Chevrolet Caprice po amerykańsku
Manhattan i Brooklyn są u Was w mieście! Tak, to prawda. Wystarczy tylko wsiąść do jakiegoś porządnego amerykańskiego V8 i spokojnie potoczyć się po ulicach. Ameryka wokół zrobi się sama. I choć w Chevrolecie Caprice nie ma gdzie odstawić puszki z colą, a prowadząc trzeba się trzymać kierownicy, to każdy spalony litr paliwa jest tego warty.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
To zdjęcie zrobiliśmy na Brooklynie. Tak było, nie oszukujemy.
Jak w twoim życiu znalazł się Chevy?
Na motoryzację i samochody byłem skazany od urodzenia. Wychowałem się w sąsiedztwie warsztatu wujka. Marek, bo tak miał na imię, był blacharzem, lakiernikiem i mechanikiem. Przez jego ręce w latach 80. i 90. przewijały się różne auta. Od Maluchów, sześciocylindrowych "rekinów", po Porsche 924/944. Bywałem tam prawie codziennie i chłonąłem. Mogłem wsiadać do Garbusa (dzisiaj wiem, że to był tzw. Oval), Golfa GTI Mk 1 czy do tego, co tam stało w kolejce do naprawy, i udawać, że jadę. Mechanikiem był też sąsiad, który całe życie przejeździł Mercedesami. W czasach smutnych, nudnych i marnie wykonanych Fiatów 125p czy Polonezów w jego garażu parkował ciemnozielony W123. Pewnego razu pojawił się u niego w ogrodzie ogromny, długi, szeroki Ford LTD Wagon. To było coś innego. Coś z innego świata. Nigdy wcześniej nie widziałem takiego zjawiska. Był moją kryjówką, gdy z innymi dzieciakami bawiliśmy się w chowanego.
Na pewno duży wpływ miały na mnie seriale "MacGyver", "Drużyna A" i "Nieustraszony". To tam można było zobaczyć inny, lepszy motoryzacyjny świat – kolorowe, olbrzymie krążowniki szos, pościgi i setki zniszczonych radiowozów. Moja mama opowiadała, że gdy prowadzała mnie do przedszkola, rozpoznawałem każdy samochód z daleka po różnych detalach: klamkach, kołach, lampach. W czasach podstawówki w plecaku nosiłem aparat na kliszę i robiłem zdjęcia samochodom. To zamiłowanie zostało mi do dzisiaj.
Chevrolet Caprice Classic Wagon @PIOTR CIECHOMSKI
Kiedyś wymieniało się cały wkład lampy. Dziś bez problemu można kupić zamiennik z gniazdem na żarówkę.
Jak podrosłem, skończyłem "samochodówkę", a później studia. Przez cały czas miałem różne pomysły na zabytkowe auta, ale nie miałem odwagi albo kasy czy miejsca do parkowania. Któregoś dnia na ulicy zobaczyłem zielonego Chevy Caprice Wagon z drewnopodobną okleiną. Zapragnąłem takiego. To było to. Amerykański krążownik, tylna klapa otwierana w dwóch płaszczyznach z elektryczną opuszczaną szybą, dźwięk wydechu i coś, czego nie ma na żadnym zlocie pod Poniatowskim. Przez dwa lata wertowałem ogłoszenia, czytałem, planowałem. Szukałem samochodu zarejestrowanego w Polsce i jeżdżącego. W końcu dostałem informację o żółtym Wagonie. Był piękny, słoneczny, suchy i ciepły jak na styczeń dzień, a ja jechałem 300 kilometrów po mojego Chevroleta. Auto miało sporo minusów, ale i dużo plusów. Po długich negocjacjach podpisaliśmy umowę i na kołach wróciłem do Warszawy.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
Choć fotele nie trzymają na zakrętach, to zmieści się na nich cała rodzina.
Według numeru VIN i danych z Department of Highway Safety and Motor Vehicles auto od nowości do 2008 roku było zarejestrowane na Florydzie, później trafiło do Holandii, gdzie z fabrycznie białego koloru Chevy został przemalowany na żółto. Do Polski trafił w 2016 r.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
Czy gdy mówisz nowym znajomym "przyjadę amerykańską furą", to wyobrażają sobie bardziej Mustanga czy kombi, które wygląda trochę jak Ford LTD Griswoldów?
