TOYOTA HIACE
Toyota HiAce (1989-2004) – inny wymiar wygody
Wodzenie palcem po samochodowej mapie świata to doskonała rozrywka. Przekonałem się o tym, gdy zapoznałem się z autem, które wydawało mi się, że znam. Po bliższym spotkaniu z Toyotą HiAce zrozumiałem, jak bardzo się myliłem.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Gdy miałem osiem lat, tata zapisał mnie do sekcji żeglarskiej w klubie sportowym. Jako młody zawodnik kilkukrotnie zjeździłem cały kraj obładowanym po dach dostawczakiem, który ciągał potężną przyczepę ze sprzętem. Naszym środkiem transportu była należąca do trenera srebrna Toyota HiAce w wariancie osobowo-towarowym, z blachą zamiast tylnych bocznych szyb.
Toyota hiace @Archiwum Toyoty
Pierwszy HiAce był krewnym lekkiej ciężarówki ToyoAce. Po niej odziedziczył solidną ramę i sztywny most.
W tamtych latach klekoczący van w ubogiej wersji niespecjalnie zaprzątał mi głowę. Jak przystało na młodzieńca w tzw. trudnym wieku, bardziej interesował mnie nowy numer "Moto Magazynu" oraz śliczna Ewa z konkurencyjnego stołecznego klubu. W tym czasie nasz HiAce wykonywał niewdzięczną robotę, bezpiecznie i niezawodnie przewożąc zgraję dzieciaków z A do B. Nie wiem, jak ten biedny wóz to przetrwał.
Toyota hiace @rafał Andrzejewski
Wnętrze z najlepszych lat Toyoty – solidnie wykonane, z doskonałą ergonomią i wypchane po dach gadżetami, choć… niezbyt ciekawe.
Przenosimy się o ćwierć wieku wprzód. W neonowym oświetleniu stołecznego Śródmieścia mieni się piękna sztuka Toyoty HiAce. Pochodzi z rocznika 1994. Dopiero co wyemigrowała z Japonii. Gdy wjeżdżała na statek, miała niespełna 80 tys. km na drogomierzu. W porównaniu do łysego dostawczaka, którego zapamiętałem z dzieciństwa, jest jak z innej galaktyki. Pasażerów wita miękka welurowa tapicerka, którą obito kapitańskie fotele. Jest tu tyle guzików i elektroniki, że starczyłoby na kompletny asortyment sklepu z AGD. Czy aby na pewno nie znalazłem się w równoległym wszechświecie?
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Dekoracyjna naklejka jest nowa, została zamówiona z katalogu Toyoty. Jest właściwa dla ciut nowszego rocznika, ale i tak idealnie pasuje.
TOYOTA HIACE – Każdemu według potrzeb
Pierwsza generacja HiAce weszła na rynek w 1967 roku. W tym czasie w wielu krajach równolegle powstało zapotrzebowanie na auta o większych możliwościach przewozowych niż typowe osobówki, ale dostępnych dla klientów z prawem jazdy kategorii B. Jeszcze przed wojną wizję przyszłości roztoczył Stout Scarab. Kilkanaście lat później koncepcję rozwinął DKW Schnellaster. Jego śladem podążyły dwa przełomowe projekty z Europy: Volkswagen Typ 2 oraz Fiat Multipla. Z kolei w USA pomysł zaszczepił Chevrolet Greenbrier.
TOYOTA HIACE @archiwum
Siedzenia można zaaranżować na kilka sposobów, od sali konferencyjnej po ogromne łóżko. Fotele mają regulowane oparcia oraz podłokietniki.
