A124 – Mercedes wśród kabrioletów

Mercedes W124 pod koniec lat 80. był w Polsce równie pożądany jak baleron… i równie niedostępny. Mercedes "Baleron" w kabriolecie oznaczał motoryzacyjną ucztę Lukullusa, spełnienie najwspanialszych marzeń i sięgnięcie samochodowego nieba. Sprawdziliśmy, czy to wciąż jest aktualne.

Michał Trzcionkowski
MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

"Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu, Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi…"

Francuskie słowo "cabrioler" w wolnym tłumaczeniu znaczy "skakać z radości". W latach 20. ubiegłego wieku nie znano lepszego wyrażenia na określenie frajdy, jaką daje jazda samochodem bez dachu, tym bardziej że był to okres, kiedy powszechnie stosowano zamknięte nadwozia. Gwoli ścisłości należy dodać, że historycznie patrząc, początkowo wszystkie auta pozbawione były ochrony szoferki. Sytuacja zaczęła się zmieniać właśnie w latach 20., kiedy pojawiły się zamknięte nadwozia. Luksusowe sedany były wyznacznikiem statusu właściciela. Wszyscy cenili sobie osłonę od słoty i deszczu, jednak wielu brakowało nieskrępowanej wolności, jaką dawało podróżowanie otwartym autem. Rozwiązaniem okazał się sedan z ruchomym, składanym dachem. Dla podkreślenia wyjątkowości tego nadwozia zdecydowano się opisać je z francuska jako kabriolet. Ciężkie ramy nośne gwarantowały odpowiednią sztywność konstrukcji, co pozwalało budować kabriolety w oparciu o praktycznie każdy istniejący model. Skwapliwie z tego skorzystał Daimler-Benz. Z niemiecką dokładnością postanowiono usystematyzować ofertę. Wszystkie kabriolety były dostępne w sześciu różnych typach oznaczanych literami od A do F. Najprostsze i najtańsze opisywano trzema pierwszymi, zaś duże, ciężkie i luksusowe wersje oznaczano jako D, E lub F. Z czasem zaprzestano tak szczegółowego rozróżniania, a wyróżnikiem otwartych nadwozi Mercedesa stała się literka A. Oczywiście oprócz fabrycznych karoserii wielu nabywców decydowało się na zamówienie nadwozia u zewnętrznej firmy. Prym wiodły takie manufaktury, jak D’Jeteren & Frères, Farina, Geissberger, Hibbard & Darrin, Saoutchik czy Van den Plas. Przez lata duży, luksusowy, czteroosobowy kabriolet był stałym elementem portfolio Mercedesa. Tak działo się aż do 1971 roku, kiedy z taśmy zjechał ostatni W111 w wersji bez dachu. Oczywiście w ofercie pozostał sportowy R107, ale już sama literka w typoszeregu oznaczała, że mieliśmy do czynienia z roadsterem, czyli bezkompromisową odmianą kabrioletu, gdzie tylne siedzenia, nawet jak się pojawiały, mieściły jedynie dzieci. I to niezbyt duże.
MERCEDES 300 CE (a124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI
MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Estetyka amerykańskich przednich lamp to w wypadku W124 rzecz gustu. Lakierowane ramię wycieraczki to sprawka Lorinsera.

MERCEDES 300 CE CABRIOLET (A124) – "A" jak „kabriolet”
W Stuttgarcie pracę nad powrotem do koncepcji dużego, 4-5 osobowego kabrioletu rozpoczęły się dopiero w drugiej połowie lat 80. Początkowo planowano zbudować kabriolet w oparciu o Mercedesa W201. Niewielki i nowoczesny wóz zdawał się do tego celu wręcz stworzony. Poczyniono wstępne założenie i zbudowano prototyp. Dość szybko zrezygnowano jednak z tego pomysłu, a powód był bardzo prozaiczny – czas potrzebny na dopracowanie tak wymagającego nadwozia jak kabriolet spowodowałby, że A201 nie pojawiłby się na rynku przed sezonem 1990. Wewnętrzny kalendarz, określający cykl życia modelu, przewidywał pojawienie się następcy Baby Benza już w 1993 r. Niespełna trzy lata byłyby zbyt krótkim okresem, żeby zwróciły się koszty inwestycji, jakie trzeba było ponieść w celu opracowania nowego nadwozia. Na bazie doświadczeń zebranych podczas opracowywania A201 zdecydowano się zbudować A124. Zdawać by się mogło, że zadanie było ułatwione, bo w ofercie znajdowała się już wersja C124 (coupé). Mercedes oczekiwał, że otwarta wersja zachowa sztywność nadwozia na poziomie sedana czy coupé. To oznaczało, że konstrukcji samonośnego nadwozia trzeba było przyjrzeć się na nowo. W praktyce coupé i cabrio tylko wyglądają podobnie – różni je bez mała ponad 1000 elementów. O tym, z jak wielkim pietyzmem opracowywano A124, niech świadczy fakt, że kilka miesięcy poświęcono na wyeliminowanie wszystkich wyczuwalnych wibracji. Skończyło się na zamontowaniu czterech amortyzatorów drgań, czyli mówiąc wprost – ołowianych sztab, które niepożądane zjawisko miały niwelować. Ciekawe są miejsca, gdzie te kawały metalu się znalazły: na przedniej lewej kolumnie amortyzatora, w ramie przedniej szyby oraz we wnękach bagażnika. Łącznie ważyły 26 kg, a to mniej więcej tyle, ile waży obcięty dach (28 kg) W124. Priorytetowo potraktowano także kwestie bezpieczeństwa. Rama przedniej szyby została wzmocniona na wszelkie możliwe sposoby, a z tyłu zaprojektowano dwa specjalne, wzmocnione zagłówki, które w razie wywrotki wysuwały się w 0,3 sek. Wóz przeszedł śpiewająco wszystkie testy dachowania, a także zdał ekstremalny sprawdzian, podczas którego zawieszono go na samym słupku A. Jednym słowem, niemieccy inżynierowie podeszli do tematu w swoim stylu. Próżno szukać tutaj filigranowości i lekkości konstrukcji – w zamian za masę oferuje solidność i bezpieczeństwo na poziomie betonowego bunkra. 
MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

