Lancia Fulvia Berlina
Lancia Fulvia Berlina – przyjemność ma w genach

Nazwami starych rzymskich dróg chrzczono modele Lancii – Appia, Flavia, Fulvia, Flaminia. Z jednym z nich miałem okazję spędzić trochę więcej czasu i muszę przyznać, że Lancia Fulvia Berlina potrafi zaskoczyć nie tylko stylem...

Kamil Pawłowski
Wszyscy kojarzą Fulvię Coupé, która zdobyła popularność świetnymi występami w rajdach, wygrywając między innymi Rajd Monte Carlo w 1972 roku. Teraz jest bardzo cenionym i lubianym klasykiem na całym świecie. W jej cieniu schowała się czterodrzwiowa Fulvia. Zawsze na uboczu, zapomniana i skromna. Berlina należała do najmniejszych samochodów wówczas jeszcze niezależnej marki Lancia, a przy okazji była najpopularniejszym modelem firmy. Jadąc pobrać od właściciela auto do testów i na sesję zdjęciową, byłem mocno podekscytowany, bowiem czterodrzwiowa wersja Fulvii bardzo mi się podoba. Zawsze uważałem, że jest szyta na moją miarę. Teraz mogłem to wreszcie sprawdzić. Wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu jej kanciasta sylwetka i zadarty kuper, ale ja taki design kupuję w ciemno.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Mimo przedniego napędu winkle i zakręty Fulvią przejeżdża się z przyjemnością. Wóz daje dużo frajdy z użytkowania, jak na włoskie auto przystało.

LANCIA FULVIA – Dziwne V4
W Lancii najciekawszy wydaje się silnik. V4 z niezwykle małym kątem rozwarcia (niecałe 13 stopni) i dwoma wałkami rozrządu w jednej głowicy jest konstrukcją co najmniej oryginalną. Lancia tego typu motory stosowała już u poprzednika, czyli w Appii. W testowanym wozie nowe V4 miało pojemność 1091 cm³ i moc 71 KM. Był to najmniejszy motor dostępny w tym modelu. W podstawowej wersji Fulvia osiągała moc 58 KM. Testowany samochód to wersja 2C produkowana od 1964 roku, wyposażona w dwa podwójne gaźniki Solexa. Stąd nieco większa moc od modelu podstawowego. Muszę przyznać, że byłem mile zaskoczony możliwościami tej jednostki. Wprawdzie sam dźwięk i kultura pracy nie są może szczególnie rasowe, ale za to podczas jazdy motor wykazuje się sporą elastycznością i niezłą dynamiką. Fajnie wchodzi na obroty i można go dość wysoko kręcić. Wszystko sprawia, że mały sedan charakteryzuje się typowo włoskim, sportowym stylem jazdy, czyli "albo grubo, albo wcale". Oczywiście małej Lancii daleko do zwinności Alfy Romeo Giulii, która jest znacznie szybsza i sztywniejsza, a co za tym idzie, daje o wiele więcej radości z jazdy. Ale w przypadku kanciastej Fulvii też jest fajnie, tylko w skromniejszym wymiarze. Lancia poszła na kompromis między wygodą a sportowym stylem jazdy. Poza tym Fulvię mimo podobnych wymiarów zewnętrznych wyposażono w o wiele słabszy silnik niż fenomenalną Giulię.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Seria druga Berliny była opisana w słynnej książce "Poznajemy samochody – pojazdy włoskie" Zdzisława Podbielskiego. Mała Lancia nie była oficjalnie sprowadzana do PRL, a na ulicach pojawiały się pojedyncze sztuki sprowadzane indywidualnie.

Na początku lat 60. powstało wiele ciekawych samochodów w segmencie małych, kompaktowych limuzyn. Wystarczy wymienić Renault 8/10, Simcę 1000, Morrisa 1100, Vauxhalla Vivę czy Opla Kadetta. Wszystkie miały swój niepowtarzalny charakter. No, może Viva w tym zestawie wygląda jak stenogram z obrad parlamentu. W każdym razie walka o klienta była trudna. Nawet na rynku wewnętrznym Lancii niełatwo było się przebić przez przestarzałego Fiata 1100 i nieco większe 1300/1500, licencyjne Morrisy/Austiny pod marką Innocenti czy bardzo dobrze przyjęte na rynku włoskim Autobianchi Primula. Warto podkreślić, że Lancia celowała w luksus w swojej klasie i szukała nieco zamożniejszego klienta. Przez to sprzedaż nie była tak imponująca jak w przypadku plebejskich Fiatów.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Przód Fulvii jest opływowy jak kamienica, w której znajduje się ambasada Włoch.

Oprócz wersji 2C klasyczna Fulvia występowała z mocniejszymi silnikami. Do wersji GT i GTE montowano silniki 1,2 oraz 1,3 litra z modelu Coupé. Szybsze Fulvie są w tej chwili rzadsze i trudniejsze do zdobycia, ale się zdarzają. Co warto podkreślić, Berlina jest znacznie tańsza od Coupé. Za około 20 tys. złotych można kupić egzemplarz w przyzwoitym stanie. Za ideał trzeba czasem zapłacić dwa razy tyle.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

We wnętrzu znajdziemy kilka ładnych, typowo włoskich detali.