Do końca lat 60. Toyocie udało się stworzyć szeroką ofertę aut osobowo-towarowych. Na dole tabeli znajdował się MiniAce, który bazował na kompaktowym modelu Publica, protoplaście dzisiejszej Corolli. Na drugim biegunie ulokowano minibus Coaster. Między nimi umieszczono model HiAce. Jednobryłowe nadwozie na ramie, niezależne zawieszenie z przodu, sztywny most z tyłu i szoferka nad silnikiem wyznaczyły szablon, według którego powstawały kolejne pokolenia lubianego vana Toyoty. Pochodzi z segmentu kojarzonego dziś choćby z Renault Trafic czy Volkswagenem Transporterem.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Choć kierownicę masz po prawej, to w ruchu miejskim nie sprawia to kłopotu. Na autostradzie i tak nie będziesz nikogo wyprzedzać.
Prezentowana Toyota HiAce to przedstawiciel 4. generacji, produkowanej w latach 1989-2004. To pokolenie występowało w takiej liczbie wersji i konfiguracji wyposażenia, że nawet największego fanatyka japońskich smaczków może rozboleć głowa. HiAce’a można było kupić ze standardowym, długim lub bardzo długim rozstawem osi, ze zwyczajnym lub podniesionym dachem, z silnikami o pojemności od 2 do 3 litrów (benzynowymi i Diesla), z napędem na tył lub na obie osie (stałym lub dołączanym) oraz w kilku wariantach specjalistycznych. Wśród tych ostatnich warto wymienić powstały w ok. 1500 egzemplarzy ambulans HiMedic ze wspaniałym V8 typu 1UZ-FE i napędem na cztery koła. Karetkę do zadań specjalnych sprzedawano wyłącznie instytucjom rządowym. Do tego miksu dochodzi kilka liftingów oraz szereg istotnych różnic w wersjach regionalnych. Jak przekonałem się na naszym egzemplarzu, kontrasty między rynkami bywały wręcz rażące.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Wystarczy odrobina wprawy, by obrócić środkowy rząd foteli o 90 lub 180 stopni.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Spragnionym ciepła pasażerom Toyota proponuje skorzystanie z firmowego czajnika, by zaparzyć zieloną herbatę.
TOYOTA HIACE – Nierówne traktowanie
Piotr, właściciel HiAce’a, Toyoty ma w genach. Wraz z bratem zakochali się w japońskiej marce już w latach 80., gdy dziadek nabył w Peweksie gołą jak święty turecki Carinę kombi, oczywiście w dieslu. Potem poszło z górki. Z czasem cała familia przesiadła się do wozów ze stylizowanym "T" w owalu, a Piotr z bratem założyli warsztat samochodowy, który zajmuje się serwisem, a jakże, aut marki Toyota. Na początku lat 90. w rodzinie zagościł HiAce, kupiony w istniejącym do dziś salonie Chodzeń. Tamta sztuka była znacznie uboższa niż ta z naszych łamów.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Elektroniczne zegary sprawiają wrażenie, jakby zawieszono je w przestrzeni. Podobieństwo do "digitali" z Toyoty Soarer nie jest przypadkowe.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Rozszyfrowywanie japońskich napisów na przyciskach to rozrywka na długie wieczory ze słownikiem.
Oględziny zacząłem od przedziału pasażerskiego. Wersja Super Custom Limited stała na szczycie japońskiej tabeli modeli osobowych. Boczne przesuwane drzwi mają funkcję automatycznego domykania. We wnętrzu zastaję ocean weluru o barwie kasztanu. Michał, brat Piotra, wskakuje do środka, by zademonstrować możliwości ustawienia wnętrza. Cyk-pyk i środkowa kanapa obraca się o 90 stopni, tworząc piknikową atmosferę. Kolejny ruch i siedzenia są obrócone o 180 stopni. Oczywiście inżynierowie przewidzieli możliwość jazdy nogami do przodu i do tyłu, zapewniając pasy bezpieczeństwa dla obu pozycji. Jeśli brakuje przestrzeni, to trzecią kanapę można odsunąć w głąb kufra. Mięciutka tapicerka i doskonała ergonomia sprawiają, że siedząc w fotelu, od razu się odprężam. Wszystkie siedzenia mają regulację oparcia. Tradycyjna japońska koronka jest często spotykana w samochodach tej klasy oraz w luksusowych limuzynach. Jednak to dopiero początek. Michał nie ustaje w wysiłkach, by zademonstrować mi wszystkie smaczki na pokładzie, a tych jest mnóstwo.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
W odróżnieniu od przedniego i środkowego szyberdachu tylne okna dachowe zamocowano na stałe.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Silnik typu 2RZ-E jest bezproblemowy w eksploatacji i pracuje z przyzwoitą ogładą.
