Mazda Cosmo Sport
Kosmiczna Mazda

Szefujesz małej japońskiej firmie samochodowej, a chcesz podbić świat. Co więc robisz? Wprowadzasz do sprzedaży niesamowite, ręcznie robione gran turismo i zupełnie nowy rodzaj napędu. Mazda Cosmo Sport to fundament pod najnowszą historią marki. Bez niej nie byłoby ani Mazdy, ani współczesnego silnika Wankla.

Antoni Walkowski
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Inspiracje autami zachodnimi są w Cosmo bardzo widoczne. Linia nadwozia wyraźnie nawiązuje do Forda Thunderbirda, a tu i ówdzie widać detale z aut włoskich i brytyjskich.

W 1968 roku na starcie 84-godzinnego Marathon de la Route na Nürburgringu stanęło 51 aut. Wśród nich pojawił się jednak nikomu nieznany zespół z Japonii, który wystawił dwa osobliwe coupé z zupełnie nowym typem silnika. Śnieżnobiałe Mazdy Cosmo Sport 110S wystartowały w morderczym teście za namową inżynierów, nie marketingowców.
Ów maraton był bowiem piekielnie trudną próbą dla każdego auta. Obejmował nieustanną jazdę przez trzy i pół doby po połączonych pętlach północnej (Nordschleife) oraz południowej (Südschleife), z przerwami jedynie na tankowanie. Tylko naprawdę mocne auta mogły to przetrwać.
MAZDA COSMO Sport @Mazda

Marathon de la Route w 1968 roku był najcięższym możliwym testem dla nowego auta. Dwie Cosmo przyleciały do Niemiec na pokładzie Douglasa DC-8 linii Japan Airlines. Czwarte miejsce było ogromnym sukcesem Mazdy.

Mazda była dla reszty stawki swoistym kuriozum. Wszelkie żarty jednak ucichły, gdy Cosmo belgijskiej załogi Mazda Motor Europe dotarła do mety na czwartym miejscu, ledwie kilka okrążeń za zwycięskimi Porsche 911E i Lancią Fulvią HF (wszystkie z zespołów fabrycznych). Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, a potencjał motoru udowodniony. Właśnie rozpoczynały się długie lata mariażu Mazdy z silnikiem Wankla.
MAZDA COSMO – Chrzest przez bombę
Lata 60. były w Japonii okresem szczególnym. Minęły jedynie dwie dekady od wojny. Zrujnowany kraj podnosił się z kolan, jednocześnie przechodząc kompletną metamorfozę. W tych niezwykle trudnych warunkach odradzał się przemysł motoryzacyjny Kraju Wschodzącego Słońca.
Mazda Cosmo @RM Sotheby's

Klasyczne logo Mazdy pokazuje dumę, jaką inżynierowie czerpali z silnika Wankla. Symboliczne trójkąty są w wielu miejscach.

Toyo Kogyo, czyli producent samochodów marki Mazda, też nie miał lekko. Siedziba firmy mieściła się w Hiroszimie, którą spustoszyła pierwsza w historii użyta bojowo bomba atomowa. Jujiro Matsuda, założyciel firmy, przetrwał kataklizm o włos. Bomba "Little Boy" spadła na miasto w dniu jego urodzin, ledwie 50 metrów od miejsca, gdzie kilka chwil wcześniej był u fryzjera. W ataku zginął jego młodszy syn. Na szczęście fabryka ocalała bez większych szkód. Firma aktywnie włączyła się w odbudowę metropolii i odmówiła przenosin w inne miejsce. Za to zasłużyła sobie na wieczny szacunek miejscowej ludności i całego kraju.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Przedni pas to bodaj najbardziej unikalny element stylu Cosmo. To, co w roku 1964 było nieświeże, dziś wygląda nadzwyczaj dobrze.

