Shelby GT350 z szacunku do historii
Ten egzemplarz Shelby GT350 jest świetnym przykładem na to, że wóz może być doskonały w swoich niedoskonałościach. Wypolerowane na wysoki połysk auta z targów mają poważną wadę – są za ładne. Mało kto przejmuje się oryginalnymi detalami, jeśli nie pasują im do koncepcji nowego-starego auta.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Przejeżdżając modelem Shelby GT350 przez Starachowice, co rusz dostajemy kciuki w górę. Wystarczy, że gdzieś zaparkujemy, żeby w minutę otoczył nas tłumek. Właściciel cierpliwie odpowiada na pytania zainteresowanych, a ja pomagam, jak tylko mogę. Młode dziewczyny proszą swoich partnerów o zdjęcie. Co chwilę słyszę "Ale on jest piękny!". Nawet gdy utworzy się za nami korek albo wstrzymujemy czyjąś pracę, to nikt się nie burzy. W mieście powiatowym taki wóz jest niezwykle rzadkim zjawiskiem. To także immunitet od trudów codzienności. Gdzie się nie pojawiamy, towarzyszą nam uśmiechy i życzliwość. A więc to tak wygląda amerykański sen!
@Ford
@Ford
Wyczynowy model GT350R z 1965 roku powstał w 34 egzemplarzach. Drugi prototyp tego wariantu sprzedał się za 3,85 mln dolarów, bijąc rekord za najdroższego Mustanga.
Z Shelby GT350 jest trochę jak z filmem o superbohaterach albo cheeseburgerem z frytkami – to nieskomplikowany, ale niezwykle satysfakcjonujący przepis na przyjemne popołudnie. Samochód cieszy wszystkich w swoim otoczeniu. Jak przystało na wóz z USA, jest na wskroś demokratyczny w swoim uroku.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Nie, w bagażniku nie ma worka cementu. Auto stoi na resorach, które ma od nowości. Właściciel nie przyjmuje do wiadomości zakupu chińskich zamienników, więc szuka innego rozwiązania.
Zanim niebieski Shelby zagościł na ulicach Starachowic, właściciel włożył w niego ogrom pracy. Renowacja GT350 zadowoliłaby najbardziej wybrednych krytyków z USA. Rafał dołożył wszelkich starań, by zakonserwować wszystkie te smaczki, które widać dopiero po bliższym zapoznaniu się z autem. Owocem wieloletniego trudu jest świetnie udokumentowany, okraszony fabrycznymi kwitami wóz, który zachwyca stanem i kompletacją. Każdy, kto zamierza podjąć się renowacji zabytkowego samochodu, powinien przyjrzeć mu się z bliska. Słowo "oryginalność" jest tu odmieniane przez wszystkie przypadki.
SHELBY GT350 – Gorący rok
Jest połowa 1968 r. W Stanach Zjednoczonych wrze po śmierci Martina Luthera Kinga. W kinach królują "Planeta małp" i "2001: Odyseja kosmiczna", a na Broadwayu na afisz wchodzi "Hair". Kapele Steppenwolf, Fleetwood Mac i Creedence Clearwater Revival wypuszczają swoje debiutanckie albumy. Wojna w Wietnamie trwa, a prezydent Lyndon B. Johnson podpisuje przełomową ustawę o prawach obywatelskich.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Maska z włókna szklanego, przeprofilowany front i dodatkowe oświetlenie to cechy charakterystyczne Mustangów Shelby. GT500 wyglądał podobnie, ale pod maską miał 7 litrów.
