Cóż, że ze Szwecji, czyli słabość do Saaba

Przed Państwem Michał, który przetestował w praktyce powiedzenie "do trzech razy sztuka": wytrwał w swojej miłości do szwedzkiej marki pomimo kłód rzuconych pod nogi przez Włocha oraz kierowcę Hondy. I to nieprawda, że to samochód tylko dla dentystów, a zawód Michała to czysty przypadek.

Wiktor Paul
@PIOTR CIECHOMSKI

Bardzo rzadki widok. Oglądamy narodziny głowicy.

Pratar du svenska?
Yes, I don’t. Znam słowa kluczowe – hey, nej, miltal, manuell växellåda, Saab kortnos. Ostatnio träbåt i segelbåt. A tak naprawdę zupełnie nie rozróżniam wyrazów w tym szwedzkim językowym zaśpiewie. Na wszelki wypadek mam numery telefonu do kilku zaprzyjaźnionych pacjentów, którzy świetnie władają szwedzkim i pomagają mi w kluczowych momentach.
Czy masz może coś wspólnego z zapowiadanym powrotem zespołu ABBA?
Co najwyżej z "Abba Ojcze". Ale gdy kilka lat temu pojechaliśmy na wycieczkę do Szwecji z moją jasnowłosą żoną i trójką blond dzieci, miałem wrażenie, że ludzie nas ukradkiem fotografują w tramwaju, aby pokazać w domu i powiedzieć – "Zobacz, dziś widziałem typową szwedzką rodzinę". Ponoć nasza polska różnorodność genetyczna pochodzi z czasów dwóch wielkich najazdów – potopu szwedzkiego i najazdu tatarskiego. Więc miłość do Saabów pewnie mam po Szwedach w Warszawie. Ale też cieszę się, że nie skojarzyłeś mnie z powrotem Dr. Albana. Podobno był dentystą.
@BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

To nie jest prasowy debiut Michała. Jego Saaby gościły już na łamach Classicauto.

Co tak na prawdę było pierwsze – Szwecja czy Saab?
Zdecydowanie Saab, ponieważ po pierwszego Saaba pojechałem w przeciwnym kierunku – do Włoch. Znalazłem go w internecie, w miejscowości La Spezia. Była to trzydrzwiowa 9-3 z przebiegiem zaledwie 88 tys. km. "Perfect car, my dear friend!", otrzymałem odpowiedź mailem. Dwa dni później z mechanikiem Leszkiem i jego dziewczyną byliśmy w drodze. Dobę później znaleźliśmy się przed wrotami komisu z samochodami. Właściciela komisu jeszcze nie było ("I am coming, my friend, 5-10 minutes!"). Zaraz, zaraz – gdzie jest mój wymarzony, idealny Saab? A tam w rogu takie zakurzone, przypominające kształtem… Leszek, zwracając uwagę na stan pojazdów na placu, powiedział, że do pełni obrazu brakuje tylko właściciela, ciemnego łysego Włocha ze złotym łańcuchem, w czarnym Mercedesie. I taki przyjechał, po czterech godzinach czekania. Okazało się, że auto nie odpala ("It is only battery, my friend!"), później, że od razu gaśnie po odpaleniu ("It is only low fuel") i że wszystkie samochody na placu mają 88 tys. km na liczniku. Na koniec, że nie ma tablic rejestracyjnych ("No problem, no problem"), bo właściciel ma takiego kolegę na granicy z Niemcami, a ja tylko muszę bocznymi drogami do niego dojechać. Suma summarum część zaoszczędzonych na niekupieniu auta pieniędzy mogliśmy przeznaczyć na włoskie autostrady i wrócić bezpiecznie do domu.
@PIOTR CIECHOMSKI

Michał się uśmiecha. Ma kombi, więc zmieści swoja łódkę do samochodu. Chyba.

Z późnego dzieciństwa pamiętam też serial kryminalny "The Paradise Club". Leciał w czwartki wieczorem, a główny bohater przemieszczał się po ulicach Londynu klasyczną czarną 900 Aero. Ach, co to był za styl! Później pamiętam, jak mój kolega przywiózł z Finlandii Saaba 90 – to wnętrze i stacyjka między siedzeniami!
@PIOTR CIECHOMSKI

Szczęście jest wtedy, gdy Twoja rodzina podziela Twoje pasje.

@PIOTR CIECHOMSKI

Tuningowane 900 S Turbo ma wszystko duże: moc i turbodziurę.

