Napisanie w artykule słów takich jak "ponadczasowy" albo "kultowy" to jak puszczenie bąka w towarzystwie. Określa się w ten sposób wszystko, zapominając o pierwotnym znaczeniu tych określeń. Wpychanie takich słów do artykułów o każdym przedmiocie starszym niż rok zdewaluowało je. Kiedy czytamy o czymś, że jest kultowe, w 99% przypadków można zakończyć lekturę tekstu.
Dlatego użycie tego słowa-miny wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. W przypadku opisywanego wozu autor czyni to z premedytacją. Hindustan Ambassador jest samochodem kultowym. W Indiach albo Wielkiej Brytanii nikomu tego zjawiska tłumaczyć nie trzeba. Lecz u nas, w kraju naszpikowanym Mercedesami, VAG-ami i Polonezami, historię tego wozu należy przybliżyć. Krakowskim targiem można ustalić, że kultowy jest Garbus. Może jeszcze Citroën 2CV. Ktoś powie – Crown Victoria. No dobra, ale jest jeszcze reszta świata, a przede wszystkim Azja, w której opowiadają inne historie i w zupełnie odmienny sposób od naszego.
Hindustan Ambassador, potocznie Amby, jest licencyjną odmianą brytyjskiego Morrisa Oxforda Mark III, który był produkowany zaledwie przez trzy lata: od 1956 do 1959 roku. Oprzyrządowanie i prawa do produkcji auta sprzedano do Indii już w 1956 roku, podobnie jak w przypadku poprzednich odmian Oxforda. Mark I wytwarzano na półwyspie dekańskim jako Hindustana 10, a Mark II jako Landmastera. Wszystko wskazuje, że do trzech razy sztuka, bo właśnie Mark III, który stał się w Indiach Ambassadorem, rozpoczął ponad półwieczną historię modelu. Projektantem Oxforda był Alec Issigonis, który stworzył także – chyba nie trzeba przypominać – Minora oraz Mini (o, jeszcze Mini jest kultowe). Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że w każdym Ambassadorze znajduje się duch Issigonisa. Indie są krajem przesiąkniętym duchowością, więc to absolutnie nie powinno dziwić.
Nie wiadomo, co dokładnie zadecydowało o tym, że to właśnie Ambassador stał się symbolem Indii obok Tadź Mahal i przesiąkniętego dragami stanu Goa. Oficjalnie chodziło między innymi o wnętrze bardziej przestronne niż u konkurentów, czyli Premiera Padmini (licencyjny Fiat 1100) oraz Standarda 10. Dominację Ambassadora ukróciło dopiero w 1983 roku Suzuki Maruti, chociaż – powiedzmy sobie szczerze – nie chodziło już o przestronność, lecz o połączenie ceny ze względnie nowoczesnym wyglądem. Zanim nastąpił zmierzch Ambassadora, czterodrzwiowy sedan sprawdzał się jako wóz dla wszystkich stanów i klas, co w przypadku indyjskiego systemu kastowego jest nadzwyczajnym osiągnięciem. Każdy obywatel mógł przejechać się Ambym, który był popularny jako taksówka (oprócz Mumbaju, dawniej Bombaju, gdzie bezwzględnie królował Premier Padmini). Nie było chyba mieszkańca Indii, który nie jechał tym autem. Żółte Ambassadory zwinnie pokonywały korki w indyjskich miastach.
Amby świetnie spisywał się również jako auto prywatne. Oczywiście, przy ogromnym rozwarstwieniu społecznym w Indiach nie należał do pojazdów dla wszystkich. Tę funkcję pełniły motorowery typu Bajaj Chetak (do lat 80. licencyjna Vespa Sprint, zastąpiona własnym, egzotycznym projektem) oraz motocykle Royal Enfield.
Przez wiele lat Hindustan Ambassador pełnił też funkcję auta służbowego dla urzędników państwowych różnego szczebla, z premierem włącznie. Tak na marginesie, powinno to zawstydzić tych, którzy wyśmiewali byłego premiera Waldemara Pawlaka, który uważał, że przedstawiciele polskiej władzy powinni jeździć autami krajowej produkcji – wtedy chodziło o Polonezy.
Ambassador był więc autem służbowym premierów Indii. Jeździł nim P.V. Narasimha Rao, premier w latach 1991–1996. Potem Inder Kumar Gujral, premier w latach 1997–1998 oraz dwukrotny premier Indii Atal Bihari Vajpayee w 1996 roku oraz w latach 1998–2004, który zakończył karierę Ambassadora. Ze względów bezpieczeństwa podyktowanych zamachem terrorystycznym na indyjski parlament w grudniu 2001 roku przesiadł się do opancerzonego BMW 740Li.
Lecz Amby był przede wszystkim zjawiskiem kulturowym. O tych aspektach mówi świetny album fotograficzny indyjskiego artysty Raghubira Singha pod tytułem „A Way Into India” (wyd. Phaidon 2002). Jest to podróż wzdłuż i wszerz Indii oglądanych z wnętrza Hindustana Ambassadora. Wóz łączy w sobie wszystkie ingrediencje tego niesamowitego kraju: jego intensywne kolory, zapadające w pamięć zapachy oraz niespotykane gdzie indziej dźwięki. Ta mieszanka, której nieodłączną częścią jest Amby, tworzy niepowtarzalny klimat tego kraju. Fascynujące i nierzadko zaskakujące obrazy są często wpisane w ramy okien jednego z najpopularniejszych samochodów świata.
Ostatni Amby zjechał z linii produkcyjnej w 2014 roku, tym samym kończąc jeden z najdłuższych rozdziałów historii światowej motoryzacji.