Tymczasem w salonie Forda w Youngstown w stanie Ohio zawitał klient, by złożyć zamówienie na nowego Shelby GT350. Zażyczył sobie egzemplarz w dwudrzwiowej karoserii Fastback w kolorze Acapulco Blue z czarnym wnętrzem. Nie był specjalnie wybredny, najwyraźniej przyszedł w krawacie. Wybrał podstawowy silnik typu Windsor o pojemności 302 cali sześciennych (5 litrów) i katalogowej mocy 250 KM. Do tego dołożył ręczną, czterobiegową skrzynię Top-loader i standardowy tylny most z przełożeniem głównym 3,89:1, nie kusząc się na trzybiegową przekładnię automatyczną C-4. Na liście opcji zaznaczył jedynie odchylaną kierownicę za 66 dolarów, by wygodniej się wsiadało. Shelby fabrycznie wyposażono w kilka tzw. "obowiązkowych opcji": szelkowe pasy bezpieczeństwa, wspomaganie kierownicy, przednie hamulce tarczowe ze wspomaganiem, obrotomierz i wiele innych drobiazgów. Tak skonfigurowany wóz wraz z opłatami na rzecz dilera kosztował 3760 dolarów. Niedługo później formularz zamówienia trafił do fabryki Forda w mieście Edison w stanie New Jersey, jednej z trzech, gdzie w tamtych latach produkowano Mustangi. Lśniący nowością GT350 wyjechał stamtąd 24 maja.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Tylne światła Shelby ’68 pochodzą z Thunderbirda rocznik ’65. Działają sekwencyjnie i robią spektakularne show, gdy tylko włączy się kierunkowskaz.
Shelby GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Hamulce tarczowe, czyli jedna z tzw. "obowiązkowych opcji" w Shelby GT350 rocznik ’68. W zwykłym Mustangu podstawą były bębny na obu osiach.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Stan kokpitu sugeruje, że przebieg 50 tys. mil jest autentyczny. Skala obrotomierza jest bardzo optymistyczna, bo motor 302 (5 litrów) preferuje pracę na niskich i średnich obrotach.
Rocznik 1968 był jedynym, w którym Mustangi z kobrą w emblemacie produkowano w tej fabryce. To już nie były czasy, gdy gołe karoserie przyjeżdżały do zakładów Shelby na Zachodnim Wybrzeżu (najpierw w Venice Beach, później w Los Angeles), by tam otrzymać kompletne wyposażenie. W połowie 1967 r. Ford przejął produkcję i ją zracjonalizował, a siedziba Shelby została przeniesiona z Kalifornii do miasta Ionia w stanie Michigan. Właściciel otrzymał swoje nowe auto już na początku czerwca. Wtedy na szczycie list przebojów gościł utwór "Mrs. Robinson", który Paul Simon i Art Garfunkel popełnili na potrzeby filmu "Absolwent".
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Na tym nadwoziu nie ma grama szpachli. Tam, gdzie pojawiały się ubytki, blacharze zastosowali cynowanie. Od razu to widać po przetłoczeniach, które są równie wyraźne jak z fabryki.
Minęło dwanaście lat od zakupu, gdy niebieski Shelby znalazł się w garażu na czas bliżej nieokreślonej naprawy, która nigdy nie nadeszła. Samochód musiał poczekać na swój czas przez kolejne trzy dekady. Z długiego snu wybudził się po drugiej stronie Atlantyku.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Ten wóz jest jednym z 1053 egzemplarzy GT350 Fastback z tego rocznika, produkowanych między listopadem ’67 a lipcem ’68. Powstały też 404 kabriolety.
SHELBY GT350 – Stajnia dzikich koni
To nie jest pierwszy Mustang Rafała. Miłość do tego modelu zaczęła się w 2008 r., gdy kupił nówkę z salonu. Nie bawił się w półśrodki i od razu wybrał Shelby GT500. Głód został zaspokojony, ale tylko częściowo. Najwyraźniej jad węża z emblematu Shelby zadziałał bardzo skutecznie, bo niedługo po zakupie Rafał nabrał ochoty na coś bardziej klasycznego.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
W 1966 roku Ford namówił firmę Hertz, by zakupiła ponad 1000 szt. Shelby GT350H do wynajmu dla klientów. Akcja okazała się spektakularnym sukcesem.