Nigdy nie miałem takiej sytuacji. Chyba dlatego, że osoba, która nie rozróżnia Forda od Chevroleta, raczej nie zostanie moim znajomym (śmiech). A jest to idealny samochód dla znajomych. Ma trzy rzędy siedzeń i osiem miejsc, wiec jest jak mały autobus. Gdy się je złoży, powstaje przestrzeń wielkości boiska, idealna do przewozu długich kartonów z meblami. Świetnie sprawdza się jako auto rodzinne i wielozadaniowe. Do tego urzekła mnie jego kanciasta bryła. To taka trochę ikona amerykańskiej rodziny, gdzie chyba każdy miał kombi, czy to pod logiem Chevroleta, Oldsmobila, Pontiaka, czy choćby wcześniej wspomnianego Forda. One maja po prostu bardzo dużo zalet, na imprezach i na co dzień. Trzeci rząd siedzeń oraz tylna klapa to idealne miejsce do obserwacji tego, co dzieje się na zlocie. Klapa może służyć jako stół, a na dachu przewieziesz deskę surfingową. Bagażnik bywa czasem pokojem zabaw dla syna. Z przodu są dwa duże fotele, które tworzą kanapę i w praktyce z całą rodziną mieścimy się z przodu. No i zawsze możesz zabrać żonę na romantyczny crusing, trzymając ją w ramionach. Ale chyba największą robotę robi kolor. Mocno się wyróżnia wśród innych aut na drodze i wzbudza same pozytywne reakcje. Każdy chce zrobić zdjęcie.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
Jak się ma taki samochód, to po prostu nie wypada jeść bigosu.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
Podobno każdy choć raz w życiu powinien mieć klasyczne V8.
Czyli wiemy już, że nie jest nudny. A ma jakieś wady?
Pewnie, że ma. Mogłoby się wydawać, że w środku jest dużo miejsca. Ale to nie do końca prawda. Auto jest śmiesznie zaprojektowane. Z przodu miejsca jest całkiem sporo. Natomiast z tyłu, w drugim rzędzie siedzeń, jest bardzo ciasno. W środku są tylko dwa schowki, jeden przed pasażerem z przodu, drugi trzy minuty drogi pieszo w bagażniku, ulokowany z boku i zamykany na klucz. Brakuje schowków w drzwiach i uchwytów na kubek z colą. Dla sąsiadów minusem są gabaryty. Auto na szerokość szczelnie wypełnia miejsca parkingowe, a na długość… No cóż, troszkę wystaje.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
Chevy to idealne auto zlotowe. Siadasz w bagażniku i wszystko w spokoju obserwujesz.
Do czego służy Ci Chevy?
Auto służy do rodzinnych weekendowych przejażdżek. W miarę regularnie odwiedzamy z synem zloty YTW na błoniach Stadionu Narodowego i na uwielbianym przeze mnie Powiślu. Zdarza się, że odbieram juniora z przedszkola czy jadę na zakupy, tak więc w sumie jest wielozadaniowy.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
Czy dla Ciebie to tylko samochód, czy element amerykańskiej kultury?
Tak, to coś więcej niż samochód. To spełnienie marzeń o własnym kawałku Ameryki. Jadąc nim po ulicach Warszawy, wśród drapaczy chmur, możesz przez chwilę poczuć się jak na Manhattanie. Skręcając na Powiśle, masz swój kawałek Brooklynu, ulica Kruczkowskiego staje się Washington Street, a most Poniatowskiego Brooklyn Bridge (śmiech). Auto w takim nadwoziu pod logiem Oldsmobile parkowało w garażu rodziców Kevina, który został sam w domu, a czerwonym kombi jeździła chyba najbarwniejsza postać z amerykańskich kreskówek – Peter Griffin. Stąd pomysł na stworzenie klimatycznych naklejek.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
Klasa ekonomiczna. Choć to amerykański wóz, to jest tu mało miejsca.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
Tu również widzimy Manhattan, ale przez dzieloną tylną klapę.
Ile razy dziennie słyszysz pytanie "A laka spali?"?
Prawie przy każdym tankowaniu. Oraz "to ile ten Cadillac pali". Jak odpowiesz, że "mało, bo około 25 litrów w mieście", to ludzie myślą, że nie traktujesz ich poważnie. Jak odpowiesz, że gdy zatankujesz do pełna, to wystarcza do następnego tankowania, na twarzy rozmówcy pojawia się wyraz zakłopotania i chęć rozwiązania tej łamigłówki. Auto spala tyle, ile musi spalić pięciolitrowe V8 na gaźniku, i tyle.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
"Czy ty wiesz, że jak byłem młody, to też byłem murzynem i grałem w kosza?”.
Amerykańskie samochody zazwyczaj wyróżnia ogólna miękkość.