Wkrótce schedę po ojcu przejął Tsuneji Matsuda, ocalały z tragedii Hiroszimy. Firma zaczęła od produkcji mikrosamochodów. Idealnie wpisywały się one w japońskie warunki, gdzie ciasne uliczki, marne drogi i drogie paliwo miały decydujący wpływ na produkowane tam auta. Matsuda patrzył jednak o wiele dalej – za horyzont.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Wyrzeźbiony tył przypomina o szaleństwie na punkcie lotów kosmicznych, które opanowało wtedy świat. Ledwie pięć lat po premierze Cosmo po Księżycu po raz pierwszy spacerował człowiek.

Przełomem dla firmy była zapowiedź wynalazku, który w 1961 roku pół świata postrzegało jako potencjalną rewolucję w samochodach osobowych. Uwagę Matsudy, jak również mnóstwa firm samochodowych z całego świata, przykuł silnik z tłokiem obrotowym firmy NSU projektu Feliksa Wankla. Na papierze miał on ogromny potencjał – generował bardzo dużą moc z niewielkiej pojemności i niemal bez wibracji, zachowując przy tym niewielkie wymiary i niską masę. Jednocześnie posiadał wielokrotnie mniej podzespołów niż czterosuwowy silnik tłokowy. Dla modernisty takiego jak prezes Matsuda było to doskonałe rozwiązanie, zwłaszcza, że w Japonii podatek drogowy zależy od pojemności silnika. Mazda prędko nabyła stosowny patent od NSU i zaczęła intensywne prace nad nowym motorem.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Wyposażenie kabiny było bogate jak na standard epoki. W każdym egzemplarzu montowano pełny zestaw wskaźników, ogrzewanie i radio Clarion.

Niedługo później do Hiroszimy dotarła prototypowa jednostka wyprodukowana w Niemczech. Ta jednak zatarła się w ciągu godziny od uruchomienia, a rozbiórka uwidoczniła inżynierom największy problem silnika Wankla – uszczelnienie wirnika. Na jego obudowie widniały ostre, czarne rysy, a silnik tracił kompresję przez przedmuchy między komorami spalania. Owe uszkodzenia nazwano "diabelskimi pazurami", a przewodzący projektowi inżynier Kenichi Yamamoto i jego zespół zwany "47 Samurajami" (od japońskiej legendy z XVIII w.) zakasali rękawy i zabrali się do roboty. Porażka nie wchodziła w rachubę, bo dla tak małej firmy jak Mazda zakup licencji był gigantycznym wydatkiem. Cała jej przyszłość, także pod względem wizerunkowym, stanęłaby pod znakiem zapytania. Japoński patent na Wankla musiał się więc udać.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Proste nie zawsze znaczy najlepsze. Po dźwigni hamulca ręcznego widać brak pomysłu konstruktorów.

Jak głosi legenda, siedzący nad deską kreślarską inżynier Yamamoto w pewnym momencie spojrzał na naostrzoną końcówkę swojego ołówka i miał epifanię. Kompozytowe, grafitowo-aluminiowe uszczelniacze rotorów, które opracował zespół Yamamoto, zagościły w silnikach Wankla na długie dekady i zminimalizowały problem "pazurów".
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Tapicerka w pepitkę przywodzi na myśl auta niemieckie (zwłaszcza Porsche), ale także Japończycy docenili jej urok.

Teraz trzeba było zbudować spektakularne auto, które ów silnik miał napędzać. Dla tak małej firmy jak Mazda był to nie lada problem, ale inżynierowie stanęli na wysokości zadania.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Owiewki reflektorów zaczerpnięto z E-Type’a pierwszej serii. Trudno się jednak Japończykom dziwić, bo to bardzo urokliwy detal.

