PORADY
Klasyk przed zimą
Zimowa przerwa może być nawet bardziej problematyczna i niszcząca dla klasycznego samochodu niż aktywności w sezonie. By cieszyć się topową formą auta na wiosnę, niezbędne jest poważne przygotowanie do postoju już jesienią. Warto zainwestować nieco wysiłku w ten proces.
Wojciech Jurecki, Mateusz Żuchowski
@GRAŻYNA RUTOWSKA/NAC
Ulice pełne Polskich Fiatów i śniegu. Dziś jest mniej i jednego, i drugiego. Klasykom zimą odradzamy pobyt na drogach ze względu na powszechnie występującą o tej porze roku sól oraz wilgoć.
Istnieją na świecie miejsca, gdzie nawet z wiekowych samochodów można beztrosko korzystać przez cały rok, a przynajmniej bez zmartwień trzymać je o każdej porze pod chmurką. Do tego grona zaliczają się kraje na południe od Polski, albo nawet na północ. Ale nie sama Polska. Zima w naszym kraju stanowi potencjalnie zabójcze wyzwanie dla klasycznych aut. Nawet jeśli w ostatnich latach śniegu i mrozów było mniej, to nie wpływa to na obecność największych wrogów wszystkich części gumowych i karoseryjnych: soli i dziur na drogach.
@PIOTR ŻYCZYŃSKI
W ubranku i bez. Pokrowiec jest lubiany, bo jest widoczną oznaką dbania o auto zimą, ale nie zawsze rzeczywiście pomoże. Wskazana jest osłona lekka i przewiewna, która pozwoli karoserii "oddychać". Także w garażach bywa wilgotno.
Te mogą wyrządzić nieodwracalne szkody ukochanemu klasykowi, a w konsekwencji również w psychice właściciela… Dlatego jesienią warto chwilę się zastanowić, przygotować i poświęcić parę złotych na to, by wiosną zamiast rozczarowania i rezygnacji towarzyszyła nam satysfakcja ze spotkania z autem w topowej formie. Oto jak do tego doprowadzić.
Jak przygotować klasyka do zimy – Kiedy zimować?
Tak naprawdę dla zabytków niekorzystne jest przebywanie na dworze już w brzydkie dni jesienią. Opady deszczu połączone z nocnymi spadkami temperatur prowadzą do kondensacji wilgoci, skąd już tylko krótka droga do korozji. Nieprzesuwalnym terminem jest pierwszy przejazd solarki po drodze pod domem. To znaczy… wtedy jest już za późno i jedynym sensownym wyjściem dotarcia do miejsca zimowania zostaje tak naprawdę zawezwanie lawety. Nawet niewielka ilość soli w połączeniu z późniejszym pobytem w ciepłym pomieszczeniu stanowi idealne warunki do tego, by przez kolejne miesiące wykończyć nie tylko karoserię, ale i wszelkie zakamarki. Szczególnie narażone są zamki oraz części wykonane z gumy lub innych tworzyw. Tak, w takiej sytuacji laweta wyjdzie taniej.
@GRAŻYNA RUTOWSKA/NAC
Najgorszą rzeczą, jaką można zrobić klasykowi, to zostawić go na zewnątrz, po czym przykryć grubym pokrowcem. W teorii to zabezpieczy auto przed opadami, jednak w rzeczywistości sprawi, że samochód stanie w wilgotnej bańce. Na wiosnę nie będzie czego zbierać.
JAK PRZYGOTOWAĆ KLASYKA DO ZIMY – Gdzie zimować?
W garażu lub hali. Niezmiennie najpopularniejszym rozwiązaniem wśród miłośników prawdziwej motoryzacji z polskich miast i wsi są garaże indywidualne, te pod domem lub blokiem. Są najwygodniejszym i w praktyce na ogół najtańszym wyjściem, ale ma ono potencjalne wady. Taki garaż może być wadliwie zbudowany lub świadomie nie być wyposażony w wentylację. W jednym i drugim przypadku prowadzi to do kumulacji wilgoci. Stare garaże w miastach mogą znajdować się w miejscach narażonych na włamania.
@PIOTR ŻYCZYŃSKI
Własny garaż to wielki luksus dla właściciela auta zabytkowego. Nie tylko prościej wykonać w nim drobne naprawy, ale i… zostawić w aucie uchylone drzwi. W tekście mówimy, dlaczego warto tak zrobić.