PREMIUM UNLEADED FUEL ONLY. Amerykanie wymagają specjalnej troski.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Dach składa się w 20 sekund dzięki 6 hydraulicznym siłownikom, pompie pracującej pod ciśnieniem 180 barów, 10 zaworom, 12 stycznikom, 27 drążkom i 34 przegubom.

MERCEDES 300 CE CABRIOLET (A124) – Podwarszawska Kalifornia
Zielonym A124 wybraliśmy się na wycieczkę w poszukiwaniu ostatnich promieni wakacyjnego słońca i kalifornijskiego klimatu w podwarszawskich wsiach. To była jedna z dłuższych wycieczek dla auta, od lat stacjonującego na co dzień w centrum Warszawy, w garażu Łukasza, który troszczy się o wóz jak o najlepszego przyjaciela. Idealnie zachowany Mercedes z minimalnym przebiegiem został wyprodukowany w 1992 r. i pochodzi z Kalifornii. Te dwie informacje wskazują, że mamy do czynienia z jedną z najrzadszych konfiguracji A124. Przede wszystkim nie jest to jeszcze E-klasa, a poza tym pod maską znajduje się silnik o pojemności 3,2 l. Mimo to pełna oficjalna nazwa samochodu to Mercedes-Benz 300 CE Cabriolet.
MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Panel sterowania pokładową elektryką auta.

A124 zadebiutował na salonie we Frankfurcie we wrześniu 1991 r., a do sprzedaży trafił w kolejnym roku. Oferowano go z jednym silnikiem – M104, czyli rzędową "szóstką" o pojemności trzech litrów, i sprzedawano pod nazwą 300 CE-24. Jednak w USA i Kanadzie oraz Japonii pod maską pojawił się tylko powiększony wariant M104 o pojemności 3,2 l. Silnik był przygotowywany do debiutu w E-klasie, jednak z powodu rygorystycznych norm ekologicznych zdecydowano się go zaoferować wcześniej (dzisiaj, aby spełnić coraz ostrzejsze normy spalin, silniki się zmniejsza, a kiedyś się je powiększało…). Dodatkowo wprowadzono zróżnicowane oznakowanie wersji – w Japonii samochód nazywał się 320 CE, a w Ameryce Północnej 300 CE. Przedliftowych A124 w tej konfiguracji powstało zaledwie 766 sztuk. Dopełnieniem wyjątkowości jest oryginalny pakiet stylistyczny Lorinsera, który czyni z tego auta prawdziwy unikat.
MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

A124 z dodatkami Lorinsera wygląda bardzo dobrze. Kto by pomyślał, że w ociekających kiczem latach 90. dało się tak gustownie przerobić samochód?

A jak się jeździ "Baleronem" w kabriolecie? Samochód nie porywa, ale też nie nudzi. Nie angażuje kierowcy błyskotkami, wszystko ma na miejscu, dostępne od ręki (dosłownie i w przenośni). Silnik nie porywa osiągami, ale jednocześnie jest wystarczająco mocny. Skrzynia nie jest szybka, jednak zmienia biegi bardzo płynnie i poprawnie. Wszystko w tym samochodzie jest takie, jak trzeba, ale jednocześnie odarte z jakichkolwiek emocji. Gdyby ktoś szukał wzorca kompromisu, to jest nim Mercedes A124. Przy czym jest to kompromis idealny, sprawiedliwy i wyważony, niepowodujący, że którakolwiek ze stron czuje się poszkodowana. Pytanie tylko brzmi, czy tego oczekuje kierowca.
MERCEDES A124 @mercedes

Jeden z ostatnich prototypów A124 miał charakterystyczny deflektor rozkładany nad przednią szybą i materiałowy Windschott rozpinany za tylnymi zagłówkami.

