Saab 95 – pomysł na kombi
Dzisiejsze rodzinne kombi opisuje cyfra „5”: 5 drzwi, 5 miejsc, 5 metrów długości. W pierwszym kombi Saaba 95 "5" występuje tylko w nazwie modelu, bo reszta wozu nie ma z piątką nic wspólnego. Ma 4 metry długości, 3-drzwiowe nadwozie, 7-osobową kabinę i 3-cylindrowy silnik.

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Gdyby zdjęcie mogło przekazywać coś więcej niż treść wizualną, to w tej chwili usłyszelibyście wesołe ram-pam-pam i poczuli charakterystyczną woń spalin.
Gdak zmieścić dużą, pięcio- czy nawet siedmioosobową rodzinę na małej przestrzeni? To pytanie w tym samym czasie nurtowało dwie różne osoby. W Polsce Halina Skibniewska rozwiązała ten problem po mistrzowsku, projektując na warszawskim Żoliborzu genialne Osiedle Sady Żoliborskie. Kluczem do sukcesu miał być podział mieszkań na pokoje za pomocą ruchomych meblościanek. Dzięki temu wnętrze swojego wymarzonego M2 czy M3 każdy mógł w pełni dostosować do swoich potrzeb. Skibniewska, pamiętając, z jakim brakiem poszanowania dla otoczenia powstawał kilka lat wcześniej Pałac Kultury i Nauki, stworzyła osiedle, które wpisała w istniejącą przestrzeń, a przede wszystkim zieleń. Zaprojektowała dzieło skończone, dbając nie tylko o budynki, ale też o przestrzenie pomiędzy blokami. Całości dopełniała spokojna kolorystyka zdominowana przez białe ceglane ściany, kontrastujące z szarymi elewacjami, które z kolei przecięte były białymi pasami okien i balkonów.

Saab 95 @Saab
Dumni autorzy przy prototypowej wersji Saaba 95. Wersja produkcyjna miała z tyłu klapę oraz niżej umieszczone tylne lampy.
W tym samym czasie, 80 kilometrów na północ od Göteborga, pewien Szwed głowił się, jak na bazie istniejącego samochodu zbudować pojemne kombi, które w zależności od potrzeb zmieściłoby siedmioosobową rodzinę lub… europaletę, a także udźwignęło prawie pół tony. Nie było to łatwe, bo punktem wyjścia dla nowego auta miał być nieduży, dwudrzwiowy samochodzik, którego nadwozie liczyło ledwie 4 metry długości. Dodajmy, samochodzik niezwykle popularny i chętnie kupowany także w USA. A to pomimo faktu, że pod maską miał mikroskopijny (z Amerykańskiego punktu widzenia) silnik, który zostawiał za sobą chmurę spalonego oleju, wydając przy tym radosne ram-pam-pam-pam. Tak można w skrócie opisać pierwsze kombi z Trollhättan. Projektant poradził sobie z zadaniem równie dobrze jak Skibniewska, a historia obojgu wystawiła ocenę "celujący".

SAAB 95 @BartŁomiej Szyperski
Tunel autorstwa Arseniusza Romanowicza, piękna modelka i uroczy model. Zwisające z sufitu tablice systemu informacji wizualnej mają w sobie tyle "uroku", co żółte tablice dla pojazdów zabytkowych.
SAAB 95 – Szwedzki specjał, czyli kombi
Za pierwsze szwedzkie kombi uchodzi Volvo Duett, samochód specyficzny, bo będący w praktyce półciężarówką. Z dzisiejszego punktu widzenia bliżej mu do małych vanów typu Kangoo czy Berlingo niż typowych eleganckich kombi. W Volvo nadrzędną funkcją była ładowność i przestrzeń. W Göteborgu przedkładano prostotę i funkcjonalizm ponad styl i wygląd. Z kolei w Trollhättan priorytety były zupełnie inne. To tutaj powstało kombi, któremu bliżej do dzisiejszego rozumienia tego nadwozia – modnego i szykownego wozu, który swoją wielozadaniowością podkreśla styl życia swojego właściciela. W Volvo liczył się każdy cm³ powierzchni bagażowej, a wszelkie zdobienia były zbytkiem.
Duett jakby w ogóle nie przejmował się modą. Powstał w opozycji do niej, choć sam wykreował trend na auta z nadwoziem kombi.

