Nissan Skyline RS Turbo
Mechagodzilla -Nissan Skyline RS Turbo Super Silhouette.

Kategoria „Silhouette” to wyścigowe konstrukcje, które w celach reklamowych nawiązują wyglądem do seryjnych aut. Obecnie takim mianem można określić samochody serii DTM czy NASCAR, ale w latach 80. Japończycy fascynowali się pojedynkami, których królem został Nissan Skyline RS Turbo Super Silhouette.

Piotr Sielicki
archiwum Nissan

Grupa 5 w wyścigach była tym, czym Grupa B w rajdach samochodowych. Nie dziwią zatem zbliżone rozwiązania. Gdy przyjrzycie się pakietowi aerodynamicznemu Skyline’a, znajdziecie w nim dużo podobieństw np. do Audi Quattro S1.

Osobiście uważam go za jedno z najlepszych aut wyścigowych w mojej ulubionej kategorii, czyli Grupie 5. Sławą może nie dorównuje europejskim przedstawicielom klasy, w której w różnych etapach pojawiały się takie legendy jak Porsche 917 K (II generacja), Ferrari 312P (III generacja) czy najsłynniejsze z nich Porsche 935-78 "Moby Dick" (IV generacja), tym niemniej Nissan zdecydowanie zasługuje na swoje miejsce w historii.
  • archiwum Nissan
  • archiwum Nissan
  • archiwum Nissan
Barwna historia
Powstał dzięki połączeniu liberalnych przepisów technicznych i fantazji inżynierów z Nissana. Swoją nazwę zawdzięcza japońskiej serii wyścigów, zgodnej z regulacjami FIA. Odbywały się one w ramach Fuji Grand Championship Series w latach 1979-83. Gdy popatrzymy, jak szalone były konstrukcje Super Silhouette, nie dziwi fakt, że stały się niezwykle popularne. Ograniczeń w budowie aut o supersylwetce w zasadzie nie było. A raczej były, ale tylko dwa. Ogólna linia nadwozia musiała być zgodna z pierwowzorem, auto Grupy 5 musiało także posiadać fabryczny blok silnika. Wszystko inne można było wymienić, przerobić lub zaprojektować od początku. Ten raj dla inżynierów i spore budżety doprowadziły do stworzenia samochodów, które zawładnęły masową wyobraźnią, a nawet, jak nasz bohater, wpłynęły na motoryzacyjną kulturę.
Nissan był niekwestionowanym królem tej serii. Od samego początku uczestniczyły w niej modele Silvia S110 i S12 czy Bluebird 910, ale w rywalizacji brały udział także Mazdy RX-7, a nawet BMW M1. Gdy na Fuji International Speedway lub torze Tsukuba odbywały się zawody, cała okolica stawała w korkach. Japończycy pokochali samochody Super Silhouette za ich niesamowity wygląd. Całe rzesze chciały jeździć czymś podobnym. Japończycy zaczęli przerabiać swoje Nissany Cedric czy Toyoty Cressidy na coś przypominającego Super Silhouette. Bardziej zamożni mogli pozwolić sobie na tuning Datsunów Fairlady czy starszych generacji Skyline’a. Auta coraz bardziej poszerzano, zaopatrywano w coraz większe spojlery, okazałe rury wydechowe i jaskrawe malowanie à la wyścigówki Grupy 5. Gdy wszystkie dodatki przybrały rozmiary absurdalne, narodził się słynny styl tuningu o nazwie Bosozoku – jego elementem charakterystycznym są przede wszystkim ekstremalne poszerzenia i przerośnięte spojlery.
archiwum Nissan

Wyścigowa wersja Skyline’a RS Turbo stała się tak popularna wśród fanów, że Nissan postanowił wypuścić model seryjny w tych samych barwach. Po liftngu przodu na tzw. „Iron Mask” a la auto wyścigowe, model przemianowano na Skyline RS-X Turbo.

