Nissan 300ZX Turbo (1984-89) był autem z innej bajki

Nissan 300ZX Turbo jest kompletnie inny niż starsze sportowe Datsuny, do których jestem przyzwyczajony. Jednak najważniejsze nie uległo zmianie – pod atrakcyjnym opakowaniem jest dużo cukru w cukrze. Na dodatek ta piękna sztuka wręcz kipi klimatem lat 80.

Antoni Walkowski
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

O ile 200 KM w specyfikacji 300ZX Turbo nie robi dziś kolosalnego wrażenia, to zdrowy model z ręczną skrzynią jest naprawdę szybki – robi "setkę" w około 7,5 sekundy i dojedzie do 220 km/h.

Im bardziej przyglądam się Nissanowi 300ZX Turbo mieniącemu się barwą cyny, tym bardziej nie mogę oprzeć się jego duchowemu pokrewieństwu z pewną piosenką. Na utwór "Plastic Love" z 1984 roku trafiłem zupełnie przypadkiem, wiedziony wyłącznie sugestiami algorytmu, który szykował dla mnie kolejne propozycje, gdy szukałem odpowiedniego tła muzycznego do popełnienia niniejszego materiału. W przyjemne, miękkie gitarowe brzmienie piosenkarka Mariya Takeuchi wplotła nieskomplikowany tekst o utraconej miłości, próżności i samotności w wielkim mieście. Ta banalna receptura niesłychanie szybko wpada w ucho i zagnieżdża się w głowie na dłuższą chwilę. W prostym utworze wyraźnie słychać inspirację autorów muzyką popularną z całego świata. Jest w nim jednak coś takiego, co powoduje, że chce się chwycić kluczyki do auta i pojechać na bezcelowy objazd po centrum miasta, by wykąpać się w świetle neonów i ulicznych latarni. Nissan 300ZX Turbo byłby idealnym partnerem do takiej wycieczki.
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Na luźnej nawierzchni 300ZX bez problemu pojedzie bokiem, ale na suchym asfalcie trzeba się nastarać, by go tak wyprowadzić z równowagi.

NISSAN 300ZX TURBO – Cyfrowa rewolucja
Kokpit ZX-a wywołuje u mnie dysonans poznawczy. Jestem przyzwyczajony do wczesnych modeli z "Z" w nazwie, które Nissan produkował od 1969 r. W protoplaście tego rodu, Datsunie 240Z, siedzi się nisko i daleko, a przed kierowcą rozpościera się atrakcyjna, choć dość spartańsko wykończona kabina. Plecy szofera znajdują się blisko tylnej osi, a długa maska zdaje się sięgać po sam horyzont. Podobnie jest w późniejszym modelu 280ZX, przy czym pasażerowie są zewsząd otoczeni kolorowym plastikiem i miękkim welurem, a proste linie deski rozdzielczej oraz duża powierzchnia przeszklona uprzyjemniają korzystanie z auta na co dzień.
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Wnętrze jest tak nafaszerowane elektroniką i opcjami, że mogłoby robić za kokpit wypasionej limuzyny. Cyfrowe wskaźniki, sterowanie radiem z kierownicy i automatyczna klimatyzacja w 1984 r.? Proszę bardzo.

Nissan 300ZX turbo @PIOTR CIECHOMSKI

Umieszczone w tubach wskaźniki na desce rozdzielczej to odwołanie do Datsuna 240Z. Podobne rozwiązanie można znaleźć także we współczesnym modelu 370Z.

