Niewiadów N126, czyli kemping w klasycznym stylu

Po całym roku ciężkiej pracy na trzecim piętrze biurowca Intraco, sprzedaniu kilkuset sztuk Daihatsu Charade badylarzom i rozdaniu tysięcy prospektów petentom, należał mi się odpoczynek. Podpiąłem do Poloneza przyczepę N126 i ruszyłem nad rzekę.

Kamil Pawłowski
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Spokój. Cisza. Tylko ja, przyczepa i Polonez. Może uda się złapać jakąś rybkę na kolację? Kiedyś na wczasy jeździłem Syreną z przyczepą Tramp. Od czasu przejścia na nowocześniejsze produkty wakacje stały się jakby nudniejsze. Wcześniej mogłem od razu zabrać się za malowanie farbą antykorozyjną, zabezpieczanie wiecznie korodujących syrenowych "okularów", uzupełnianiem smaru w manszetach przegubów oraz szeregiem innych prac związanych z obsługą samochodu. Ręce miałem po łokcie w smarze, ale muszę przyznać, że to lubiłem. Wieczorny papieros, palony ze świadomością dobrze wykonanej roboty, smakował znakomicie. Praca nad Syreną oraz poprawa sklejki w Trampie zazwyczaj zajmowały mi ok. 75% urlopu. W Polonezie jest inaczej. Auto nie ma tych cholernych przegubów. W ogóle awarie zdarzają się rzadziej i nie są tak spektakularne. Niewiele można zrobić samemu. W tym roku moje interwencje zakończyły się na wymianie żarówki i naprawie opadającej podsufitki. Sprawdziłem jeszcze, jak czują się świece zapłonowe, popatrzyłem od dołu, czy auto nie wymaga kolejnego zabezpieczenia antykorozyjnego "bitexem" i... tyle. Nuda. Cała obsługa zajęła mi zaledwie jeden dzień. Ręce miałem czyste, nawet wieczorny papieros smakował inaczej, jakby gorzej. Musiałem bardziej zaprzyjaźnić się z przyczepą i życiem karawaningowca.
Niewiadów n126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Sprzedawca zapiekanek? Nie. To zadowolony użytkownik przyczepy kontemplujący miejscową przyrodę.

NIEWIADÓW N126 – Predom-Prespol
Trzeba przyznać, że przyczepa N126 produkowana od 1973 roku w Zakładach Przemysłu Precyzyjnego „Predom-Prespol” w Niewiadowie to sprzęt, którego PRL nie musi się wstydzić. Lekka konstrukcja z laminatu poliestrowo-szklanego łączy w sobie ładny wygląd z idealną funkcjonalnością. W Niewiadowie produkowano także archaicznego Trampa i inne przyczepy, ale dopiero śnieżnobiałe "enki" stały się produktami w zachodnim stylu. Pierwsze przyczepy nowej serii miały nieco skromniejsze wyposażenie i gorszą wentylację. Świeże powietrze można było wpuścić jedynie przez podnoszony dach. Moja przyczepa pochodzi z połowy lat 80. i posiada możliwość całkowitego otwarcia przedniej i tylnej szyby. Zdecydowanie poprawia to przepływ powietrza w środku. Mimo to przy bardzo dobrej pogodzie, a na taką zawsze liczymy, wybierając się na wczasy, trudno wytrzymać w środku. Jest gorąco, zbyt gorąco, nawet przy otwartych oknach i dachu. Skwar skutecznie wykurza mnie na zewnątrz. Również gotowanie bywa trudne. Użytkownicy przyczep N126, choć mieli kuchnie na wyposażeniu, często brali ze sobą kuchenki gazowe, by pichcić przed przyczepą. Nie wiem, jak wytrzymują w środku właściciele przyczep, w których oferowane są zapiekanki. Piekarnik działa praktycznie non stop. Temperatura w przyczepie musi chyba dochodzić do 50 stopni Celsjusza. Po takiej robocie sprzedawcy zapiekanek nieprędko pojadą na wakacje z "enką". Dostaliby świra albo wyjazd skończyłby się sprzedażą bułek z pieczarkami innym gościom kempingu.
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Nóżki stabilizujące to podstawa przy postoju. W małym przednim bagażniku zawsze leży korba, która służy do odkręcania nóżek. System warto po każdym sezonie naoliwić, żeby na wakacjach nie mieć problemów z odkręcaniem.