Mój Caprice jest takim archetypicznym samochodem amerykańskim. Zawieszenie jest bajecznie miękkie, kierownicą można kręcić jednym palcem. Auto jest bardziej komfortowe niż BMW E38. Tradycyjnie na zakrętach lądujesz na drzwiach, bo nic nie trzyma cię w fotelu. Spod świateł startuje jak motorówka z zadartym przodem, a podczas hamowania przedni zderzak chce pocałować asfalt. Dzięki temu samochód jest dużą kołyską napędzaną V8, która ulula twoje dziecko w pięć minut.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
A tak się patrzy na wszystkich, których objechało się spod świateł.
W USA to był zwykły samochód użytkowy. W wersji sedan tropił i ścigał złoczyńców bądź dowoził emerytów na turnieje Bingo. Żółte taxi nabijały miliony mil w NYC, a kombi woziły zakupy w papierowych torbach. To taki trochę, ale tyko trochę, amerykański 125p, choć w porównaniu do marnego produktu z Żerania obywatel USA otrzymywał pełnowartościowy, solidnie wykonany samochód z V8, klimatyzacją, pełną elektryką szyb, elektrycznie regulowaną kanapą i automatyczną skrzynią biegów, a do tego całą listę wyposażenia dodatkowego.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
Tu nie ma pośrednich uczuć, albo uwielbiasz, albo nie możesz na to patrzeć.
Czy masz z nim dużo kłopotów?
Ze względu na brak indywidualnego garażu z kanałem, narzędziami itp. wszystkie prace muszę powierzyć komuś innemu. Sam ogarniam takie rzeczy, jak np. naprawa tapicerki – taka czysta robota, która nie wkurzy sąsiadów. Odnośnie problemów i kłopotów z awariami… Kłopoty były raczej z ludźmi, którzy podejmowali się napraw i serwisów, po których trzeba było poprawiać i naprawiać. Finalnie po wszystkich perypetiach auto pojechało tam, gdzie powinno znaleźć się od początku, czyli do Kamila z KK Motor w Łochowie. Nareszcie trafiłem na ludzi uczciwych, z wiedzą i doświadczeniem, którzy przygotowali auto do nadchodzącego sezonu. Do dziś jeździ bez awarii, odpala o każdej porze dnia i nocy i jedzie tam, gdzie chcesz. Czyli jednak można zrobić to dobrze. Zuchy!
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
Choć to wóz na zakupy, to jednak chrom musi być.
Jak się domyślam, z częściami nie ma problemu?
To GM, więc silnik i skrzynia były montowane w innych modelach. Z częściami mechanicznymi nie ma problemu, wszystko dostępnej jest od ręki. To, czego nie kupisz w Polsce, dostaniesz np. na stronie Summit Racing. Nowy gaźnik Edelbrock to koszt około 2000 zł, rozrząd kupisz za około 300 zł, świeca AC Delco to 15-16 zł za sztukę. Co do części blacharskich, jak już wejdziesz w temat GM i G-body, to poznasz ludzi, którzy mają podobne auta i części blacharskie. Schody zaczynają się w przypadku elementów gumowych… U mnie brakuje gumowej listwy przedniego zderzaka z białym paskiem. O ile w ogóle znajdziesz coś sensownego w jednym kawałku, to z transportem cena przekracza 300 USD. Sporo jak za kawałek gumowej listwy.
CHEVROLET CAPRICE CLASSIC WAGON @PIOTR CIECHOMSKI
Sedan to straszne marnotrawstwo. Tylko kombi ma sens.
Trudno dostępne są elementy tapicerki przedziału bagażnika. Wiele aut w naszym kraju było przerabianych na karawany i bezpowrotnie niszczono te elementy. Pozostałe były niszczone przez przewożone towary i ładunki. Karawany są za to świetnym dawcą galanterii.
Oświetlenie? Proszę bardzo – nowa przednia kwadratowa lampa, zamiennik już na żarówkę, a nie jako całość, dostępna jest w Polsce za ok… 15 zł.
Dla kogo to jest samochód?
To na pewno dobry wybór dla osoby, która zaczyna przygodę ze starymi amerykańskimi autami. Dostępność części jest zadowalająca. Są ludzie, którzy potrafią ogarnąć te w sumie proste auta mechanicznie. Rodzaj nadwozia to rzecz gustu. Mnie podoba się olbrzymi Wagon, ale jest jeszcze sedan i 2-door coupe. Dla każdego coś miłego. No i każdy choć raz w życiu powinien mieć stare klasyczne V8.
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 160/2020