły znacznie później. Powód był bardzo przyziemny: w tamtych latach w Japonii nie produkowano po prostu pojazdów godnych przebudowy na karawan w stylu miyagata. Rozkwit najbardziej okazałych konstrukcji przypadł na przełom lat 50. i 60. W ekstremalnych wydaniach karawan od świątyni odróżniały tylko obracające się koła. Czasami dało się też zauważyć jakieś kontury przedniej części oryginalnego nadwozia. Później było już więcej auta w aucie, aczkolwiek nie oznaczało to bynajmniej, że same zabudowy stały się skromniejsze. Wręcz przeciwnie, nadal były ogromne i przytłaczające, jednak bardziej odcinały się od samochodowej części.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Już z daleka pojazd przyciąga wzrok i zwraca uwagę przechodniów. Ludzie przez długi czas drapią się po głowie i dumają, cóż to za konstrukcja.
Zauważalny wzrost popularności karawanów w stylu miyagata przypadł na lata 80., kiedy w Japonii zaczęto z coraz większą częstotliwością organizować huczne pogrzeby w amerykańskim stylu. Odpowiedzią było zawiązanie wielkich korporacji pogrzebowych, które wychodząc naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa, zamawiały pojazdy tego typu w karoseryjnych manufakturach. Tak jak wcześniej, za bazę do przeróbek wciąż robiły amerykańskie samochody wyższej klasy, aczkolwiek często przerabiano również auta lokalnej produkcji, głównie Toyoty Crown. Nieraz trafiały się także luksusowe samochody, jak na przykład monumentalny Lincoln czy Cadillac.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Shisa, w japońskiej kulturze lew stróżujący, ma odpowiadać za bezpieczeństwo zmarłego przewożonego wewnątrz auta.
Każdy wzrost kiedyś kończy się spadkiem. Dlatego po 2000 r. liczba tego rodzaju karawanów na służbie zaczęła maleć. Spowodowane było to m.in. odchodzeniem Japończyków od hucznych pogrzebów, a skłanianiem się ku kameralnym ceremoniom w rodzinnym gronie. Zwalisty i krzykliwy samochód pogrzebowy pasował w takiej sytuacji jak kwiatek do kożucha. Co więcej, japońskie przepisy w pewnym momencie ograniczyły możliwość użytkowania takich pojazdów, co było odpowiedzią na skargi obywateli traktujących widok przejeżdżającej świątyni jako zły omen. Obecnie w czynnej służbie w Japonii pozostaje około 400 takich pojazdów. Kilka kolejnych karawanów w tym stylu porusza się w okolicznych państwach, między innymi w Mongolii. Zostały one podarowane mongolskiemu rządowi na przestrzeni kilku lat, a że doskonale wpisują się w tamtejsze obyczaje, ich silniki są gaszone tylko do tankowania.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Zabudowa sprawia wrażenie niezwykle masywnej, w praktyce waży jedynie około 350 kg. To zasługa lekkiego sosnowego drewna użytego do budowy.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Kierowca, choć pełnił tutaj drugoplanową rolę, nie mógł narzekać na niegodne warunki pracy mimo skróconej kabiny.
Karawan – Buddyjska świątynia
Prezentowany pojazd został wyprodukowany w 1986 r. W miarę rozpowszechniania się karawanów tego typu za ich podstawę zaczęły służyć coraz skromniejsze auta z mniejszymi silnikami. Samochody z najwyższej półki wykorzystywano w tym celu już niezwykle rzadko, dlatego Nissan President stanowi ciekawy wyjątek. Jakkolwiek by patrzeć, oryginalnie limuzyna ta powstała z naciskiem na pasażerów podróżujących z tyłu, więc na swój sposób założenie zostało zachowane. Wóz z racji nowej funkcji został wypatroszony za słupkiem B i pozbawiony karoserii powyżej linii okien. Znajdująca się tam zabudowa, niczym w amerykańskim sedanie full-size, wsparta jest na konstrukcji ramowej. Do nadwozia samochodu przytwierdzono stalowy szkielet, który następnie obudowano lekkim, najprawdopodobniej sosnowym drewnem. Od góry całość przykryto miedzianym poszyciem. Chociaż zabudowa wygląda jak budynek sakralny, w rzeczywistości waży jedynie 350 kg. Na wadze osiąga zatem podobny wynik jak nadbudowa pojazdu kempingowego. Trudno w to uwierzyć, ale zdobienia na widocznym egzemplarzu są… stonowane. Znacznie częściej spotyka się rzeźbienia z ogromnymi, wijącymi się smokami, a od złotych inkrustacji można oślepnąć. Tutaj mamy niemal gładkie zadaszenie i przewagę drewna nad złotem.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Przednia część nadwozia do słupka B niczym nie różni się od fabrycznej, włącznie z detalami…
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
...tylna natomiast to już zupełnie inna historia. Z tej perspektywy pojazd bardziej przypomina świątynię niż samochód.