Środkowy szyberdach jest elektrycznie uchylany. Przyciski do sterowania znajdują się na dachu, w oprawie centralnej lampki. Gdy na zewnątrz jest zbyt gorąco, można uruchomić dwustrefową klimatyzację, z osobnymi panelami sterowania w szoferce i przedziale pasażerskim. Kolejne dwa szklane panele dachowe, tym razem stałe, znajdują się nad ostatnim rzędem siedzeń. Jest tu też urządzenie, które wedle życzenia może schładzać lub podgrzewać pojemnik z napojem, a także robi za… kostkarkę. W wypadku pogorszenia pogody albo przejedzenia się takoyaki można skorzystać z firmowego czajnika, by zaparzyć dzbanek zielonej herbaty. Po konsumpcji może przydać się sygnowany logo Toyoty przewodowy odkurzacz, który zwykle rezyduje w zamkniętym schowku pod przednim fotelem pasażera.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Świetlny panel na tylnej klapie to smaczek, o którym nabywcy na Starym Kontynencie mogli jedynie pomarzyć. Wąska wnęka na tablicę rejestracyjną zdradza pochodzenie.
HiAce ma na pokładzie tyle dobra, że wiele VW Multivanów mogłoby mu pozazdrościć. Niestety tak wyposażony wariant był niedostępny w Europie, przez co model ten mogliśmy zapamiętać jako klekoczącego blaszaka lub klasyczną bagażówkę, a nie luksusową salonkę. Koszt importu z Japonii do Europy sprawiłby, że auto, które w ojczyźnie kosztowało ok. 3,3 mln jenów (ówczesne 27,5 tys. dolarów), nie byłoby konkurencyjne na Starym Kontynencie.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Krótki rozstaw osi sprawia, że HiAce ma znakomitą manewrowość jak na auto o takich gabarytach.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Gdy odsuniesz fotel pasażera, uzyskasz dostęp do komory silnika. Prawie jak w Starze.
TOYOTA HIACE – Lekkość bytu
Dziś podobnie wyposażony HiAce w równie dobrym stanie jak ten kosztowałby ponad 40 tys. zł. Moda na "Van life" oraz popyt z USA sprawiają, że dorwanie takiego rodzynka jest coraz trudniejsze. Piotr miał szczęście – jedynym problemem w jego samochodzie były popękane naklejki wzdłuż burt nadwozia. Zamówił nowe z fabrycznego katalogu. Pochodzą z nieco nowszego rocznika, ale mimo to świetnie pasują.
Gdy przekręcam kluczyk w stacyjce, wolant automatycznie ustawia się we właściwej pozycji, jak w Lexusach z tamtych lat. Zegary również wskazują na pokrewieństwo z flagową marką. Są elektroniczne i bardzo czytelne. Osadzono je w desce rozdzielczej w taki sposób, że prędkościomierz i obrotomierz sprawiają wrażenie zawieszonych w przestrzeni. Przypominają nafaszerowaną bajerami wieżę hi-fi, którą uruchomi się w ciemnym pomieszczeniu.
TOYOTA HIACE @archiwum
HiMedic to najciekawszy technicznie wariant HiAce. Ma czterolitrowe V8 z Lexusa, napęd na cztery koła i automat. Powstało ok. 1500 egzemplarzy.
