Mini Cooper Cabrio JCw
Mini Cooper Cabrio JCW - Łobuz z rodowodem.
Mini, jak sama nazwa wskazuje, to niewielkie auto. Daje wiele za niewiele… a może wręcz odwrotnie? W końcu to samochód klasy B, który kosztuje tyle, co podstawowy Volkswagen Passat.
Sportowe osiągi w cenie rodzinnego kombi
Oczywiście obydwa samochody kierowane są do zupełnie innych grup docelowych. Ale jest to zawsze jakiś punkt odniesienia. Mini Coopera Cabrio JCW trudno również porównywać do innych samochodów w swojej klasie, gdyż oferuje dużo, dużo więcej. Oczywiście nie za darmo, ale czy trzeba inaczej spojrzeć na to. Czy samochód, który daje tyle sportowych emocji za tą cene to nie okazja?

Mini Cooper Cabrio JCw-Jakub Ziółkowski
Cooper Cabrio to prawidziwy jednorożec
Mini Cooper Cabrio JCW to pod wieloma względami wyjątkowy samochód – przynajmniej patrząc na to, co możemy kupić w 2025 roku. Jest autem klasy B, jest hot hatchem, jest kabrioletem. Wszystkie te kategorie powoli wymierają. Czy to dlatego, że klienci już ich nie chcą? A może po prostu nie mają wyboru? Trudno jednoznacznie stwierdzić.

Mini Cooper Cabrio JCw -Jakub Ziółkowski
John Cooper works to Sportowe osiągi
Dziś za wyjątkowy charakter trzeba zapłacić ekstra, Mini Cooper Cabrio jest jedną z najtańszych opcji by jeździć bez dachu. Unikatowy w tak małym samochodzie jest również napęd – dwulitrowy silnik turbo o mocy 231 KM i momencie obrotowym 380 Nm. Co w nim takiego niezwykłego? To, że taki samochód w ogóle wciąż jest produkowany. I z tego powinniśmy się cieszyć. Stosunkowo lekki samochód (około 1400 kg) z taką jednostką napędową gwarantuje osiągi, które są więcej niż wystarczające – przyspieszenie do „setki” wynosi 6,4 s, a prędkość maksymalna to 245 km/h.

Mini Cooper Cabrio JCw -Jakub Ziółkowski
Osiągi Mini Coopera John Cooper works dają z jednej strony poczucie bezpieczeństwa z drugiej strony sporo emocji
Nie brakuje mu mocy ani w mieście, ani na trasie. Momentami miałem wręcz wrażenie, że jest jej… za dużo. Napęd na przednią oś dawał o sobie znać – nie tyle w zakrętach, co przy mocnym przyspieszaniu, gdy samochód zrywał przyczepność, a w tle rozlegał się pisk opon. Bywało to trochę krępujące, bo nie lubię zwracać na siebie uwagi.
Zawieszenie pozwalało na wiele, a jego granic nie udało mi się osiągnąć. Zresztą nie lubię docierać do limitów samochodu. Ten zapas przyczepności i mocy dawał mi w codziennej jeździe poczucie spokoju i bezpieczeństwa. A gdy miałem ochotę, potrafił też zapewnić sporą dawkę emocji i czystej przyjemności z jazdy. Kiedy chciałem – samochód natychmiast przyspieszał. Zawsze czułem zapas, trochę jakbym jeździł elektrykiem.
A co ze spalaniem? Nie robiłem specjalnego testu, odsyłam więc do innego recenzenta, który mierzy wyniki z aptekarską precyzją – to na pewno nie ja!
Zawieszenie pozwalało na wiele, a jego granic nie udało mi się osiągnąć. Zresztą nie lubię docierać do limitów samochodu. Ten zapas przyczepności i mocy dawał mi w codziennej jeździe poczucie spokoju i bezpieczeństwa. A gdy miałem ochotę, potrafił też zapewnić sporą dawkę emocji i czystej przyjemności z jazdy. Kiedy chciałem – samochód natychmiast przyspieszał. Zawsze czułem zapas, trochę jakbym jeździł elektrykiem.
A co ze spalaniem? Nie robiłem specjalnego testu, odsyłam więc do innego recenzenta, który mierzy wyniki z aptekarską precyzją – to na pewno nie ja!

