Jaguar Mark 2 (1959-67) idealny na podryw, pościg i skok na bank

Jaguar Mark 2 to archetyp sportowej limuzyny, a przy okazji auto na niemal każdą okazję.Woził rabusiów, ganiał piratów drogowych, ścigał się na torze, pomagał podrywać dziewczyny, bił rekordy na autostradzie M1, a przy tym wyglądał jak milion dolarów.

Antoni Walkowski
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Choć wóz liczy sobie dobrze ponad pół wieku, to doskonale radzi sobie w mieście i na otwartej szosie.

Bruce Reynolds miał swoje za uszami. Zaczął jako nastolatek, początkowo trudniąc się kradzieżami z włamaniem. W 1963 roku dokonał swego największego kryminalnego "dzieła". Nad ranem 8 sierpnia wraz z czternastoma kompanami napadł na pociąg Royal Mail, który wiózł pocztę z Glasgow do Londynu. Doskonale przygotowani rabusie zwiali ze 120 workami pełnymi gotówki. Ich łupem padło 2,6 miliona funtów szterlingów, dziś równowartość ponad 56 mln. Wpadł kilka lat później, gdy pod przybranym nazwiskiem przyuważono go w Londynie. Usłyszał wyrok – 25 lat więzienia.
Gdy ktoś z takimi doświadczeniami mówi o Jaguarze Mark 2 jako o doskonałym samochodzie dla kryminalisty, słuchasz uważnie, bo wiesz, że nie rzuca słów na wiatr. Chichot losu sprawił, że na wysłuchanie wyroku został zawieziony na tylnym siedzeniu… policyjnego Jaguara Mark 2.
JAGUAR MARK 2 – Wybór półświatka
Pytany o elegancką limuzynę Reynolds cytował ówczesną literaturę marketingową Jaguara. I to słowo w słowo. "Miał grację, przestrzeń i szybkość". Ten pierwszy przymiot nieszczególnie interesował kryminalistów, ale przestronna kabina i osiągi już tak. Na fotelach i w sporym bagażniku było mnóstwo metrażu na łup. Gdy przyszło co do czego, Mark 2 z silnikiem 3.8 mógł bez przeszkód uciec nawet najszybszym radiowozom, bo dysponował osiągami, którym dorównywały jedynie prawdziwe samochody sportowe. Dychawiczne Wolseleye i Morrisy nie miały z nim szans. Rywalizacja stała się wyrównana dopiero wtedy, gdy brytyjska policja nabyła swoje Jaguary.
@archiwum

Sylwetkę Mark 1 (powyżej wczesne modele) i późniejszego Mark 2 naszkicował sam William Lyons.

Według pierwotnego planu napadu na pociąg kryminaliści mieli skorzystać z dziesięciu (!) skradzionych Mark 2. Prędko zdali sobie sprawę, że to z miejsca by ich zdradziło. W ówczesnej Wielkiej Brytanii skojarzenie Jaguara z przestępczym półświatkiem było tak silne, że pojawienie się więcej niż jednego takiego wozu w danym miejscu i czasie nierzadko skutkowało prędkim telefonem na policję od zaniepokojonego obywatela. Naszykowali więc ciężarówkę Austin Loadstar i dwa zielone Land Rovery o identycznych numerach rejestracyjnych, by zmylić ewentualny pościg. To na nie zapakowali łup i prędko zwiali z miejsca zdarzenia.
Jaguar mark 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Wskaźniki i przełączniki na środku deski rozdzielczej to nie tylko zabieg stylistyczny – pozwoliło to na ujednolicenie układu kokpitu w wersjach do ruchu prawo- i lewostronnego.

