Nawet gdybyśmy bardzo chcieli, odtworzenie tej niesamowitej w skali naszego kraju imprezy, w której wzięły udział największe postacie motoryzacji, jest w dzisiejszych czasach niemożliwe. Startujące w niej automobile albo już nie istnieją, albo są bezcennymi eksponatami, więc wyciągnięcie ich na drogi obecnych województw dolnośląskiego i małopolskiego nie wchodzi w grę. O historycznych postaciach lub nawet ich potomkach nie ma nawet co wspominać. Historia wyścigu zainspirowała nas jednak do podróży do Wrocławia, gdzie znajdowały się meta i start "polskiego" etapu. Mimo że wyruszyliśmy tam tylko jednym autem, był to wyjazd pełen prawdziwych emocji.
Gdzie ponad wiek temu zatrzymała się kawalkada pojazdów, która wyruszywszy z Berlina, dotarła do Wrocławia? Tego dokładnie nie wiadomo. Po pokonaniu około 400-kilometrowego etapu zmęczeni szoferzy dotarli w okolice Karkonoszy. Musieli jednak gdzieś się zatrzymać, aby odpocząć i wymienić się wrażeniami. Przemierzając ulice ładnie zachowanego (jak na polskie warunki) miasta kontrastującym z jego architekturą zielonym Porsche 911 GT3 RS, szukaliśmy miejsc, które mogły pamiętać m.in. Ettore Bugattiego czy Wilhelma Opla. Po wjeździe do miasta dotarliśmy do ulicy Grodzkiej, a nią dojechaliśmy do słynnego we Wrocławiu zespołu wysp. Fragment Odry pokonaliśmy przez pomalowany na czerwono Most Piaskowy, a następnie z wyspy Młyńskiej wjechaliśmy na kolejną o nazwie Słodowa. Na środku tej ostatniej tkwi samotna, oznaczona numerem 7 kamienica o tej samej nazwie. Wybudowana w 1845 roku, była w czasie Prinz-Heinrich-Fahrt jednym z wielu budynków w malowniczej okolicy, a w tamtych latach zapewne nie przykuwała uwagi tak jak teraz. Udokumentowania jej obecnego stanu na zdjęciu z Porsche nie mogliśmy sobie jednak odmówić, bo budynek przejdzie modernizację i zapewne nie będzie wyglądał już jak ten, który może pamiętać przejeżdżające obok Austro-Daimlery.
Dalsze poszukiwania skierowaliśmy na południową stronę ul. Powstańców Śląskich. Dojechaliśmy do al. Wiśniowej, gdzie znajduje się przepięknie zrewitalizowana wieża ciśnień. Wybudowana w 1904 roku, a zatem na kilka lat przed wyścigiem, mierzy 62 metry wysokości, więc idealnie nadawałaby się na punkt orientacyjny. Zlokalizowany przy niej plac spokojnie pomieściłby pojazdy startujące w imprezie. Ich załogi mogły wówczas skorzystać z oferty odwiedzenia galerii widokowej i, za drobną opłatą 10 fenigów, przy dobrej widoczności spojrzeć na panoramę miasta pamiętającego czasy Mieszka I czy nawet oddalone o 100 km Karkonosze.
Porsche 911 GT3 – Zielona Ślęża
Z wieży widać także jeszcze jedno charakterystyczne miejsce. To Ślęża, najwyższy szczyt pobliskiego masywu o tej samej nazwie i całego Przedgórza Sudeckiego, sięgająca wysokości 717,5 m n.p.m. Wartość ta może nie robić wrażenia, ale ze względu na znaczną różnicę względną (ponad 500 m) wzniesienie to należy do Korony Gór Polski. Choć załogi Prinz-Heinrich-Fahrt jadąc w stronę Oświęcimia, Wadowic i Suchej Beskidzkiej, mogły nie podążać bezpośrednio w stronę Ślęży, postanowiliśmy ruszyć właśnie tam, wiedząc, że czeka na nas ciekawa historia lokalna oraz drogi, które idealnie pasują do 911 GT3 RS.