Pod tym względem w lepszej sytuacji są osoby mieszkające w nowym budownictwie z garażem podziemnym. Wykupione (lub wynajmowane właśnie na potrzebę przezimowania) miejsca często są objęte monitoringiem lub choćby pobieżnym nadzorem ochrony. Z reguły są nowsze i lepiej zaprojektowane. Można oczekiwać od nich stałej temperatury i skutecznej wentylacji. Pojawiają się za to inne minusy. Samochód nie ma zapewnionej "prywatności": każdy może się do niego zbliżyć: od ciekawskich, po krytycznych sąsiadów, którzy mają klasyki za smrodzące graty (na pewno znajdzie się chociaż jeden). Mniej komfortowe jest więc wykonywanie prac przy aucie na swoim stanowisku, a postój z odpalonym silnikiem jest po prostu niemożliwy, tak ze względów społecznych, jak i obecnego w tych miejscach czujnika nadmiaru spalin.
Alternatywą w dużych miastach są hale, w których oddolnie lub z inicjatywy biznesowej tworzone są miejsca przechowywania klasyków, ich detailingu i pobieżnych napraw serwisowych. Ta ostatnia usługa w różnych miejscach jest realizowana albo przez specjalistów, albo przez samego właściciela, któremu zapewniane jest potrzebne zaplecze techniczne. Takie rozwiązanie jest nie tylko wygodne, ale i rozwijające. To w końcu świetna okazja, by napotkać ciekawe samochody, a przede wszystkim ich właścicieli. Ale wszystkim się nie dogodzi. Osoby z mniejszym budżetem powiedzą, że taka oferta jest dla nich za droga, a bogatsi często wolą mieć auto przy sobie, we własnym garażu.
@GRAŻYNA RUTOWSKA/NAC
Śnieg to nie tylko wilgoć, ale też ryzyko zamarznięcia szyb. Wyobrażacie sobie skrobanie okien w ukochanym klasyku? Brrr. Już widzimy minę właściciela, który na wiosnę zobaczy mocno porysowaną powierzchnie przeszkloną.
JAK PRZYGOTOWAĆ KLASYKA DO ZIMY – Jak zimować?
Jeśli zostajemy przy opcji pozostawienia auta w garażu, zwłaszcza wielostanowiskowym, powinniśmy dołożyć starań, by zabezpieczyć maszynę. W ten sposób obniżymy ryzyko jej degradacji technicznej i nie damy satysfakcji temu krytycznie nastawionemu do zabytków sąsiadowi. Przygotowania w praktyce sprowadzają się do wykrycia i zabezpieczenia nieszczelności przewodów.
Oczywiste ryzyko stanowią wycieki oleju. Nie, nie świadczą one o "uroku" starszego auta i na pewno mu nie pomagają. Ze statystycznego punktu widzenia istnieje jednak szansa, że się pojawią – jak nie z silnika, to ze skrzyni biegów albo nawet tylnego mostu czy przekładni kierowniczej. Jeśli już powolnego skapywania na wylewkę garażu nie da się zatrzymać przez zimę, to trzeba podstawić przynajmniej jakiś pojemnik, który będzie zbierał tenże olej. Jeżeli nie zależy nam szczególnie na prestiżu, może to być na przykład kuweta. W garażu nie powinno się również ignorować nieszczelności układu zasilania. Opary benzyny wywołają niepokój u współdzielących tę przestrzeń. Uzasadniony, bo ryzyko pożaru w takim przypadku jest realne. Stąd prosta droga do nieszczęścia, które może dotknąć nie tylko ukochanego klasyka, ale też pojazdy zaparkowane w pobliżu.
JAK PRZYGOTOWAĆ KLASYKA DO ZIMY – Jak tankować?
A skoro już jesteśmy przy paliwie, to czas na odwieczne pytanie: z jaką ilością zostawić auto na zimę? Istnieją różne szkoły. Nie powinno się zostawiać z niewielką – w takiej sytuacji zwiększamy ryzyko korozji baku od wewnątrz. W teorii woda w zbiorniku zwykle zbiera się w starszych, nieodrestaurowanych autach. Mimo wszystko zimowanie na rezerwie niczemu nie pomoże, a potencjalnie zaszkodzi.
@PIOTR ŻYCZYŃSKI
Czy pamiętasz o wszystkim? Lista elementów, które warto przygotować na zimowanie, obejmuje m.in. karoserię, uszczelki, opony, przewody paliwowe i olejowe oraz akumulator.
Naturalna riposta brzmi więc: no to do pełna! Tym bardziej, że być może obecne ceny paliwa będziemy wspominać wiosną z rozrzewnieniem… Tu jednak znów odpowiedź nie jest oczywista. O ile olejowi napędowemu nie przeszkadza długi postój, to benzynie już tak. Ulatują z niej właściwości, przez które silnik po wiosennym przebudzeniu ze snu pracuje tak, jakby brakowało mu mocy. Dobrym kompromisem w przypadku aut benzynowych wydaje się więc pozostawienie ich z bakiem napełnionym do połowy i dotankowanie podczas pierwszej przejażdżki w sezonie. W tym miejscu właściciele najstarszych aut powinni pamiętać, by bezpośrednio przed odstawieniem auta na postój nie dolewać dodatku potasowego czy żadnej innej substancji, która może osiadać na dnie baku. Przez zimę zawsze coś może się tam zebrać, dlatego pod koniec okresu zimowania warto zejść do auta i sprawdzić jego filtr paliwa.
