Renault Clio czy Lutecia? Ważne, że z V6

Pamiętacie Renault 5 Turbo? Z pewnością tak. Francuzi mają na swoim koncie jeszcze jeden wóz wprawiający w osłupienie przechodniów – Clio II V6. Przepis był tak samo prosty jak w poprzedniku – wkładamy za przednie siedzenia mocny silnik, poszerzamy karoserię o połowę i sprawdzamy, jak szybko to jeździ. Zatem sprawdźmy i my.

Kamil Pawłowski
Renault Clio V6 @Rafał andrzejewski

Ładny poślizg? W Clio V6 Fazy I takie próby kończyły się frustracją i zgrzytaniem zębami. Auto Fazy II jest znacznie lepiej dopracowane i daje się jako tako opanować.

Zwykłe Clio II należy do standardowych samochodów miejskich. Specjalnych uniesień i szybszego bicia serca nie powoduje. Zazwyczaj spotkamy go na parkingu pod Biedronką lub koło ogródków działkowych. Podobnie zresztą jak konkurencję, czyli np. Forda Fiestę, Volkswagena Polo czy Peugeota 206. Nuda. W przyszłości być może będziemy nim jeździć na rajdy turystyczne, ale nigdy nie będzie autem kultowym i pożądanym przez kolekcjonerów. Ale jest jedna wersja, która zagięła czasoprzestrzeń i wrzuciła nas do innego wymiaru. Jej istnienie powoduje zatarcie się mózgu i siwy dym spod czaszki. Clio II V6 to istne szaleństwo na kółkach, które trudno okiełznać. Nie da się go z niczym porównać. Konkurencja mogła pochwalić się np. Peugeotem 206 S16, który przy Clio wygląda i jeździ jak Syrena 105. Małe Renault z V6 pod dachem nie jest zwykłym samochodem – mimo plebejskiego rodowodu puka do drzwi z napisem "supersamochody". I choć nadal we wnętrzu świeci po oczach tandetnymi plastikami z Clio, z daleka przypomina Clio i cały czas jest hatchbackiem, to robi podobne wrażenie na ulicy co Lamborghini czy Ferrari.
RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Kask musi być! Natychmiastowa reakcja na gaz, fantastycznie zestopniowana skrzynia biegów o 6 przełożeniach i elastyczny motor powodują, że Clio zawsze jeździ się jak autem wyścigowym.

RENAULT CLIO V6 – Wariaci z Renault
Clio V6 nie powstało przypadkowo. Jest nawiązaniem do legendy Renault 5 Turbo. "Piątka" na sterydach powstała jako B-grupowa rajdówka. Nie tylko Renault wpadło wówczas na taki pomysł. Wystarczy wspomnieć Peugeota 205 Turbo 16 czy MG Metro 6R4. Przerabianie miejskich aut na mutanty z silnikiem pośrodku miało swój cel marketingowy. Ewentualne zwycięstwa w rajdach przekładały się na sprzedaż zwykłych wersji. Od kiedy zlikwidowano grupę B, raczej żaden zdroworozsądkowy producent nie decydował się na tego rodzaju pojazd. Były wprawdzie takie projekty jak Kia Shogun z trzylitrowym V6 pośrodku czy Mercedes A 190 Twin z dwoma silnikami, ale to były tylko zabawy, testy i próby. I tu dochodzimy do szaleństwa na szerszą skalę, czyli Clio, nad którym Renault pracowało od końca lat 90. Właściwie nie wiadomo, po co powstał, bo tym razem miejskie Renault z silnikiem zamiast pasażerów nie miał zbyt wielu zadań sportowych (istniał puchar wyścigowy dla młodych kierowców w klasie Clio V6). Bardziej sprawdził się jako gadżet marketingowy i pokaz możliwości oraz odwagi producenta.
RENAULT CLIO V6 i Renault 5 Turbo @Renault

Tradycja szaleństwa. Zarówno R5 Turbo, jak i wcześniejsze Clio V6 były samochodami trudnymi do opanowania. Wymagały wprawy i doświadczenia Jeana Ragnottiego. Phase II mocno poprawiono, ale nadal nie jest wozem dla każdego.

