Jeżeli czytaliście artykuły o starych grach o tematyce rajdowej, z pewnością w wyobraźni widzieliście Subaru Imprezę GT. Nie będę tutaj pozował na oddanego miłośnika sportów motorowych, bo takim nie jestem. Ale kto, będąc małolatem w tamtej dekadzie, nie znał ani Imprezy, ani nie ścigał się w "rajdówki", niech pierwszy rzuci kluczem do kół. Właściwie gdyby nie rajdowa kariera, Subaru Impreza trafiłoby do worka niewidzialnych samochodów, spotykając się z Oplem Astrą czy Volkswagenem Vento. A tak wylądowało na jednej półce z Mitsubishi Lancerem czy Lancią Deltą. Jednak drogi publiczne to nie to samo, co rajdowe odcinki specjalne. Dlatego sprawdzimy, co naprawdę potrafi ten sedan segmentu C oraz czy słusznie jest marzeniem tak wielu chłopców i mężczyzn. A że akurat spadł śnieg, będzie szansa, by się wykazać.
Subaru impreza GT – CICHOCIEMNY
Subaru Impreza w 1993 roku wniosła odświeżenie do gamy marki. Zastąpiła model Leone, również mający za sobą bogatą rajdową karierę. Z wyglądu nowy sedan nie wyróżniał się właściwie niczym, co zapadłoby w pamięć na dłużej niż trzy sekundy. Gdyby miał silnik 1.6 i napęd na przednie koła, absolutnie nikt nie zwróciłby na niego uwagi. Jedynym wartym zauważenia detalem są pozbawione ramek szyby w drzwiach, niczym w coupé. Przede mną stoi jednak nie najtańszy model, tylko Impreza GT 25 Stars. Cóż to takiego? Litery "GT" to wyróżnik europejskiego odpowiednika japońskiego wariantu WRX, czyli drogowej Imprezy w sportowej specyfikacji. "25 Stars" to limitowana wersja, wyprodukowana z okazji 25 lat obecności Subaru w krajach Beneluksu. Wyposażona jest w napęd na cztery koła, turbodoładowany silnik, złote felgi i charakterystyczny, wielki spojler z tyłu, doskonale spisujący się jako półka na szybką przekąskę w trasie.
Podrasowane Subaru to idealny przykład, jak z nudnego sedana dla starszego dżentelmena zrobić ekscytujący wóz sportowy. Jest jak Superman, który pod postacią Clarka Kenta w mysim garniturze jest szeregowym reporterem w Daily Planet, a po założeniu niebieskiego stroju superbohatera potrafi czynić cuda. To zresztą nie jedyny taki przykład, bo podobnie można spojrzeć na rywala z „oesów”, czyli Mitsubishi Lancera
(patrz CA 192). Oba "zwykłe" modele mają kształt kostki mydła, a z wyglądu są podobne do niczego, ale po przeobrażeniu w rajdowego wyczynowca ich wizerunek odwraca się o 180 stopni.
W środku również jest nuda jak w polskim filmie. Obcowanie ze specjalną wersją Imprezy niewiele tutaj zmienia. Patrzę w lewo, patrzę w prawo, a wokół widzę tylko połacie czarnego plastiku. Trudno, co robić. To już lata 90., gdzie ekstrawaganckie i nieszablonowe wzornictwo tablicy przyrządów odeszło do lamusa, a zastąpiło je nijakie oblicze. Czymś, co wyróżnia Subaru Imprezę GT na tle podstawowego modelu, są kubełkowe fotele z inspirowanym dwudrzwiową wersją 22B deseniem tapicerki. Posiada niebieskie fragmenty materiału. Co prawda do tej barwy nadwozia pasują jak pięść do oka, ale same w sobie prezentują się przyjemnie. Dodatkiem jest także skórzana trójramienna kierownica Nardi ze śmiesznym małym przyciskiem klaksonu pośrodku. Jest kompaktowa i dobrze leży w rękach. Na tym lista atrakcji właściwie się kończy. Model GT niemal pozbawiony jest dodatkowego wyposażenia. Nie ma np. poduszek powietrznych i układu ABS. A mówimy przecież o aucie, które w 1999 r. kosztowało dużo pieniędzy! Widać, że Impreza GT z założenia miała być pozbawiona zbędnego balastu. Poza tym, dobry kierowca nie potrzebuje przecież asystenta hamowania, a samochody nie są do zderzania, prawda?
Subaru impreza gt – ŚWIEŻO INTELIGENTNY
Parafrazując Tytusa z komiksów Henryka Chmielewskiego, Subaru jest przedstawicielem gatunku "świeżo inteligentnych". W przypadku aut chodzi o te, które lepiej jeżdżą, niż się prezentują. Już sam gang boksera pod maską stanowi dobre preludium do zabawy. Jego dudnienie na jałowym biegu jest charakterystyczne dla Subaru. Choć nie jest tylko dla tej marki zarezerwowane, to jednak ten typ silnika od razu wywołuje określone skojarzenia. Nie działoby się tak, gdyby bokser Subaru nie był tak dobry. Ten w Imprezie GT "ciągnie" od samego dołu, nie trzeba specjalnie męczyć pedału przepustnicy. Pamiętamy wszak, że silnik testowanego auta jest doładowany turbosprężarką, więc wkręcany na obroty idzie jak spłoszony dzik. Do około 3 tys. obr/min jedzie się normalnie, natomiast powyżej tej wartości rozlega się donośny świst i napęd natychmiast dostaje zastrzyk niutonometrów. Moment, w którym turbina zaczyna porządnie "dmuchać", następuje stosunkowo późno i jest wyczuwalny dla kierowcy, chociaż przejście następuje płynnie. Stosowna naklejka na obiciu drzwi kierowcy przypomina, aby po intensywnej przejażdżce pozostawić silnik na około minutę na biegu jałowym, pozwalając turbosprężarce nieco ochłonąć.
