Lamborghini Miura jak nowe

Konkurs elegancji i aukcje Amelia Island na Florydzie, to jedno z ważniejszych wydarzeń świata klasycznej motoryzacji. W 2016 r. jego gwiazdą było zielone Lamborghini Miura SV. To pierwszy egzemplarz, odrestaurowany przez fabryczny warsztat Lamborghini, specjalnie z okazji 50-lecia modelu. Jest wyjątkowy także z innego względu – prawdę o Miurze z nr podwozia 4846 odkrył nasz współpracownik i... były właściciel tego samochodu.

Jerzy Reczek
LAMBORGHINI MIURA @LAMBORGHINI
Lamborghini Miura kilka lat temu obchodziło swoje 50. urodziny. Firma zaznaczyła je powalającym egzemplarzem z 1971 r. Jest to pierwsza Miura w udoskonalonej specyfikacji SV, jaka w Genewie w 1971 r. została pokazana światu, a także pierwsza, która trafiła do klienta. Ale przez wiele lat o tym aucie wiadomo było niewiele, egzemplarz "genewski" uznawano nawet za zaginiony. "Odnalazł" go nasz współpracownik i zaprzyjaźniony kolekcjoner z Polski. Stało się to już po tym, jak wszedł w posiadanie tego auta. Oto jego opowieść.
LAMBORGHINI MIURA @LAMBORGHINI

Kolorowa Miura. To właśnie zdjęcie dało pewność, że #4846 jest właśnie tą ze stoiska Bertone z targów genewskich 1971. Zielona w owym czasie była tylko jedna.

lamborghini miura – sprawa dla wydziału dochodzeniowego
Pierwszy raz usłyszałem o Miurze #4846 podczas kolejnego wyjazdu służbowego, wczesną wiosną 2010 r.. Podczas długich jazd samochodem każdy z nas lubi sobie umilać czas rozmowami telefonicznymi z przyjaciółmi. Tak było i tym razem. Był już późny wieczór, do celu jeszcze miałem dość daleko, kiedy jeden z moich bliskich znajomych zadzwonił z informacją, że namierzył dwa ciekawe auta: Lamborghini Miurę SV i Ferrari 275 GTB z aluminiowym nadwoziem. Ponieważ co do Ferrari sytuacja była jeszcze niejasna, bo wdowa po właścicielu ciągle się jeszcze wahała co do ceny, to naszą uwagę skupiliśmy na Lamborghini.
LAMBORGHINI MIURA @LAMBORGHINI

Bezcenny ładunek Nocna akcja wyładunku aut, tuż przed rozpoczęciem targów genewskich w 1971 roku. Włosi jak zwykle, zajechali na ostatnią chwilę. Na dolnym poziomie – Miura #4846. Cenniejszy Countach podróżował u góry, podczas podróży mniej dostępny dla oczu postronnych.

Miałem przed oczami tylną okładkę tygodnika "Motor" z początku lat 70., gdzie zamieszczono małe zdjęcie żółtego samochodu sportowego z informacją, że jest to pierwszy model drogowego auta, który przekracza prędkość 300 km/h. To właśnie wspomnienie z dzieciństwa i pamięć o mocnych marzeniach zdecydowały, że zaangażowałem się w bliskie uczestnictwo w życiu tego przepięknego auta, które swoim życiorysem dostarczyło, jak się miało wkrótce okazać, wiele emocji i satysfakcji.
LAMBORGHINI MIURA @LAMBORGHINI

Miurę i Diablo dzielą w przypadku tych egzemplarzy dwie dekady, zaś łączy je silnik. V12 Bizzarriniego debiutowało w Miurze (1966), a zakończyło karierę w Diablo (2011).

LAMBORGHINI MIURA @LAMBORGHINI

Pierwsza Miura SV to debiutanckie dzieło fabrycznego serwisu Lamborghini, restaurującego klasyczne modele.

Już 20 kwietnia 2010 r. "Lambo" miało nowego właściciela. Ten będąc osobą niezwykle wymagającą wobec poziomu zachowania swoich kolekcjonerskich aut, po dwóch latach zdecydował, że #4846 mimo świetnego stanu idzie do kompletnego remontu, mającego doprowadzić Miurę do poziomu konkursowego. Trzeba wspomnieć, że poprzednim długoletnim właścicielem auta był członek władz oficjalnego Klubu Lamborghini we Francji, który nie mógł sobie pozwolić na trzymanie zaniedbanego lub mało oryginalnego samochodu. Z uwagi na pozycję modelu na rynku kolekcjonerskim wybór warsztatu remontowego padł na małe miasteczko Vigonza koło Padwy. Warsztat jest jednym z najlepszych na świecie i cieszy się zasłużoną sławą oraz uznaniem. Z jego rąk wychodzi wielu zwycięzców konkursów w Villa d’Este czy Pebble Beach.
LAMBORGHINI MIURA @LAMBORGHINI

Nadwozie Miury #4846 w formie podstawowej.