Dostęp do wnętrza możliwy jest za pośrednictwem dwuskrzydłowych drzwiczek, które w pozycji otwartej przytrzymują niewielkie magnesy, jak w meblościance. W środku unosi się charakterystyczny zapach, zupełnie jak w drewnianym kościele. Wnętrze jest dodatkowo zdobione materiałową podsufitką, jeżeli można tak nazwać ten element. Trumna z nieboszczykiem wsuwana była do środka, po czym za jej właściwe ułożenie odpowiadał… silnik podnośnika szyby. Mechanizm znajduje się pod podłogą i przesuwa specjalny uchwyt, który przyciąga trumnę do przedniej ściany. Cóż, jedni mają elektrycznie dociąganą tylną klapę w kombi, a inni… Przejdźmy dalej.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Cały dach dodatkowej zabudowy pokryty jest miedzianym poszyciem. Widać to po charakterystycznej kolorystyce.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Całą zabudowę wykonano manualnie w firmie karoseryjnej. Dziełem rączek inżynierów są zarówno zewnętrzne rzeźbienia, jak i wewnętrzny materiał zawieszony pod sufitem.
Jak wygląda jazda japońskim karawanem z perspektywy kierowcy? Pamiętajmy, że punktem wyjścia jest pojazd z najwyższej półki – Nissan President. To taki lokalny Rolls-Royce, czyli samochód długowieczny, raczej nieidący z duchem zmian, ale za to wykonany z materiałów najwyższej próby. Niektórzy powiedzieliby, że jest przestarzały, lecz dla mnie lepszym określeniem jest słowo "tradycyjny". Model oznaczono kodem H251, chociaż w gruncie rzeczy jest to po prostu lifting H250, który z kolei stanowi płynne przejście ze starszego modelu H150. Oznacza to, że fundamenty pod konstrukcję tego Nissana położono już w 1966 r., równe dwie dekady przed jego wyprodukowaniem.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Pomimo że z założenia President jest luksusową limuzyną, dominują w nim minimalistyczne akcenty. Prostota obroni się w każdej epoce.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
4,4-litrowy silnik V8 powstał specjalnie do tego modelu. To rozwiercona o prawie pół litra jednostka ze starszego Presidenta.
President powstał jako konkurencja dla Toyoty Century, ale niestety, nie zdobył uznania rodziny cesarskiej i pozostał w cieniu. Być może jest to efekt odmiennego stylu, ponieważ o ile Toyota symbolizowała Japonię, o tyle Nissan był mocno inspirowany amerykańskim nurtem. Widać to właściwie w każdym zakamarku, zaczynając od pontonowej stylistyki, przez silniki, na sposobie prowadzenia kończąc. Do napędu służy widlasty silnik z ośmioma cylindrami i o pojemności 4,4 l. Stanowi to rozwój jednostki ze starszego Presidenta, którego napędzała ta sama konstrukcja, ale o kubaturze 4 l. O wyjątkowości tego modelu w ofercie Nissana świadczy też to, że ów silnik zaprojektowano tylko i wyłącznie do niego. Napęd na tylną oś przekazuje trzybiegowy automat, oczywiście, z selektorem przy kierownicy.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
W latach 80. samochody pogrzebowe budowano głównie na bazie Toyoty Crown. Takie pojazdy jak Nissan President czy konkurencyjna Toyota Century należały do dużej rzadkości.
@archiwum
Jednym z dominujących motywów japońskich religii jest smok. Jego wyrzeźbiona sylwetka niejednokrotnie stanowiła wyraźny element karawanów miyagata.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Nissan President, jak na szanującą się flagową limuzynę przystało, miał swój własny znak fabryczny.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Chociaż pojazd wygląda szokująco, zabudowa tego egzemplarza jest stonowana. Powstawały naprawdę ekstremalne budowle, z wijącymi się smokami włącznie.
Samochód nadal jednak ma w sobie dużo japońskiego pierwiastka, chociażby w sposobie wykonania wnętrza. W Kraju Kwitnącej Wiśni od skóry znacznie bardziej poważano welur, z którego wykonano tapicerkę siedzeń. Zamiłowanie Japończyków do wszelakiej elektroniki oddaje ogrom przycisków i przełączników na tablicy przyrządów. Po przeróbkach polegających na amputacji tylnej części nadwozia pozostawiono przyciski funkcyjne, które nie mają już żadnego znaczenia. Przykładowo w drzwiach kierowcy znajduje się komplet ośmiu przycisków do sterowania elektrycznymi szybami. Tak, ośmiu. Silniczek elektryczny obracał również fletnerkami, i to zarówno w przednich, jak i tylnych drzwiach. Naturalnie, aktualnie wystarczą jedynie cztery. Dodatkowo w gąszczu guziczków na tablicy przyrządów znajduje się również ten odpowiedzialny za odryglowanie klapy bagażnika, która jest już tylko wspomnieniem.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Pełna klawiatura od elektryki szyb. Łącznie poruszało się aż osiem elementów, po obcięciu tylnej części nadwozia aktywne pozostały cztery w przednich drzwiach.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
President jest tradycyjnym samochodem, niemniej ma bogate wyposażenie, m.in. w formie sterowania klimatyzacją.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Ten niepozorny przycisk to dociąganie trumny do przedniej ściany zabudowy. Funkcję napędu pełni zaadaptowany elektryczny podnośnik szyby.
