Z wizytą w muzeum Mille Miglia w Brescii

Między Mediolanem a Weroną leży Brescia. To niewielkie miasto, które od ponad 90 lat na kilka dni zmienia się we włoską stolicę wyścigów. Kibice z chorągiewkami z czerwoną strzałą są wszędzie, gdzie rozbrzmiewa ryk zabytkowych maszyn. Gdy wszystko cichnie, pozostaje jedynie muzeum. I to jakie!

Piotr Ciechomski
@Piotr Ciechomski

Eksponaty prezentowane w muzeum ustawione są w porządku chronologicznym.

Tu wszystko się zaczęło. Pierwszą styczność miasteczka z motorsportem odnotowano już w XIX wieku. W latach 1921-1923 było ono gospodarzem największej imprezy motoryzacyjnej w okolicy, czyli Grand Prix Włoch. Jednak po trzech latach przeniesiono ją do nieodległego, bardziej prestiżowego Mediolanu, na specjalnie wybudowany do tego celu tor Monza. Niepocieszeni tym faktem mieszkańcy i sympatycy kolebki włoskich wyścigów postanowili wziąć sprawę w swoje ręce. W 1926 roku dziennikarz "La Gazzetta dello Sport" Giovanni Canestrini zaprosił do swojego mieszkania byłego już organizatora Grand Prix Renzo Castagneta oraz pasjonatów szybkiej jazdy, kierowców Franco Mazzottiego i Aymo Maggiego. Wyraźnie urażeni odebraniem im prawa organizowania Grand Prix postanowili stworzyć o wiele bardziej spektakularną imprezę, która pokazałaby, że to właśnie Brescia jest włoską stolicą motorsportu, i koniec kropka. Na spotkaniu opracowali formułę – długodystansowy wyścig seryjnych samochodów po publicznych drogach przez całą Italię, przy czym obowiązkowo na trasie musiał znajdować się Rzym (wszak wszystkie drogi prowadzą do Rzymu!). "Czterej muszkieterowie", jak później nazwano założycieli wyścigu, ochrzcili to wydarzenie "Mille Miglia" (tysiąc mil), nawiązując do starożytnej miary mili rzymskiej, mającej równowartość dzisiejszych 1478,5 metrów, i przystąpili do realizacji swoich planów.
@Piotr Ciechomski

Czerwona strzała to symbol legendarnego wyścigu Mille Miglia.

Pierwszy wyścig na trasie Brescia-Rzym-Brescia, liczący 1639 kilometrów (1000 mil rzymskich), odbył się równo cztery miesiące po pamiętnym spotkaniu w marcu 1927 r. Na starcie pojawiło się 77 załóg, które po wpłacie wpisowego (w wysokości jednego lira) ruszyły na złamanie karku, aby jak najszybciej zameldować się na mecie. W zawodach wzięli udział nie tylko kierowcy fabrycznych zespołów, ale też licznie stawili się śmiałkowie, nierzadko w swoich prywatnych bolidach, dla których była to pierwsza tego typu przygoda. Do mety szczęśliwie dojechało 55 załóg, a pierwsza, z numerem 14, w składzie Minoia/Morandi, jadąca OM Tipo 665 Sport, pokonała cały dystans w czasie 21 godzin 4 minut i 48 sekund. Sukces pierwszej edycji przerósł najśmielsze oczekiwania założycieli, a kolejne urosły wręcz do miana święta narodowego. W wyścigu oczywiście brali udział również obcokrajowcy, jednak przez 27 edycji na pierwszym miejscu stanęli tylko trzy razy. Jednym z nich był Anglik, Sir Stirling Moss, który w 1955 r. Mercedesem 300 SLR wraz z Denisem Jenkinsonem przejechał całą trasę w 10 godzin, 7 minut i 48 sekund, co znaczyło, że jechał ze średnią prędkością aż 160 km/h!
@PIOTR CIECHOMSKI

Samochody są serwisowane na bieżąco, nic tylko wsiąść i jechać!

Z biegiem lat i postępu technicznego wozy stawały się coraz szybsze, a "Mille Miglia" zaczęła zbierać śmiertelne żniwo. W ostatnim wyścigu w oryginalnej formule, odbywającym się w 1957 r. zginęło 56 osób, w tym dzieci stojące na trasie widowiska. Coraz bardziej niebezpieczna impreza została wstrzymana, jednak wspomnienia wyścigu wciąż rozpalały serca kierowców i kibiców na całym świecie. W 1977 r. nastąpiło wznowienie kultowego wydarzenia w formie rajdu na regularność jako Mille Miglia Storica. W takiej formule trwa do dziś.
@PIOTR CIECHOMSKI

Czerwień dominuje w każdym zakątku zabytkowego klasztoru przerobionego na muzeum.