MERCEDES 300 CE CABRIOLET (A124) – Manfred Lorinser
Historia Lorinsera sięga 1930 r. kiedy to Erwin Lorinser założył warsztat samochodowy. Niewielki serwis znajdował się w miejscowości Waiblingen. Erwin nie reklamował się (m.in. z tego powodu nie zachowało się żadne zdjęcie pierwszego garażu Lorinsera), gdyż wierzył, że rzetelnie wykonana usługa sama się obroni i przyciągnie do niego klientów. Miał rację, bo niewielki serwis szybko zyskał bardzo dobre opinie, ściągając klientów nawet z pobliskiego Stuttgartu. Fama Lorinsera dotarła także do centrali Daimler-Benz, więc w 1935 r. Lorinser stał się przedstawicielem stuttgarckiego koncernu, otrzymując autoryzację zarówno na sprzedaż, jak i na serwis aut. Renoma warsztatu Erwina zapewniała dopływ nowych klientów, a wraz z nimi coraz większe pieniądze. Z początkiem lat 60. firma mogła sobie pozwolić na budowę nowego salonu sprzedaży wraz z prywatną stacją benzynową. Jednocześnie do biznesu dołączył syn Erwina, Manfred.
@Lorinser

Dobre felgi w aucie są jak szpilki u kobiety. Są kropką nad "i", a jednocześnie potrafią całkowicie zmienić postrzeganie wozu. Dlatego u Lorinsera można było przebierać we wzorach.

Młodość rządzi się swoimi prawami, więc Manfreda bardziej interesowało, jak zwiększyć moc i przyspieszenie w dostępnych autach, niż to, jak je sprzedać. Za przyzwoleniem ojca zaczął rasować seryjne modele Mercedesa. W odpowiedzi na zainteresowanie klientów takimi usługami powstała spółka "Sportservice Lorinser". W połowie lat 70. Manfred przejął stery firmy, stając się jej szefem. W szalonych latach 80. nabywcy nie chcieli już tylko Mercedesa, tylko wozu, który był inny niż wszystkie. Szukali możliwości indywidualizacji oraz wyróżnienia się. Manfredowi nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Firma zaczęła więc oferować pakiety stylizacyjne do seryjnych aut. Biznes szedł świetnie, wśród klientów pojawiały się takie nazwiska jak Nelson Piquet, Danny Sullivan, Alain Prost, Didier Pironi, Niki Lauda czy Walter Röhrl. Był nim także pierwszy właściciel zielonego A124 z naszych zdjęć.
@Lorinser

Jeżeli felgi są niczym kobiece szpilki, to wydech jest jak biżuteria. W takich kwestiach każdy chce mieć wybór.

Samochód z fabryki wyjechał jako seryjny, ale od razu po zakupie zaopatrzono go w akcesoria Lorinsera. Choć lata 90. to szczyt kiczu i obciachu, a dzisiaj mało kto rozumie ówczesne wizje tunerów, to dodatki dołożone do Mercedesa wyglądają zaskakująco dobrze, chociaż ich wygląd jednoznacznie wskazuje na dekadę, z której pochodzą. Nadwozie zostało nieznacznie obniżone, pojawiły się dokładki zderzaków oraz niewielki spojler. Ciekawostką są halogeny, które zgodnie z wizją Lorinsera pochodzą z… SEC-a. Akcesoryjny wydech jest bardzo dyskretny (wizualnie i dźwiękowo), a całość dopełniają detale w postaci polakierowanych pod kolor auta klamek, ramion wycieraczek (także tych na reflektorach!) czy nawet dysz spryskiwaczy.
MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Jedyny element wystający ponad boczną linię to rama przedniej szyby. W razie dachowania przejmuje na siebie całą siłę uderzenia. Nie ma miejsca na kompromis – jest tak sztywna, że można za nią podnieść samochód.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Ten kabriolet został stworzony do toczenia się po bulwarach, i tych kalifornijskich, i tych mazowieckich.