Wyobrażając sobie, czym w minionym wieku musiały być konstrukcje Austro-Daimlera, Opla czy Horcha, w podróż na Dolny Śląsk nie mogliśmy wybrać się zwyczajnym autem. W końcu chcieliśmy przenieść ducha ówczesnych zawodów do dzisiejszej rzeczywistości. Wybór padł na samochód idealnie pasujący do kontekstu udziału w cesarskiej jeździe samego Ferdynanda Porsche i tego, że była to ciężka rywalizacja, będąca podwaliną późniejszych wyścigów i rajdów samochodowych. Mimo że konstrukcje mogące brać w niej udział musiały posiadać cztery miejsca, a nasz wybór padł na wersję, w której z tyłu znajduje się klatka bezpieczeństwa, uznaliśmy, że ewolucja przepisów bezpieczeństwa jest wystarczającym argumentem dla zaakceptowania tej odrębności. Porsche 911 GT3 RS jest jednym z najbardziej rasowych aut dostępnych w sprzedaży, a wbrew zielonemu lakierowi Lizard Green (ang. jaszczurcza zieleń) z ekologią kastrującą kwintesencję motoryzacji nie ma nic wspólnego. Jest jednym z ostatnich współczesnych samochodów sportowych z wolnossącym silnikiem pozbawionym elektrycznego wspomagania. Sześć płasko ułożonych cylindrów pracuje w bloku bliźniaczo podobnym do wyścigowej jednostki z GT3 Cup. 4-litrowy silnik generuje 520 KM, kręcąc się do niebotycznych 9000 obr./min. I choć kierując się zasadą "Save The Manuals: (ang. "uratujmy ręczne skrzynie"), wolałbym mieszać lewarkiem, to trzeba szczerze powiedzieć, że 7-biegowe PDK z manetkami przy kierownicy pozwala w pełni wykorzystywać możliwości nie tylko silnika, ale też genialnie zestrojonego zawieszenia, układu kierowniczego połączonego ze skrętną tylną osią i oczywiście ceramicznych hamulców, które chowają się z przodu za 20-, a z tyłu za 21-calowymi felgami szczelnie wypełniającymi nadkola.
PORSCHE 911 GT3 – Ekstremalna wygoda
Z tych wszystkich znakomitych rozwiązań współczesnej technologii mogliśmy skorzystać na drogach w okolicach Ślęży. Lasy i otwarte przestrzenie Dolnego Śląska skrywają nie tylko wąskie i kręte trasy, ale też niesamowite dzieła architektury – dziewiętnastowieczne (lub nawet starsze) pałace, rezydencje, bramy i mosty, często w opłakanym stanie, ale nadal robiące niesamowite wrażenie. Sama góra pamięta za to czasy, gdy w prehistorii zamieszkiwały ją plemiona epoki brązu, oddające cześć pogańskiemu kultowi słońca. Zachowanymi śladami po tym okresie są rzeźby znajdujące się na pieszych szlakach. W zmodernizowanym 911 GT3 RS (991.2) w kwestii aerodynamiki nastąpił spory progres względem poprzedników. We wlotach powietrza pojawiły się dodatkowe chwyty, a w błotnikach pozostały charakterystyczne skrzela z wersji przed faceliftingiem. Wloty na masce, które doprowadzają powietrze do układu hamulcowego, to nowość. Na drodze Porsche wygląda po prostu jak auto wyjęte wprost z toru wyścigowego. Po otwarciu drzwi to wrażenie w ogóle się nie zmienia. Fotele to niemalże wyścigowe kubełki. Za plecami kierowcy i pasażera jest gruba, ale za to bardzo lekka klatka bezpieczeństwa, do której zamocowane są szelkowe pasy. GT3 RS pozbawione jest też wielu wygłuszeń, więc nawet w trakcie wolnej jazdy do kierowcy dociera o wiele więcej dźwięków z szosy niż w innych 911. Mimo że jest twardo, sztywno i głośno (w momencie gdy wkręca się silnik na najwyższe obroty – nawet bardzo głośno, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu), to pokonanie nim ponad 1000 kilometrów jednego dnia nie zmęczyło nas ani trochę. Gdyby więc ktoś zorganizował współczesną wersję Prinz-Heinrich-Fahrt, to GT3 RS idealnie się nadaje do szybkiego pokonywania nawet nierównych jak na dzisiejsze standardy dróg. Panamera jest dobrym rozwiązaniem dla wygodnickich, ale my wolimy auta z krwi i kości.
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 149/2019