Po wejściu do UE Saaby stały się nagle dla nas zupełnie dostępne. Kolega z zespołu muzycznego, w którym grywałem, wyemigrował do Holandii, z której przyjechał granatowym Saabem 90, upolowanym gdzieś za symboliczne 500 euro. Później wiele lat krążył nim po Holandii, wielokrotnie jeździł do Polski, co tylko potwierdziło moje wyobrażenie o trwałości i solidności tych pojazdów.
@PIOTR CIECHOMSKI

Tu dokładnie widać geny z czasów potopu szwedzkiego.

U ciebie eskalowało to dość szybko.
Mam wspaniałą żonę, która akceptuje i wspiera moją pasję, oraz trójkę dzieci, które głośno się sprzeciwiają, gdy do szkoły zawożę je "nie-staruszkiem", więc o eskalację dość łatwo.
Zresztą o deeskalację też dość trudno – każdy z tych pojazdów to jakaś moja konkretna historia, ludzie, emocje.
Większość pojazdów, które mam, została kupiona w krajach Beneluksu. Pierwszego Saaba w końcu kupiłem w Belgii. Była to granatowa 900, rzadki, dwudrzwiowy sedan. Pojechałem po niego z moją mamą. Tuż po wejściu do UE zostało otwarte kolejowe połączenie pomiędzy Warszawą a Brukselą, specjalnie dla naszych europosłów – luksusowa kuszetka z telewizorem i łazienką w każdym przedziale. Byliśmy pierwszymi i chyba jedynymi chętnymi na podróż tym wagonem. Dotarliśmy na miejsce i odkupiłem Saaba od Belga, który przesiadł się wreszcie do porządnego samochodu, czyli Golfa. Pamiętam, jaką mieliśmy niesamowitą podróż powrotną po Holandii i Niemczech. Połowę trasy z zachwytem prowadziła moja mama. W Polsce zresztą dopiero zaczynał się boom importowy. Na Stacji Kontroli Pojazdów jakiś człowiek, patrząc na ten dziwny samochód, rzucił mi w twarz – "A nie lepiej było Bejcę?!". Z tym egzemplarzem wiąże się jeszcze jedna niezwykła historia, z pozoru tragiczna.
@PIOTR CIECHOMSKI

Jak mówi Michał, przyszłość to rowery. Da się je jednak połączyć z motoryzacją.

Po sprowadzeniu tego Saaba postanowiłem doprowadzić go do perfekcji. Okazało się, że ten egzemplarz jest w świetnym stanie. Brakowało tylko kilku chromowanych detali. Dwa miesiące później wybrałem się (jeszcze wtedy z narzeczoną) innym pojazdem w podróż po Skandynawii. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Szwecji, gdzie wspólnie z nią buszowałem po tamtejszych szrotach, uzupełniając brakujące elementy do Saaba. Po powrocie do Warszawy, ku mojemu zdziwieniu, moi Rodzice poinformowali mnie, że jest "pewien" problem z moim pojazdem. Którejś nocy mojego Saaba staranował z impetem jakiś inny pojazd, dewastując mi cały przód. Sprawca zbiegł. Byłem kompletnie załamany. Mój pierwszy i wymarzony Saab zamienił się w wrak bez realnych szans na uzyskanie odszkodowania. Tymczasem mój tata, mając nadzieję, że może jednak da się coś posklejać z rozbitych fragmentów, zgromadził wszystkie odłamki w jednym miejscu. Ku mojemu zdziwieniu, część tych elementów nie pochodziła od Saaba, tylko od innego pojazdu. Znalazłem jakąś część z numerem, a po wpisaniu do internetu okazało się, że był to "prawy kierunkowskaz Honda Accord 1992-1993". Zamurowało mnie. Kolejnego dnia zajrzałem do pozostałości po komorze silnika w Saabie, na podłużnicach odkryłem ślady wiśniowego lakieru. Znalazłem wśród szkieł fragment reflektora z oznakowaniem Somerw.
@PIOTR CIECHOMSKI

Ta mina jest udawana. Smutek jest wtedy, gdy tata nie przyjedzie zabytkowym Saabem.

@BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Styl i szyk wprost z lat 60.

