Samochody w Japoni
Po awarii elektrowni w Fukushimie Tokio oszczędza elektryczność. Mimo to na największym skrzyżowaniu w mieście w nocy jest jasno jak w dzień. Honda NSX idealnie wpisuje się w klimat.
Japońskie samochody są wśród nas od lat. Niby znamy starsze modele i jesteśmy na bieżąco z nowościami. Tak myślimy, póki nie pojedziemy do ich ojczyzny. Już pierwszy krok w jedną z tysięcy wąskich uliczek pokazuje jednak, jak bardzo się myliliśmy. Krajobraz japońskiej motoryzacji to festiwal niespodzianek i coś znacznie więcej niż kei-cary, Toyoty Prius i szykowne Mercedesy z importu.

Piotr Sielicki
Mikro-stacja benzynowa z zabytkowym neonem, myjnia automatyczna na świeżym powietrzu i typowy dla tutejszego krajobrazu kei-car w wersji pick-up. Słowem, czarujące klimaty japońskiej prowincji.
Jak niedawno pisałem w Classicauto, gdy tylko postawiłem pierwsze kroki na ulicy w Tokio, zobaczyłem Toyotę AE86 niczym wyciętą z kultowej mangi "Initial D" (CA nr 129). Mało nie padłem wtedy na zawał! A miało się okazać, że spotkanie słynnego hachi-roku stanowiło skromny wstęp do tego, co zobaczę na ulicach Tokio, Osaki, Hiroszimy i małych miasteczek Okinawy. Zapełniają je auta, które po prostu nie występują w Europie – krajobraz jest jak pudełko czekoladek z Forresta Gumpa. Nigdy nie wiesz, co ci się trafi.

Piotr Sielicki
Alfa Romeo GTV na Omotesando – zaznaczenie przez właściciela swojego statusu w iście europejskim stylu.
Jedno na milion
Szacuje się, że w całej aglomeracji Tokio żyje prawie 10 mln ludzi. Większość mieszkańców stolicy oczywiście podróżuje metrem, ale są też tacy, którzy lubią się pokazać w nietuzinkowym aucie. W dzielnicy Shibuia znajduje się aleja Omotesando, słynąca z bardzo zróżnicowanych architektonicznie budynków oraz sklepów najdroższych firm modowych na świecie. Parkują tu również najdroższe i najciekawsze auta świata. W kilka minut można zobaczyć tyle Lamborghini, co przez całe dotychczasowe życie, a najpopularniejszym europejskim autem jest Mercedes G. Niby to samo mamy w Warszawie, ale w Tokio ten obrazek ma zupełnie inny wymiar i magię. Wśród europejskich aut klasy premium oraz tradycyjnie srebrnych, białych lub czarnych aut japońskich na jednym z miejsc parkingowych łapię wzrokiem samochód, który w ruchu ulicznym widzę po raz pierwszy w życiu. Alfa Romeo GTV z lat 80. Wzbudziłaby zainteresowanie wszędzie, ale na Omotesando emanuje nieprawdopodobnym stylem. Widać, że ta Alfa jest używana na codzień – z uznaniem myślę o właścicielu, obdarzonym tak dobrym gustem.

Piotr Sielicki
Japończycy kochają modyfikować samochody. Robią to z klasą. Nawet najprostsze auto użytkowe potrafią zmienić w małe dzieło sztuki.
Pomyślałem, że to najciekawszy wóz, na jaki dzisiaj trafię. Morgan Aero 8 przejeżdżający na następnym skrzyżowaniu zmienia moje przekonanie. Ledwo łapię go na zdjęciu, gdy oddala się, majestatycznie bulgocząc swoim V8. Tokio oczaruje mnie tego dnia jeszcze wiele razy, np. piękną furgonetką GMC z lat 50, z którą minęło się "europejskie" Porsche 928 GTS w kolorze Oak Green.

Piotr Sielicki
Gdy po kilku dniach w Tokio myślisz, że nic cię już nie zaskoczy, wtedy zza rogu wyjeżdża klasyczne GMC i na nowo musisz pozbierać myśli.
Dzielnica Shibuia ma też drugie oblicze. Gdy zapada zmrok, życie koncentruje się w okolicy słynnego skrzyżowania z ogromnym przejściem dla pieszych. Wieczorami to tutaj jest „spotterska” miejscówka numer 1. Na każdej zmianie świateł zatrzymuje się coś interesującego. Jeśli Lamborghini, to dlaczego nie Aventador w rzadkiej wersji SV Roadster? Tego dnia gwiazdą była jednak zaparkowana zaraz za pasami dla pieszych czerwona Honda NSX na skręcanych felgach OZ Futura. Czysta, lśniąca od świateł kolorowych reklam i idealnie wpisująca się w klimat. Z otwartymi lampami pokazuje najlepszy japoński styl.