Nie przeszkodziło to twórcom inspirowanego wielkim skokiem filmu "Robbery" z 1967 r., by w kluczowej scenie pościgu główne role zagrały dwa Jaguary. Przestępcy uciekają na pokładzie szarego Mark 2, podczas gdy "niebieskich" osadzono w nowszym modelu S-Type. Nawiasem mówiąc, reżyserem tej produkcji był Peter Yates, ten sam, który rok później nakręcił "Bullitta".
Choć popularność Mark 2 w przestępczym półświatku była niezamierzona, to dla Jaguara nie stanowiła problemu, wprost przeciwnie. Wizerunek samochodu dla niegrzecznych kierowców był nowością w segmencie limuzyn, w którym konserwatyzm i zachowawczość były normą.
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

To ten samochód sprawił, że Jaguar zyskał reputację marki dla niegrzecznych kierowców. Z pewnością pomogła w tym kultura masowa, zwłaszcza filmy o rabowaniu banków i pociągów.

JAGUAR MARK 2 – Kamień węgielny
Na przełomie lat 40. i 50. Jaguar był niszowym producentem, który chciał wybić się z tłumu. Zaprezentowany w 1948 r. zjawiskowy XK120 przyciągał tłumy gapiów i największe sławy, swój egzemplarz miał choćby Clark Gable. Z kolei limuzynę Mark V kierowano do klienteli, która celowała w półkę ciut poniżej Rolls-Royce’a i Bentleya. Żaden z powyższych modeli nie mógł zostać lokomotywą sprzedażową, a w razie jakiegokolwiek kryzysu marka zostałaby na lodzie. Potrzebne było więc auto, które wykorzystałoby najważniejsze atrybuty obu: sport z XK i luksus rodem z Mark V, ale osadzone na mniejszej platformie.
W ten sposób powstał wóz, któremu w fabryce nadano kryptonim "Utah". Jaguar klasy średniej wyższej był pierwszym modelem, który powstał po przeprowadzce z dotychczasowej siedziby firmy przy Swallow Road w Coventry do większego zakładu przy Browns Lane. Początkowo nosił nazwę 2.4-Litre, a w wersji z mocniejszym silnikiem 3.4-Litre. Gdy na rynku pojawił się Mark 2, protoplaście retroaktywnie nadano nazwę Mark 1.
@archiwum

Znakomite silniki typu XK (tu w wersji 2.4) były tak nowoczesne w chwili debiutu, że dotrwały w produkcji aż do lat 90.

@Archiwum

Unikalny Mark 2 z kufrem to wytwór firmy Jones Brothers. Wieść gminna niesie, że opuszczone, kompletnie przerdzewiałe auto odkrył entuzjasta, który wyciął jego dach i przeszczepił do innego egzemplarza. Podobno ta hybryda istnieje do dziś i rzekomo rezyduje w Holandii.

Mark 1 był pierwszym Jaguarem z samonośną karoserią. Dla konstruktorów, którzy do tej pory trudnili się wyłącznie projektowaniem nadwozi osadzonych na ramie, ów przeskok techniczny i technologiczny stanowił nie lada wyczyn. Nie dziwi więc fakt, że rozebrane do golasa nadwozie wygląda tak, jakby konstruktorzy wspawali elementy ramy podłużnicowej w podłogę samochodu. Szerokie słupki dachowe, wąska komora silnika i rozbudowane sanki pod silnikiem jasno pokazują, że inżynierowie przykładali dużą uwagę do sztywności nadwozia. Przeobrażenia szkiców Williama Lyonsa z papieru w fizyczny model dokonali szef działu nadwozi Bill Thornton i jego asystent Cyril Crouch. Projekt na bieżąco konsultowano z firmą Pressed Steel, która wytwarzała nadwozia dla Jaguara. By inicjatywa się opłaciła, fabryka musiała produkować ok. 10 tys. nadwozi rocznie.
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Malutkie kierunkowskazy stanowią doskonały układ odniesienia przy parkowaniu przodem.

JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Ten egzemplarz posiada opcjonalny elektryczny nadbieg Laycock de Normanville. Bardzo przydaje się w trasie.