Kultowe wydarzenie opisywano w rodzimej prasie, wielu kierowców i wiele pojazdów zostało uwiecznionych przez malarzy, pisarzy, a nawet autorów piosenek. Nic więc dziwnego, że legendarny wyścig historycznych samochodów doczekał się także własnego muzeum. Uruchomienie tego projektu obejmowało przywrócenie kompleksu klasztornego Sant’Eufemia della Fonte na obrzeżach Brescii. Klasztor, którego budowa zaczęła się w 1008 r., sam w sobie jest nie lada atrakcją. Niegdyś zamieszkiwany przez Benedyktynów, został opuszczony w XV wieku i od tamtej pory jakby czekał, by ponownie stać się wyjątkowym miejscem. Wspaniała lokalizacja i jej historyczne znaczenie dodają muzeum Mille Miglia jeszcze większego prestiżu. Klasztor zachował swój charakter, stając się prawdziwą świątynią poświęconą wyścigowi spod znaku czerwonej strzały. Nie jest to jednak zwykły obiekt skupiający kolekcje klasycznych aut, jakich wiele w różnych zakątkach świata. Wchodząc do środka, dzięki niezliczonym gadżetom z epoki, asfaltowej podłodze i charakterystycznemu zapachowi towarzyszącemu automobilom sprzed kilkudziesięciu lat, można dosłownie oddychać emocjami z początku ubiegłego wieku. Stan ten zawdzięczamy również temu, że samochody raz na jakiś czas opuszczają halę, by wziąć udział w mitycznym biegu, a sama wystawa dzięki sympatykom i nowym eksponatom rotuje i jest niepowtarzalna. Oprócz pojazdów na ekspozycji zobaczymy niezliczone ilości gadżetów z epoki, strojów, a nawet obejrzymy ówczesne relacje prasowe, oraz wysłuchamy, co na temat zawodów mówiono w radiu i telewizji. Tu naprawdę można poczuć, czym właściwie był legendarny wyścig Mille Miglia – fenomenalnym miksem, w którym spotykają się kultura, historia i społeczeństwo. Miejsce to zamienia tabelki z wynikami poszczególnych edycji w pasjonującą opowieść o kierowcach i ich maszynach, o smaku zwycięstwa i goryczy porażki, o kultowych fabrycznych zespołach i niepowtarzalnych herosach mających własny pomysł na wygraną. Jest to wyprawa w najpiękniejsze czasy motorsportu, kiedy to włoska fantazja i pasja poruszały każdego, a dzisiaj słychać tam nadal echa wyczynów kierowców w najpiękniejszym wyścigu świata.
@PIOTR CIECHOMSKI

Każdy pojazd, który się tu znajduje, posiada udokumentowaną historię startów w najpiękniejszym wyścigu świata.

@PIOTR CIECHOMSKI

2400 – numer, który kryje w sobie dokładną godzinę startu załogi, czyli 24:00.

@PIOTR CIECHOMSKI

W całym muzeum unosi się duch kultowego wyścigu.

@PIOTR CIECHOMSKI

Zgromadzone auta zachwycają każdym, nawet najmniejszym detalem.

@PIOTR CIECHOMSKI

Szacunek dla tego, kto przejechał całą trasę Mille Miglia w takim nadwoziu!

@PIOTR CIECHOMSKI

Ten Fiat Siata 508 C w 1940 roku zajął 16. miejsce w "generalce".

@PIOTR CIECHOMSKI

Dodatkowe halogeny w dobie nieoświetlonych dróg były wręcz niezbędne.

@PIOTR CIECHOMSKI

W muzeum unosi się duch kultowego wyścigu. Na miejscu jest też kompletne archiwum w postaci fotografii, plakatów, artykułów oraz korespondencji. Maserati A6GCS z chęcią opowiedziałoby, jak to było w 1954 roku, a reszta towarzystwa zapewne uzupełniłaby historię o kolejne lata. Znajdziecie tu też bolidy czekające na renowację.

@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 160/2020


Czytaj więcej