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Wprowadzenie do oferty kombi było strzałem w dziesiątkę. Po nowe samochody ustawiały się kolejki. Mimo to na kolejny model z takim nadwoziem Saab kazał nam czekać do późnych lat 90.
Saab z kolei czerpał z otaczających wzorców pełnymi garściami. Wykorzystywał to, co najlepsze w ówczesnej szkole wzornictwa, umiejętnie łącząc w sobie różne style i przedstawiając własną interpretację. Gdy spojrzeć z przodu na Saaba 95, pierwszym skojarzeniem jest Mediolan i obłości Alfy Romeo. Krągłości przedniej części nadwozia płynnie przechodzą w ostro zakończony tył, jednoznacznie kojarzący się z Chevroletem Nomad. Fascynacja Stanami Zjednoczonymi jest aż nadto widoczna – boczne płetwy i ścięty tył wyglądają jak żywcem wyjęte z amerykańskiego snu. Dzieła dopełniają tylne "turbinowe" światła, świetnie wpisujące się w ówczesny kosmiczny wyścig zbrojeń między mocarstwami. Całość ma niesamowicie dużo uroku, bo miniaturowy Saab wygląda jak filigranowa dziecięca zabawka.

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Z dzisiejszego punktu widzenia wnętrze 95 ma jedną wadę – nie ma w nim absolutnie żadnego schowka ani półeczki, gdzie można odłożyć smartfona!
95 nie był tak
przestronny jak Duett, a po porównaniu suchych danych technicznych wóz z Göteborga wydaje się pod każdym względem lepszy. Nie ma co ukrywać –
Saab grał w innej lidze. Ale jakie to ma znaczenie?
Volvo postawione obok Saaba wydaje się ciężkie i zwaliste. Wóz z Trollhättan jest zdecydowanie ładniejszy. A ładni zawsze mają łatwiej.

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Tylna kanapa w teorii jest dwuosobowa, w praktyce zaś dwudziecięca.
SAAB 95 – Szwed w Paryżu
Ten urok Saab zawdzięcza Sixtenowi Sasonowi (a właściwie Sixtenowi Anderssonowi). Wysoki jegomość wyróżniał się nie tylko swoim wzrostem, ale też świetnie skrojonymi włoskimi garniturami. Zawadiackość czy – jak dziś byśmy powiedzieli – sprezzatura (wł. swoboda, naturalność, nonszalancja) była jego wyróżnikiem. Ten styl bycia był wynikiem studiów w Paryżu, które przypadły na niesamowity okres art déco.

SAAB 95 @saab

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Saab 95 nie posiada tylnej wycieraczki. Prace w tunelu aerodynamicznym nie ograniczały się tylko do opracowania jak najbardziej opływowego nadwozia. Struga powietrza jest kierowana na tylną szybę przez spoiler dachowy. Dzięki temu ta jest cały czas czysta, nawet podczas intensywnych opadów deszczu.
Sixten studiował rzeźbę, a na uczelni poznał Włocha Flaminio Bertoniego. Jak na facetów przystało, w głowie mieli tylko kobiety i samochody. Z płci pięknej Francja słynęła od zawsze. A powstające podówczas projekty motoryzacyjne starały się wyprzedzić urodę francuskich kobiet. Pełne dynamiki nadwozia, które pędziły, nawet gdy stały, czasem bardziej ociekały erotyzmem niż tancerki z Moulin Rouge. Dość wspomnieć Talbota Lago 150SS Giuseppe Figoniego, Peugeota 402 Georgesa Paulina czy twórczość Gabriela Voisina.