Karykaturalny rzeźnik
Ostatnim autem Nissana, które zdominowało serię, był właśnie Skyline RS Turbo Super Silhouette (KDR30). Owszem, kształtem przypominał seryjnego Skyline’a, ale na tym podobieństwa się kończyły. Rurowa konstrukcja kryła wewnątrz aluminiowy monocoque, a resztę nadwozia stanowiło włókno szklane. Przed kierowcą znajdowała się jedynie kierownica i pięć zegarów, z których największy to centralnie umieszczony obrotomierz. Z boku ulokowano spory wskaźnik doładowania turbiny (maksymalnie ładującej około 1,7 bar), a poniżej centralkę z niezbędnymi przyciskami oraz umiejscowioną dość daleko od kierowcy dźwignię zmiany biegów. Słowem, nie uznano za potrzebne zrobić cokolwiek, co przypominałoby deskę rozdzielczą. Dzięki takiej konstrukcji gotowy do jazdy Skyline ważył tylko 1005 kg. Niższa od seryjnego auta o ponad 200 kg waga robi wrażenie, ale nie takie jak porównanie jego wymiarów. W ostatniej specyfikacji Skyline Super Silhouette był o 44,5 cm dłuższy, ponad 30 cm szerszy i prawie 15 cm niższy od auta seryjnego. Był także od niego o wiele mocniejszy. Zanim jednak skupimy się na jednostce napędowej, wspomnę tylko, że do przeniesienia mocy na tor potrzebne były z tyłu 19-calowe felgi z oponami Dunlop o szerokości 350 mm, czyli niewiele węższe od obecnych opon w bolidach Formuły 1. Przednie koła były aż o 80 mm węższe i 4 cale mniejsze.
Wyścigowego Skyline’a wyposażono w dwulitrowy silnik z rodziny LZ, z którego Nissan korzystał w sporcie motorowym od lat 70., od Grand Prix Japonii po Rajd Safari. W Super Silhouette była to jednostka LZ20B, z nowoczesną 16-zaworową głowicą. Elektroniczny wtrysk i turbosprężarka T05B pozwoliły na osiągnięcie mocy 570 KM i momentu obrotowego 539 Nm, oczywiście w górnym zakresie obrotów (odpowiednio od 7600 i 6400 obr./min.). Aby przenieść na asfalt tak ogromne siły, skorzystano z ręcznej, 5-biegowej skrzyni amerykańskiej firmy Doug Nash, produkującej przekładnie do hot rodów, dragsterów i muscle carów. Nissan miał w sobie zresztą więcej części z importu. W układzie hamulcowym wyścigowego KDR30 zastosowano 4-tłoczkowe zaciski Lockheeda.
archiwum Nissan

Skyline RS Turbo Super Silhouette posłużył do zbudowania prototypu Grupy C, ale nie był to udany projekt. Stojący w tle Nissan R383 Grupy 7 z 1970 roku o mocy 700 KM, został za to przygotowany do Grand Prix Japonii, ale wyścig nie odbył się i R383 nigdy nie pokazał co potrafi.

Lotnicza stylistyka
Ważną rolę w konstrukcji Skyline Super Silhouette odgrywała oczywiście aerodynamika. Początkowa ewolucja miała przedni pas z dużym wlotem powietrza, który w kolejnych latach zastąpiono tzw. Iron Mask z zachodzącą na wysokość świateł maską. Ogromny tylny spoiler był jak na auta Grupy 5 stosunkowo wąski, bo nie wychodził poza obrys słupków, za to sięgał linii dachu. Kwestię prowadzenia i przyczepności przedniej osi miał zapewniać monstrualny przedni zderzak, który rozmiarami może równać się chyba jedynie z przygotowanym do wyścigu Pikes Peak Peugeotem 405 T16. Wzdłuż maski umieszczono dodatkowe lotki, podobne do tych, które poprawiały stabilność kultowego BMW 3.0 CSL. Japońscy inżynierowie poszli jednak o krok dalej, dodając kolejne na krawędziach przedniej szyby oraz łączeniu tylnej szyby z linią bagażnika. Aerodynamikę wykorzystywały nawet koła. Po pierwszym sezonie startów, w którym Nissany jeździły na uniwersalnych felgach RAYS, postanowiono zrobić nowe felgi, specjalnie dla wyścigowego KDR30. Zadania podjęła się firma SSR, która zaopatrzyła obręcze w nakładki przypominające kształtem łopatki turbiny. Pomagały one znacznie skuteczniej chłodzić hamulce, w minimalnym stopniu redukowały też boczne opory powietrza. W odprowadzaniu wysokiej temperatury z całej konstrukcji pomagały oczywiście liczne wloty oraz wyloty powietrza w błotnikach, zderzakach, a nawet w tylnym pasie. Charakterystyczną cechą Skyline’a Super Silhouette był zdejmowany jednolity front – od zderzaka aż po same drzwi.
archiwum Nissan

Silhouette oznacza nic innego jak sylwetkę, która zgodnie z homologacją FIA musiała pozostać taka jak w seryjnym modelu. Resztę można było zmodyfikować.