Mini Cooper Cabrio JCw -Jakub Ziółkowski
Mini to samochód dla miłośników gier wideo i gadżeciarzy!
Mini to samochód-zabawka. Na co dzień, mimo swoich gabarytowych ograniczeń, potrafi się sprawdzić. Realnie zmieścisz w nim dwie osoby, awaryjnie trzy, a jeśli ktoś lubi wyzwania – homologacyjne cztery. Bagażnik? To raczej większy schowek – 210 litrów pojemności. Na zakupy wystarczy, na weekendowy wypad też. Tym autem nie przewieziesz całej rodziny (chyba że to układ „2+1”, gdzie „1” to pies) ani nie przywieziesz mebli z popularnego szwedzkiego sklepu. Ale ktoś, kto decyduje się na Mini, wie przecież, że nie o to w nim chodzi. Co ciekawe, najnowsze Mini Cabrio zmieniło się najmniej w porównaniu do poprzedniej generacji. To trochę taki zabieg, jak w przypadku Golfa IV Cabrio. Tył auta pozostał praktycznie niezmieniony, w przeciwieństwie do wersji z zamkniętym dachem, gdzie tylny pas przeszedł zupełnie nową metamorfozę.
Wnętrze potrafi zaskoczyć – jest efektowne, a momentami wręcz lekko efekciarskie. Mała, naprawdę gruba kierownica świetnie leży w dłoniach. Okrągły ekran to unikatowy element, który wyróżnia to auto. Ma wysoką rozdzielczość, dopracowaną oprawę graficzną i widać w nim dbałość o detale. Choć sam kształt może budzić mieszane uczucia, obsługa jest w miarę intuicyjna. Sytuację ratuje wyświetlacz head-up – bez niego kontrolowanie prędkości byłoby nie tylko niewygodne, ale i mniej bezpieczne. W starszych samochodach centralne wyświetlacze były ustawione dalej od kierowcy, co ułatwiało korzystanie z nich bez odrywania wzroku od drogi. Tu niestety jest inaczej.
Deska rozdzielcza i panele drzwi wykończone są preformowaną tkaniną, a po stronie pasażera nadrukowano motyw szachownicy. Sama tkanina wygląda ciekawie, ale przypomina raczej obicie z fotela gamingowego. Niestety, jakość nadruku pozostawia sporo do życzenia – wygląda tanio.
Świetny jest sam dach, choć wzór Union Jack to już lekka przesada. Składa się szybko, cicho i w trakcie jazdy – do prędkości 30 km/h. Bardzo praktyczna jest też funkcja częściowego otwierania: można odsunąć tylko przednią część dachu, co daje efekt podobny do posiadania szyberdachu. Czasem to w zupełności wystarczy – nie zawsze trzeba się całkowicie „obnażać” i rozbierać do rosołu, składając dach do końca.
Wnętrze potrafi zaskoczyć – jest efektowne, a momentami wręcz lekko efekciarskie. Mała, naprawdę gruba kierownica świetnie leży w dłoniach. Okrągły ekran to unikatowy element, który wyróżnia to auto. Ma wysoką rozdzielczość, dopracowaną oprawę graficzną i widać w nim dbałość o detale. Choć sam kształt może budzić mieszane uczucia, obsługa jest w miarę intuicyjna. Sytuację ratuje wyświetlacz head-up – bez niego kontrolowanie prędkości byłoby nie tylko niewygodne, ale i mniej bezpieczne. W starszych samochodach centralne wyświetlacze były ustawione dalej od kierowcy, co ułatwiało korzystanie z nich bez odrywania wzroku od drogi. Tu niestety jest inaczej.
Deska rozdzielcza i panele drzwi wykończone są preformowaną tkaniną, a po stronie pasażera nadrukowano motyw szachownicy. Sama tkanina wygląda ciekawie, ale przypomina raczej obicie z fotela gamingowego. Niestety, jakość nadruku pozostawia sporo do życzenia – wygląda tanio.
Świetny jest sam dach, choć wzór Union Jack to już lekka przesada. Składa się szybko, cicho i w trakcie jazdy – do prędkości 30 km/h. Bardzo praktyczna jest też funkcja częściowego otwierania: można odsunąć tylko przednią część dachu, co daje efekt podobny do posiadania szyberdachu. Czasem to w zupełności wystarczy – nie zawsze trzeba się całkowicie „obnażać” i rozbierać do rosołu, składając dach do końca.