Zatem życie dzienne wśród karawningowców toczy się przed przyczepą, gdyż większość starszych przyczep ma problemy ze świeżością powietrza w środku. Dlatego przy dłuższych postojach warto wyposażyć się w przedsionek, który łatwo można rozstawić dzięki listwie biegnącej przez całą długość bocznej ściany.
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Prawie jak Star w wersji ciągnik siodłowy. Pomysł był dobry i słuszny, wszak przyczepa nie ma żadnych walorów aerodynamicznych. Niestety efektywność daszku jest dyskusyjna.

NIEWIADÓW N126 – Jeżdżę z przyczepą
Podstawowymi zaletami niewiadowskiej przyczepy są jej niewielka masa i wymiary. W zależności od wersji N126 ważyła od 360 do 400 kg. Podobno z takim ciężarem poradzi sobie nawet Polski Fiat 126p. Oczywiście byli ludzie, którzy tak jeździli i na trzeźwo nie narzekali. Niestety trzeba przyznać, że "Malucha" jazda z przyczepą męczyła jak ukrop sprzedawcę zapiekanek. Może i masa była niewielka, ale ściana za pojazdem skutecznie blokowała cały zestaw. Podjazd pod górkę trzeba było wcześniej zaplanować i dobrze się napędzić. Również manewrowanie nie należało do najłatwiejszych. Poza tym cały zestaw był mało odporny na boczne podmuchy, a podskakująca przyczepa mocno huśtała holownikiem. Zdecydowanie lepszymi samochodami do ciągnięcia "Niewiadówki" są Polonez i Polski Fiat 125p. Mimo niewielkiej mocy i sprawności muchy w sosie pieczarkowym produkty z FSO radzą sobie z lekką przyczepą poprawnie. Ruszając Polonezem, praktycznie nie doświadczyłem ciężaru z tyłu. Przy szybkości do 50 km/h w ogóle nie czuć różnicy. Dopiero przy wyższych prędkościach "enka" blokuje holownik. Bezpieczna prędkość podróżna to okolice 80-90 km/h. Więcej nie trzeba.
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Błogostan. Teraz pan ma relaks. Będzie dostępny po urlopie.

Produkt z Niewiadowa wygląda bardzo ładnie i spójnie. Zaprojektowano go naprawdę starannie, szczególnie biorąc pod uwagę estetykę. Ale dlaczego to tył jest bardziej opływowy od przodu? Z punktu widzenia aerodynamiki to bez sensu. Wiele małych przyczep kempingowych wygląda jak kostka Rubika. Niestety, chcąc zmieścić wszystkie elementy wyposażenia, trudno dodatkowo zmniejszyć miejsce aerodynamicznym skosem, jak w większych przyczepach. W Niewiadowie udało się wykonać lekkie nachylenie, ale z tyłu przyczepy. Dzięki temu N126 wygląda ładnie, proporcjonalnie i efektownie, ale dla pojazdu, który ją ciągnie, ważniejsza byłaby opływowa ściana przednia. Niektórzy majsterkowicze przekręcali przyczepę tył na przód. Z jakim efektem – nie wiem. Na ratunek przyszły też firmy rzemieślnicze. Z jednej z nich pochodzi stylowy daszek, który widzicie na dachu mojego Poloneza. Miało to usprawnić przepływ powietrza, ale niewiele to daje. Strumień wędruje również pod daszkiem, a zarówno dynamika, jak i spalanie są takie same jak przed założeniem sprzętu.
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Aneks kuchenny nie robi dużego wrażenia, ale jak na czasy PRL był wystarczający. Jeżeli kucharz znosił duchotę, to nawet mógł coś ugotować.

NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Zlew z klimatycznym kurkiem potrafi zmieścić naprawdę sporą ilość naczyń.

Widoczny na zdjęciach zestaw pojechał kilka lat temu na wakacje nad Balaton i do Jugosławii. Bez żadnej awarii czy innych problemów przejechał ponad pięć tysięcy kilometrów. Niezbyt szybko, spokojnie, ale tak powinno się jeździć z przyczepą.
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

To nie prospekt z epoki. To nasz Polonez. Piotr Kołodziejczyk z Warszawy (prawdziwy właściciel obu pojazdów) takim zestawem pojechał na Węgry i do Jugosławii. Towarzyszył mu drugi, bigosowy Polonez w zestawie z inną "niewiadówką". Na trasie robili furorę.

Pewnym minusem N126 jest brak zawieszenia. Wróć – jakieś gumy pod spodem są, ale nic nie dają. Czasem wydaje się, że do haka przypięto gigantyczną piłkę pingpongową. Przyczepa wyposażona jest w zawieszenie typu Neidharta z wałkami gumowymi. To rozwiązanie typowe dla lekkich przyczep towarowych. Czasem domorośli konstruktorzy dodawali do "enki" resory. Czy dawało to jakiś efekt? Przypuszczam, że gdyby istniał prosty sposób, to fabryka wcześniej czy później by go zastosowała. Niestety brak resorowania wpływa na jakość jazdy. Tył samochodu przy większych prędkościach pływa, chodzi w dół i w górę. Szczególnie odczuwają to pasażerowie z tylnej kanapy. Podczas wycieczki do Jugosławii pasażer z tylnej kanapy miał tego serdecznie dość. Cały czas czuł się jak na "Darze Pomorza".
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Czegoś brakuje? Tylko przedsionka. Życie na kempingu toczy się przed przyczepą. N126 posiada specjalny namiot, który montuje się do listwy biegnącej wzdłuż przyczepy.

NIEWIADÓW N126 – Na kempingu
Obsługa N126 jest banalnie prosta. Jej niska masa sprawia, że czasem warto ją odpiąć i nie męczyć się z manewrowaniem samochodem. Nawet jedna osoba jest w stanie zaparkować przyczepę siłą własnych mięśni. Wówczas przydają się rączki zamontowane zarówno z przodu, jak i z tyłu pojazdu. Dlatego produkt z Niewiadowa można śmiało polecić kierowcom, którzy średnio radzą sobie z jazdą w zestawie. Po zaparkowaniu przyczepy za pomocą fabrycznej korby należy odkręcić specjalne słupki, które stabilizują przyczepę na danym miejscu. W standardowym wyposażeniu, czyli takim jak w mojej N126e, mamy miejsce dla dwojga dorosłych i dwójki małych dzieci. Jest też kuchenka, mały zlew, w którym ciśnienie wody uzyskuje się za pomocą pompki do materaca. Oprócz tego widać składany stół, wysoką szafę i półeczki pod dachem. W lepszych wersjach znajdziemy w tym miejscu regały. Więcej nie trzeba.
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Szerokie lustra to wymóg. W Polonezie miałem na wyposażeniu produkt Spółdzielni Metalowców z Radomia. Nie jest to sprzęt idealny. Nie wszystko do siebie pasuje, a widok w lusterku podobny jest do obrazu z projektora. Grunt, że jako tako działa i można jechać.

Użytkownicy narzekali na brak WC. Niestety w tak małym karawanie trudno zmieścić kolejne elementy. Rzadko który producent decydował się na WC lub prysznic w małej przyczepie. Tym bardziej że na kempingach w Europie Zachodniej raczej korzysta się łazienek ogólnodostępnych. Oczywiście gorzej jest, gdy odpoczywamy na dziko, bez infrastruktury. Takie są jednak uroki karawaningu. Mając do dyspozycji N126, musimy coś wybrać – albo dzikość natury, albo gwar popularnego kempingu z wygodami.
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Czas na lekturę. W "Motorze" czytałem o przyczepach, w których sprzedaje się zapiekanki. Już w 1988 roku był to problem dla władz miejskich i klubów karawaningowych. Dla mojego pokolenia przyczepa N126 na zawsze pozostanie "zapiekanką".