LAMBORGHINI MIURA @LAMBORGHINI

Faktura zakupu Miury #4846. Nie ma to jak dobry rabat!

I tak, w połowie 2012 r. samochód trafił do remontu, a ja zanurzyłem się w poszukiwaniu szczegółów związanych z jego historią. Zacząłem sprawdzać nieśmiałe pogłoski co do jego uczestnictwa w 41. edycji targów samochodowych w Genewie (12-21.03.1971). A także, że był to pierwszy samochód w konfiguracji SV sprzedany przez fabrykę oraz z uwagi na rozwiązania pewnych szczegółów nadwozia, także i tzw. prototyp.
Szczegółowe i długotrwałe dochodzenie polegające na spotkaniach z osobami pamiętającymi tamte wydarzenia oraz zbieranie dokumentów upewniły mnie, że Miura #4846 to właśnie to auto. I właściwie nie miałem zamiaru z nikim dzielić się tą historią, gdyby nie informacja z drugiego końca świata, która właśnie wtedy pojawiła się w mediach. Otóż odnalazła się inna Miura, która pretendowała do miana "genewskiej". W oczywisty sposób chodziło o nadanie tamtemu egzemplarzowi wyjątkowości i napompowanie ceny przed aukcyjną sprzedażą – takie nadużycia zdarzają się niestety dość często. Mój wewnętrzny sprzeciw doprowadził nawet do napisania w "Classicauto" krótkiego wyjaśnienia na ten temat. Cały efekt jaki wówczas osiągnąłem, to wypowiedź jednego z najlepszych znawców modelu Miura na świecie, autora jednej z najciekawszych książek o tym modelu. Po przeczytaniu mojego artykułu przetłumaczonego na angielski skwitował, upraszczając wypowiedź, że "znalazł się jeszcze jeden, który stracił szansę, by siedzieć cicho". Przyznam, że zrobiło mi się przykro w imieniu całej polskiej rzeszy miłośników klasyków, którym odmówiono prawa do wiedzy.
LAMBORGHINI MIURA @LAMBORGHINI

Wspaniała z zewnątrz Gorzej w środku. Niestety przez pomalowanie skóry tak by wyglądała jak nowa, stracono autentyzm doskonale zachowanej tapicerki. Będąc członkiem jury każdego konkursu zdecydowanie odjąłbym za to punkty. Niestety, o tym zdecydowano gdy Miura był już w rękach nowego właściciela.

lamborghini miura – WKRACZA VALENTINO BALBONI
Ale wróćmy do remontu. Jeszcze przed zdjęciem czerwonego lakieru wierzchniego wiedzieliśmy, że pod spodem jest oryginalny kolor, zielony metalik. Cała sytuacja dała się wyjaśnić dość prosto. Otóż w bardzo krótkim czasie, jeszcze na początku lat siedemdziesiątych, samochód został przemalowany z tego "mało poważnego" zielonego na jedynie słuszny – czerwony. Super sportowe włoskie auto po prostu nie mogło mieć innego koloru niż czerwony. Takie to były czasy, takie gusty, choć przecież istniały wtedy tak piękne i odważne wzorce, inspirowane kulturą hippisowską.
LAMBORGHINI MIURA @LAMBORGHINI

Srebro zamiast złota. To jedyna Miura SV, w której felgi i progi wykończono srebrnym kolorem zamiast złotym.

LAMBORGHINI MIURA @LAMBORGHINI

Nad remontem układu napędowego czuwał także Valentino Balboni. Mimo że przebieg auta przed renowacją wynosił tylko 40692 km, naprawa główna była konieczna.

Po zdjęciu farby do gołego metalu okazało się, że auto miało małą stłuczkę centralnie z przodu. Widocznie zabrakło kilkudziesięciu centymetrów przy hamowaniu. Nadwozie zostało obrane do ostatniej powłoki i mając swobodny dostęp do ramy wzmocniono ją tak, by wyeliminować wszystkie sławne błędy fabryki, skutkujące niedostateczną sztywnością nadwozia. Najważniejszym momentem robót była inspekcja oficjalnego guru Lamborghini, słynnego Valentino Balboni. Objął on remont swoim osobistym nadzorem i po szczegółowym badaniu potwierdził oryginalność wszystkich elementów auta. Było to możliwe dopiero po usunięciu powłok lakierniczych, gdyż dopiero wtedy uwidoczniły się stemple fabryczne. Także wszystkie numery elementów mechanicznych potwierdził jako zgodne. Sam nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele elementów posiada wybite numery indywidualne. Wtedy też poprosiłem, by zachować fragment oryginalnego lakieru dla następnych pokoleń, tak by przy ewentualnej kolejnej restauracji posługiwano się jako wyjściowym, znów oryginalnym odcieniem.
@Classicauto

