Miłośnikom aut spod znaku gwiazdozbioru Plejad już cieknie ślinka, bo wiedzą, co się święci. STi Version 6 nigdy oficjalnie nie zagościło w Europie. W odróżnieniu od wciąż popularnej u nas Imprezy GT ten wariant posiada znacznie mocniejszy silnik (280 KM). Wyposażono go też w ciasno zestopniowaną skrzynię, regulowany centralny dyferencjał, który pozwala na żonglowanie rozdziałem momentu obrotowego między osiami, krótkie przełożenie maglownicy, sztywniejsze zawieszenie i mnóstwo detali zarezerwowanych dla aut sygnowanych przez fabrycznego tunera Subaru. Na dodatek klejnoty te osadzono w dwudrzwiowej i sztywnej karoserii, a nie w pośledniejszym nadwoziu limuzyny lub kombi, które w Europie są częstym widokiem. Jeśli nie liczyć wybitnej, ściśle limitowanej wersji 22B (więcej w Classicauto 166), STi V6 jest absolutnym szczytem ewolucji modelu Impreza w karoserii GC8. Nikogo nie dziwi więc fakt, że na powszechnej fali nostalgii do klasyków z lat 90. ceny najszybszych i najrzadszych Subaru tego typoszeregu rosną jak na drożdżach. Nie tak dawno temu w Polsce można było kupić przyzwoity egzemplarz STi za ok. 50 tys. zł, często już po profesjonalnym dostosowaniu do ruchu prawostronnego i kompleksowym serwisie. Dziś nikogo nie zaskakują ceny blisko dwukrotnie wyższe.