Datsun 240Z potrafi uzależnić

Czy układaliście kiedyś wakacyjną trasę według ogłoszeń z samochodami? Uważajcie z tym, bo to może być początek przygody, która zmieni Wasze życie. Maciej zwiedzał Kalifornię, a jego kolega wyznaczał mu kolejne punkty z samochodami do kupienia. To był początek, a teraz jeździ pięknym Datsunem 240Z. Czy żałuje? Nie przypuszczam, szczególnie gdy słucham o jeżdżeniu po kaszubskich drogach.

Wiktor Paul
@PIOTR CIECHOMSKI

Jeżeli dobrze się przyjrzycie, to zauważycie przepięknej urody gaźniki.

Pierwszym samochodem, którym kierowałem całkiem sam, był Datsun Laurel. A Ty?
Hmmm… Pierwszym samochodem, którym kierowałem całkiem sam, był Mercedes 220D W114 mojego ojca. Miałem wtedy chyba 11 albo 12 lat. W motoryzacji, a szczególnie klasycznej, zakochiwałem się stopniowo. Moim pierwszym pojazdem był Mitsubishi Colt ’94. W studenckich czasach byłem, razem z kuzynem, na praktykach w USA. Za pierwsze poważne zarobione pieniądze kupiliśmy na spółkę dwa samochody: Colta i Mazdę 323 GTI rocznik ’91.
Mój pierwszy wóz, który w oczach większości fanów motoryzacji mógłby być uznany za prawdziwego klasyka, to Ford Sierra Cosworth RWD rocznik 89. Kupiłem go 11 lat temu.
Kiedy pojawił się pierwszy Datsun? Od razu był to 240?
Z Datsunem to długa historia, tak jak moja znajomość z kolegą Jakubem Nurzajem. Obaj pochodzimy z Trójmiasta i obaj od dawna interesowaliśmy się sportowymi samochodami z Japonii. Kuba prowadził warsztat, w którym serwisowałem mojego 200SX-a, a później Evo IX.
W 2015 roku wybierałem się z żoną i przyjaciółmi na wycieczkę po Kalifornii. Akurat wtedy Kuba kupił w Holandii Datsuna 280Z do remontu. Gdy powiedziałem mu o moich planach wyjazdowych, pojawił się pomysł, żeby przy okazji kupić jakieś "Zetki". To był czas, gdy były bardzo pożądane i trudne do znalezienia w Europie. No i kręcił mnie sam fakt, że mogę mieć z nimi styczność. Tak więc ja zwiedzałem Kalifornię, a Kuba szukał mi wozów po drodze, które oglądałem i kupowałem. Na koniec urlopu mieliśmy cztery egzemplarze gotowe do wysyłki do Polski.
Na kolejne polowanie wybraliśmy się już razem. Wtedy kupowanie zaczęło się na dobre. Nie było jasnego planu, co dalej, ale ostatecznie postanowiliśmy niektóre egzemplarze sprzedać, inne zaś zatrzymać i odświeżyć. Po wielu miesiącach styczności z tymi ślicznotkami zapragnąłem mieć swój prywatny egzemplarz. Wiedziałem już, że musi to być właśnie 240Z, czyli najbardziej legendarny model z wyprodukowanych z nissanowskiej serii Z. Znalazłem w pełni oryginalny egzemplarz, w bardzo dobrym stanie. Jedyną modyfikacją była dołożona, zresztą w autoryzowanym serwisie Nissana, nowa klimatyzacja.
@PIOTR CIECHOMSKI

Wąskie i kręte kaszubskie drogi to, jak mówi Maciej, najfajniejsze, co może cię spotkać w Datsunie.

@Piotr Ciechomski

Szpera z Subaru Impreza STI zapewnia srogie boczury.

Postanowiłeś jednak ulepszyć samochód uznawany za jeden z najlepszych w historii sportu.
Jasne, że 240Z we wczesnych latach 70. był bardzo dobrze zaprojektowaną konstrukcją, zdolną konkurować z dużo droższymi sportowymi brykami bardziej znanych marek. Jednak w dzisiejszych czasach oczekiwania w stosunku do auta sportowego są nieco bardziej wyśrubowane. A szczególnie moje oczekiwania.
@PIOTR CIECHOMSKI

Wiedzę o starych samochodach zawsze warto budować na podstawie fachowej literatury.