Z moim tatą wprowadziliśmy zwyczaj, aby co wieczór z psem obchodzić okoliczne ulice w poszukiwaniu wiśniowych samochodów. Po około dwóch miesiącach w promieniu kilometra od garażu zobaczyliśmy wiśniową Hondę. Błyszcząca maska, nowy reflektor i w końcu numer Somerw potwierdziły, że to samochód sprawcy. Policja pogratulowała mi wykonanej pracy i zaproponowali etat. Ubezpieczenie wypłaciło 3 tysiące złotych, a spec od napraw zabytkowych aut wycenił swoją pracę na 12 tys zł. Przy tak dużej dysproporcji nie pozostawało mi nic innego, jak sprzedać ukochanego Saaba.
@BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Mówcie, co chcecie, ale ja pozostanę jednak fanem Saabów w dwusuwie.

Z chęcią zakupu zgłosił się do mnie człowiek, który miał identyczny egzemplarz, też granatowy, w którego tył wjechał jakiś czas temu tramwaj. To nie koniec historii – w trakcie negocjacji zaproponowałem kupcowi, zamiast redukcji ceny, pakiet opieki stomatologicznej dla całej rodziny. Do dziś są moimi pacjentami, a Marek, który odkupił ode mnie uszkodzonego Saaba, to mój bliski przyjaciel, z którym dzielę obecnie różne pasje, nie tylko saabowe. Przypadek? Nie sądzę.
@PIOTR CIECHOMSKI

A taką minę mamy, gdy wsiadamy do zabytkowego Saaba.

Jaki jest podział zadań pomiędzy Saabami?
Myśl o 95 wzięła się z faktu, że jest to prawdziwy samochód siedmioosobowy, idealny dla mojej rodziny. My wszyscy, opiekunka i pies możemy pojechać na wakacje. No, przynajmniej na drugi koniec Warszawy. I nie mamy psa. Cabrio to idealny pojazd na globalne ocieplenie i kryzys wieku średniego, a 900 S po profesjonalnym, saabowym tuningu to idealny pojazd do treningu na torze. Saab 90 to świetny pojazd do użyczenia znajomym, którzy chcą zakosztować, co znaczy przygoda z Saabem na dobre i na złe.
@PIOTR CIECHOMSKI

Jak mówi Michał: cabrio jest idealne podczas globalnego ocieplenia. Na zdjęciu środek zimy.

Jakie mają plusy?
95 to połączenie niesamowitej estetyki motoryzacyjnej z lat 60. z siedmioosobową praktycznością. Silnik dwusuwowy brzmi niczym rajdówka robiąca beczki na Barbórce. 900 cabrio to moim zdaniem ciągle najbardziej stylowe cabrio lat 90. Z kolei 900 S Turbo to niezbędna sztywność nadwozia, aby ujarzmić moc tego pojazdu, jak już pokonamy turbo dziurę.
@PIOTR CIECHOMSKI

Stylowe cabrio i sztywne nadwozie. Najłatwiej osiągnąć to w dwóch samochodach.

A co jest złego?
Global Warming – mam poczucie, że już dawno powinniśmy więcej przemieszczać się rowerami. Standardy samochodów z tamtych lat już nie są współcześnie zbyt ekologiczne. I Saaby nie ulegają tak łatwo biodegradacji, jak na przykład Polonez.
Ale też dodam, że na ostatnim zlocie Saabów w Trollhättan podkreślano, że utrzymywanie tych pojazdów jest jak ratowanie gatunków zwierząt zagrożonych wyginięciem. I tego się trzymajmy.
@PIOTR CIECHOMSKI

Znajdź trzy różnice. Albo jakąkolwiek.

Czy remontowanie i serwisowanie Saabów w Polsce jest problemem?
Poproszę inny zestaw pytań. To trudny temat i nie chcę nikomu podpaść…
Kto może się porwać na kolekcjonowanie Saabów?
Patrząc na różnych właścicieli Saabów, mam wrażenie, że ta marka gromadzi bardzo ciekawe osobowości. Inny kształt, styl pojazdu, rozwiązania technologiczne. Może to te słynne korzenie lotnicze, bo kto nie marzył, żeby zostać pilotem? Saab jest samochodem nie tylko dla architektów, psychoterapeutów i reżyserów. I nieprawdą jest, jak twierdzi Jeremy Clarkson, że to służbowy samochód dentystów z Houston.
@PIOTR CIECHOMSKI

A Wy co wozicie na dachu w jesienno-zimowe szarugi?

@PIOTR CIECHOMSKI

Czasami warto wyskoczyć na kawę w miłym towarzystwie.

Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 162/2020


Czytaj więcej