Piotr Sielicki
Nie każde europejskie auto w Japonii to szanowany youngtimer. Ten Mercedes E500 nie będzie gwiazdą aukcji na Okinawie.
Od Toyoty Crown po M3 Sport Evo
Auta popularne są w Tokio niemniej egzotyczne. Najczęściej spotykany youngtimer to oczywiście Toyota Crown Comfort produkowana od 1995 roku. Ten model, wykorzystywany przez korporacje taksówkowe i w różnych wersjach kolorystycznych można spotkać dosłownie wszędzie. Jego urok polega na tym, że egzemplarze wyprodukowane nawet w 2017 roku wyglądają jak te z 1995, przy czym już w 1995 roku Crown Comfort nie wyglądał nowocześnie. Tym niemniej ten wóz jest elementem tradycyjnego krajobrazu japońskich miast i ma w sobie wiele uroku. Inne japońskie klasyki, na które się natknąłem, tym razem już z prywatnych garaży, spotkałem tak po prostu na ulicy. Nie były to może ikony tamtejszej motoryzacji, jak Toyota 2000GT czy Mazda 110 S Cosmo, ale Nissan Laurel C230 w stanie „jak z salonu” lub Cedric Wagon Y30 robią wrażenie. Najbardziej w pamięć zapadła mi jednak chwila, gdy przemierzając Tokio, lekko zabłądziliśmy. Postanowiliśmy ściąć drogę, skręcając w malutką boczną uliczkę i to była jedna z lepszych decyzji tego dnia. Po kilku krokach na miejscu parkingowym pod niewielkim domem ujrzałem legendę lat 90. Piękne, czarne, w pełni seryjne BMW E30 M3 Sport Evolution. Kawałek dalej pod kawiarnią stał należący do właściciela czerwony Mini Cooper na felgach RS Watanabe, a nieopodal ukrywała się pod dachem współczesna, ale równie wyjątkowa Alpina B3.

Piotr Sielicki
Shibuia nocą Miejsce, w którym lans najnowszym Lamborghini jest czymś niemal zwyczajnym.
Jak kwiat wiśni
Niedaleko od Tokio znajduje się wyjątkowe miejsce dla miłośników każdego rodzaju motoryzacji. To Daikoku – słynny parking przy autostradzie w Jokohamie. Niestety można do niego dotrzeć wyłącznie samochodem, a będąc w Japonii, żadnym nie dysponowałem. To tam wieczorami i w weekendy spotykają się miłośnicy wszelkich odmian japońskiego tuningu, m.in. od Bosozoku (karykaturalnie ospoilerowanych samochodów) przez Itasha (aut oklejonych w postacie z mangi) aż po tradycyjnie zmodyfikowane kultowe auta z lat 90. Nie brakuje też klasyków i sportowych aut różnej maści, które w ciągu dnia można też spotkać na ulicy. Na jedno z takich aut, często widywane w filmach i galeriach ze spotkań, trafiłem pod jednym z najpiękniejszych tokijskich parków. Śnieżnobiały Nissan Skyline GT-R R34, w dodatku z charakterystyczną rejestracją o tym samym numerze. Święty graal wśród miłośników aut JDM (Japanese Domestic Market – auta sprzedawane tylko w Japonii). Mimo wysokiego stopnia lansu, jaki zapewniają auta europejskie (nawet niezbyt wyszukane), oraz sporadycznego zainteresowania amerykańskimi największym kultem otaczają samochody krajowe.

