Mercedes 300 SD (1978-80) – pierwszy osobowy turbodiesel

Pół wieku temu silnik diesla był głośny, rozedrgany i powolny. Słychać go było z sąsiedniej wsi, wibracje kruszyły kamień, a dynamika przypominała dryfujący lodowiec. Zatem idealnie pasował do Mercedesa klasy S.

Michał Reicher
Mercedes 300 SD @PIOTR CIECHOMSKI
Dzisiaj silnik diesla jest powszechny, więc nikogo nie dziwi klekot w sportowym samochodzie tudzież w luksusowej limuzynie. Kilka dekad temu miał łatkę napędu godnego ciężarówki albo ciągnika rolniczego, dlatego jego obecność w klasie S wyglądała na profanację. Gorszy jest chyba tylko polski dziedzic w pruskim mundurze.
Jak w ogóle doszło do tego, że ów motor znalazł się w takim samochodzie? Kiedy nie wiadomo, o co chodzi, zazwyczaj chodzi o pieniądze. Mercedes był ważnym graczem w Ameryce Północnej, gdzie w latach 70. wprowadzono przepisy naliczające podatek od flotowego zużycia paliwa. Diesel, z natury bardziej ekonomiczny od jednostek benzynowych, miał być przeciwwagą dla wielkich V8, o których można powiedzieć wiele miłych rzeczy, ale z pewnością nie to, że są oszczędne.

Szykowna limuzyna, skóra, drewno, marynarka, krawat. Nobliwa limuzyna Mercedesa mentalnie oddaje styl życia 70-letniego mężczyzny. Z natury powolny diesel dopełnia obrazu tej flegmy.

Mercedes podszedł do tematu na poważnie. Aby blisko dwutonowy kloc odpychał się od drogi, silnik powinien dysponować odpowiednią mocą. W ofercie znajdował się już świetny pięciocylindrowy OM617, który zszokował świat swoją kulturą pracy i ponadprzeciętną dynamiką. To, co wystarczało w taksówkarskim Strich Acht, nie przystawało jednak do Sonderklasse, dlatego motor wzbogacono o turbosprężarkę. Rzecz wydarzyła się w 1978 roku, podczas gdy równocześnie nieokrzesane "uturbione" benzynowe Porsche zawijały się na drzewach, a BMW przegrzewały do czerwoności. 120-konny Mercedes 300 SD Turbodiesel został najszybszym "ropniakiem" i zarazem pierwszym osobowym turbodieslem na świecie. Silnik miał predyspozycje do jeszcze większych szaleństw, ale to zdecydowanie temat na oddzielne opracowanie z prototypowym Mercedesem C111 w tle. Mnie wystarczy produkcyjna wersja, którą z nieukrywaną przyjemnością zmaltretuję na naszym testowym torze.
MERCEDES 300 SD @PIOTR CIECHOMSKI
MERCEDES 300 SD @PIOTR CIECHOMSKI
MERCEDES 300 SD @PIOTR CIECHOMSKI

"Pozioma" stylistyka Mercedesa wizualnie poszerza, "federalne" zderzaki wydłużają nadwozie. Samochód i tak jest spory, ponieważ ma prawie 5 metrów wzdłuż i 2 metry wszerz.

MERCEDES 300 SD – Oksymoron
Przez uchylone okno w pracowni dmuchnął wiatr i rozwiał papiery. Oczom wszystkich ukazała się kartka leżąca na biurku… poziomo. Typ W116 był jednym z pierwszych Mercedesów zaprojektowanych według "poziomej" stylistyki, która w stosunku do starej "pionowej" wizualnie obniżyła samochodom środek ciężkości i nadała dynamiki. Mimo to W116 i tak wygląda dosyć ciężko, ponieważ poziome linie poszerzają w biodrach. Nowy Mercedes znalazł uznanie wśród dziennikarzy, zostając w 1974 r. Europejskim Samochodem Roku. Piękne to były lata, kiedy plebiscyt wygrywała ociekająca bogactwem limuzyna, a nie miejski kompakt. Turbodiesel oferowano wyłącznie na rynku północnoamerykańskim, co niestety oznacza, że wóz został okaleczony przez federalne przepisy. Wystające zderzaki i denka od butelek w roli reflektorów subiektywnie oszpecają S-klasę. Samochód wygląda, jakby miał założone grube okulary i za długie spodnie.
MERCEDES 300 SD @PIOTR CIECHOMSKI