MAZDA COSMO – Kup pan rakietę
Mało kto się spodziewał, że na Tokyo Motor Show w 1964 roku dojdzie do widowiskowej premiery nowej Mazdy. W kulminacyjnym momencie na scenę w kształcie wirnika z silnika Wankla (a jakże) wjechało białe, dwumiejscowe coupé o niespotykanym kształcie i nazwie Cosmo Sport. Za kierownicą był prezes Matsuda.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Tylko dla Japończyków. Cosmo Sport zaprojektowano wyłącznie na rynek wewnętrzny, więc wszystkie auta mają kierownicę po prawej stronie. Na eksport trafiły pojedyncze sztuki. Wsiadanie nie jest łatwe, ale usadzony w fotelu pasażer ma już sporo miejsca.

W sylwetce, którą nakreślił Heiji Kobayashi, było sporo z aut zachodnich – Forda Thunderbirda, Alfy Romeo Spider, Jaguara E-Type i Ferrari 500 Superfast. O ile w Japonii reakcja na nowe auto była entuzjastyczna, to zachodni dziennikarze nie szczędzili projektowi krytyki. W magazynie "Road & Track" Mazdę opisano wyjątkowo dosadnie: "Styl nie jest mocną stroną auta. (...) Wygląda przestarzale i topornie. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że stylista Mazdy zrobił szybki szkic auta pod koniec lat 50., przekazał go do realizacji, a potem, w czasie gdy karosowano nową wówczas Mazdę Luce Sedan [na rynkach eksportowych znaną jako 1500 i 1800 – przyp. red.], nagle zakochał się w Bertone, zupełnie zapominając o Cosmo". Z czasem jednak karoseria zyskała w oczach świata zachodniego. Dziś robi niezwykłe wrażenie, bo z perspektywy czasu nie jest takim anachronizmem jak kiedyś. Warto przy tym przypomnieć, że w Ameryce kończyła się wówczas epoka barokowych skrzydlaków, a nastawał czas stylistycznego minimalizmu (patrz Lincoln Continental rocznik 1961).
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Fabryczne ogrzewanie nie było w tamtych latach oczywistością. W brytyjskich autach często było dostępne jako opcja.

Pod maską znajdował się dwuwirnikowy silnik typu L10A, a umieszczono go niemal w całości za przednią osią. Powstał w ramach projektu o kryptonimie "L402A", a pierwotnie miał mieć jedyne 798 cm³ (prototyp o nazwie L8A uruchomiono w lipcu 1963). W ostatecznej formie wyciągał ponad 100 KM z niecałego litra. Najwięcej mocy było dostępne w górnym zakresie obrotów, gdzie motor czuł się zdecydowanie najlepiej. Tam, gdzie silnik z MGB niemal wypluwał zawory przez otwory świec zapłonowych i robił wywietrznik w skrzyni korbowej, dwuwirnikowy Wankel z Cosmo dopiero się rozkręcał, zatrzymując się dopiero na cyfrze "7" na obrotomierzu. Hałasował przy tym jak skrzyżowanie dwusuwa ze szlifierką kątową. Jednocześnie uwidoczniła się immanentna wada silnika Wankla – niewielki moment obrotowy przy niskich obrotach.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Dzielone reflektory to kolejne nawiązanie do amerykańskich trendów lat 50. Na Zachodzie takie detale były anachronizmem.

Dzięki korzystnej masie własnej samochodu i ręcznej czterobiegowej skrzyni Cosmo osiągała 100 km/h w 9 sekund i miała prędkość maksymalną na poziomie 185 km/h. Mimo wspomnianego momentu obrotowego na czwartym biegu można było podróżować już od prędkości 25 km/h. Na Zachodzie nie robiło to takiego wrażenia jak w Japonii, lecz tam, w kraju, który dopiero się otrząsnął z wojennej zawieruchy, stanowiło powiew świeżego powietrza.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Stalowe obręcze w autach 2 serii mają 15 cali średnicy, a skrywają tarcze o większej średnicy i zmodernizowane zaciski.