Mini Cooper Cabrio JCw -Jakub Ziółkowski
w Mini Cooperze Wydech strzela z gośników
Na temat dźwięków, jakie wydaje ten samochód, trzeba poświęcić osobny akapit. Zacznijmy od ISA, czyli funkcji wspomagającej kierowcę, która może pomóc uniknąć niezamierzonego przekroczenia prędkości. To rozwiązanie irytuje niemal każdego dziennikarza motoryzacyjnego — choć mnie, póki co, ani razu. W MINI ten sygnał jest nienachalny, a podczas kilkudniowego testu nie wyłączyłem go ani razu.
Bardziej męczące okazały się zmiany trybów jazdy. Za każdym razem samochód informował o tym specjalnym sygnałem dźwiękowym, jednocześnie przerywając muzykę z radia. Tryby (a może bardziej style) wybiera się za pomocą manualnego wihajstra (znacie to słowo?). Część zmienia charakterystykę działania pojazdu, cześć wydaje się zmieniać tylko motyw na ekranie. Ja korzystałem głównie z Go-Kart i Green (podstawowy trybem motywem jest core). Ten pierwszy włączałem wyłącznie dla zabawy — charakterystyka zmieniała się na sportową i wszystko byłoby świetnie, gdyby nie sztuczne dźwięki. Chyba wolałbym ich nie słyszeć. Ten samochód ma tyle tradycyjnych rozwiązań i niczego nie udaje… oprócz strzelania z wydechu za pośrednictwem systemu audio Harman Kardon.
Dlatego moim ulubionym trybem był Green — mocy wciąż nie brakowało, a jazda była cicha i płynna. Ostatnia wada? Wyciszenie. Jest głośno, momentami bardzo, ale po samochodzie tej wielkości z materiałowym dachem trudno było spodziewać się czegoś innego.
Bardziej męczące okazały się zmiany trybów jazdy. Za każdym razem samochód informował o tym specjalnym sygnałem dźwiękowym, jednocześnie przerywając muzykę z radia. Tryby (a może bardziej style) wybiera się za pomocą manualnego wihajstra (znacie to słowo?). Część zmienia charakterystykę działania pojazdu, cześć wydaje się zmieniać tylko motyw na ekranie. Ja korzystałem głównie z Go-Kart i Green (podstawowy trybem motywem jest core). Ten pierwszy włączałem wyłącznie dla zabawy — charakterystyka zmieniała się na sportową i wszystko byłoby świetnie, gdyby nie sztuczne dźwięki. Chyba wolałbym ich nie słyszeć. Ten samochód ma tyle tradycyjnych rozwiązań i niczego nie udaje… oprócz strzelania z wydechu za pośrednictwem systemu audio Harman Kardon.
Dlatego moim ulubionym trybem był Green — mocy wciąż nie brakowało, a jazda była cicha i płynna. Ostatnia wada? Wyciszenie. Jest głośno, momentami bardzo, ale po samochodzie tej wielkości z materiałowym dachem trudno było spodziewać się czegoś innego.

Mini Cooper Cabrio JCw -Jakub Ziółkowski
Mini Cooper Cabrio JCW - Podsumowanie
Tym samochodem prostu świetnie się nim jeździ. Jest jednym z ostatnich w swojej kategorii. Rozkładając ten samochód na czynniki pierwsze, ma naprawdę sporo zalet i wiele cech unikatowych jak na dzisiejsze realia rynkowe. Duży silnik benzynowy, sportowe osiągi, świetny design i możliwość jazdy z wiatrem we włosach to przepis na samochód, który będzie wywoływał wiele emocji. O ile ich szukasz w samochodzie. Jeżeli nie to nie ten adres!