MERCEDES 300 CE CABRIOLET (A124) – Obiekt kultu
Mercedesów typoszeregu W124 powstało łącznie ponad 2,5 miliona, a ostatnie auta zjechały z taśmy w 1997 r. Przy takiej skali produkcji ciężko traktować ten model jako wyjątkowy, a jednak dzisiaj ma status poszukiwanego youngtimera na całym świecie, w Polsce będąc równie pożądanym, jak w czasach swojej produkcji. Na tym tle kabriolety, których powstało zaledwie 34 tys., są prawdziwym unikatem i wyjątkowym kąskiem, stawianym na równi z budowanym przez Porsche W124 500E. Nam na koniec dnia kawałek Kalifornii udało się znaleźć w okolicach Konstancina, było nawet kilku śmiałków śmigających na deskach. Promienie zachodzącego słońca i bezkresny horyzont okolic wsi Gassy pozwoliły poczuć się jak na Zachodnim Wybrzeżu. W tych okolicznościach przyrody Mercedes A124 wyglądał wyjątkowo tłusto, zupełnie jak baleron leżący na srebrnej tacy podczas bankietu.
MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Każdy dodatek Lorinsera jest sygnowany stylizowaną nazwą firmy, ale bez zbędnego epatowania logo. Kto wie, gdzie szukać, ten znajdzie!

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Ordnung muß sein! Nawet pod maską musi być porządek. Nie ma tu miejsca na żaden zbędny kabelek, nieupiętą wiązkę czy coś, co wydałoby się w jakikolwiek sposób nieuporządkowane.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Tylne zagłówki wyglądają obrzydliwie. Dlatego na co dzień są schowane, w razie dachowania wyskakują w ciągu 0,3 sek.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Z tyłu jednym elementem wspólnym z innymi modelami w gamie są lampy.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Mercedesowski patent na tempomat. Przeładowana funkcjami lewa dźwigienka nie pomieściłaby już tempomatu, dlatego… dołożono kolejny przełącznik.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Plaża, deska, woda. Urodzony Kalifornijczyk.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Komfortowe wnętrze mieści 4 osoby. I deskę. Dla nikogo nie zabraknie miejsca.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Niezależnie od tego, co sądzicie o amerykańskich lampach w W124, to ten wóz wygląda dobrze. Bardzo dobrze.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Mercedesowska klasyka i wzór czytelności. Licznik zbliża się do 100 tys. mil. Jednak w tym egzemplarzu prędko się to nie wydarzy.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Dyskretna końcówka wydechu i tłumik? Proszę bardzo. Ten od Lorinsera nie krzyczy, nie warczy i nie ma średnicy wiadra. Tak się powinno robić układy wydechowe.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Polerowane, skręcane felgi to jedyny element, na którym logo Lorinsera jest bardzo widoczne.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Zawsze warto pamiętać o odpowiednim ciśnieniu w oponach, szczególnie tych niskoprofilowych, założonych na felgi tunera ze Stuttgartu.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Ostatnie promienie zachodzącego słońca. Kabriolety stworzono właśnie dla takich chwil.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Problemem kabrioletów bywa wypłowiała galanteria wnętrza. Promieniowanie UV jest pod tym względem bezlitosne. Ten egzemplarz uchował się w nienagannym stanie.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Koniec zdjęć. Łukasz wsiada do auta i powoli odjeżdża, by schować Mercedesa do garażu. Każdy chciałby takiej emerytury, jakiej doczekał się ten wóz.

MERCEDES 300 CE (A124) CABRIOLET @PIOTR CIECHOMSKI

Rzędowa szóstka to mistrz kultury pracy. Po przekręceniu kluczyka silnik cicho szumi, nie przenosząc na auto żadnych wibracji.

MERCEDES-BENZ 300 CE CABRIOLET (A124) – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1992-1997, 33 968 szt. wszystkich wersji
SILNIK
typ M104, benzynowy, R6, DOHC 32v, umieszczony wzdłużnie z przodu, zasilany wtryskiem
Śr. cyl./skok tłoka: 89,9/84 mm
Pojemność skokowa: 3199 cm³
Moc maksymalna: 220 KM/5500 obr/min
Maks. moment obr.: 310 Nm/3750 obr/min
NAPĘD Na tylne koła, skrzynia automatyczna, 4-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie: kolumny MacPhersona, sprężyny śrubowe, stabilizator
Tylne: układ wielowahaczowy, sprężyny śrubowe, stabilizator
HAMULCE
Hydrauliczne, ze wspomaganiem i ABS, tarczowe na obu osiach
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 465/174/139 cm
Rozstaw osi: 272 cm
Masa własna: 1780 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 230 km/h
Przysp. 0-100 km/h: 9 sek.
@Mercedes

Historia usportowionych wersji poprzedników E-Klasy rozpoczęła się wraz z coupé Strich Acht i późniejszym C123. Następnie był W124, dostępny jako coupé i kabriolet. Jednak kolejne wozy nazywały się już CLK i budowano je na bazie C-Klasy.

Mercedes A124 @mercedes

Gros całej produkcji A124 to E-klasa. Wóz różni się szczegółami od przedliftowej wersji, ale dla purystów to już nie jest to samo.

Za możliwość przeprowadzenia sesji zdjęciowej dziękujemy WAWAWAKE.PL


Czytaj więcej