Plan wypalił prawie w stu procentach – powstało nieco ponad 37 tys. egzemplarzy Mark 1. W ofercie Jaguara pojawił się samochód, który wraz z Alfą Romeo 1900 jest dziś określany jako jeden z protoplastów gatunku sportowej limuzyny. Miano to dotyczyło zwłaszcza wersji o pojemności 3,4 litra, która powstała na wyraźne życzenie amerykańskiej klienteli. Tak wyposażony sedan stał się faktycznym okrętem flagowym marki z Coventry, a także symbolem szarmanckiej, wręcz zawadiackiej brytyjskości na kolejne dekady.
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Szprychowe koła nie były tanią opcją – zastąpienie zwykłych stalowych talerzy oznaczało wydatek ponad 50 funtów.

Powiedzieć, że Mark 1 został zastąpiony, byłoby nadużyciem. Prezentowany na naszych łamach Mark 2 to bowiem Mark 1 po głębokim liftingu. Pod tą nazwą dotrwał do 1967 r., po czym na kolejne dwa lata przemianowano go na 240 i 340 (w zależności od pojemności silnika) w oczekiwaniu na następcę. Stał się też swego rodzaju platformą doświadczalną, na której Jaguar testował różne pomysły. To na bazie Mark 2 powstał napędzany autorskim silnikiem Daimlera model 2.5-V8. Na tej samej platformie Jaguar testował niezależne tylne zawieszenie, które po raz pierwszy zastosowano w E-Type. Układ ów później przeniesiono z dobrodziejstwem inwentarza do modeli S-Type i 420, powstałych z rozwinięcia platformy Mark 2, a następnie do szykowanego do produkcji XJ6 1. generacji. Nie ulega więc wątpliwości, że pod względem technicznym i wizerunkowym Mark 1 i 2 stanowią jedne z najważniejszych Jaguarów w historii. Kto wie, czy nawet nie najważniejsze.
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

W starszym Mark 1 rozstaw tylnych kół był sporo węższy niż przednich, co osobliwie wygląda. W Mark 2 te proporcje wyrównano, a auto prowadziło się lepiej niż poprzednik.

JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Wbrew pozorom fotele stworzono z szacunkiem dla ludzkiej anatomii. W trasie są idealne.

JAGUAR MARK 2 – Wielka turystyka
Czarny Mark 2 pracuje cichutko, równo i gładko. Doskonały, ultranowoczesny silnik z rodziny XK, tu o pojemności 3.8 i z dwoma gaźnikami SU, ma maniery godne angielskiego dżentelmena. Wystarczy wrzucić bieg i powoli odpuścić sprzęgło, by samochód grzecznie i płynnie ruszył. Trudno uwierzyć, że jego pierwsze szkice powstały jeszcze w czasie wojny. Nie dziwi mnie jednak, że ta konstrukcja dokonała żywota dopiero w latach 90., choć wtedy była już wyraźnie zmęczona życiem i doczekała się następcy.
Skrzynia Moss niestety nie dorównuje klasą motorowi. Na pierwszym biegu nieznośnie wyje przez brak synchronizacji, a przerzucenie na dwójkę lub trójkę tak, by nie chrupnąć kołami zębatymi, stanowi spore wyzwanie. W odróżnieniu od motoru, który ciągnie od najniższych obrotów, elegancko się wkręca i świetnie brzmi, przekładnia wymaga sporo wprawy i szoferskiej ogłady, a raz na jakiś czas łamie ją w kościach. Zmiany następują w rytmie i-raz-i-dwa, a podwójne wysprzęglanie jest koniecznością. To nie kwestia stanu tego egzemplarza, bo one wszystkie tak mają. W późniejszych rocznikach, gdzie stosowano autorską przekładnię Jaguara, jest pod tym względem sporo lepiej.
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Motor 3.8 z dwoma gaźnikami SU to topowa specyfikacja Mark 2. Bez akcesoriów silnik wykręcał 223 KM na hamowni.