Mustang, na którym bazowały Shelby GT350 i GT500 pod koniec lat 60., z czasem nieco się rozrósł i dojrzał. Utracił nieco europejskiej lekkości, idąc w ślad za tętniącymi testosteronem muscle cars swojej epoki. Jednocześnie stał się pełnoprawną ikoną stylu. Są tacy, dla których Mustang po pierwszym poważnym liftingu pozostaje niedoścignionym wzorcem urody. Zapytajcie fanów "Bullitta".
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Opony są nowe, ale w oryginalnej specyfikacji. Właściciel czekał wiele miesięcy, zanim Goodyear wyprodukował kolejną partię.
Byli jednak tacy, dla których tradycyjny Mustang był zbyt dyskretny i spokojny. To do nich skierowana była oferta firmy Shelby, przedsiębiorstwa założonego przez niegdysiejszego hodowcę drobiu z Teksasu. Pierwszy Mustang sygnowany nazwiskiem Carrolla Shelby’ego opuścił fabrykę w 1965 r. GT350 miał wzmocniony silnik 289 (4,7 litra) z mechanicznymi popychaczami, twardsze zawieszenie, większe hamulce i kokpit ogołocony z wszelkich wygód. Można było zamówić go w każdym kolorze, pod warunkiem że był to biały. To twardy "golas" stworzony dla amatorów ścigania. W klasie samochodów produkcyjnych Sports Car Club of America GT350 nie miał sobie równych przez trzy lata.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Szelkowe pasy bezpieczeństwa były zestawem obowiązkowym. Przy hamowaniu próbują dusić zapiętego, ale i tak są lepsze niż biodrowe.
Rocznik 1968 z naszych zdjęć ma już nieco inny charakter. Carroll Shelby nie musiał nikomu niczego udowadniać. Wszystkie projekty, w które zaangażowała się jego firma wespół z Fordem, jak Cobra, GT40 i GT350, były wielkimi sukcesami na torach wyścigowych. Teraz pod naciskiem decydentów z Dearborn przeorientował się ze sportu wyczynowego na ulice.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Co nietypowe dla amerykańskich aut z tych lat, te wloto-wyloty są funkcjonalne. Usprawniają wentylację kabiny.
Shelby przyjechał ze Stanów kompletny, ale nieco zmęczony życiem. Widać było, że ktoś, kto kupił go od pierwszego właściciela, próbował zabezpieczyć niebieskie GT350 przed zniszczeniem. Auto wyjechało więc z nowojorskiej stodoły z podkładem na tylnych błotnikach, drzwiach, tylnych słupkach i kawałku dachu. Brakowało mu jedynie tylnego zderzaka. Wnętrze było w całości i w dobrym stanie. Najwyraźniej 50 tys. mil, które miało na liczniku, nie odbiło się na kondycji kokpitu.
@Ford
@Ford
Mimo większego silnika GT500 z rocznika ’68 nie był znacznie szybszy od GT350, a to z racji na większą masę i gorsze wyważenie niż ze small blockiem. Mimo to wybrało go blisko dwukrotnie więcej klientów niż mniejszego Shelby.
Bez wątpienia najcenniejszym elementem transakcji była dokumentacja wozu. Reprodukcje Mustangów ze znaczkiem Shelby mnożą się jak króliki. Niektóre stanowią szczery hołd dla szalonego Teksańczyka, który karierę producenta rozpoczynał od pakowania V8 pod maskę angielskich roadsterów. Inne to najzwyklejsze fałszywki i oszustwa, tworzone wyłącznie z żądzy zysku i w nadziei, że trafi się naiwniak, który wyłoży godziwe pieniądze za podróbkę. Kwity samochodu Rafała bez żadnych wątpliwości wskazują, że jest to oryginalny Shelby, jeden z 1457 egzemplarzy GT350 z tego rocznika. Datowane na maj i czerwiec 1968 r. dokumenty z Shelby Automotive, Inc., faktura z salonu i raport Marti (wyciągnięty z archiwów koncernu Ford) potwierdzają oryginalną specyfikację wozu. Dość powiedzieć, że gdy po roku od zawarcia transakcji GT350 przyjechał do Polski, rzeczoznawca uznał go za w 99% zgodny z oryginalną specyfikacją.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Industrialny klimat Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach stanowił doskonałe tło dla GT350. Z amerykańską motoryzacją jest dziś podobnie jak z tamtejszym przemysłem – w porównaniu do lat 60. obie branże są cieniem samych siebie.