Biorąc pod uwagę naszą wiedzę o "Zetkach", skompletowanie części do przeróbek usprawniających okazało się zaskakująco łatwe. W doborze zmian kierowałem się tym, żeby nie odebrać Datsunowi ani grama klimatu, a jedynie podkręcić jego bezdyskusyjne zalety. Tak więc wjechały hamulce z czterotłoczkowymi zaciskami na przód i większe na tył z Nissana Maximy, niższe sprężyny Nismo z nowymi amortyzatorami Kayaba, poliuretanowe tuleje zawieszenia, zestaw grubych stabilizatorów, trzy podwójne gaźniki Weber DCOE 45, kompletny customowy wydech wraz z kolektorem i replika fabrycznego tłumika, szpera z Subaru Impreza STI, pięciobiegowa skrzynia z 280Z, 16-calowe felgi SSR z oponami Toyo R1R oraz nowiutki, grafitowo-perłowy lakier z Mustanga ’67. Pomimo swoich 47 lat wnętrze wygląda prawie jak nowe z fabryki, więc zdecydowałem, że w środku nic nie zmieniam.
@PIOTR CIECHOMSKI

Oj, postarali się ci Japończycy. Nie ma perspektywy, z której Datsun wygląda źle.

I tak po około roku moja grafitowa ślicznotka była gotowa na drogę. Daje wrażenie jazdy fabrycznym oryginałem, tylko wszystko robi jakby odrobinę lepiej. Jest szybsza, lepiej skręca, lepiej hamuje i można schłodzić się klimą w upalne dni.
@PIOTR CIECHOMSKI

Choć samochód ma sporo przeróbek, to wnętrze pozostało bez zmian.

Całe szczęście nie schowałeś jej do garażu.
Czerpię dużo więcej frajdy z jazdy tak zwanymi "driver’s cars", aniżeli po prostu zadbanymi klasykami. Dla mnie starszy wóz oprócz klimatu powinien mieć zacięcie sportowe. Cenię swój komfort i na co dzień poruszam się bardziej współczesnym, komfortowym autem. No, o ile tak można określić E55 AMG W211. W wolnych chwilach, kiedy wsiadam do weekendowej zabawki, chcę z niej wyciągnąć to, co najfajniejsze. Uczucie, gdy jedziesz po malowniczych, krętych kaszubskich drogach szybkim, lekkim, tylnonapędowym, zadbanym klasykiem, to według mniej jest właśnie "to najfajniejsze". Do tego najczęściej wraz z synem go wykorzystujemy. Okazjonalnie biorę udział w pojeżdżawkach dla posiadaczy aut kolekcjonerskich.
@PIOTR CIECHOMSKI

Części, co ciekawe, najlepiej jest szukać w USA.

Czy jest to samochód, którym jeszcze można jeździć na zakupy?
Moim zdaniem mój egzemplarz ciągle znacznie lepiej czuje się na codziennych drogach niż na torze i takiego właśnie go chciałem. Nie jest przesadnie twardy, ma fabryczne wnętrze, więc wsiadanie i obsługa nie jest wkurzająca jak w samochodach oklatkowanych. Ale jeśli trzeba, to chętnie walczy o urwanie setnych sekundy i robi to dość skutecznie.
@PIOTR CIECHOMSKI

Na warsztat do Datsun_Europe trafiają samochody tylko Macieja i Kuby. Każdy budowany jest według wspólnego pomysłu.

Miłość do marki zmieniła się w sposób na życie.
Jak mówiłem, zaczęło się od kupowania razem z Kubą fajnych egzemplarzy w USA. Teraz jest to hobby, z którego czasem jest parę groszy. W naszej siedzibie Datsun_Europe w Łężycach zajmujemy się m.in. importem i eksportem "Zetek", a także przywracaniem im należnego blasku. Jest to o tyle nietypowe, że na serwis i odświeżanie bierzemy tylko i wyłącznie nasze własne auta, a każdy egzemplarz robimy wedle naszego wspólnego pomysłu.
@PIOTR CIECHOMSKI

A taką właśnie minę ma każdy właściciel 240Z.