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Czując zapach tych spalin i widząc chmurę z wydechu, ekolodzy mdleją na samą myśl, że takie auta mogą poruszać się po centrum miast.
Sason i Bertoni zachłysnęli się tym, co zobaczyli. Nie pozostało to bez wpływu na ich późniejsze życie – Flaminio został projektantem Citroëna, a jego opus vitae stał się model DS. Sixten z kolei odpowiadał za wygląd… niezbyt pięknego Saaba 92. Jednak już w modelu 93 się poprawił, a przód z tego auta zagościł później na 95. Jego dziełem był także 99, na bazie którego powstał 900 – wóz, którego sylwetka to znak rozpoznawczy Saaba po dziś dzień.

SAAB 95 @SAAB
95 produkowano do 1978 r. V4 Forda dołączyło do oferty w 1967 r. Na zakończenie produkcji wóz otrzymał obrzydliwe plastikowe zderzaki.
SAAB 95 – Na początku był samolot
Firma Svenska Aeroplan Aktiebolaget (w skrócie SAAB) budowała samoloty na potrzeby wojska. Zbliżająca się ku końcowi II wojna światowa spowodowała, że zarząd podjął decyzję o rozpoczęciu prac nad trzema cywilnymi projektami. Były to: samolot pasażerski (Saab 90 Scandia), samolot treningowy (Saab 91 Safir) i mały samochód osobowy (Saab 92). Cechą wspólną wszystkich trzech projektów było dopracowanie ich sylwetki z wykorzystaniem tunelu aerodynamicznego. Nas najbardziej interesuje motoryzacyjny wątek tej historii, czyli Saab 92.

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Choć część przełączników opisana jest po szwedzku, to po kilku minutach za kierownicą Saaba wóz nie ma żadnych tajemnic.
Samochód miał być możliwie prosty i niezawodny. Przed wojną ogromną popularnością cieszyły się w Szwecji niemieckie auta DKW. Projektując Saaba 92, postanowiono powielić ich koncepcję, czyli umieścić dwusuwowy silnik z przodu i napędzać nim przednie koła. Pomysł chwycił, więc w połowie lat 50. przyszedł czas na nowy model. 92 został zastąpiony przez 93. Był to też pierwszy Saab oficjalnie sprzedawanym w USA. Niewielkie, przednionapędowe auto z dwutaktem bardzo szybko zyskało renomę niezawodnego i wyjątkowo wytrzymałego.

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Logo na chlapaczach nie pozostawia wątpliwości co do rodowodu auta.
Saaby sprzedawały się jak świeże bułeczki, dlatego też postanowiono wprowadzić do oferty kolejną wersję nadwoziową. Założenie było proste – wykorzystać maksymalnie dużo elementów Saaba 93, by stworzyć przestronne kombi.
Nowemu modelowi nadano oznaczenie 95 (liczba 94 przypadła małemu autu sportowemu, czyli Sonettowi). Saab 95 aż do słupka B wykorzystywał nadwozie 93. Otrzymał za to wszystkie nowości, które czekały już na następcę 93. Inżynierowie wyszli ze słusznego poniekąd założenia, że jeżeli pewne rozwiązania są gotowe, to nie ma co czekać z ich prezentacją na nowy model. I tak
Saab 95 otrzymał nowy, mocniejszy silnik, 4-biegową skrzynię i zmodernizowaną deskę rozdzielczą (choć auta pierwszych serii miały wnętrze wprost z 93).