Subaru Impreza GT jeździ się przyjemnie, dopóki szosa jest równa jak tor do gry w kręgle. Zawieszenie wersji GT odlano z żelbetu, ze skokiem wynoszącym ćwierć milimetra. Takie ustawienie to miecz obosieczny. Na zakrętach mogę popijać herbatkę z termosu, ale kiedy jakość nawierzchni się pogarsza, mogę bez patrzenia na jezdnię bardzo dokładnie opisać jej fakturę. Gdzie jest załatana dziura, gdzie zaczyna się nowa gmina, gdzie znajduje się studzienka kanalizacyjna, gdzie leży niedopałek papierosa. Dowiedziałem się przy okazji, z ilu kości składa się ludzkie ciało, bo wóz podskakuje na najmniejszym ziarnku piasku. To jednak nie mocny i sprężysty silnik najbardziej zrobił mi dzień. Zbiegiem okoliczności dosiadłem Subaru ze stałym napędem na obie osie po intensywnych opadach śniegu. W takich momentach nawet najbardziej dojrzały osobnik staje się kierowcą rajdowym lub dzieciakiem dzierżącym pada do Playstation. Na pewno nie jest to zabawa dla amatorów, a już po kilku kilometrach widać, kto uważał na lekcjach fizyki, a kto rysował samochody na marginesach zeszytu. Należy pamiętać, że przodkowie Imprezy mieli architekturę przednionapędową, z silnikiem bokser przed przednią osią. Za rozdział momentu obrotowego odpowiada centralny dyferencjał ze sprzęgłem wiskotycznym. Na postoju oraz w jednostajnym ruchu moment jest dzielony sprawiedliwie, po połowie na przód i tył. Gdy któraś z osi zaczyna tracić przyczepność, moment jest przekierowywany tam, gdzie lepiej "klei". Rozczaruje się ten, kto liczył na robienie efektownych driftów na śniegu. Do tego zdecydowanie lepiej służy napęd na koła tylne, ponieważ nieco ciążące przodem AWD cechuje wyczuwalna podsterowność. Dodatkowy moment na przedniej osi zawsze ciągnie auto do przodu, przez co ma ono skłonność do prostowania się w ciasnych zakrętach. AWD jest za to rewelacyjny w kryzysowych sytuacjach, w których zapewnia ciągłość napędu i panowanie nad sytuacją. Tam, gdzie "ośka" się zakopie, ten z napędem na obie osie nieustannie prze do przodu, widowiskowo strzelając śniegiem spod wszystkich czterech opon. Śnieg można w tym równaniu zastąpić szutrem czy żwirem. Impreza tak samo pewnie się prowadzi we wszystkich warunkach.
Subaru impreza gt – WYŻSZY ŚREDNIOZAAWANSOWANY
Subaru Impreza ma wizerunek samochodu dla chłopca. Jednak trzeba odsiać chłopców od mężczyzn. Chłopcy mają radość, kiedy piłują silnik do odcięcia zapłonu, a turbina robi "psss" przez zawór upustowy. Przy okazji końcówka układu wydechowego ma średnicę rury kanalizacyjnej (obowiązkowo!) i dudni basem na całą okolicę. Jednak zazwyczaj umiejętności takich kierowców kończą się na popisywaniu się przyspieszeniem na długiej prostej. Natomiast mężczyźni mają radość, kiedy wykorzystują maksimum możliwości wozu na luźnej nawierzchni, umiejętnie zarządzając zmiennym podziałem momentu obrotowego. Dlatego Impreza odnosiła sukcesy w rajdach i jest żywym pomnikiem. Za kierownicą siadali ludzie z pojęciem, jak Colin McRae czy Krzysztof Hołowczyc. Mnie daleko do obydwu, mimo że coś tam z lekcji fizyki w szkole wyniosłem.
SUBARU IMPREZA GT – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1992-2000
SILNIK
typ EJ205, benzynowy, B4, DOHC 16v, umieszczony wzdłużnie przed przednią osią, zasilany wtryskiem, turbodoładowany
Śr. cyl./skok tłoka: 92/75 mm
Pojemność skokowa: 1994 cm³
Moc maks.: 217 KM/5600 obr/min
Maks. moment obr.:
290 Nm/4000 obr/min
NAPĘD
Na cztery koła, skrzynia ręczna, 5-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie: kolumny MacPhersona, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
Tylne: układ wielowahaczowy, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
HAMULCE
Hydrauliczne, ze wspomaganiem,
tarczowe na obu osiach, wentylowane na osi przedniej
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 435/169/140 cm
Rozstaw osi: 252 cm
Masa własna: 1245 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 233 km/h
Przysp. 0-100 km/h: 5,6 sek.