Wszystkie elementy wyposażenia są dobrej jakości. Nawet po wielu latach eksploatacji nadal się dobrze trzymają i nie są zniszczone. Wiele "enek" ma jeszcze oryginalne wyposażenie, co jest dowodem na ich jakość. Oczywiście po latach gąbka w elementach tapicerskich może się kruszyć, ale nikogo to nie dziwi. Najgorszym elementem wnętrza jest podsufitka. Szybko się niszczy, odrywa itp. Nawet mało używane przyczepy mają z tym problem. Pierwszym właścicielem naszego pojazdu były służby PRL. Nie wiadomo, gdzie przyczepa służyła i co robiła, ale została zarejestrowana dopiero w 1991 roku, a na sprzedaż trafiła przez przetarg ABW. Podsłuchy? Inwigilacja? Nie wiemy, co się z nią działo. Przypuszczalnie kilku smutnych facetów w "Niewiadówce" pod blokiem raczej szybko zostałoby zdemaskowanych, nawet gdyby nagle zaczęli z niej sprzedawać zapiekanki. Po zakupie w ABW podsufitki były w idealnym stanie, co wskazywało na to, że przyczepa częściej stała w bazie, niż jeździła. Niestety już po pierwszej podróży wszystko wróciło do niewiadowskiej normy.
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Ładny projekt. Z boku widać, że N126 jest przyczepą kompletną. Nie dziwne, że fabryka do tej pory je produkuje. Czy można zaprojektować lepszą przyczepę w tych wymiarach?

Przy zakupie oprócz sprawdzenia, czy wyposażenie jest w dobrym stanie i czy poszczególne elementy nie są zgnite, warto zwrócić uwagę na ramę i system nóżek stabilizujących. W latach 80. wspomniane elementy były już wykonywane z blachy ocynkowanej i zazwyczaj nie ma problemów z korozją. Gorzej jeśli trafimy na egzemplarz wykonany ze zwykłej blachy. Wówczas nasz urlop będzie skrócony o czas przeznaczony na walkę z korozją.

Oryginalny kluczyk, a przy kluczyku nieodzowny brelok z rysunkiem. Były z Polonezem, Maluchem. Musiały być także z przyczepą z Niewiadowa. Zanim Piotr kupił przyczepę, miał już brelok. Był zatem skazany na "enkę".

NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Relaks, gazeta – jednym słowem sielanka. Niestety tak sielsko nie było. Przy upale trudno było wysiedzieć w środku dłużej niż 3 minuty.

NIEWIADÓW N126 – Twarda sztuka
Dużym plusem przyczepy z Niewiadowa jest konstrukcja z laminatu. Dzięki temu "enka" jest zawsze szczelna. Przecieki mogą wystąpić właściwie tylko poprzez szyby lub dach. Inne przyczepy tzw. konstrukcji sandwiczowej mogą się rozklejać, pękać, straszyć przeciekami w miejscach wkrętów czy pod listwami. W N126 nie ma tych problemów. Nawet jeśli znajdzie się jakieś pęknięcie (które zwykle powstaje w sposób mechaniczny), to łatwo można je naprawić za pomocą żywicy. Do profesjonalnej naprawy warto skorzystać z usług szkutnika. Jeśli w standardowej przyczepie do sklejki dostanie się woda i wszystko zacznie gnić, to właściwie nie ma już odwrotu i bez wymiany całego elementu trudno jest cokolwiek zrobić. Problemy zaczynają się piętrzyć, a my mamy więcej kłopotów niż przyjemności z użytkowania przyczepy. Kolejną kroplą ketchupu na zapiekance z Niewiadowa jest jej konstrukcja. N126 to bardzo mocna przyczepa. Nie bez powodu James May wybrał właśnie eksportową wersję "enki" do wykonania sterowca na bazie przyczepy kempingowej. Po zetknięciu się z ziemią przyczepa wytrzymała uderzenie i przeżyła. Standardowy karawan produkcji zachodniej rozpadłby się na kawałki, a z pilota zostałyby tylko strzępy.
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Relaks relaksem, ale pójść porobić coś przy wozie też trzeba.