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Socrealizm, modernizm i szwedzka interpretacja Ameryki okraszona włoskim stylem. Takie zdjęcie mogło powstać zaraz po zakończeniu budowy warszawskiej Ściany Wschodniej.
O ile pierwsze dwa rozwiązania mogą być rozpatrywane tylko jako pozytywne zmiany, o tyle zastosowanie nowej deski było podyktowane względami bezpieczeństwa. Saab 93 posiadał genialną, prostą metalową deskę, z nieznacznym przetłoczeniem na górze pełniącym rodzaj zadaszenia oraz ascetycznymi zegarami. Modernizm w najczystszej postaci! W 95 deskę obito od góry miękkim, matowym materiałem, a piękne zegary zastąpiono "taśmowym" prędkościomierzem oraz rzędem okrągłych wskaźników. Rozwiązanie uczyniło instrumenty bardziej czytelnymi, ale nie tak ładnymi jak w pierwowzorze.

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Bagażnik dachowy nie był wyposażeniem standardowym, jednak bez niego ciężko sobie wyobrazić podróż w 7 osób.
SAAB 95 – Po bułki i z powrotem
Z widocznym na zdjęciach Saabem zaprzyjaźniłem się na ponad tydzień. Na dobre i na złe. Na zakupy i do lekarza. Do pracy i do kina. Unikaliśmy jedynie deszczu, a tak ganialiśmy razem przez tydzień wszędzie – po mieście i po trasie. Sprawdził się doskonale. Niewielki z zewnątrz Saab parkował w miejscach, o których kierowcy współczesnych aut mogli tylko pomarzyć. Dzięki świetnemu przeszkleniu przedział pasażerski wydaje się dość przestronny. Jednak to tylko złudzenie, bo kierowca z pasażerem siedzą ramię w ramię. Nie wyobrażam sobie też trójki dorosłych na tylnej kanapie, nie wspominając już o zapakowaniu dwóch osób do małej ławeczki, która znajduje się w bagażniku, a zgodnie z deklaracją producenta powinna mieścić kolejne dwie osoby. Przebudowa auta na dostawczaka odbywa się kilkoma ruchami. Tylna ławeczka chowa się pod podłogą, a kanapa w zmyślny sposób rozkłada, tworząc całkowicie płaską przestrzeń bagażową. Zgodnie z zamysłem Sixtena małe kombi mieści europaletę, a jego ładowność to pół tony. Nie sprawdzałem ani jednego, ani drugiego, za to za jednym połknięciem bagażnika zmieściłem do środka kompaktowy stół do bilarda i dwie skrzynie ogrodowe. Także wizyta w Ikei nie była problemem.

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Gdyby nie żelazna kurtyna i ograniczona dostępność aut z Zachodu, to pewnie niejeden mieszkaniec Sadów Żoliborskich dumnie parkowałby pod swoim blokiem szwedzkim kombi.
Duży wieniec cieniutkiej kierownicy świetnie rekompensuje brak wspomagania kierownicy. Skoro przy niej jesteśmy, wypada wspomnieć, jak się siedzi w fotelu kierowcy, tym bardziej że pozycja jest niestandardowa. Przednie nadkola wchodzą głęboko do kabiny, przez co pedały są przesunięte w stronę pasażera (trochę jak w klasycznym Mini). Za to kierownica jest nieznacznie przestawiona w lewo względem osi fotela. Kierowca siedzi wygięty w literę S, a pasażer nieustannie pilnuje się, aby nie trącać szofera łokciem.

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
"Made in Trollhättan by Trolls". A myśleliście, że kto robił te auta? 95 powstawały nie tylko w Szwecji, ale też w fińskim Uusikaupunki.
W mieście małe kombi czuje się jak łosoś gravlax na kanapce. Do wspomnianej łatwości parkowania należy dodać wysokie i niesamowicie miękkie zawieszenie. To ostatnie należy rozpatrywać tylko jako zaletę – wszak w korku prowadzenie auta w szybkich łukach nie ma tak dużego znaczenia, jak wybieranie dziur w drodze. Świetnie spisuje się także dwusuw, który bardzo chętnie wchodzi na obroty i zaskakuje swoją dynamiką.
Największą frajdę daje zmiana biegów. Przerzucanie to czysta przyjemność. Wajcha przeskakuje pomiędzy biegami z zadziwiającą lekkością, z arcyprzyjemnymi, wyczuwalnymi kliknięciami. Dość ciasno zestopniowane przełożenia ułatwiają dobór biegu w ruchu miejskim. Za to w trasie chciałoby się, żeby skrzynia była dłuższa. Saab świetnie się czuje przy prędkościach rzędu 70-80 km/h. Powiecie – przecież więcej nie trzeba! Fakt, jednak kto próbował tak podróżować po naszych drogach, ten wie, że TIR-y jeżdżą szybciej. I nie mają litości dla tych, którzy na drodze są wolniejsi.