Piotr Sielicki
Tylko w Japonii panuje mania doklejania samochodom przodów „retro”. Słynie z tego firma Mitsuoka. Tutaj inny przykład: Subaru Casa Blanca, czyli nietypowa wersja Imprezy.
Inny świat
Zamożność Tokio i jego mieszkańców jest widoczna gołym okiem, co świetnie odzwierciedlają samochody. Opuszczając miasto i udając się na południowy-zachód, obserwowałem jak zmienia się motoryzacyjny krajobraz. Robi się mniej bogato ale ani trochę mniej ciekawie. W Osace czy Hiroszimie spotkanie najdroższych sportowych i europejskich aut nie jest już tak częste, ale za to więcej jest lokalnych smaczków. Myślicie, że każdy importowany z Europy Mercedes 500E z kierownicą po lewej stronie to wychuchany klasyk z ogrzewanego garażu? O nie... Widziałem kilka takich, o które nie bilibyście się na aukcji. Spłowiały lakier na karoserii, nieoryginalne elementy "poprawiające" wygląd nadwozia, a do tego niekoniecznie sprawna mechanika. To samo tyczy się japońskich legend motoryzacji, jak np. Lancera Evolution, który w wersji Evo III może być niemal idealny, gdy młodsze Evo VI stoi zapuszczone na miejscowym parkingu. Nie myślcie jednak, że Japończycy nie dbają o prawdziwe klasyki. Na Miyajima, która jest dla nich świętą wyspą, ruch samochodowy niemalże nie istnieje. Nie oznacza to, że nie ma tam samochodów. W drodze do buddyjskich świątyń, pod jednym z nielicznych domów napotkałem na pięknie utrzymanego Morisa Minor 1000 Traveller. Było to kolejne auto, które widziałem na ulicy po raz pierwszy w życiu i nigdy nie postawiłbym złamanego jena, że zdarzy się to w Japonii.

Piotr Sielicki
Nie każdy warsztat wygląda tu jak buddyjska świątynia. Ten, gdyby potrafił mówić, miałby na pewno długa historię.
Japończycy nie boją się jednak poprawiać klasyki, bo za taką można uznać dość rzadko spotykanego już Datsuna Sunny Truck. Ten, którego wypatrzyłem w Kioto, zdecydowanie nie był seryjny. Obniżone zawieszenie, świetnie konweniujące z nadwoziem felgi Hayashi, zmodyfikowany układ wydechowy i klasyczna kierownica Nismo. Wszystko w nienagannym stanie i z ładnie utrzymanymi chromami. Do dziś zastanawiam się, co miał pod maską, bo znając japońską fantazję, mogła tam pracować chociażby turbodoładowana jednostka z Datsuna 240Z. Mówiąc o japońskiej klasyce, nie mogę nie wspomnieć o infrastrukturze, która uchowała się przed modernizacją. W Narze, pierwszej stolicy Japonii, wciąż działa piękna stacja benzynowa Eneos, zwieńczona 40-letnim neonem Mitsubishi, a warsztatowe budynki niewielkich miejscowości na wyspie Okinawa pamiętają chyba amerykańskich żołnierzy.

Piotr Sielicki
BMW M3 E30 i to w wersji Sport Evo. Zwyczajnie zaparkowane. Czy to raj?
Przede wszystkim poczuć
Zobaczenie japońskiej kultury motoryzacyjnej na własne oczy było spełnieniem marzenia. Z początku miałem ambicję, aby w tym artykule wytłumaczyć pochodzenie poszczególnych stylów tuningu, wyjaśnić, dlaczego Japończycy szczególnie lubią pewne auta, rozprawiać o tym, jak w ich kulturze nowoczesność miesza się z tradycją. Jednak stwierdziłem, że to ogromne zadanie, nie do wykonania „na raz”. Postanowiłem zatem, że opowiem dokładnie to, co widziałem, w ten sposób, abyście spróbowali poczuć tę atmosferę. A na wyjaśnienia przyjdzie czas...

Piotr Sielicki
Właśnie po to
leci się do Japonii. Pomnik japońskiej kultury: Nissan Skyline GT-R R34.
Japonia to kraj, do którego można pojechać tylko i wyłącznie w celach motoryzacyjnych, po czym... utknąć tam na dobre. Każde miasto ma do zaoferowania coś ciekawego z tej dziedziny. I nie mówię tu tylko o autach na ulicy, bo przecież wielu znaczących producentów ma w Japonii swoje muzea lub wystawy aut, liczba torów wyścigowych idzie w setki, a w małych garażach powstają nietuzinkowe customy. Gdy popatrzymy na potęgę tej całej kultury, która wyrosła wokół samochodu, możemy być spokojni – będzie trwać jeszcze bardzo długo. A~

Piotr Sielicki
Najbardziej klasyczne wśród współczesnych japońskich aut. Toyota Crown Comfort to od ponad 2 dekad japońska taksówka nr 1.

Piotr Sielicki
Garaże i wiaty Zdecydowanie warto do nich zaglądać.

Piotr Sielicki
Wczoraj na ulicy Nary. Jutro być może na licytacji. Na całym świecie Mercedes R107 ma swoich fanów.

Piotr Sielicki
Sobotnia jazda klasykiem po Tokio. W roli głównej Nissan Cedric C230, czyli auto w zasadzie u nas nieznane.