NIEWIADÓW N126 – Turysta retro
Muszę przyznać, że N126 to jeden z najlepszych produktów PRL w szeroko rozumianym przemyśle motoryzacyjnym. Nic dziwnego, że "enkę" wysyłano do wielu krajów świata. Sprzedawano ją także w USA. Nawet teraz na zachodzie można znaleźć karawaningowców używających polskich przyczep. Zazwyczaj jeżdżą w zestawie z samochodami zabytkowymi. Ostatnio widziałem na kempingu holenderską parę z "niewiadówką" ciągniętą przez Citroëna GS. I właśnie do takich wojaży jest stworzona. Samochód z niewielką mocą, czyli taki zwykły – nie Range Rover, nawet nie Volvo 740, tylko standardowy Polonez, Renault 18 czy Audi 80. Oczywiście przyczepa ma pewne ograniczenia – zwisa w niej podsufitka, nie ma przepływu powietrza, brakuje WC czy prysznica. Ale dla początkującego karawaningowca z zabytkowym samochodem nie wymyślono lepszej przyczepy. W całej Europie.
PRZYCZEPA KEMPINGOWA NIEWIADÓW N126e – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA 1973-obecnie
PODWOZIE
Rama: z kształtowników stalowych spawanych
Zwieszenie: typ Neidharta z wałkami gumowymi
Ogumienie: 135 SR 12
Rozstaw kół: 1500 mm
Zespół jezdny: zwykły, nie hamowany
Urządzenie sprzęgające: zaczep kulowy do kuli o średnicy 50 mm, z kołem manewrowym
NADWOZIE
Rodzaj nadwozia: skorupowe, z laminatu poliestrowo-szklanego
Liczba miejsc do spania: 2+2
Okna: 2 otwierane, 2 nieotwierane.
WYPOSAŻENIE WNĘTRZA
Szafka kuchenna, płyta zlewozmywaka z kuchenką 2-palnikową, zbiornik na wodę, pompka pneumatyczna, pompka elektryczna, szafa ubraniowa, kanapa, materace z pianki poliuretanowej w pokrowcach, stolik duży, stolik mały, wykładzina ścian, zasłonki do okien, nożycowy podnośnik do okien, moskitiera.
WYPOSAŻENIE ELEKTRYCZNE Instalacja 12 V, Instalacja
220 V, przedłużacz z przewodem do 220 V, 2 punkty oświetlenia wnętrza.
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 378/191/218 cm
Masa własna: 400 kg
Dopuszczalna ładowność: 100 kg
NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Życie w miniaturze. Używając przyczepy kempingowej wielkości "enki", należy nauczyć się żyć w małych pomieszczeniach, z niedużą liczbą rzeczy dookoła. Nie jest to trudne. Nawet my będąc nad Bzurą, w czasie tylko jednego popołudnia zdążyliśmy się do miniaturyzacji przyzwyczaić.

NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Podstawowa zaleta przyczepy N126. Obsługę może wykonać jedna osoba. Przyczepa jest lekka, zwrotna i stabilna. Łatwiej nią manewrować ręcznie, niż męczyć się samochodem.

NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Wakacje to wakacje. Nawet jak nie masz materaca, to pompować musisz. W tym wypadku – aby mieć ciśnienie w kranie.

NIEWIADÓW N126 @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Za firanką rzeka, a za rzeką las. Przyczepa N126 wyposażona była w oryginalne firanki oraz moskitierę, którą montowało się przy otwartym dachu. Tylko burza mogła zmusić urlopowicza do jego zamknięcia.

Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 142/2018


Czytaj więcej