Resorowanie przedniej osi odbywało się przez podwójne wahacze poprzeczne, amortyzatory teleskopowe i stabilizator. Z tyłu zaś zamontowano oś systemu de Dion, dużo rzadziej spotykanej od klasycznej osi sztywnej według patentu Hotchkissa, a najczęściej stosowanej na drogich gran turismo. Przełomem było zastosowanie tarczowych hamulców na osi przedniej, wówczas rzadko spotykanych w samochodach spoza europejskiej czołówki. Były ogromnym postępem w stosunku do powszechnych wówczas bębnów, zwłaszcza pod względem odporności na przegrzanie.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Pięć biegów nie było wówczas oczywistością. W większości aut z USA standardem były skrzynie trzybiegowe, a w europejskich czterobiegowe.

MAZDA COSMO – Konkurencja
Rozmiary nowej Cosmo pozwalały ją bezpośrednio skonfrontować z MGB czy choćby z Nissanem Fairlady (po naszemu Datsun Roadster). Mazda była jednak nastawiona na innego konsumenta, oczekującego komfortu i wyrafinowania, a nie wyłącznie sportowych wrażeń. W tym celu auto zostało porządnie wyposażone (posiadało m.in. ogrzewanie, wspomaganie hamulców, pełny zestaw wskaźników, radio Clarion, a opcjonalnie mogło otrzymać klimatyzację) i zastosowano stosunkowo miękkie zawieszenie. Wspomiani dziennikarze "Road & Track" określili prowadzenie jako poprawne i wygodne, choć auto stawało się nerwowe, gdy napotykało poprzeczne nierówności w środku zakrętu. Trudno to jednak traktować jako zarzut, tym bardziej że był jednym z pierwszych "pełnowymiarowych" samochodów Mazdy.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

W czasach, gdy w Ameryce i w Europie zaczynała dominować prostota i czystość formy, Japonia przeżywała fascynację latami 50. Doskonale ilustrują to przetłoczenia błotników.

Problemem był fakt, że Cosmo kosztowała dużo więcej niż krajowa i zagraniczna konkurencja. Wyceniono ją bowiem na niemal 1,5 miliona jenów, co przekładało się na około 4,1 tys. dolarów według ówczesnego kursu (dziś to ok. 150 tys. dolarów). Było to podyktowane powolną, ręczną produkcją auta, która odbywała się w średnim tempie jednego wozu na dzień (!). Średnia pensja ówczesnego absolwenta wyższej uczelni wynosiła jedynie 20 tys. jenów. Oznaczało to, że na zakup auta mogły pozwolić sobie wyłącznie osoby bardzo majętne. Nie uruchomiono też sprzedaży eksportowej, którą przy takiej cenie uznano za nieopłacalną. Cosmo opuszczały więc fabrykę w Hiroszimie wyłącznie z kierownicą po prawej stronie.
Nie zatrzymało to jednak wycieku pojedynczych sztuk za granicę. Oficjalna sprzedaż samochodów marki Mazda rozpoczęła się w Europie w 1968 roku, a w USA dwa lata później. Do tego czasu na Starym Kontynencie zagościło kilka sztuk Cosmo, a do Ameryki trafiło dokładnie siedem egzemplarzy. W Australii znalazła się przynajmniej jedna Cosmo, ściągnięta zresztą przez japońskiego dyplomatę (doskonała promocja rodzimego produktu!). Nie był to więc komercyjny sukces na miarę Datsuna Bluebirda czy Toyoty Corolli, ale nie miało to znaczenia – Maździe chodziło wyłącznie o to, by zaznaczyć swoje miejsce na samochodowym atlasie świata.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Silnik L10A w autach 1 serii miał 110 KM. Zmodernizowany L10B z 2 serii wartość tę podniesiono do 128 KM.

MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Nazwa "Cosmo" gościła na sportowo-luksusowych Mazdach aż do 1996 roku. Dla firmy to symbol dekad rozwoju silnika Wankla, który był kamieniem węgielnym pod budowę marki.