Rafał jest pozytywnie zakręcony na punkcie oryginalności wozu. Gdy przyszedł czas na rozbiórkę do remontu, podjął decyzję, by wszystko zostało odrestaurowane zgodnie ze standardem fabrycznym, z niedoskonałościami włącznie. Wóz nie otrzymał żadnego usprawnienia dostępnego dziś do klasycznych Mustangów. Dzięki temu wsiadając za kierownicę, można cofnąć się w czasie o ponad pół wieku i przekonać się, jak wtedy robiono wozy w USA.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Maska z dwoma potężnymi wlotami powietrza to produkt poddostawcy Forda, firmy A.O. Smith. Nadaje frontowi bardziej agresywnego wyglądu niż w roczniku ’67.
SHELBY GT350 – Jak fabryka przykazała
Oryginalna maska z włókna szklanego szczęśliwie zachowała się w fabrycznej formie, co stanowi duży bonus, bo przywrócenie wypaczonego kompozytu do pierwotnego kształtu bywa trudne, jeśli nie niemożliwe. Pod mocowaną zapinkami pokrywą bije serce Shelby. Rocznik ’68 otrzymał słabszy motor niż ’67, mimo zwiększenia pojemności skokowej z 4,7 litra (289 cali sześciennych) do niecałych 5 l (302 cale). W odróżnieniu od poprzednika nie posiada choćby sportowych kolektorów wydechowych. Wszystko po to, by zrobić więcej miejsca na pompę wspomagania kierownicy. Większy motor ma bardzo podobny maksymalny moment obrotowy (431 Nm wobec 446 Nm w 4,7), ale osiąga go o równe 1000 obrotów niżej niż w starszych autach. Jazda ’68 jest więc łatwiejsza i przyjemniejsza, ale nie tak satysfakcjonująca, gdy wciskasz pedał do podłogi. Obrotomierz wyskalowano do 8000, zdecydowanie na wyrost. Ktoś, kto chciał mocniejszych wrażeń, mógł domówić autoryzowany przez Shelby zestaw ze sprężarką mechaniczną Paxton, który instalowano u dilera. Jeszcze bardziej spragnieni mocy mogli po prostu zamówić model GT500, w ofercie od 1967 r., który pod maską miał siedmiolitrowy big block Police Interceptor o mocy 360 KM i o połowę więcej momentu niż mniejszy motor.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
To rzadki przypadek wozu z USA z lat 60., który miał mniejszą moc od poprzednika. Silnik 302 miał za to bardziej płaską krzywą momentu niż starszy 289.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Gałka to nawiązanie do pierwszych Mustangów od Shelby, które w roczniku ’65 oferowano wyłącznie w kolorze Wimbledon White. Niebieskie pasy były w opcji.
Otoczenie silnika jest równie ważne, jak samo V8 z rodziny Windsor. Zgodnie z postanowieniem Rafała wszystko wykonano na oryginalną modłę. Czarna farba na burtach była specjalnie dobierana, by odwzorować fabryczne wykonanie. Naklejki z zakładu w New Jersey zachowano, pieczołowicie zabezpieczając je przed lakierowaniem komory. Nawet gaźnik Holley jest oryginalny i zgodny numerycznie z motorem (a zatem i z karoserią). Tam, gdzie możliwe było zachowanie oryginalnego wykończenia, zostało ono zostawione w spokoju. Pozostałe elementy poddano gruntownej renowacji do stanu fabrycznego.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Małe lampki w drzwiach nie dają wiele światła, ale ukryte za blendami wyglądają bardzo stylowo. Więcej tu formy niż funkcji.