Z kolei w pięknym, pochodzącym z rynku amerykańskiego 300ZX Turbo w limitowanej wersji 50th Anniversary kierowca ma przed sobą tyle detali do wchłonięcia, że przez moment wydaje mi się, że znalazłem się w innej czasoprzestrzeni. Trudno się oprzeć wrażeniu, że ten samochód miał być wizją przyszłości rodem z 1984 r. Pierwszą rzeczą, która przykuwa uwagę, są cyfrowe zegary, które wyglądają jak czasomierz Casio zaprojektowany przez kogoś po kilku pigułkach LSD. Digitale, jak u nas zwykle określa się takie rozwiązanie, są jak kokpit kosmicznego myśliwca z automatu do gier. Czego tu nie ma! Japończycy nie poszli na skróty, bo nawet wskaźniki temperatury wody, ciśnienia oleju, ładowania oraz poziomu paliwa są w formie cyfrowej, a wyświetlacz po lewej informuje o ilości paliwa pozostałego w zbiorniku (oczywiście w galonach amerykańskich). Doznania potęguje rozmieszczenie przycisków wokół daszka deski rozdzielczej, a na dobitkę zostaje cyfrowy (a jakże!) panel automatycznej klimatyzacji. Porządnym systemem audio mogę sterować bezpośrednio z dwuramiennej kierownicy, a po lewej stronie kolumny mam dźwigienkę do obsługi tempomatu. Są tu nawet wskaźnik przeciążeń oraz kompas. Jeśli zostawię włączone światła i otworzę drzwi, to syntezator mowy poinformuje mnie kobiecym głosem, co jest nie tak, i to pełnymi zdaniami, a nie zdawkowym komunikatem. Wypas!
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Najważniejsze wyróżniki wersji 50th Anniversary (obok pełnego wyposażenia) to: kolory nadwozia, złote paski ozdobne i specjalnie pokolorowane 16-calowe felgi z lekkich stopów. Szerokie tylne nadkola były stosowane tylko w tym wariancie.

NISSAN 300ZX TURBO – Jak wieża stereo
Gdyby było wam mało bajerów, to polecam skorzystać z bodaj najlepszego patentu, jaki inżynierowie Nissana dołączyli do tego festiwalu nowoczesności. Na konsoli środkowej, między dźwignią zmiany biegów a panelem sterowania elektrycznymi lusterkami i szybami, znajduje się pudełeczko, które przypomina miniaturę didżejskiej konsolety. Nad dwoma srebrnymi pokrętłami widnieje napis "Bodysonic amplifier". Przychodzą mi na myśl panele sterowania potężnym sprzętem hi-fi marki Akai, który mój tata nabył na początku lat 90. i z nieukrywaną dumą postawił w salonie. Owo skojarzenie jest o tyle słuszne, że wspomniane pokrętła odpowiadają za transmisję dźwięku na plecy kierowcy i pasażera. W fotelach umieszczono bowiem głośniki, które podbijają bas w zależności od tego, jak bardzo w prawo przekręcone jest dane pokrętło. Trudno o lepszy bajer w samochodzie z lat 80. To najlepszy sposób, żeby (dosłownie!) poczuć ten optymizm, jakim kipiała japońska gospodarka w tamtym czasie. Na parę lat przed tym, nim fenomen zwany baburu keiki runął z potężnym hukiem, inżynierowie z Kraju Wschodzącego Słońca wyciągali najcięższe armaty, by zdobyć serca klientów.
@archiwum

Sylwetkę 300ZX-a opracował Kazumasu Takagi. Facelifting z października 1986 r., którego szkic widnieje wyżej, nieco wygładził kwadraturę nadwozia, ale ze szkodą dla klimatu auta.

Wszystko, co opisałem powyżej, to jedynie sos do bardzo konkretnej potrawy, jaką jest Nissan 300ZX. Pierwsza generacja tego modelu jest w pewnym sensie symbolicznym przekroczeniem granicy w rozwoju rodziny z "Z" w nazwie. O ile założyciel rodu, Datsun 240Z (w Japonii sprzedawany pod nazwą Nissan Fairlady Z), to bezkompromisowy, dość minimalistyczny sportowiec, w którym na pierwszy plan wychodzą doznania z jazdy, o tyle 300ZX jest autem znacznie wygodniejszym, wielokrotnie bardziej uniwersalnym i przyjemniejszym w życiu codziennym. Dzieli je ledwie kilkanaście lat, ale zmiana charakteru szybkiego Nissana z biegiem lat była tak drastyczna, że można mieć wrażenie, że 300ZX to auto z zupełnie innej bajki.
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Wlot powietrza na masce to znak, że mamy do czynienia z wersją Turbo. Dziennikarzom w USA niezbyt się spodobał. Moim zdaniem jest idealny.

NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Wystarczy wcisnąć przycisk i pociągnąć za klamkę, by zdjąć szklany panel dachu. Ta naklejka przestrzega przed zbytnimi szaleństwami w czasie jazdy pod gołym niebem.

Podwozie naszego ZX-a przeniesiono bez większych zmian z wcześniejszego modelu 280ZX. Podstawowy układ konstrukcyjny, który idealnie wpisuje się w klasyczny europejski szablon, pozostał bez zmian – z przodu jest mocny silnik, ręczna skrzynia przekazuje napęd na tylne koła, a między osiami znajduje się wygodnie wyposażona, dwumiejscowa kabina. Różnice w stosunku do poprzedników zaczynają się zarysowywać, gdy zajrzy się pod maskę.
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

W odróżnieniu od poprzedników 300ZX ma pod maską silnik V6, a nie R6. Motor jest mocny i charakterny.

NISSAN 300ZX TURBO – Mięsna strawa
Tam, gdzie w poprzednich generacjach królowała długowieczna rzędowa "szóstka" nissanowskiego typoszeregu L, mieści się 200-konny motor o oznaczeniu VG30ET. Opracowana z myślą o 300ZX jednostka ma sześć cylindrów w układzie widlastym, po jednym wałku rozrządu w obu głowicach, elektroniczny wtrysk oraz turbosprężarkę Garrett T3. Ów silnik ma zgoła inny charakter od poprzedników. Po motorze z 280ZX widać i czuć rodowód z głębokich lat 60., zwłaszcza po głowicy, gdzie układy: dolotowy i wydechowy były po tej samej stronie. W 300ZX spod maski bije nowoczesność, a także… czerwień, bo na kolektorze ssącym podkreślono tym kolorem napisy "V6 3000 Turbo". To były czasy, gdy wszystko z "Turbo" w nazwie było automatycznie lepsze od produktów bez tego przymiotu. Nieważne, czy chodziło o samochód, wodę kolońską lub płatki śniadaniowe – na zgniłym Zachodzie doładowanie było wówczas równie modne jak opadające niczym wodospad loki oraz jaskrawe tkaniny z tworzyw sztucznych.
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Okolicznościowy kluczyk z emblematem wersji specjalnej. Ta była dostępna tylko w pierwszym roku modelowym 300ZX-a w USA i Kanadzie.

Silnik, który na niskich obrotach brzmi nieco amerykańsko, rozwija moc bardzo płynnie i harmonijnie w akompaniamencie lekkiego syku sprężarki. Maksymalny moment dostępny jest od 3600 obrotów, zatem zakres pary pod prawym pedałem jest całkiem szeroki. Nie należy nastawiać się na potężnego kopniaka w plecy, bo charakterystyka pracy motoru jest nastawiona pod wielką turystykę, a nie pod ciągłą jazdę z gazem w podłodze. Nie znaczy to jednak, że "Zetka" się nie odpycha. Według danych katalogowych przyspieszenie do 60 mil/h (96 km/h) zajmuje 7 sekund z groszami. Nie mam żadnego powodu, by w te zapewnienia nie wierzyć, podobnie jak w prędkość maksymalną, którą obroty silnika ograniczają do 220 km/h. Z opcjonalnym czterobiegowym automatem byłoby nieco gorzej – tak wyposażony 300ZX przyspiesza do "setki" o około sekundę wolniej, a klasyczna konstrukcja przekładni powoduje, że jazda staje się dość leniwa i traci sporo kolorytu.
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Elektrycznie regulowane lusterka oczywiście są podgrzewane. W tak dopasionym wariancie nie mogło ich zabraknąć.

NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Jak na wersję specjalną auta z lat 80. (i to na rynek amerykański!) połączenie cyny, czerni i złota jest zaskakująco gustowne.

