Willysy w dobrych rękach

Czy zaryzykowaliście kiedyś wszystko, by robić to, co kochacie? Adam właśnie tak postanowił i dziś ma warsztat restaurujący Willysy oraz Fordy. Jeżeli nie chcecie się naciąć na współczesne repliki i zastanawiacie się, co zrobić, gdy w Sylwestra przypadkiem urwiecie koło w lesie, to polecamy ten tekst.

Wiktor Paul
JEEP WILLYS MB @PIOTR CIECHOMSKI

Adam w swoim warsztacie nie jest kierownikiem zza biurka.

Odbudowujesz Willysy. Czy najpierw zacząłeś przy nich pracować i je pokochałeś, czy było odwrotnie i warsztat wyrósł z pasji?
Wszystko zaczęło się od tego, że mój tata był doskonałym mechanikiem samochodowym. Pracował w gdańskim Polmozbycie na silnikowni. To on zaraził mnie pasją motoryzacyjną, ale i tą do historii drugiej wojny światowej. Gdy byłem małym dzieckiem i dorośli pytali mnie, kim zostanę, odpowiadałem, że będę mechanikiem jak tata, a oni na to, że pewnie pójdę do tej samej samochodówki co tata, w Gdańsku przy ul. Elbląskiej. Tak też zrobiłem. Mniej więcej w tym samym czasie dziecinne zainteresowania militariami i oglądanie "Czterech pancernych i psa" przerodziło się w zbieranie mundurów, hełmów, a ostatecznie w wieku 15 lat dołączyłem do Grupy Rekonstrukcji Historycznej "Paraglite". Odtwarzaliśmy wtedy amerykańskich spadochroniarzy walczących na froncie zachodnim w 1944-45 roku. Naturalnym połączeniem US Army podczas II WŚ i pasji motoryzacyjnej został więc... Willys. W naszej grupie był kolega, który takie auto wtedy miał i potrzebował kogoś do pomocy, bo od czasu do czasu importował kolejne z USA. I tak w wieku 19 lat zacząłem wagarować, żeby naprawiać Willysy w warsztacie odziedziczonym po ojcu. Rok później ten sam kolega poprosił mnie o pomoc w renowacji Forda GPW dla klienta z Torunia i remoncie Willysa MB, który miał następnie trafić na sprzedaż. Szybka decyzja z obu stron sprawiła, że odkupiłem tego Willysa, płacąc za niego w ratach oraz remontując GPW w barterze. Na początku robiłem to po godzinach, a w ciągu dnia pracowałem w autoryzowanych serwisach. W styczniu 2014 porzuciłem etat i zaryzykowałem wszystko. Po kilku tygodniach zacząłem wspierać się pracą w warsztacie innego kolegi, żeby najzwyczajniej przeżyć. Pierwsze zlecenie na renowację Willysa złożone bezpośrednio u mnie pojawiło się po roku. Dokumentowałem wszystko i udostępniałem w mediach społecznościowych w formie zdjęć i filmów. To spodobało się następnym klientom, bo nie ukrywałem niczego pod szpachlą i zdjęciami "przed i po", tylko krok po kroku pokazywałem swoja pracę. Takiego podejścia w "willysowej" Polsce wcześniej nie było. Po kolejnym roku potrzebowałem już pracowników, po kolejnym większego warsztatu. Ponownie zaryzykowałem i zbudowałem pod Gdańskiem całkowicie nowy serwis, w którym dzisiaj restaurujemy sześć Willysów MB i Fordów GPW naraz dla klientów z całej Polski i zagranicy.
Za co je tak lubisz? Ja uwielbiam ich prostotę.
Willysy uwielbiam za ich perfekcję. To oczywiście żart, ale uważam, że jak na dostępne na przełomie lat 30. i 40. materiały i technologię udało się stworzyć przepiękny pojazd, który w dodatku ma doskonałe, jak na zastosowane w nim rozwiązania, zdolności terenowe. Uwielbiam jeździć Willysem zarówno po leśnych szutrach, jak i po mieście, gdzie również spisuje się bardzo dobrze, a przy okazji budzi niemałe zainteresowanie. Nie jest to jednak najwygodniejszy pojazd. Przy moim wzroście jazda dłuższa niż 8 godzin robi się już trochę męcząca. Na spalanie w zasadzie nie zwracam już uwagi, ale dla 21-latka każda przejażdżka była wydatkiem. Wiele elementów lubi się zużywać. Na szczęście wszystko jest już dla mnie przewidywalne.
JEEP WILLYS MB @PIOTR CIECHOMSKI

Pasja rekonstrukcyjna i motoryzacyjna. To musiało skończyć się Willysem.