@Ford
GT350 rocznik 1967 jest dziś bardziej pożądany od późniejszych z racji na czystsze linie i mocny silnik 289, który kręcił się wyżej niż 302.
Podobnie potraktowano karoserię. O ile sam lakier Acapulco Blue (numer 3077-A) nie jest oryginalny, to położono go dokładnie tak jak w fabryce. Z tego powodu w miejscach, gdzie błękit był matowy, takim go pozostawiono. Wokół kokpitu, we wnękach drzwi, klapy bagażnika i maski zachowano wszystkie oryginalne naklejki i stempelki, włącznie z napisami inspekcyjnymi "Paint O.K." umieszczonymi tam przez jednego z kilku głównych lakierników w zakładzie w New Jersey. Także tabliczka znamionowa Shelby Automotive zachowała się w oryginale i nie została poddana renowacji. Można nabyć jej współczesną, trawioną laserem replikę, by nadać autu wygląd zupełnie nowego, ale to byłoby skreślenie ponad półwiecznej historii tego Shelby.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Według oficjalnej nomenklatury ten wóz nazywa się "Shelby Cobra GT350". Katalogowych kombinacji z członami "Shelby", "Mustang", "Cobra" i "GT350" było tyle, że dziś wszyscy zbiorczo nazywają te auta "Shelby GT350". Proste.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Spróbowałem policzyć wszystkie kobry, które znajdują się na aucie. Poddałem się po dziesięciu.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Pokrywy zaworów są oryginalne, podobnie jak każda naklejka, wężyk i przewód. Takie obsesje to ja szanuję.
SHELBY GT350 – Doskonałe niedoskonałości
Najbardziej jaskrawym przykładem tego podejścia jest kokpit. Rafał poświęcił dużo czasu i energii, by zachować fabryczne materiały na obiciach foteli. Teraz szuka dobrego tapicera, który podjąłby się ściągnięcia oryginalnej sztucznej skóry z oparć, by wyłożyć stelaże nowymi gąbkami. Dopóki nie znajdzie odpowiedniego fachowca, zadowala się oczyszczonym i odświeżonym wyglądem oryginalnych stołków. Z podobnego założenia wyszedł w kwestii galanterii. Jeśli coś w kokpicie wykonano z kiepskiego materiału lub marnie spasowano, to nie ma powodu, by to poprawiać, bo tak chciała matka-fabryka. Upiększanie na siłę byłoby zaprzeczeniem wszystkich postanowień, które powziął na początku tego projektu.
@Ford
Model GT500 KR ("King of the Road", ang. "Król szosy") produkowano jedynie przez trzy miesiące. Pod maską miał big blocka o nazwie Cobra Jet i mocy 335 KM.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Niezapomnianą linię dachu Fastbacka wieńczy zgrabny spoiler typu kaczy kuper. Na planie zdjęciowym trudno było uniknąć skojarzeń z bezkresnymi polami kukurydzy w USA.
Ów motyw widać też w podejściu Rafała do techniki. Shelby stoi nieco za nisko tyłem, bo posiada fabryczne resory piórowe z 1968 r. Nowe nie dałyby rady, bo są produkowane w Chinach, a ich jakość bywa… różna. Dlatego właściciel pracuje nad tym, by pozyskać nowe pióra, ale w stuprocentowo fabrycznej specyfikacji, by auto dobrze wyglądało i odpowiednio się prowadziło. Resztę zawieszenia oraz hamulce oczywiście poddał renowacji, ale nie zwiększył ich skuteczności ponad oryginał. Nawet nowiutkie opony Goodyear są w oryginalnej specyfikacji!
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Jedyną opcją, którą pierwszy właściciel zaznaczył na formularzu zamówienia, była odchylana kierownica. Ułatwia wsiadanie i wywołuje dziwne spojrzenia wśród tych, którzy nie znają tego patentu.