Jak jest z dostępnością części do Datsunów? Wszystko musi przypłynąć z Japonii?
Najprościej jest znaleźć części, tak tuningowe jak i eksploatacyjne, w amerykańskich sklepach internetowych specjalizujących się w Nissanach serii Z. Są w naprawdę rozsądnych cenach. My także posiadamy na sprzedaż sporą ilość części eksploatacyjnych, nowych i używanych, a także tuningowych, co dla polskiego użytkownika może być dość wygodne. Ogromną pomocą służy także założona przez Kubę fejsbukowa społeczność Datsun_Europe, gdzie kwitnie prywatny handel częściami.
Najcięższe do znalezienia i często bardzo kosztowne są części wnętrza do pierwszej serii 240Z, tej z lat 69-71. Świętym Graalem jest szyba tylnej klapy do tych aut, bez podgrzewania.
@PIOTR CIECHOMSKI

Czy wspominałem o tłustych boczurach?

Czy żeby mieć Datsuna trzeba się fascynować japońską motoryzacją?
Zdecydowanie nie jest to warunek. To auto naprawdę potrafi rozkochać w sobie fanów różnych marek. Moim zdaniem jest zarówno dla kogoś, kto kupuje oczami i chciałby auto z niepowtarzalną, przez wielu uważną za niedoścignioną, sylwetką do wyróżnienia się pośród tłumu Porsche i Mercedesów, ale też dla kogoś, kto szuka klasyka dającego mnóstwo frajdy z jazdy. Datsun jest przyjemny w użytkowaniu dzięki przemyślanej, bezawaryjnej konstrukcji. Jest to też samochód dla kogoś, kto chłodno kalkuluje i dojdzie do wniosku, iż 240, 260 i 280Z przy swoich obecnych cenach rynkowych wydają się być bezkonkurencyjne pod względem osiągów i własności jezdnych w porównaniu do europejskich sportowych klasyków z lat 70. w tym samym budżecie. Nie bez znaczenia jest także stale rosnąca wartość tych ślicznotek. Jednak najprościej można określić Datsuna, przypominając założenia jego projektanta, Yoshihiko Matsuo – miał to być prosty, lekki i szybki samochód sportowy do jazdy na co dzień. I jeśli tego od niego oczekujemy, to nawet po 50 latach, które minęły od początku produkcji, po prostu się w tym sprawdzi.
@PIOTR CIECHOMSKI

Dzięki Datsunowi można wyróżnić się nie tylko pośród Mercedesów i Porsche, ale też w morzu masowców.

Gdzie szukać Datsuna?
Z naszego doświadczenia wiemy, że sensowne są dwa źródła. Pierwsze to rynek amerykański, włączając liczne portale internetowe. Tu trzeba jednak uważać na egzemplarze dotknięte przez domorosłych i niedbałych pseudo blacharzy i lakierników. Niektóre auta potrafią mieć na sobie więcej niż pięć centymetrów szpachli położonej na zgniłą blachę. A na fotografiach oczywiście pięknie błyszczą.
Drugie to rynek europejski, gdzie przynajmniej mamy szanse obejrzeć pojazd przed kupnem. Tu także oferujemy pomoc w postaci wielu egzemplarzy na sprzedaż w naszej siedzibie, również na naszej stronie na Facebooku – Datsun4sale.
@PIOTR CIECHOMSKI

"O czym myślisz?" – "Może kupimy jeszcze więcej Datsunów?"

Przy podejmowaniu decyzji koniecznie trzeba zwrócić uwagę na kompletność egzemplarza, gdyż ceny brakujących części wnętrza i zewnętrznej galanterii mogą diametralnie zmienić oblicze zakładanego budżetu.
@PIOTR CIECHOMSKI

Jeżeli szukacie Datsuna, to uważajcie na wnętrze. Może was słono kosztować.

@PIOTR CIECHOMSKI

Dwaj przyjaciele z boiska. No, może nie z boiska, ale na pewno z garażu.

@PIOTR CIECHOMSKI

O ile się nie mylę, to to zdjęcie było zrobione w porcie Jokohama.

@PIOTR CIECHOMSKI

W Datsun_Europe można znaleźć nie tylko samochody, ale i spory zapas części do nich.



Czytaj więcej