Charakterystyczny celownik ze znaczkiem Mercedesa zdobi atrapę chłodnicy, od teraz większą wszerz niż wzwyż. Akurat nie wziąłem ściereczki, a pod zieleniakiem trzeba jakoś wyglądać.

Amerykanie uwielbiają wygodę, dlatego Mercedes na tamtejszy rynek musi być wyposażony we wszystkie jupitery i wodotryski. Nasz egzemplarz posiada skórzaną tapicerkę, klimatyzację, tempomat, cztery elektryczne szyby, automatyczną skrzynię biegów… i tak dalej. Brakuje tylko hydropneumatycznego tylnego zawieszenia. Materiały i montaż są najwyższej próby, podobnie jak ergonomia, ale tradycyjnie "po mercedesowemu" wieje nudą i nie ma za bardzo na czym oka zawiesić. Za wielkim, czteroramiennym kołem kierownicy ukryto gąszcz zgrabnie pogrupowanych wskaźników i kontrolek, które rozmieszczone są w bardzo czytelnym ładzie. Łatka poważnego samochodu dla poważnych ludzi nie wzięła się znikąd, podobnie jak średnia wieku właścicieli, wynosząca znacznie więcej od chrystusowego. Scenografia jest idealna do limuzyny z mocnym silnikiem, najlepiej widlastym. Tymczasem pod maską siedzi "klekot", co nijak nie współgra z elegancką prezencją auta. Tak samo jak szeleszczące spodnie założone do ślubu albo gumiaki do teatru. "Luksusowy diesel" brzmi jak oksymoron. Niczym zimne ognie, uczciwy polityk czy bezawaryjny włoski samochód.

To nakrycie głowy jest stworzone do tego samochodu. Stosunkowo niska pozycja za kierownicą zostawia dużo przestrzeni nad kapeluszem, nic się nie pogniecie.

Bagażnik ma dużą i regularną powierzchnię, jest jednak płytki i ma wysoki próg załadunku. Na kilka toreb i marynarek na wyjazd do Polanicy-Zdroju idealnie wystarczy.

Selektor pracuje z idealnie wyważonym oporem i zatrzymuje się dokładnie tam, gdzie mam w planie. Poza standardowymi trybami P/R/N/D skrzynię można zablokować na pierwszym lub drugim biegu.

Koło zapasowe wraz z asortymentem do podniesienia wozu i odkręcenia śrub znajduje się pod podłogą bagażnika.

Gaśnicę wraz apteczką można wcisnąć do bagażnika. W apteczce dobrze mieć jakieś lekarstwa na pobudzenie.

Pomijając fakt, że auto przy ostrym hamowaniu tak przeraźliwie nurkuje, że przez przednią szybę widać nawierzchnię, skuteczności hamulców nie można niczego zarzucić.

Diesel w porównaniu do "benzyniaka" jest silnikiem praktycznie bezobsługowym, więc nie za bardzo jest tutaj co robić. Dostęp do pasków, płynów i filtrów jest raczej przyzwoity.

Cóż za niesamowite zaskoczenie, Mercedes resoruje niczym welurowy bujany fotel. 70-letni użytkownik będzie czuł się jak w uzdrowisku albo u siebie przy kominku.

Nie wziąłem okularów z szafki nocnej i wychodząc z domu, przez pomyłkę założyłem kask. Na szczęście nie odczuwam w samochodzie żadnego dyskomfortu.

Poza klasycznym schowkiem po stronie pasażera można położyć kilka podręcznych drobiazgów np. między fotelami. Mnogości miejscówek nie uświadczymy, ale nic nie powinno latać luzem.