Ekstremalny wygląd wozów Grupy 5 to jedno. Widzowie kochali je też za moc i efekty świetlno-dźwiękowe. Nissan, jak przystało na turbodoładowanego potwora, puszczał potężne płomienie z rury wydechowej, a naprawdę szybka jazda tym autem oznaczała przy wyjściach z zakrętów zakładanie potężnych, jak na normy wyścigowe, kontr na kierownicy. Mimo ogromnego docisku wytwarzanego przez spojlery i szerokich tylnych kół. Mistrzem jazdy tym dziełem sztuki był wieloletni etatowy kierowca Nissana, Masahiro Hasemi. Doświadczony Japończyk startował autami tej marki od 1964 roku. Do tego czasu miał za sobą wygrane m.in. słynnymi „Hakosukami” (Nissan Skyline GT-R KPGC10) oraz udane starty bolidami Formuły 2. W ciągu dwóch sezonów walki w Skylinie Super Silhouette zdołał wygrać siedem wyścigów, udowodniając swoje umiejętności i ogromny potencjał auta. Niestety tego drugiego nigdy nie mógł potwierdzić w zawodach na Starym Kontynencie czy w Ameryce.
Nissan Skyline RS Turbo Super Silhouette
PRODUKCJA
1982-83
SILNIK
Nissan LZ20B, 4-cylindrowy, rzędowy, chłodzony cieczą, DOHC, smarowanie systemem suchej miski olejowej, zasilany elektronicznym wtryskiem paliwa, turbodoładowany, umieszczony za przednią osią
Pojemność skokowa:
2082 cc
Maks. moment obr.:
539 Nm przy 6400 obr/min
Moc maks.:
570 KM przy 7600 obr/min
NAPĘD
Na tylne koła, skrzynia ręczna 5-biegowa, przełożenia w zależności od wyścigu, dyferencjał ze szperą
ZAWIESZENIE
Przednie i tylne:
niezależne, wielowahaczowe, o regulowanych kątach, amortyzatory teleskopowe, sprężyny śrubowe, stabilizatory
HAMULCE
Tarczowe, tarcze wentylowane i zaciski czterotłoczkowe na obu osiach
OPONY PRZÓD/TYŁ
270/590-16 / 350/700-19
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.:
506/198/124 cm
Rozstaw osi:
261 cm
Masa własna:
1005 kg
OSIĄGI
Dosyć dynamiczne auto
archiwum Nissan

Założenie, że deska rozdzielcza jest potrzebna, okazuje się błędne. Wnętrze Skyline’a doskonale to pokazuje. Za to bardzo potrzebna jest izolacja cieplna.

Kultowa zabawka
Auta zostają zapamiętane i przechodzą do historii z wielu względów. Mogą to być rewolucyjne rozwiązania techniczne, spektakularne sukcesy, widowiskowa jazda czy też kultowe malowanie. Nissan Skyline RS Turbo Super Silhouette (KDR30) spełnia po trochu każdy z tych warunków, bo jego pełna nazwa powinna także zawierać głównego sponsora. Nie przez przypadek była nim produkująca zabawki (dziś już od ponad 90 lat) firma Tomy. Być może znacie jej wytwory – malutkie, wysokiej jakości resoraki sprzedawane pod marką Tomica. Kosmicznie wyglądający Nissan idealnie pasował do celów reklamowych Tomy, toteż jego czerwono-czarne malowanie przeszło do historii i trafiło nawet na seryjne modele Nissana Skyline RS Turbo. Jak zwykle w Europie możemy tylko obejść się smakiem, ale gdybyście chcieli obejrzeć go na żywo, to czasem bierze udział w corocznej imprezie Nismo Festival na torze Fuji.
Tekst ukazał się w CLASSICAUTO #137 luty 2018


Czytaj więcej