Obłędny zapach skóry, fornirowanego drewna i miękkich dywaników to doskonała odskocznia od chłodnego popołudnia, którym przywitały nas południowe obrzeża Warszawy. W przestronnym kokpicie doceniam powierzchnię szyb, którą powiększono o 18 procent w stosunku do Mark 1, jednocześnie zwężając słupki. Kokpit jest w świetnym stanie, ale nie wygląda jak spod igły. Wóz został odrestaurowany dwie dekady temu w znanej firmie Rzepecki Auto. Od tamtego czasu przejechał wystarczająco wiele kilometrów, by nabrać subtelnej patyny.
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Mówiąc szczerze, zapomniałem wypróbować radio w tym aucie. Silnik brzmiał zbyt ładnie, bym próbował go czymś zagłuszyć.

JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Na górze pokrętło od świateł, na dole od lewej: przycisk rozrusznika, zapalniczka (oczywiście, że na samym środku deski rozdzielczej!) i stacyjka.

Wystarczy rzut oka na wielki kawał drewna, którym zasłonięto przegrodę czołową, piękne wskaźniki Smith’s i rządek przełączników lotniczego typu, by zrozumieć, gdzie i kiedy powstało to auto. Stołek kierowcy nie jest w jednej osi z kierownicą i pedałami, ale o dziwo wcale mi to nie przeszkadza. Pod względem ergonomii jest naprawdę nieźle, a w miękkim fotelu siedzi się całkiem wygodnie. Wysokość siedziska i wystające tu i ówdzie chromowane detale karoserii sprawiają, że ulokowanie auta na szosie nie stanowi najmniejszego problemu.
@archiwum

Obok potężnego jak pałac Buckingham Mark VII model Mark 2 wydaje się wręcz filigranowy.

Z tym silnikiem, który ciągnie jak lokomotywa, dobrze dobranymi, długimi przełożeniami, elektrycznym nadbiegiem oraz dobrze dostrojonym zawieszeniem mógłbym przejechać cały kontynent. Choć tylne zawieszenie to prosta konstrukcja ze sztywnym mostem i resorami piórowymi, to Jaguar nie pływa ani nie ucieka na wybojach. W stosunku do Mark 1 poszerzono rozstaw tylnych kół i zrewidowano geometrię podwójnych wahaczy z przodu. Nawet na dziurawej drodze nic nie zaburza stoickiego spokoju Jaguara, a szofer bardziej wprawny niż ja mógłby śmiało wprowadzać go w nadsterowność, w czym pomaga fabryczny dyferencjał ze szperą.
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Mark 2 początkowo występował z silnikami 2.4, 3.4 i 3.8. Przez ostatnie dwa lata, gdy model przemianowano na 240 i 340, oferowano tylko dwa pierwsze, a 3.8 trafiał do pokrewnego S-Type’a.

Dokładnie tak robili kierowcy wyścigowi w epoce. Goście tacy jak Roy Salvadori, Jack Sears, Michael Parkes i legendarny Graham Hill do perfekcji opanowali sztukę balansowania Jaguarem na ostrzu noża, zamiatając tyłem na każdym zakręcie. Podobnie jak poprzednik, Mark 2 był swego czasu najszybszym brytyjskim samochodem do wyścigów turystycznych. Dość powiedzieć, że w rodzimym czempionacie "turystyków" w sezonach ’61 i ’62 model ten wygrał wszystkie wyścigi królewskiego cyklu. Co do jednego.
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Skojarzenia z kabiną pasażerskiego liniowca są jak najbardziej uzasadnione.

JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Bob Knight, którego zatrudniono do wyciszenia karoserii i zawieszenia Mark 2, wykonał doskonałą robotę. Ocean skóry ułatwił mu zadanie. W środku najbardziej szumią okna.