SAAB 95 @saab
Ekstremalnie rzadka i bardzo poszukiwana wersja dostawcza. Jako jedyna odmiana kombi posiadała 3-biegową skrzynię.
SAAB 95 – Kombi na piątkę!
Jak już pisałem, Saab 95 jest równolatkiem warszawskich Sadów Żoliborskich. Wspomnianego osiedla nie ominęła moda na ocieplanie budynków styropianem. Na szczęście wydarzyło się to pod okiem Haliny Skibniewskiej, dzięki czemu udało się zachować wszystkie detale i niuanse decydujące o wyjątkowości tego miejsca. Z kolei błękitny Saab, bohater naszego artykułu, przyjechał parę lat temu na kołach z północnych krańców Szwecji. Od nowości nie był remontowany, jednak bez większego problemu pokonał trasę do Warszawy, i to na własnych kołach. W Polsce zapadła decyzja o kompletnej renowacji – auto trafiło do niedużego, ale znanego na całym świecie warsztatu, który znajduje się w podkarpackiej Kańczudze. Efekt możecie podziwiać na zdjęciach. Gdzie tylko się pojawi, malutkie kombi od razu wzbudza podziw i uśmiech. Śmiało można wybrać się nim do najmodniejszych warszawskich klubów. Gwarantuję, że otrzyma większe zainteresowanie niż kierowcy nowych, błyszczących aut. Efekt wzbogaca chmura niebieskiego dymu, wydostająca się z wydechu. Poza tym, gdy na dancing przyjedziecie nowym samochodem, musicie się ograniczać – jeśli uda wam się poderwać więcej niż cztery dziewczyny, to nie uda się ich wszystkich zabrać do domu. A jak przyjedziecie Saabem? Nie dość, że można zabrać sześć pasażerek, to jeszcze ta, która siądzie z przodu, nie będzie od was odgrodzona masywnym podłokietnikiem i tunelem środkowym. Bliskość foteli, brak lewarka w podłodze i pedały umieszczone prawie w osi auta to gwarancja sukcesu. Ja, niestety, byłem skazany na podróżowanie z fotografem.

SAAB 95 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Trzycylindrowy, dwusuwowy silnik, choć uchodzi za autorski projekt Saaba, to ma zadziwiająco dużo wspólnego z przedwojennymi motorami DKW.
SAAB 95 – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1959-1964 (V4 do 1978),
110 527 szt. wszystkich wersji
SILNIK
benzynowy, R3, dwusuwowy, umieszczony wzdłużnie z przodu, zasilany gaźnikiem
Śr. cyl./skok tłoka: 70/73 mm
Pojemność skokowa: 841 cm³
Moc maks.: 38 KM/4250 obr/min
Maks. moment obr.:
81 Nm/3000 obr/min
NAPĘD
Na przednie koła, skrzynia ręczna, 4-biegowa, wolne koło
ZAWIESZENIE
Przednie: podwójne wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe, stabilizator
Tylne: belka skrętna, sprężyny śrubowe, amortyzatory ramieniowe
HAMULCE
Hydrauliczne, bębnowe na obu osiach
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 412/157/147 cm
Rozstaw osi: 249 cm
Masa własna: 900 kg
OSIĄGI
Prędkość maksymalna:
120 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: ok. 27 sek.
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 156/2019