Jak na pięciometrowego kolosa klasa S zupełnie zgrabnie zawraca wokół słupka. Robi to oczywiście z odpowiednią gracją.

Mercedes sam w sobie jest zwinny, ale manewrowanie tankowcem na otwartym morzu nie należy do łatwych zadań.

Ruszanie na pełnym ogniu wygląda dramatycznie, w rzeczywistości jest więcej dymu niż ognia. Przód podnosi się, jakby silnik miał wyskoczyć spod maski, jednak stoper jest bezlitosny.

Fabryczne "federalne" reflektory wymieniało się razem z żarówką, na zasadzie wyjmij–włóż. Tutejsze przepisy wymusiły przeróbkę reflektorów na europejskie. W miejsce oryginalnych idealnie pasują te od… albo nieważne.

MERCEDES 300 SD – Dysonans
Słysząc Mercedesa z zewnątrz, można mieć dysonans poznawczy. Brzmienie zapowiada dostawczaka, a przed oczami stoi szykowna limuzyna. Mimo typowego dla diesla bocianiego klekotu pompy wtryskowej pięciocylindrowy silnik ma zaskakująco równy i miarowy dźwięk, mimo że jeden cylinder nie ma pary dla równowagi. Akustyka diametralnie zmienia się wewnątrz. Zimny motor tuż po uruchomieniu przenika nieco do środka, ale po rozgrzaniu robi się cichy i grzeczny. Jest niemal niesłyszalny i niewyczuwalny, ponieważ nie przenosi na nadwozie prawie żadnych drgań nawet na biegu jałowym. Ponadto zaskakująco dobrze współgra z salonowymi manierami S-klasy. Mercedes w prowadzeniu jest podobny do poprzednika, czytaj: flegmatyczny i miękki jak pluszowy miś. Charakterystyka silnika diesla, który ma ciąg w dolnych partiach obrotów i nie wymaga piłowania do końca skali, pasuje tutaj idealnie. Wóz aksamitnie płynie po jezdni, miękkie zawieszenie reaguje jednak na każdą zmianę obciążenia ruchem nadwozia. Tymczasem czterobiegowy automat od niechcenia przerzuca biegi w tle. Samochód docelowo zawsze rusza z "dwójki", pierwszy bieg wskakuje tylko przy starcie z wduszonym do podłogi pedałem gazu. Wóz zadziera dziób, jakby miał stanąć na tylnych kołach, jednak nie przekłada się to na szaleńcze przyspieszenie. Aby po dopompowaniu turbosprężarką nie szukać głowicy na pobliskim drzewie, motor musiał zostać odprężony. Dlatego charakterystyka jazdy jest zupełnie inna niż przy zasilaniu atmosferycznym, z wyczuwalną niemocą w dolnych partiach obrotów i mocniejszym odejściem w połowie skali obrotomierza. Wówczas rura wydechowa wypuszcza obłok czarnego dymu. W Mercedesie klasy S? To jakby puścić bąka przy stole w Sheratonie. Zanim jednak doczekamy owego odejścia, należy przełożyć stronę w kalendarzu. Mercedes jest zarazem najszybszy wśród najwolniejszych oraz najwolniejszy wśród najszybszych. W swoim czasie był to najszybszy produkcyjny samochód z silnikiem wysokoprężnym, jednocześnie wyraźnie odstając od pozostałych wersji silnikowych oferowanych do W116. Nawet powolny 280 S szybciej przebiera nogami, a sportowiec z niego żaden. Tymczasem prędkościomierz 300 SD wyskalowany jest do 85 mil na godzinę, co odpowiada około 135 km/h. Katalogowo samochód mógł jechać 165 km/h. Spokojnie, to tylko amerykańskie federalne przepisy bezpieczeństwa. Powyżej 85 mph wóz nadal przyspiesza, lecz wskazówka prędkościomierza dojeżdża do końca i kończy pracę. Na szczęście zanim udało się znaleźć na tyle długą prostą, aby osiągnąć taką chyżość, zaszło słońce i trzeba było zwijać sprzęt.
MERCEDES 300 SD @PIOTR CIECHOMSKI
MERCEDES 300 SD @PIOTR CIECHOMSKI
MERCEDES 300 SD @PIOTR CIECHOMSKI

Mercedes jest doskonale wyciszony, dlatego nawet pracujący motor początkowo nie daje po sobie poznać, że jest zasilany olejem napędowym. Demaskują go kontrolka od świec żarowych i skala obrotomierza.