LANCIA FULVIA – Luksusowa szara myszka
Ciekawy silnik i włoski styl jazdy to nie jedyne zalety wozu. Bardzo ważny jest także jego klimat. Sylwetka zaprojektowana na początku lat 60. przez Piero Castagnero wygląda mocno pudełkowato, jakby zlepiono ze sobą dwa opakowania po zapałkach z pudełkiem po papierosach. Ale w tej prostocie jest siła. Ciekawie poprowadzone listwy boczne, czternastocalowe koła i brak eklektycznych ozdób sprawiają, że Lancia wygląda naprawdę elegancko, zdecydowanie lepiej niż Renault 8/10 czy Morris/Austin 1100. Z przodu, na opływowym jak Pałac Kultury i Nauki grillu, znalazło się miejsce na emblemat marki i cztery reflektory. W porównaniu do innych Lancii jest inaczej, można powiedzieć, że bardziej skąpo i spokojnie. Flavia czy Flaminia wyglądały bardziej zadziornie. Większe Lancie aspirowały do wyższych klas. Przy nich Fulvia przypomina szarą myszkę.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Listwę na masce zakończono stylową "elką". Co na to kibice Legii?

Fulvię jeszcze bardziej można docenić, gdy przyjrzymy jej się bliżej. Mała Lancia zaskoczy nas sporą ilością fajnych detali, jak choćby chromowaną listwą idącą pośrodku maski, zakończoną literą "L". Interesujące są też małe amortyzatorki podtrzymujące maskę i klapę bagażnika.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Gumowe dywaniki z logo Lancii to akcesorium z lat 60. Ładnie się prezentuje.

We wnętrzu każdego zauroczy możliwość przeniesienia się w czasie do lat 60. Typowo dla włoskiego wzornictwa tamtych lat kokpit zaprojektowano ascetycznie i funkcjonalnie. Zwraca uwagę duża, cienka kierownica z pierścieniem oraz skrzynia biegów umieszczona przy kierownicy. W modelach GT i GTE była już przeniesiona w podłogę. Dla mnie wajcha na górze to spory atut i dodatkowe punkty. Tapicerka ze skaju i boczki drzwi wyglądają ładnie i schludnie. Na desce rozdzielczej umieszczono m.in. prędkościomierz w formie bębna. Wygląda to naprawdę klimatycznie. Tym samym Lancia zdobywa kolejne punkty w mojej osobistej skali. Kolejne uzyskuje sposobem odpalania na guzik. Warto zaznaczyć, że wszelkie przyciski i wajchy oprócz tego, że wyglądają świetnie, również tak działają. Wszystko funkcjonuje miękko, jakby nigdy nie było używane. Do obsługi wozu nie należy używać siły, jak choćby w przypadku konstrukcji z Europy Wschodniej.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Bębnowy prędkościomierz ujął mnie za serce i do tej pory trzyma.

Mimo pozornie małych wymiarów zewnętrznych w środku udało się uzyskać sporo miejsca. Zarówno z przodu, jak i z tyłu jest przestrzeń na nogi. Wysokie osoby nie będą miały problemów, co zrobić z głową szurającą po podsufitce. Szczególnie zaskakuje przestrzeń na tylnej kanapie i bardzo pojemny bagażnik. Z pewnością wpływ na to mógł mieć przedni napęd wozu. We wnętrzu nie przeszkadza tunel wału napędowego, a kompaktowe rozmiary widlastego silnika pozwoliły na schowanie całej jednostki napędowej pod maską, nad przednią osią.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Jak na rok 1968 kierownica z pierścieniem wygląda już trochę nie na miejscu. Nie dziwi fakt, że w 1969 roku mały sedan przeszedł modernizację.

LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Wnętrze Lancii zachwyciło mnie klimatem lat 60.

LANCIA FULVIA – Tradycja i nowoczesność
Już pisałem, że silnik lubi obroty i należy go kręcić wysoko. Tym samym uzyskujemy dość długi czas między poszczególnymi przełożeniami. Ale jeśli trzeba, to mała V4 jest w stanie wyciągnąć się na trójce z prędkości 30 km/h. Dźwignia zmiany biegów działa bardzo dobrze. Biegi zmienia się bez trudu, wszystko działa idealnie, a w czasie podróży nie musimy walczyć ze skrzynią jak w Syrenie 103.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Małe V4 to serce Lancii. Dwa gaźniki Solexa dają wersji 2C aż 71 KM. To zdecydowanie wystarcza do dynamicznej jazdy.