Benzynowy silnik 2.4 pracuje z cichym szmerem, choć mam go dosłownie pod ręką. Gdy przestawiam dźwignię automatycznej skrzyni z elektronicznym sterowaniem na "D", auto rusza bez zbędnej zwłoki. Toyota nie załączała do prospektów standardowej tabeli z osiągami. Dopisano tylko małym druczkiem, że HiAce z tym motorem przyspiesza do 60 km/h w 14,6 s. To zresztą bez znaczenia, bo szybkie poruszanie się tym autem wymusiłoby wręczenie pasażerom papierowych torebek.
TOYOTA HIACE @archiwum toyoty
HiAce Cruising Cabin High Roof, czyli fabryczny kamper. Składam formalny wniosek, by redakcja nabyła taki jako firmowe stoisko targowe.
Wóz z automatem to doskonały sposób na przyzwyczajenie się do kierownicy po prawej. Dotyczy to zwłaszcza aut tak przyjaznych szoferowi jak HiAce. Jak na Toyotę przystało, wszystkie manipulatory poruszają się leciutko, acz solidnie i precyzyjnie. Widoczność jest jak w szklarni. Podczas cofania pomocne jest kwadratowe lusterko zawieszone na klapie bagażnika, w którym widać jezdnię tuż za tylnym zderzakiem. Elektroniczne czujniki parkowania były w opcji. Doskonała ergonomia, jakość wykonania z najlepszych lat Toyoty i lekki zapach japońskich tworzyw sztucznych wprawiają w błogi nastrój.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Koronkowe dekoracje oraz firanki to tradycja w luksusowych autach z Japonii. Ostatni rząd foteli można regulować przód–tył.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Oryginalny odkurzacz rezyduje w zamykanym schowku pod przednim fotelem pasażera.
W kokpicie znajduje się bodaj najbardziej bezsensowny w historii motoryzacji przycisk z napisem "Sport". Obsługuje system TEMS, czyli układ elektronicznej regulacji twardości zawieszenia. Na kielichach zamontowano serwomotory, które regulują siłę tłumienia amortyzatorów. Do trzech trybów pracy dochodzi aktywna kontrola nurkowania przodem podczas hamowania. Tylko przypomnę, że mówimy o vanie z rocznika 1994. Coś wspaniałego!
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Na pokładzie tego samochodu znajduje się urządzenie do podgrzewania lub schładzania napojów oraz… kostkarka. Nie żartuję.
Niemniej szybka jazda i weryfikacja właściwości jezdnych to ostatnie rzeczy, które zaprzątają mi głowę. Podróżowanie tym autem to doskonały sposób na relaks. Daleko mi do wciskania guzika "Sport". Nieprawdopodobna gama wygód oraz dogodnie zestrojony układ jezdny sprawiają, że pasażerowie wysiadają bardziej wypoczęci niż w chwili, gdy wsiedli. Do kompletu brakuje mi jedynie szarego Game Boya z grą "Super Mario Land" i zapasem baterii AA.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Super Custom Limited to najwyższa wersja ówczesnego HiAce’a. Niżej były Super Custom, Super GL, GL oraz bazowy DX.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Elektronicznie sterowana przekładnia działa bardzo sprawnie. Doskonale pasuje do charakteru auta.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Analogowa kamera cofania, czyli lusterko z widokiem na tylny zderzak i okolice. Czujniki parkowania były w opcji.
TOYOTA HIACE – Obywatel świata
Krótkie przełożenia wymuszają poruszanie się z prędkością do 100 km/h. Powyżej tej wartości HiAce wyraźnie się męczy i nabiera niemałego apetytu na paliwo. Jazda po górach nie stanowi większego problemu pod warunkiem umiarkowanego obciążenia. Na szczęście wóz jest tak wygodny, że pytania "daleko jeszcze?" nieczęsto doskwierają szoferowi.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
"Joyful talk" to… system nagłośnienia. Bierzesz do ręki mikrofon, a pasażerowie z tyłu słyszą z głośników: "Pociąg osobowy do Koluszek odjedzie z peronu trzeciego".