JAK PRZYGOTOWAĆ KLASYKA DO ZIMY – Jak zabezpieczać?
Dzisiejszej motoryzacji obce jest już pojęcie "odstawiania auta na kołki". Współczesne opony (a przynajmniej modele produkowane na tyle długo, by zagościły nawet na zdecydowanej większości klasyków) nie są narażone na odkształcenia tak jak kiedyś. Wspomniane kołki czy kobyłki odeszły już do lamusa. Jeśli koniecznie chcemy jednak zabezpieczyć opony przed deformacją, możemy wyposażyć się w metalowe wózki pod koła, które na dodatek umożliwiają przesuwanie auta po garażu. Tańszą alternatywą są plastikowe podstawki pod opony, które rozkładają ciężar auta na większej powierzchni. Tak naprawdę najlepszym rozwiązaniem jest jednak przetaczanie auta od czasu do czasu. Wystarczy przesunięcie w przód i w tył nawet o kilkadziesiąt centymetrów, by zwiększyć szanse na przetrwanie zimy nie tylko opon, ale i łożysk w piastach, które być może nawet bardziej nie lubią długiego postoju.
Zimowy sen jeszcze mniej lubią akumulatory. Nowa, sprawna sztuka bez problemu powinna znieść kilkumiesięczny postój, ale i w jej przypadku określone działania przyczynią się choćby do wydłużenia żywotności. Zabieranie akumulatora do domu jest zabiegiem raczej psychologicznym niż skutecznym działaniem. Krótkotrwały efekt przyniesie również jednorazowe doładowanie, na przykład w połowie zimy. Najlepszym wyjściem jest ładowarka, która podtrzymuje nominalne napięcie. Jednak nie we wszystkich miejscach da się z niej skorzystać. W takim przypadku pozostaje rzecz trochę problematyczna i ryzykowna, ale ostatecznie przyjemna: wyjazd na krótką przebieżkę. Powinna się odbyć tylko w warunkach opisanych pod koniec tekstu (akapit "Kiedy wyjechać?"). Nie może być za krótka – akumulator musi mieć czas na to, by ponownie się naładować. Przy okazji skorzysta na tym wysokociśnieniowa pompa paliwa i wtryskiwacze (jeśli są w pojeździe).
Na koniec przed postojem pozostaje umycie auta, wysuszenie, a najlepiej zabezpieczenie woskiem. Warto nasmarować specjalnym środkiem (lub choćby zwykłą gliceryną) przynajmniej uszczelki drzwi. Własny garaż ma tę przewagę, że można w nim zostawić auto z uchylonymi drzwiami. Będzie to miało zbawienny wpływ na gumowe elementy wokół nich. Ten ruch polecany jest jednak dopiero po upewnieniu się, że przez najbliższe miesiące w pomieszczeniu nie będzie się zbytnio kurzyło ani zbierało za dużo wilgoci. Przed tą ostatnią można się bronić całkiem prostymi metodami: podrzuceniem do kabiny kilku starych gazet, które będą zbierały wilgoć, albo ziaren kawy, które dodadzą jeszcze walor zapachowy.
Przed kurzeniem w garażu uchroni jakaś forma przykrycia, na przykład pokrowcem. Wielu właścicielom klasyków wydaje się to rozwiązaniem wskazanym, ale tak naprawdę nie musi być na szczycie ich listy priorytetów z rzeczy do zrobienia na zimę. Jeśli już przykrywać czymś auto na ten czas, to lekkim i przewiewnym materiałem. Nie musi być drogi i nie może być gruby. Najgorsze, co można wyrządzić autu, to zostawienie auta na zimę pod grubym przykryciem na dworze. Odtworzymy tym sposobem czar peerelowskiej ulicy, ale i powtórzymy ówczesne błędy. Taka izolacja, owszem, nie przepuści wilgoci, ale tylko z auta na zewnątrz…
JAK PRZYGOTOWAĆ KLASYKA DO ZIMY – Kiedy wyjechać?
To pytanie raczej do meteorologów albo i specjalistów od zmian klimatycznych, jako że w ostatnich latach zimy w Europie mają tendencje do odwlekania się w czasie. Kluczowym czynnikiem, który trzeba obserwować, jest nawet nie tyle temperatura, co obecność soli na jezdni. Ta wbrew pozorom trzyma się naprawdę długo. Przezorni kierowcy, którzy chcą mieć pewność, że na dobre spłynęła z dróg, wyjadą dopiero po drugim dużym wiosennym deszczu.