Zawieszenie Lancii jest jak hasło reklamowe zakładu fryzjerskiego na warszawskiej Woli – "tradycja i nowoczesność". Zarówno z przodu, jak i z tyłu mamy do czynienia z siermiężnymi resorami (poprzeczny z przodu, wzdłużne z tyłu). Z tyłu mamy do dyspozycji klasyczną sztywną oś i drążek Panharda. Do całości dodano nowoczesne amortyzatory gazowo-hydrauliczne typu De Carbon. Dzięki temu udało się uzyskać idealne połączenie komfortu ze sportową sztywnością. Szofera nie męczą drogi słabej jakości, a wóz świetnie trzyma się drogi w zakrętach. Z pewnością w poprawnym i łatwym prowadzeniu pomaga przedni napęd. Kręcąc się ze znaczną prędkością po podwarszawskich drogach lokalnych, nie zauważyłem, by Lancia była przesadnie podsterowna na zakrętach. Z pewnością dla wielu osób przedni napęd będzie mocną wadą włoskiego sedana, dyskwalifikującą go przy wyborze wozu z lat 60.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Przód Fulvii zrywał z dotychczasowymi projektami Lancii. Jest prostszy i mniej ekstrawagancki niż w większych wozach.

Warto też podkreślić, że mimo powstania modelu w roku 1963 Fulvia posiada cztery hamulce tarczowe, na dodatek dwuobwodowe i ze wspomaganiem. Chyba nie trzeba wspominać, że hamowanie tym wozem to czysta przyjemność. Na początku lat 60. taki system zaliczał się do niezwykle nowoczesnych i rzadko spotykanych w samochodach kompaktowych.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Prawidłowy serwis to podstawa przy każdym samochodzie. Fulvia nie była bardziej awaryjna od konkurencji. Niezbyt dobra opinia o Lanciach przyszła wraz z unifikacją samochodów z Fiatem.

LANCIA FULVIA – Druga seria
W 1969 roku, czyli w momencie, gdy firmę wykupił koncern Fiat, wprowadzono do produkcji drugą serię Fulvii. Samochód powstał na bazie wersji GTE pierwszej serii. W jego przypadku możemy liczyć na jeszcze lepszą dynamikę i moc sięgającą nawet 90 KM. Niestety, druga seria straciła mnóstwo uroku. Zmieniono listwy boczne, zmodernizowano tył wraz ze światłami. Karoseria nie ma już tej lekkości początku lat 60. Unowocześniono również wnętrze i deskę rozdzielczą. Za bębnowym licznikiem płakałbym najrzewniej. Oczywiście wozem jeździ się nadal świetnie (a może nawet lepiej), a Fulvia cały czas zaskakuje wygodą i dobrą jakością wykonania. Niestety, w konkurencji za styl tylko pierwsza seria dostaje ode mnie najwyższe noty.
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Zadarty kuper to znak rozpoznawczy pierwszej serii Fulvii. Z boku widać także, jak bardzo kanciaste jest nadwozie małej Lancii.

LANCIA FULVIA – Biorę go!
Już wspominałem, że Fulvia Berlina bardzo mi się podoba, nawet bardziej niż wersja Coupé. Oczywiście mam świadomość, że znajdzie się mnóstwo osób, które się z tym nie zgodzą. Powiedzą, że to przecież zwykły sedan, a jego sylwetka ma tyle samo polotu, co gra włoskiej reprezentacji na Mundialu w 1974 roku. Być może będą mieli trochę racji, ale proszę zwrócić uwagę na lekkość jej linii, detale, znakomite wnętrze, a przede wszystkim świetny styl jazdy. Jest tu wszystko, co można kochać w wozach z Włoch. Trzeba też podkreślić, że bez Berliny nie byłoby wersji Coupé. A bez jej sukcesów Lancia najpewniej nie kontynuowałaby startów w rajdach Stratosem, 037 czy Deltą Integrale. Chyba nie oddam już Fulvii Jankowi. Niech mnie szuka gdzieś pomiędzy Bolonią a Bari.
LANCIA FULVIA 2C – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1963-1972, 192 097 szt. wszystkich wersji
SILNIK
typ 818.100/101, V4, 1,1 litra, DOHC 8v, umieszczony wzdłużnie z przodu
Moc maks.: 71 KM/6000 obr/min
NAPĘD
na koła przednie, skrzynia ręczna, 4-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie: wahacze poprzeczne, poprzeczny resor piórowy
Tylne: oś sztywna, wzdłużne resory piórowe
HAMULCE
Tarczowe na obu osiach
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 415/155/140 cm
Masa własna: 1030 kg
OSIĄGI
Prędkość maksymalna: 145 km/h
LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Amortyzatory pomagają masce i klapie bagażnika pozostać w żądanym miejscu. To fajne i rzadko stosowane rozwiązanie.

LANCIA FULVIA @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Z ziemi włoskiej do polskiej. Prezentowany egzemplarz kilka lat temu sprowadzono nad Wisłę z Włoch.

Lancia Fulvia @Rafał Andrzejewski

Przepraszam, do katedry Santa Maria del Fiore dobrze jadę?

Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 145/2018


Czytaj więcej