I warto podkreślić, że Clio V6 to nie jeżdżący prototyp, tylko poważna produkcja. Napakowanego Renault wytwarzano dość długo i w dużej liczbie. Powstało aż 2914 sztuk. Produkcję Clio V6 można podzielić na dwa okresy. Phase I to lata 2001-2003. Wóz bazował na przedliftowej wersji zwykłego Clio II i był montowany w szwedzkiej fabryce brytyjskiej firmy Tom Wilkinshaw Racing. Natomiast Phase II, które testujemy, powstawało we Francji, w fabryce Alpine, do roku 2005.
RENAULT CLIO V6 – Clio na dopingu
Miejski samochód z dużym V6 w środku i poszerzeniami? Logika daje sygnał: to będzie przypominać Arnolda Schwar­zeneggera na lekcji baletu. Spodziewamy się czegoś koślawego, za dużego i zbyt długiego. A tak nie jest. Samochód nadal przypomina Clio. Proporcje się nie chwieją, a całość robi znakomite wrażenie. Francuzom udało się powtórzyć to, co wykonali przy R5 Turbo. Poszerzenia, spojlery, wloty powietrza, ukryte klamki, wielkie koła i obniżenie nadwozia już z daleka dają znać, że to Clio nie służy do wożenia teściowej na targowisko. Praktyczność zeszła na drugi albo nawet trzydziesty plan, ale dzięki temu Clio V6 wygląda jak pocisk. Na ulicach Warszawy prawie każdy zwraca na niego uwagę. Clio groźnie burczy dużym V6 z krótkim układem wydechowym, a przy tym wygląda mocno futurystycznie. Laicy myślą, że to jakiś "tłusty" tuning własnej roboty, a znawcy szybkich youngtimerów z uznaniem podnoszą brew. Dość powiedzieć, że oglądają się za nim nawet kierowcy Ferrari, a ci jak wiadomo są najbardziej zblazowani i na wszystko patrzą z góry. Na jego widok swoje aparaty wyjmują także spotterzy.
RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Widok Clio V6 w ruchu zawsze robi wrażenie. Samochód wygląda jak pocisk przecinający powietrze.

Dziękujemy firmie Japan Car Direct Poland za użyczenie wozu do testu.

Podziękowania dla Toru Żerań FSO za pomoc w realizacji materiału. Facebook/Tor Żerań FSO

Z pozoru patrzymy na zwykłe Clio, a tak naprawdę to niemal bolid F1. Nikt nie pomyślał o schowkach, miejscu na bagaż czy kubek z kawą. Nie ma też żadnych systemów wspomagających poza ABS-em. Nikt o praktycznym podejściu do motoryzacji nie kupiłby tego wozu. Miało być bezkompromisowo i jest. W tym wypadku liczą się emocje. I po przekręceniu stacyjki pojawia się ich mnóstwo. Moim zdaniem Clio jeździ się o wiele fajniej niż Porsche z tego samego okresu. Pierwsze wrażenie to wspaniałe dźwięki. Jest głośno, gang silnika rasowo daje znać, że będzie dobrze. Niemal słychać, jak zasysa powietrze. Ten sam motor możemy wprawdzie spotkać w emeryckim Safrane lub Lagunie managera z korporacji. W Clio uwolniono go ze służby pod krawatem i brązowym swetrem. Wreszcie może być sobą. 254 KM przy wadze 1400 kg daje efekt w postaci przyspieszenia do setki w 5,8 sekundy, 250 km/h prędkości maksymalnej i niezwykłej przyjemności z jazdy. Clio przyspiesza tylko 0,4 sekundy wolniej niż podstawowe Porsche 911 (996) z podobnego okresu. Natychmiastowa reakcja na gaz, fantastycznie zestopniowana skrzynia biegów o 6 przełożeniach i elastyczny motor powodują, że Clio jeździ się bardzo łatwo. Chcemy "wyciągnąć" wóz z 50 km/h na czwórce? Proszę bardzo. Kilka sekund i mamy już 130 km/h. Wystarczy nacisnąć gaz. Clio reaguje szybciej niż Steven Seagal na przestępczość zorganizowaną.
RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Zamknąć "szafę" nie jest trudno. Clio V6 Fazy II osiąga prędkość maksymalną 250 km/h.