Z tych przyczyn podszedłem do jazdy próbnej z dużym respektem. Podejmowanie zbędnego ryzyka w amerykańskim wozie z zawieszeniem rodem z wozu drabiniastego byłoby cokolwiek niemądre. Niemniej z testu wyniosłem pozytywne zaskoczenia, zwłaszcza europejskimi proporcjami auta, fantastycznym klimatem kokpitu oraz niezwykle elastycznym silnikiem, którego charakteru po prostu nie da się podrobić. Do pracującej jak w ciągniku siodłowym skrzyni biegów musiałbym się przyzwyczaić, podobnie jak do lekkiego układu kierowniczego oraz montowanych do dachu pasów bezpieczeństwa, które usilnie próbowały mnie zgilotynować. Każda czynność musi zostać wykonana stanowczo, ale z rozmysłem, by niczego (ani nikogo) nie zepsuć. Krótko mówiąc, ten prosty samochód skłania do myślenia o jeździe, co może być tylko zaletą.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Trudno znaleźć kąt, pod którym Shelby nie wygląda dobrze. Tu doskonale widać oś nadwozia, którą podkreślono kantem jak w dobrze wyprasowanych spodniach.
Kciuki w górę, które towarzyszą nam przez całą drogę, rekompensują wszelkie niedogodności. Ten wóz ma w sobie coś wyjątkowego, co trudno określić. To jest to samo uczucie, które towarzyszy mi, gdy słucham ulubionych rockowych kawałków. Shelby zmusza do skupienia za kółkiem, ale kierowany z szacunkiem jest maszyną do generowania uśmiechów. I w tym nie ma sobie równych.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Szelkowe "dusicielki" przymocowano do dachu za pośrednictwem fabrycznego pałąka przeciwkapotażowego. Są dokładnie tak niewygodne, na jakie wyglądają.
SHELBY GT350 – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA listopad 1967-lipiec 1968, 1053 szt. Fastback (1457 szt. wszystkich wersji)
SILNIK typ Windsor, benzynowy, V8, OHV 16v, umieszczony wzdłużnie z przodu, zasilany gaźnikiem
Śr. cyl./skok tłoka: 101,6/76,2 mm
Pojemność skokowa: 4942 cm³
Moc maksymalna: 250 KM/4800 obr/min [SAE]
Maks. moment obr.: 431 Nm/2800 obr/min [SAE]
NAPĘD Na tylne koła, skrzynia ręczna, 4-biegowa
ZAWIESZENIE Przednie: podwójne wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator Tylne: sztywny most, resory piórowe, amortyzatory teleskopowe
HAMULCE Hydrauliczne, ze wspomaganiem, tarczowe z przodu, bębnowe z tyłu
WYMIARY I MASY Dł./szer./wys.: 474/180/132 cm Rozstaw osi: 274 cm Masa własna: 1427 kg
OSIĄGI Prędkość maks.: 191 km/h Przysp. 0-96 km/h: 6,3 sek.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Siedmiocalowe halogeny to oryginalna cześć Forda. Właściciel odmawia wymiany na nowsze, wydajniejsze lampy, bo nie miałyby fabrycznego numeru części.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
Dodatkowe wskaźniki Stewart Warner były jednym z elementów pakietu GT350. W zwykłym Mustangu ich nie znajdziecie.
SHELBY GT350 @PIOTR CIECHOMSKI
W fabryce w New Jersey było jedynie kilku inspektorów lakieru. Ten stempel kontroli jakości, zachowany w oryginalnym stanie, umieścił gość nazwiskiem Martz.
@Ford
@Ford
Shelby rocznik 1969 to już nie było to samo. O ile nazwa wersji GT350 i GT500 pozostała bez zmian, o tyle projektowanie nowego modelu odbyło się bez udziału szalonego Teksańczyka. Marketing rządzi się swoimi prawami.
Serdecznie dziękujemy Muzeum Przyrody i Techniki "Ekomuzeum" im. Jana Pazdura w Starachowicach za pomoc w zorganizowaniu sesji zdjęciowej.