Również właściwości trakcyjne jednoznacznie wskazują na charakter wozu. Nissan prowadzi się bardzo pewnie i nie serwuje kierowcy żadnych zaskoczeń, uciekając tyłem jedynie w skrajnych sytuacjach. Niewiele tu zmienia trzystopniowa regulacja twardości zawieszenia (w 1984 roku!) sterowana przyciskiem na konsoli środkowej. Tam, gdzie wcześniejszymi modelami atakowałbym winkle i szukał idealnego toru jazdy, tu daję sobie nieco odsapnąć, jadąc dynamicznie, ale bez zbędnego ryzyka, podobnie jak w Suprze Turbo 3. generacji, którą opisywałem w numerze 165. Dokładnie tak wyobrażam sobie porządne granturismo – samochód, który pojedzie szybko i pewnie, ale nie sprowokuje szofera do zrobienia czegoś głupiego na sekwencji zakrętów poprzedzonej znakiem pionowym A-3 lub A-4. Na samą myśl o 300ZX marzy mi się przejażdżka z otwartym dachem.
@archiwum

Wersja europejska po faceliftingu. Widać, jak wiele uroku stracił 300ZX na wygładzeniu botoksem.

No właśnie, dach. Czy każdy Nissan w karoserii Z31 umożliwiał jazdę pod gołym niebem? 300ZX występował w dwóch podstawowych wersjach nadwoziowych. Wariant dwumiejscowy, jak ten z naszych zdjęć, sprzedawano w Japonii i w USA. Z kolei auta w układzie 2+2, z nieco bardziej zaznaczonym garbem na dachu i o wydłużonym rozstawie osi, oferowano na całym świecie, przy czym w Europie była to jedyna opcja. Dlatego też chcąc kupić "krótkiego" ZX-a z kierownicą po lewej stronie, należy skierować uwagę na ogłoszenia amerykańskie. Na wszystkich rynkach występowały zdejmowane panele dachu, w nomenklaturze Nissana zwane T-Top. Czasem były elementem wyposażenia podstawowego, innym razem znajdowały się na liście opcji.
Również oferta silnikowa była zróżnicowana, przy czym tradycyjnie najszerszy wybór mieli klienci z rodzimego rynku. Tamtejszy Nissan Fairlady Z jest też rzadkim przykładem auta, w którym jednocześnie oferowano silniki sześciocylindrowe w układzie rzędowym i widlastym. Model 200ZR wyposażono bowiem w dwulitrową "rzędówkę" typu RB20DET pożyczoną z modelu Skyline. Podobnie jak w USA dostępne były też silniki trzylitrowe (zarówno wolnossące jak i turbodoładowane). Ciekawostką jest dwulitrowe V6 turbo, które przygotowano tylko na własny rynek, by skorzystać z niższego progu podatkowego dla aut o niedużej pojemności. Ot, inżynierskie rozpasanie Japonii lat 80.
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Współczynnik oporu aerodynamicznego smukłej karoserii wynosił jedynie 0,31.

NISSAN 300ZX TURBO – KOLOROWY SEN
Najbardziej pożądanym wariantem ZX-a jest samochód, który widzicie na zdjęciach. Model 50th Anniversary, nazwany tak na półwiecze Nissan Jidōsha, zadebiutował wraz z pozostałymi wariantami 300ZX na rynku USA w 1984 r., rok przed wspomnianą na początku piosenką. Najwyraźniej na zebraniu zarządu ktoś zasugerował, żeby jubileuszowemu modelowi, który był dostępny tylko w jednym roczniku, dać absolutnie wszystkie opcje z ówczesnego katalogu. Tak też zrobiono, a jedyną rzeczą, za którą klient mógł dopłacić, była automatyczna skrzynia biegów. Szczęśliwie pierwszy właściciel tego egzemplarza się o to nie pokusił, więc auto otrzymało pięciobiegową przekładnię ręczną. Na pakiet rocznicowy składał się też lakier w kolorze cyny z czarnym spodem, złote paski ozdobne, napis "Turbo" na progu, poszerzenia tylnych nadkoli, złotawe wstawki kolorystyczne w aluminiowych obręczach, okolicznościowe znaczki na skórzanej tapicerce, a także komplet stosownych emblematów na nadwoziu i specjalny kluczyk z logo wersji.
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Digitale w pełnej krasie. Wszystkie wskaźniki z wyjątkiem licznika przebiegu są w formie cyfrowej. W lewym dolnym rogu wyświetla się pozostałe paliwo (w galonach amerykańskich).

NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Duża powierzchnia przeszklona sprawia, że podróż ZX-em po ładnych drogach to sama przyjemność. Gdy wychodzi słońce, panele dachowe aż proszą się o ściągnięcie.

Czy manewr z wersją specjalną zadziałał? Spośród blisko 330 tys. sztuk 300ZX 1. generacji aż 270 tys., czyli ponad 80 procent, sprzedało się w USA. Auta w wersji 50th Anniversary, wytworzone w 5148 sztukach na USA i kolejnych 300 na Kanadę, rozeszły się na pniu, i to mimo że wariant ten kosztował aż 26 tys. dolarów, czyli więcej niż w pełni dopasiony Chevrolet Corvette 4. generacji. To w jasny sposób pokazywało kierunek rozwoju Nissana, a także ambicje marki, by dyktować warunki, zamiast samemu podążać za innymi. Trudno o lepszy sposób na pokazanie samochodowych muskułów niż drogie, importowane granturismo z listą wyposażenia jak z filmu science fiction. Przypominam, że ten wóz ma 40 lat!
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Skórzaną tapicerkę można było zamówić też do "zwykłego" 300ZX, ale tylko wersja jubileuszowa otrzymała taki emblemat na oparciu.

NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Jeden z najlepszych bajerów z tej epoki – Bodysonic amplifier, czyli kontroler głośników umieszczonych w fotelach. Polecam wypróbować z muzyką o mocnym basie.

Singiel "Plastic Love" przechodzi dziś renesans, z łączną liczbą wyświetleń na YouTubie powyżej 90 mln. Mariya Takeuchi wciąż tworzy, pisząc teksty dla innych artystów. Skonfrontowana z niesłychaną popularnością swojego utworu odpowiada skromnie, że nie śmiała przypuszczać, że kiedykolwiek uzyska taką popularność na Zachodzie, zwłaszcza w XXI w.
NISSAN 300ZX TURBO @PIOTR CIECHOMSKI

Klasyczna sylwetka granturismo z paroma gustownymi dodatkami. Siedzenia są znacznie bliżej tylnej niż przedniej osi.

Im bardziej zanurzam się w japońskim samochodowym świecie lat 80., w tym większym stopniu nabieram przekonania, że te niedocenione wozy też czeka druga młodość. A może to już się stało? Wystarczy krótka przejażdżka wozem takim jak Nissan 300ZX Turbo, by się o tym przekonać. Najwyższy czas, bym sam się wybrał w podróż w rytmach epoki Prince’a, Van Halena i japońskiego city popu.
@archiwum

Gołym okiem widać, jak różniły się karoserie aut dwumiejscowych od 2+2. Wydłużenie rozstawu osi wyszło tu o wiele zgrabniej niż we wcześniejszych modelach.

NISSAN 300ZX TURBO 50TH ANNIVERSARY – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1984-1989, 5448 szt. (ok. 329 900 szt. wszystkich wersji)
SILNIK typ VG30ET, benzynowy, V6, SOHC 12v, umieszczony wzdłużnie z przodu, zasilany wtryskiem, doładowany turbosprężarką
Śr. cyl./skok tłoka: 87/83 mm
Pojemność skokowa: 2960 cm³
Moc maks.: 200 KM/5200 obr/min
Maks. moment obr.: 308 Nm/3600 obr/min
NAPĘD Na tylne koła, skrzynia ręczna, 5-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie: kolumny MacPhersona, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
Tylne: wahacze skośne, sprężyny
śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
HAMULCE Hydrauliczne, ze wspomaganiem, tarczowe na obu osiach, wentylowane na osi przedniej
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 434/172/126 cm
Rozstaw osi: 232 cm
Masa własna: 1383 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 220 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: ok. 7,5 sek.


Czytaj więcej