Nigdy bym nie powiedział, że nie będę chciał wysiąść z Clio. W tym wozie nie ma maksymalnej liczby okrążeń na torze. Chcesz jeździć i jeździć. Za każdym razem sprawdzając, czy można jeszcze szybciej. W ruchu ulicznym jest trochę gorzej. Wprawdzie elastyczność i dynamika czynią z niego świetne auto na miasto, ale kierowca wkurza się niemożebnie, że nie może wykorzystać w pełni możliwości auta. Rajd na regularność w Clio V6 byłby torturą, tym wozem po prostu nie da się jechać ze średnią prędkością 49,9 km/h. Warto to zawrzeć w którejś z konwencji genewskich, aby nikt nie popełnił tego błędu.
RENAULT CLIO V6 – Dziwna faza
Z Clio V6 nie chce się wysiadać, robi wrażenie na mieście i jest magnesem na dziewczyny, ale jak każdy supersamochód ma też sporo wad. Po pierwsze w środku pozostawiono zwykłe wnętrze ze zwykłego Clio. Prawdopodobnie to zabieg świadomy. Producent chciał podkreślić, że ten kosztowny bolid w prostej linii pochodzi od plebejskiego Clio. Jako gadżet marketingowy wersja V6 musiała przypominać model podstawowy, a pozostawienie deski rozdzielczej i innych elementów wnętrza było najprostszym zabiegiem łączącym oba auta.
RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Kierowca oczekuje w skupieniu na start. W tym Renault warto zawsze być skoncentrowanym.

Na tym kończą się podobieństwa. Ten kto myśli, że w Clio jest więcej miejsca na bagaż niż w Porsche, jest w wielkim błędzie. Z przodu mamy do dyspozycji dziurę na kask lub karton wina. Z tyłu przewidziano przestrzeń na wafle lub niedojedzoną bagietkę. Zaś za siedzeniami przygotowano siatkę na sery pleśniowe i butelkę szampana. Clio V6 nie zaprojektowano jako wozu na dojazdy do marketu, stąd nie ma w nim miejsca na zakupy. Zresztą mimo wcześniej wymienionych zalet nie jest to samochód do jazdy codziennej. W ogóle. Między innymi dlatego, że opanowanie wozu na zakrętach nie należy do zadań dla każdego. Szczególnie na śliskiej nawierzchni. Clio z silnikiem centralnym nazywano, podobnie zresztą jak Renault 5 Turbo czy Porsche 911 Turbo, widow-makerem. Wielu, którzy próbowali ujarzmić super-Clio kończyli w ciężkim stanie w szpitalu albo na cmentarzu. Wóz jest niegrzeczny jak chłopcy z ferajny. Potrafi cię obrócić nie wiadomo kiedy. Trzeba się naprawdę pilnować i być przygotowanym na kontrę. Zresztą w fazie pierwszej z lat 2001-2003 kontra na niewiele się przydawała. Wielu mistrzów próbowało ją ujarzmić, co zazwyczaj kończyło się płaczem i depresją na długie lata. Faza druga z naszego testu to zupełnie inna sprawa. Wozy produkowane w Alpine są bardziej przewidywalne – półosie się nie wypinają, cewki nie przegrzewają, a zawieszenie jest dużo bardziej dopracowane. Dzięki temu można usiłować opanować go w poślizgu. Nam udało się kilka razy pojechać kontrolowanym "bokiem", choć strach pozostawiony przez wcześniejszy model pozostał. Wóz budzi respekt i niełatwo się od tego oderwać. Trudno odczytać, gdzie jest granica przyczepności. Auto na początku sprawia wrażenie idealnie trzymającego się drogi, a teksty o jego nieprzewidywalności wydają się przesadzone. Dopiero przy naprawdę dużych prędkościach i śliskiej nawierzchni Clio V6 fazy drugiej pokazuje swoje dzikie oblicze. Mieliśmy chwile grozy na oblodzonym winklu Toru FSO.
RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Wiele elementów nadwozia pokazuje, że mamy do czynienia z autem nietuzinkowym.