MERCEDES 300 SD – Paralogizm
Doładowany OM617 wykręca znacznie lepsze liczby na hamowni niż silnik bez turbiny montowany w Beczce, zużywając niemal tyle samo paliwa. W amerykańskich testach, które zakładały jazdę na pułapie 75% prędkości maksymalnej, średni apetyt oszacowano na około 10,5 litra na 100 kilometrów. Dla porównania, 450 SE z V8 wciągało według tych samych kryteriów prawie 15 litrów. Na przekopanym przez kryzys paliwowy amerykańskim rynku zużycie paliwa miało znacznie większe znaczenie niż kilka lat wstecz, i to pomimo wyraźnego regresu osiągów. A jednak turbodiesel i tak potrafił dotrzymać kroku wielu benzynowym samochodom. Swoją drogą, niedługo po prezentacji 300 SD rozszalał się kolejny kryzys.
MERCEDES 300 SD @PIOTR CIECHOMSKI
Konkluzja jest taka, że stworzona trochę jako zapchajdziura wysokoprężna klasa S na swój sposób odniosła rynkowy sukces, trafiając w dobre miejsce i czas. Biorąc pod uwagę, że 300 SD produkowano wyłącznie dwa lata i sprzedawano na jednym kontynencie, prawie 30 tys. klientów świadczy o powodzeniu. Nowego Mercedesa upodobały sobie zwłaszcza panie, które szukały szykownego, acz oszczędnego i niezbyt rozbrykanego automobilu. Zapewne nie taki wóz miała na myśli Janis Joplin, niemniej płeć piękna stanowiła znaczny odsetek właścicieli limuzyny. Pozostali to mężczyźni w słusznym wieku, którzy raczej już nigdzie się nie śpieszyli i czas płynął im wolniej. Summa summarum, koncepcja wyszła znacznie lepiej, niż wszyscy sądzili. Ale jak tu nie kojarzyć Mercedesa z taksówką, skoro nawet topowa klasa S ma diesla pod maską?
MERCEDES 300 SD @PIOTR CIECHOMSKI

W 1978 r. świat znał słowa "turbo" i "diesel" w odniesieniu do samochodów osobowych. W 300 SD po raz pierwszy połączono je w jedno.

MERCEDES-BENZ 300 SD – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1972-1980, 28 634 szt. (473 035 szt. wszystkich wersji)
SILNIK
typ OM617.950, wysokoprężny, R5 10v, OHC, umieszczony wzdłużnie z przodu, zasilany rzędową pompą wtryskową
Śr. cyl./skok tłoka: 91/92,4 mm
Pojemność skokowa: 3005 cm³
Moc maks.: 120 KM/4350 obr/min
Maks. moment obr.:
230 Nm/2400 obr/min
NAPĘD
Na tylne koła, skrzynia automatyczna, 4-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie: podwójne wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
Tylne: oś łamana, wahacze wleczone, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
HAMULCE
Hydrauliczne, ze wspomaganiem, tarczowe obu osiach
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 496/187/142 cm
Rozstaw osi: 286,5 cm
Masa własna: 1815 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 165 km/h
Przysp. 0-100 km/h: 17,6 sek.
MERCEDES 300 SD @PIOTR CIECHOMSKI

Krysia się odwróciła. Mercedes wygląda na swój wiek, ale zarazem prezentuje się bardzo dostojnie, dlatego wzbudza powszechne zainteresowanie.



Czytaj więcej