Jak jest teraz z ich oryginalnością? Czy są składane z współcześnie produkowanych części?
Tutaj oczywiście są dwie szkoły. Jedna to poszukiwanie oryginalnych części NOS (ang. New Old Stock, "nowe z zapasów magazynowych"), które na aukcjach potrafią osiągać astronomiczne ceny. Szczególnie mam tu na myśli części do Forda GPW, z których każda była znaczona logiem "F", ze śrubami i podkładkami włącznie. Mam kilku klientów, którzy sami szukają sobie takich części w internecie. Nierzadko przepłacają. Ale jeśli jest ciśnienie na turbo oryginał, to trzeba płakać i płacić. Te części wciąż są gdzieś dostępne. Ja taki dostęp też oczywiście posiadam. Moim zdaniem auta restaurowane profesjonalnie i zgodnie z danym miesiącem produkcji, z użyciem maksymalnej ilości części oryginalnych, przekroczą niebawem wartość 50 tys. euro. Współcześnie produkowane repliki to obecnie ogromny rynek firm z całego świata. Dostępne jest wszystko: od śrub, panewek, linek czy uszczelniaczy po całe ramy i karoserie. Na dzień dzisiejszy jesteśmy w stanie złożyć auto w 85% z nowych części. Na pewno potrzebne są pochwy mostów napędowych, obudowy skrzyń biegów i redukcyjnych. Całą resztę można kupić, nawet blok silnika odlany w 2017 roku.
JEEP WILLYS MB @PIOTR CIECHOMSKI

Amerykańscy chłopcy wprost z Trójmiasta.

A jaki jest twój Willys?
Mój Willys MB #192489 został dostarczony 1 grudnia 1942 roku. Jest to tzw. wersja Standard. Ma wczesną, willysowską karoserię z detalami charakterystycznymi dla okresu przejściowego między Slat Grillem (ang. "szczebelkowa atrapa chłodnicy") a wersją Composite. Auto przyjechało w 2009 roku z Kalifornii, dzięki czemu rdza nie zjadła go tam mocno i zdecydowana większość karoserii i ramy została oryginalna, bez żadnej szpachlówki, jak to u mnie. Oznaczenia, które na nim widnieją, nawiązują do 82 Batalionu Rozpoznawczego 2 Dywizji Pancernej Armii USA.
JEEP WILLYS MB @PIOTR CIECHOMSKI

Adam zaryzykował po raz drugi, przenosząc się do nowego, większego warsztatu. Klienci przyszli sami.

Nie traktujesz go jako pojazd wystawowy.
Moja Jane, bo takie nosi imię, nigdy nie była wozem typowo wystawowym – od tego mam samochody klientów (śmiech). Przyznaję, zdarzyło się, że jeździłem nim na granicy wytrzymałości, kiedyś nawet urwałem przednie prawe koło razem z piastą w sylwestrową noc i wracałem z lasu na płozie zrobionej ze ściętego drzewa.
JEEP WILLYS MB @PIOTR CIECHOMSKI

Najwięcej pracy jest z samochodami skażonym PRL-em i naprawianymi tym, co było pod ręką.

Jeżdżąc na rekonstrukcje historyczne po całej Europie, używam Willysa tak, jak robili to wtedy żołnierze: jako narzędzia, środka lokomocji, czasem domu. Staram się oczywiście, żeby auto się nie kurzyło za bardzo i jeżdżę nim na trójmiejskie zloty klasyków, wypady na półwysep, czasem przejadę przez jakąś rzekę. Woziłem ambasadorów i innych VIP-ów, a nawet dwa śluby się przytrafiły. Kiedy czegoś zabraknie w warsztacie, zamiast firmowego busa bardzo często odpalam Willysa i jadę po zakupy, z czego jestem już znany w okolicy.
JEEP WILLYS MB @PIOTR CIECHOMSKI

Każdy detal ma znaczenie. Jak wyglądałby Willys na zwykłych oponach?

Mówiłeś, że jeździsz na rekonstrukcje.
Największe przygody to zawsze wyjazdowe imprezy, na które razem z Jane jeżdżę nawet kilka razy w roku. Dwa lata temu pierwszy raz zabrałem ją do Normandii na rajd śladami 2 Dywizji Pancernej. 45 pojazdów sformowanych w 3 kompanie. Samych Willysów było tam 20. Codziennie odwiedzaliśmy kolejne miejsca, w których 73 lata wcześniej takie same Willysy, Dodge, GMC, Greyhoundy, Halftracki i Shermany odbijały Europę z rąk wroga. Wisienką na torcie była przejażdżka po plaży Omaha moim własnym Willysem. Marzenia trzeba spełniać.
JEEP WILLYS MB @PIOTR CIECHOMSKI

Rozmiar nie ma znaczenia. Przez warsztat przechodzą Jeepy małe i duże.