Koledzy z redakcji, którzy jeździli zarówno fazą pierwszą i drugą, twierdzą, że różnica w przyspieszeniu i zachowaniu wozu jest naprawdę ogromna. Faza 2 stanowi niesamowity postęp. Różnicę między seriami widać także po cenach – rynek kolekcjonerski świetnie wie, która wersja jest lepsza. Ceny wcześniejszego modelu zaczynają się od 25 tys. euro, a fazy drugiej od 50 tys. euro.
Jeśli nadal myślicie, że Clio V6 to wspaniały wóz na dojazdy do pracy w korporacji, to muszę jeszcze wspomnieć, że kulturysta z Renault ma promień skrętu porównywalny do ORP Orzeł. A jeśli w drodze do pracy nas niespodziewanie obróci, to potrzeba jeszcze dłuższej chwili, aby wrócić na właściwy pas. Zawracanie "na trzy" w tym wypadku trzeba pomnożyć przez sto. Razy sto lub nawet tysiąc należy także pomnożyć koszty serwisu. Wszelkie elementy unikalne dla Clio V6 kosztują miliony, a każda interwencja mechanika zaczyna się od wyjęcia silnika. Problemu nie ma tylko z przednimi reflektorami, które są wspólne z... Renault Thalia.
RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Boczne wloty powietrza do silnika to jeden z najbardziej charakterystycznych motywów Clio V6.

RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Sylwetka Clio nadal jest rozpoznawalna. Dzięki temu, mimo widocznych poszerzeń, wlotów, dużych kół i innych elementów z bolidu sportowego, wóz wygląda wciąż proporcjonalnie i spójnie.

RENAULT CLIO V6 – Ostatni taki
To naprawdę niesamowite, że jeszcze w 2005 roku Renault produkowało tak abstrakcyjny i ciężki do ujarzmienia samochód. Dziś każdy z producentów bardzo się pilnuje. Najważniejsza jest ekologia i elektroniczne ustrojstwa. A przygotowanie dzikiej wersji miejskiego hatchbacka kończy się na zamontowaniu nieco mocniejszego motoru i kilku gadżetów. Wprawdzie w Renault zrobili niedawno Twingo z centralnym silnikiem, mocno w klimacie ostatniej ewolucji R5 Turbo 2, ale raczej nie trafi ono do sprzedaży. Samochody mają być przyjazne i naszpikowane systemami bezpieczeństwa. Klienci więcej nie oczekują. W Clio V6 wszystko jest inne. Mamy wprawdzie ABS, klimatyzację i poduszki powietrzne, ale na tym kończy się jego nowoczesność na miarę XXI wieku. Clio V6 nie daje się zaszufladkować. Ba! Czasem nawet nie daje się okiełznać ani ujarzmić. I za to trzeba je szanować. Takich wozów pewnie już nie będzie. Dlatego Clio V6 zostanie jedną z ikon swoich czasów i ostatnim tak bezkompromisowym wozem popularnej marki. Bo zasadniczo klasykiem już został.
RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

6-biegowa skrzynia działa świetnie. Jest idealnie zestopniowana.

RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Lutecia tak nazywało się Renault Clio na rynku japońskim. W tym wypadku jednak ważniejszy jest znaczek V6 (czyt. szalony).

Renault Clio II V6 – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
2001-2005, 2914 egz. wszystkich serii, w tym 1303 szt. Phase II (2003-2005)
SILNIK
V6, chłodzony cieczą, benzynowy, umieszczony centralnie, wzdłużnie przed tylną osią.
Pojemność skokowa: 2946 cc
Moc maks.: 255 KM/7150 obr/min
NAPĘD
na koła tylne, skrzynia biegów ręczna 6-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie: niezależne, dolne wahacze, kolumny McPhersona, stabilizator
Tylne: niezależne, wielowahaczowe, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe
HAMULCE
Tarczowe, wentylowane, ze wspomaganiem, hamulec ręczny na tylne koła
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 384/183/136 cm
Rozstaw osi: 253 cm
Masa własna: 1400 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 250 km/h
Przysp. 0-100 km/h: 5,8 sek.
Średnie zużycie paliwa: 11,2 l/100 km
RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

W Japonii, skąd pochodzi opisywany egzemplarz, kierownica po lewej stronie to największy lans, nie ma tam problemów z zarejestrowaniem takiego wozu.

RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Silnik w kabinie pasażerskiej to iście szatański wymysł. Mimo sporego wygłuszenia nadal jest głośno, nie ma bowiem żadnej ściany oddzielającej 3-litrowe V6 od kierowcy.

RENAULT CLIO V6 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Bagażnik z ledwością pomieści kask, sportowe rękawiczki i szampana do oblewania kolegów.

Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 126 /2017


Czytaj więcej