Karawan – Szok i niedowierzanie
Jest to pojazd pełen sprzeczności. Kabina pasażerska kończy się zaraz za przednimi siedzeniami, więc zajmowanie pozycji wewnątrz przypomina wsiadanie do ciasnego pikapa. A że to luksusowy samochód, wycieranie spodni o kierownicę i potykanie się o pedał gazu trochę nie przystoi. Uruchomienie rozrusznika budzi do życia silnik V8, którego doskonale przytłumiony bulgot sugeruje obcowanie z potężną maszyną. W rzeczy samej, silnik swoimi parametrami pozwala na popis siły, z zadymionym startem włącznie, ale przecież samochodem o takim przeznaczeniu nie wypada tak jeździć. Nie da się natomiast przejechać nim przez polskie miasto niezauważonym. Szok, zachwyt i niedowierzanie to emocje najczęściej towarzyszące mijającym go ludziom. Ze względu na wysokość wynoszącą niemal 2,5 m, ale również przez bardzo nieregularne wymiary całej zabudowy, często pomiędzy przeszkodami konieczne było poruszanie się defiladowym tempem, co ściągało jeszcze więcej spojrzeń. Nie wspominając już o pozostawieniu wozu na parkingu. Jeżeli w dowolnym momencie podczas czytania tego materiału zadaliście sobie pytanie "Po co komukolwiek taki samochód?", to teraz jest ono jeszcze bardziej zasadne.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Manewrowaliście kiedyś "blaszakiem"? To będzie wasz jedyny punkt zaczepienia.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Nissan wzorowany był na amerykańskich limuzynach, stąd w jego wzornictwie wiele jest nawiązań do tamtejszej motoryzacji.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Każdy prędzej spodziewałby się hiszpańskiej inkwizycji niż wyjeżdżającego znienacka tak egzotycznego pojazdu.
I tak doszliśmy do najbardziej tajemniczej kwestii: jak taki pojazd znalazł się w Polsce? Pewnego dnia niczego jeszcze niespodziewający się Szymon, późniejszy właściciel Nissana, przeglądał ogłoszenia na japońskim rynku w poszukiwaniu czegoś, co będzie znacznie lepiej wyrażać kraj pochodzenia niż kolejny taki sam Mercedes. Samochód kupił na zasadzie: co ja właśnie zrobiłem?! Początkowo przyszło przerażenie, następnie wyparcie, rezygnacja, a dopiero na samym końcu zachwyt. Wystarczyło się po prostu przejechać, poczuć te dziesiątki spojrzeń podczas zwykłej przejażdżki dookoła komina, aby szybko wsiąknąć w ten wóz [choć to może nie najlepsze określenie w tym kontekście – przyp. red.]. Przyznać jednak trzeba, że zastosowanie takiego pojazdu jest bardzo, mówiąc delikatnie, niszowe. Poza byciem egzotyczną ciekawostką i ewentualnie żywą reklamą firmy pogrzebowej praktycznych zastosowań brak. Niemniej, jeżeli jakiś pojazd wyraża Japonię całym sobą, jest to właśnie karawan miyagata.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Oto właściciel tego egzotycznego pojazdu. Ma dziwne hobby, nie zrozumiesz.
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Wysokość całego pojazdu wynosi około 2,5 m. Zapewnia to wyśmienite przechyły i ten zastrzyk adrenaliny, czy zabudowa zmieści się pod wiaduktem.
NISSAN PRESIDENT 250/251/252 – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1973–1990
SILNIK
Typ Y44, benzynowy, V8 16v, OHV, umieszczony wzdłużnie z przodu, zasilany wtryskiem
Śr. cyl./skok tłoka: 92/83 mm
Pojemność skokowa: 4414 cm³
Moc maks.:200 KM/4800 obr./min
Maks. moment obr.:
338 Nm przy 3200 obr./min
NAPĘD
Na tylne koła, skrzynia automatyczna, 3-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie: podwójne wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
Tylne: sztywny most napędowy, wahacze wzdłużne, wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
HAMULCE
Hydrauliczne, ze wspomaganiem, tarczowe wentylowane na przedniej osi, bębnowe na tylnej osi
WYMIARY I MASY
(wersja fabryczna)
Dł./szer./wys.: 528/179/146 cm
Rozstaw osi: 285 cm
Masa własna: 1900 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 180 km/h
Przysp. 0–100 km/h: 12,6 s
NISSAN PRESIDENT @PIOTR CIECHOMSKI
Wyrzeźbione detale przedstawiają różne symbole japońskich religii: shinto i buddyzmu. Współistnienie wielu wierzeń stanowi tutaj codzienność.
@archiwum
Chociaż z początku może być trudno w to uwierzyć, zabudowa karawanów pogrzebowych miyagata powstawała całkowicie na poważnie, a nie w ramach wkrętki.
za pomoc w realizacji sesji dziękujemy domowi aukcyjnemu ardor auctions.