Prawie wszystko o Lamborghini Miura: "Classicauto" nr 16. Historia silnika V12 Lamborghini: "Classicauto" nr 52

lamborghini miura – JAK TO BYŁO Z TĄ GENEWĄ?
Chcąc dojść prawdy o targach w Genewie pozyskałem w końcu kolorowe zdjęcie ze stoiska firmy Bertone, gdzie w 1971 r. wystawiona została nasza Miura. Nie była ona bohaterem targów, raczej schodzącą gwiazdą po face liftingu. Opisywano jej poszerzone tylne nadkola i szersze tylne opony. Zwrócono uwagę na likwidację słynnych rzęs i zastąpienie ich powiekami, czyli metalowymi wkładkami w kształcie półksiężyców, ułożonych wokół reflektorów. Jednak w wielu szczegółach nie była jeszcze pełnokrwistą Miurą SV. Tylne światła zmieniono na większe docelowe, ale ramki, jeszcze wzorem poprzednich modeli, były czarne. Przy okazji informacja, że są to światła od Fiata Dino Coupé 2400. Typowe dla Miury SV są progi i felgi w kolorze złotym. W tym aucie owe elementy pomalowano na srebrno.
Kolorowe zdjęcie ze stoiska Bertone okazało się bardzo ważne. Bowiem to właśnie brak wiedzy innych o istnieniu tego zdjęcia pozwalał na dowolne interpretacje, co do uczestnictwa innych egzemplarzy w targach. Nawet żółtego. Żółty był, a i owszem, ale jako gwiazda stoiska i nie nazywał się Miura. To pierwszy i jedyny w swoim rodzaju Countach i to właśnie on przyćmił wszystko wokół siebie. Na drugie zdjęcie kolorowe, już mniej wyraźne, trafiłem, zdobywając w końcu egzemplarz miesięcznika angielskiego "Car" z maja 1971. Na okładce widnieje ten sam żółty Countach, a w tle trochę przyciemniona, zielona Miura. Znalazłem też kilka wyjątkowych zdjęć z targów, gdzie widać przyjazd aut z fabryki. Jakie wrażenie musiała wywoływać na drodze dwupoziomowa lora, wioząca dwa największe hity tamtych lat?
@CAR

Miesięcznik "Car" z maja 1971, którego szukałem po całym świecie. W głębi, za gwiazdorem nr 1 w postaci Countacha widać Miurę. Na pewno nie była żółta, jak to się marzyło komuś w USA parę lat temu...

lamborghini miura – 1,08 FRANKA ZA KILOGRAM auta
A co powiedziały dokumenty? Otóż auto wyprodukowano pod kolejnym numerem 616 z nadwoziem 4846, numerem silnika 30 615 i sprzedano do dilera szwajcarskiego Foitek w dniu 08.03.1971 r. w konfiguracji: nadwozie zielony metalik i wnętrze musztardowe. Faktura w Bolonii, w fabryce Lamborghini wystawiona została z numerem 274 w dniu 04.03.1971 r. i opiewała na kwotę 7 279 500 lirów włoskich. Dowód odbioru/wydania auta z fabryki Foitek wypisał z datą 10.03.1971 r. Co ciekawe, w dokumentach model określono jako jako Miura 400 S, a nie SV. Podobnie zostaną wystawione dokumenty celne podczas odprawy ostatecznej w dniu 22.03.1971 r. w Genewie La Praille, czyli w dzień po zakończeniu targów. Wpis w dokumentach jako specyfikacji S zamiast SV należy przypisać prawdopodobnie tradycyjnemu bałaganowi i improwizacji w tamtym czasie. Z drugiej strony ponieważ dokumenty sprzedaży pierwszemu nabywcy określają już auto jako SV, możemy z przymrużeniem oka stwierdzić, że korekta w papierach na SV powstała w trakcie targów. Na szczęście ktoś wcześniej pomyślał o znaczku SV i ten był na swoim miejscu już od początku. Na szybko tworzono nowy model i chyba nie wszystkie działy w Lamborghini czuły to jednocześnie. Przy okazji warto zwrócić młodszym Czytelnikom uwagę na sposób określania opłaty celnej, który naprawdę premiował bardzo drogie samochody. Cło obliczano mianowicie na podstawie wagi auta. Tu ostatecznie zastosowano stawkę 1,08 franka szwajcarskiego za kilogram.
Lamborghini miura @Jerzy Reczek

Miura #4846 tuż przed remontem. Wyglądała cudownie ale... nie była w swojej oryginalnej specyfikacji. A z taką historią to nie przystawało. Oddałem ją do remontu.