Moje rojenia dotyczące machania kufrem Jaguara na Goodwood Revival kończą się, gdy tylko przymierzam się do zaparkowania. Ten egzemplarz nie posiada opcjonalnego wspomagania kierownicy, więc machanie wolantem na postoju wymaga sporej determinacji. Mark 2 był całkiem niedrogim wozem jak na auto tej klasy, więc oszczędności musiały się skądś wziąć.
Nie skąpiono za to na specyfikacji technicznej. Hamulce tarczowe Dunlopa na obu osiach w swoim czasie były wzorem skuteczności. W Mark 1 były opcją, zaś w Mark 2 montowano je w standardzie. Dziś wymagają jazdy z dużym wyczuciem. Mówiąc dyplomatycznie, półtoratonowa limuzyna zwalnia z dostojeństwem. Nawet sportowe klocki hamulcowe czy radialne opony w tej sztuce niespecjalnie tu pomagają, choć z pewnością jest lepiej, niż było w epoce.
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

W stosunku do Mark 1 przód wygląda na ciut lżejszy i nowocześniejszy, ale nie dajcie się zwieść – pod spodem Mark 2 to głęboki lifting poprzednika.

JAGUAR MARK 2 – Skok na bank
Ten samochód miał wszystko: wygląd, osiągi i klasę. Nie dziwi więc, że powstało przeszło 84 tys. egzemplarzy (plus ponad 7 tys. 240 i 340). Trudno o inną limuzynę z tej epoki, która tak doskonale radziłaby sobie we współczesnym ruchu (dobrze wyregulowany egzemplarz zrobi "setkę" w 9 sekund!). Nie dziwi więc, że na Mark 2 z silnikiem 3.8 i ręczną skrzynią na Zachodzie trzeba wyłożyć przynajmniej 30 tys. euro, a najładniejsze sztuki kosztują sporo więcej. Kupno egzemplarza do renowacji to proszenie się o kłopoty, bo raz, że ówczesne Jaguary nie grzeszyły jakością wykonania blachy, a dwa, że są potwornie skomplikowane (a zatem też drogie) w remoncie. Z kolei auta z silnikiem 2.4 są nieco tańsze, ale brakuje im dynamiki, więc nie dla każdego to byłby dobry wybór. Czuję się więc bardzo uprzywilejowany, bo miałem okazję przejechać się wozem w specyfikacji bliskiej topowej, a do tego w znakomitym stanie. Aż chciałoby się obrabować jakiś bank.
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI

Samotny Jaguar Mark 2 przeprowadza inwazję kontynentalnej Europy przez kanał La Manche, lata 60., koloryzowane.

JAGUAR MARK 2 3.8 – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1959-1967, 83 976 szt. wszystkich wersji
(w tym 30 141 szt. 3.8)
SILNIK
benzynowy, R6, DOHC 12v, umieszczony wzdłużnie z przodu, zasilany gaźnikiem
Śr. cyl./skok tłoka: 87/106 mm
Pojemność skokowa: 3781 cm³
Moc maksymalna: 223 KM/5500 obr/min [SAE gross]
Maks. moment obr.: 325 Nm/3000 obr/min [SAE gross]
NAPĘD
Na tylne koła, skrzynia ręczna, 4-biegowa z opcjonalnym nadbiegiem
ZAWIESZENIE
Przednie: podwójne wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
Tylne: sztywny most, drążek Panharda, resory piórowe, amortyzatory teleskopowe
HAMULCE
Hydrauliczne, ze wspomaganiem,
tarczowe na obu osiach
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 459/169/143 cm
Rozstaw osi: 273 cm
Masa własna: 1448 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 201 km/h
Przysp. 0-100 km/h: 9 sek.
JAGUAR MARK 2 @PIOTR CIECHOMSKI
@archiwum

Silniki z rodziny XK stosowano też w maszynach wojskowych, choćby w rodzinach lekkich pojazdów CVR(T) (gąsienicowych) oraz CVR(W) (kołowych).

@archiwum

Daimler 2.5 V8 (później V8-250) był dopasionym bratem Mark 2, ale z innym silnikiem.

Za użyczenie samochodu do sesji dziękujemy Ardor Auctions


Czytaj więcej