Robimy naszymi Willysami tysiące kilometrów w naprawdę różnych warunkach. Przy -25 stopniach odmarzają dłonie od trzymania ich na kierownicy, na twarzy przestaje się po jakimś czasie czuć cokolwiek. Niby trochę szkoda poruszać się po ulicach pełnych soli, ale jednak chce się jeździć. Moją ulubioną porą na jeżdżenie jest letni wieczór, kiedy powietrze staje się już zimniejsze, a silnik zasysa więcej tlenu. Czuć wtedy, że jeszcze bardziej wyrywa się do pracy i chce jechać szybciej i szybciej, oczywiście najlepiej z położoną szybą. Radość jest prawie taka sama jak na motocyklu, a nie trzeba nosić kasku. Hamulce to oczywiście jedna ze słabszych stron Willysa, ale dobrze wyregulowane potrafią zblokować koła bardzo prędko. Zwrotność jest wręcz doskonała ze względu na krótki rozstaw osi. Drastycznie pogarsza ją załączenie przedniego napędu.
JEEP WILLYS MB @PIOTR CIECHOMSKI

Nie ma miękkiej gry. Samochody Adama robią to, do czego zostały stworzone.

Kto powinien sobie kupić Jeepa? Tylko miłośnik militariów?
Oczywiście, że nie trzeba być miłośnikiem militariów, żeby posiadać Willysa. Restaurowaliśmy już Jeepy dla polskich miliarderów i multimilionowych przedsiębiorców, dla których to zwykła zabawka, ozdoba hotelu, showroomu, hali produkcyjnej oraz odskocznia od stresu. Naszymi klientami są również ludzie z budżetami przeciętnej rodziny z przedmieścia, którzy zawsze marzyli o takim aucie. W końcu jest to jeden z najbardziej zasłużonych dla światowej motoryzacji samochodów w historii! Jeżeli ktoś już zaczyna budować kolekcję pojazdów z II wojny światowej, to istotnie Willys MB lub Ford GPW jest jednym z pierwszych zakupów. Najłatwiej na nim złapać bakcyla, a potem człowiek chce tylko więcej. Jest to też świetna inwestycja, o czym warto poinformować żonę, planując zakup bazy do renowacji. Odkąd zacząłem bawić się z tymi autami, ceny poszły o 300% do góry. Dlatego warto zainwestować w Willysa, bo taniej już na pewno nie będzie, a zabawa jest przednia, proszę mi wierzyć.
JEEP WILLYS MB @PIOTR CIECHOMSKI

Zaczęło się od wagarów, skończyło na warsztacie.

Jesteś chyba najlepszą osobą, żeby odpowiedzieć na pytanie: gdzie szukać Jeepa?
U mnie! (śmiech) Nasze Jeepy pochodzą bezpośrednio z USA, nie walczyły na wojnie i nie tknęła ich też ręka PRL-u. Od niedawna naszym kierunkiem pozyskiwania aut jest Skandynawia, gdzie wiele z nich trafiło do szwedzkiej i norweskiej armii. Odradzam szukania na własną rękę osobom, które nie miały wcześniej nic wspólnego z Willysami. Bardzo łatwo jest wydać pieniądze na Jeepa, z którego za dużo nie uratujemy, albo na powojenne auto, które jest warte zdecydowanie mniej na obecnym rynku. Jeśli już szukamy, warto spytać kogoś z branży o opinię. Ważny jest jak największy stan kompletności, bo detale, zwłaszcza oryginalne, są drogie. Skrzynia biegów to też ważny element. Wojennej produkcji silnik, a najlepiej "matching numbers", to już rzadkość, ale zdecydowanie podnosi to wartość kupowanego Willysa.
JEEP WILLYS MB @PIOTR CIECHOMSKI

Żołnierze US Army patrolują przyczółek po operacji desantowej na Półwyspie Helskim, 2019, koloryzowane.

Trafiają do mnie dwie grupy ludzi. Jedni mają marzenie, a ja im je realizuję poprzez zdobycie bazy i renowację lub zakup "gotowego" auta. Drudzy już coś kupili i proszą o pomoc. Oszczędności są tylko pozorne i krótkofalowe. Pomagam wszystkim. Kocham to robić.
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 157/2019


Czytaj więcej