LAMBORGHINI MIURA @JERZY RECZEK

Po oczyszczeniu nadwozia z warstw lakierniczych, Valentino Balboni sprawdza oryginalność poszczególnych elementów.

LAMBORGHINI MIURA @JERZY RECZEK

Dla potomności został zachowany fragment oryginalnej, pierwszej warstwy lakieru. Obecnie ukryty jest pod uszczelką szyby przedniej.

LAMBORGHINI MIURA @JERZY RECZEK

Oto co pokazało się po zdjęciu wierzchniej warstwy czerwonej i podkładów. Oryginalny kolor zielony.

Fakt zgodności kolorów oraz odprawa celna w Genewie w czasie trwania targów nie pozostawia wątpliwości, że Miura #4846 to jedyne auto, które mogło stać w 1971 r. na stoisku Bertone. Reszta faktów wychodzi niejako z automatu. Jest to także pierwsza Miura SV zaprezentowana publiczności właśnie w czasie targów w Genewie i wtedy także sprzedana klientowi. Konkretnie w dniu 19.03.1971, kiedy to Lutz Harrewyn zadatkował kwotę 15 000 franków szwajcarskich. Ostateczną fakturę otrzymał od dealera Foitek z Zurychu w dniu 29.03.1971, kiedy to auto było już po odprawie celnej. Na fakturze sprzedaży widnieje spory upust cenowy, co można także wytłumaczyć faktem, iż "potargowe" auto nie było już zupełnie nowe. Zamiast nominalnych 75 000 franków szwajcarskich, zapłacił 60 000. Tajemnicą pozostanie jednak fakt, czy pan Lutz już wcześniej zamówił sobie taką konfigurację i wspólnie z dealerem oraz fabryką Lamborghini umówił się na taki scenariusz z uczestnictwem w targach w tle, czy też była to miłość od pierwszego wejrzenia na targach. Z uwagi na specyfikę produkcji w tamtych latach należy przypuszczać, że wszystko zostało zaplanowane, ale z drugiej strony ten rabat i późniejsze szybkie przemalowanie auta na inny kolor przemawiają raczej za impulsem lub wręcz strzałą amora. Kto wie, może herr Lutz grymasił, że chętnie by kupił, gdyby ten okropny, "niesportowy" kolor...
lamborghini miura – NOWA, JAK KIEDYŚ
Na początku 2015 r. auto zmieniło właściciela i to on – znany amerykański deweloper z Zachodniego Wybrzeża i budowniczy rezydencji dla celebrytów, do końca remontu blisko współpracował z wykonawcami robót, które dały widoczny na zdjęciach, przepiękny efekt. W międzyczasie powstał tak potrzebny dział renowacji samochodów przy fabryce Lamborghini, zwany PoloStorico, a nasze auto niestety wyjechało z Europy i wzięło udział w konkursie elegancji w Amelia Island. Może kiedyś wróci skuszone ciekawymi imprezami. W każdym razie mam przeczucie, że zjawiskowa, jasnozielona Miura SV #4846 już zawsze będzie stała na piedestale godnym dzieła sztuki i jej koła nie będą zbyt często dotykać zwykłego asfaltu.
A my? Cóż, z warsztatem w Vigonzie wspominamy ten, już trzeci nasz wspólnie wykonany projekt i planujemy następne. Jednych cieszy adrenalina wydzielana w czasie jazdy zabytkowym autem, a innych raduje wyszukiwanie i odkrywanie rzadkich egzemplarzy. Nie ma nic bardziej ekscytującego, jak poczuć się odkrywcą, inwestorem i graczem na raz.
LAMBORGHINI MIURA @LAMBORGHINI
LAMBORGHINI MIURA P400 SV - DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
III.1966-XII.1972, 765 sztuk wszystkich wersji Miury, wersja SV od 1971 roku
SILNIK
V12, chłodzony cieczą, ze stopów lekkich, zintegrowany ze skrzynią biegów, DOHC, zasilany czterema gaźnikami Weber 40 IDL 3 L lub Weber 40 IDA 30, umieszczony poprzecznie przed osią tylną
Pojemność skokowa: 3939 cc
Moc max.: 385 KM/7850 obr/min
NAPĘD
Na tylne koła, skrzynia ręczna 5-biegowa, całkowicie zsynchronizowana, dyferencjał ze szperą
ZAWIESZENIE
Przednie i tylne niezależne, podwójne wahacze poprzeczne o nierównej długości, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizatory
HAMULCE
Tarczowe, wentylowane
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 439/178/105 cm
Rozstaw osi: 250 cm
Masa własna: 1245 kg
OSIĄGI
Prędkość maksymalna:
290 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 6,3 sek.
Artykuł pochodzi z "Classicauto" nr 116/2016


Czytaj więcej