Także w mieście HiAce dobrze sobie radzi. 120 KM to wystarczająca wartość do poruszania się z umiarkowaną prędkością. Doskonała widoczność, lekko pracujący układ kierowniczy oraz krótki rozstaw osi sprawiają, że manewrowanie w ciasnych uliczkach to żaden problem. Automat nie każdemu będzie pasował w takim aucie. Jednak z mojego punktu widzenia ta skrzynia jest kluczową zaletą, która doskonale podkreśla luksusowy charakter tej salonki.
TOYOTA HIACE @archiwum
Na tylnym siedzeniu takiego biednie wyposażonego egzemplarza zjeździłem całą Polskę.
HiAce to pojazd z gatunku tych niezniszczalnych (choć Piotr przestrzega przed trzylitrowym Dieslem, który lubi się przegrzewać). Wystarczy spojrzeć, dokąd wędruje najszerszy strumień używanych egzemplarzy z Europy. Taksówkarz z Afryki, sklepikarz z południowo-wschodniej Azji czy bliskowschodni budowlaniec niezwykle cenią sobie niezawodność klasycznej Toyoty na ramie. Również Chińczycy docenili walory tej generacji HiAce’a, przez wiele lat produkując pochodne pod wieloma nazwami. W ramach ciekawostki dodam, że licencyjne warianty z Państwa Środka niegdyś montowano także… na Białorusi.
TOYOTA HIACE @archiwum toyoty
HiAce doczekał się kilku liftingów i wariantów regionalnych. Ten na dolnym zdjęciu jest najstarszy.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Taki widok sprawia, że od razu myślisz o spontanicznym wypadzie nad Bałtyk. Nie ma wielu aut, które jednocześnie są tak pojemne i wygodne. Do pielęgnacji polecamy wyłącznie oryginalne japońskie kosmetyki.
Różne warianty HiAce można spotkać w niemal każdym zakątku globu. To, że w Europie otrzymaliśmy biedniejsze wersje niż w Japonii, jedynie rozbudza mój apetyt. Chętnie poznałbym reakcję właścicieli Multivanów na luksusową salonkę z importu. Jestem dziwnie spokojny, że wielu z nich byłoby pozytywnie zaskoczonych.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Wcale bym się nie obraził, gdyby w moim garażu zagościł egzemplarz z mocniejszym silnikiem i napędem 4x4. Ciepłe wspomnienia o powolnych podróżach klekoczącym blaszakiem schowałem do osobnej szuflady.
TOYOTA HIACE @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Miłośnicy japońskich klimatów byliby zachwyceni. HiAce ma tę przewagę nad Suprą czy MR-2, że zabierze o wiele więcej pasażerek. Na dodatek będzie im niezwykle wygodnie.
TOYOTA HIACE SUPER CUSTOM LIMITED (RZH101G) – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
sierpień 1989-sierpień 2004
SILNIK
typ 2RZ-E, benzynowy, R4, SOHC 8v, umieszczony wzdłużnie nad przednią osią, zasilany wtryskiem
Śr. cyl./skok tłoka: 95/86 mm
Pojemność skokowa: 2438 cm³
Moc maks.: 120 KM/4800 obr/min
Maks. moment obr.: 198 Nm/2600 obr/min
NAPĘD
Na tylne koła, skrzynia automatyczna, 4-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie: wahacze poprzeczne, drążki skrętne, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
Tylne: sztywny most, wzdłużne drążki reakcyjne, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
HAMULCE
Hydrauliczne, ze wspomaganiem, tarczowe z przodu, bębnowe z tyłu
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 464/169/199 cm
Rozstaw osi: 233 cm
Masa własna: 1880 kg
OSIĄGI
Prędkość maksymalna: n/n
Przyspieszenie 0-60 km/h: 14,6 sek.
Serdecznie dziękujemy firmie Motogajdy za użyczenie auta do sesji zdjęciowej oraz pomoc w realizacji materiału.