MAZDA COSMO – Ani kroku w tył!
Pierwsze egzemplarze przedprodukcyjne zbudowano już w 1964 roku. Dwadzieścia sztuk zachowała fabryka do testów na dopiero co ukończonym torze prób Miyoshi, mieszczącym się nieopodal fabryki. Tam w ciągu sześciu miesięcy wozy pokonały łącznie ok. 700 tys. kilometrów, a także wykonywały próby drogowe. Kolejne 60 sztuk wysłano wprost z prototypowni do dilerów w całym kraju w celu zaznajomienia ich z nowym autem, a także jako promocję nowego wizerunku firmy. Łącznie powstało więc 80 egzemplarzy przedseryjnych, z których uchował się tylko jeden, w rzadko spotykanym grafitowym lakierze. Znajduje się w ośrodku badawczo-rozwojowym Mazdy w Jokohamie.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Silnik Wankla powstał na patencie NSU, ale Mazda rozwinęła go tak, że uczyniła go swoim własnym. Mały i lekki motor generował moc jak dużo większy silnik tłokowy, a przy tym kręcił się jak motocykl.

Auto oficjalnie weszło do sprzedaży 30 maja 1967 roku, ale już po nieco ponad roku produkcji do Cosmo wprowadzono spore zmiany. Zwiększono rozstaw osi o 15 centymetrów, jednocześnie nie przedłużając auta. Uzyskano tym więcej miejsca w kabinie, a także poprawiono właściwości jezdne. Średnica obręczy kół urosła do 15 cali, by pomieścić większe hamulce tarczowe z nowymi zaciskami. Udało się też wzmocnić silnik (od tamtej pory znany jako L10B) do 128 KM bez negatywnego wpływu na (i tak niemałe) spalanie i niezawodność. Z nowym motorem spięto pięciobiegową skrzynię, zachowując przy tym takie samo przełożenie główne, czyli 4,11:1. Dzięki temu auto lepiej przyspieszało (ok. 8,5 sek./100 km/h), a także osiągało prawie 200 km/h.
MAZDA COSMO @RM SOTHEBY'S

Według planu Matsudy miała też powstać odkryta wersja Cosmo, ale przez znacząco wyższą cenę nigdy do tego nie doszło. Szkoda.

Tak przerobioną serię 2 (oznaczoną L10B, tak jak nowy silnik) sprzedawano do września 1972, w sumie w ilości 1176 sztuk. Nie jest więc zaskoczeniem, że tak niszowy i drogi (ok. 100 tys. dolarów za przeciętny egzemplarz) jest tak rzadko spotykany w Europie. A szkoda, bo auto prezentuje się znakomicie, a zarówno dawni jak i współcześni dziennikarze mają pozytywną opinię o jego prowadzeniu i jakości wykonania.
Dla Mazdy model Cosmo był bez wątpienia przełomowy, bo dzięki niemu firma pokazała się światu z najlepszej strony. Co najważniejsze, Cosmo była początkiem przebogatego dziedzictwa związanego z silnikiem Wankla, którego kulminacją był pierwszy, a do niedawna jedyny triumf japońskiego producenta w Le Mans z nieprawdopodobną 787B. Trudno nie być pod wrażeniem faktu, że Mazda jako jedyny producent z oślim wręcz uporem konsekwentnie rozwija ten typ napędu. Dziś silnik Wankla znajdziemy w modelu MX-30 R-EV, w którym pełni rolę generatora prądu dla elektrycznego napędu. Mazda powołała też specjalny zespół, który będzie zajmował się dalszym rozwijaniem wynalazku Feliksa Wankla i silnik ten zobaczymy w następcy modeli RX-7 i RX-8. Ale będzie ich więcej. Trzymamy kciuki.
MAZDA COSMO SPORT L10B – DANE
PRODUKCJA
1967-1972, 1519 szt. wszystkich wersji
SILNIK
Mazda typ L10A, silnik Wankla, 2-wirnikowy, 1,0 litra, umieszczony wzdłużnie z przodu
Moc maks.: 128 KM/7000 obr/min
NAPĘD
Na tylne koła, skrzynia ręczna, 5-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie: wahacze poprzeczne
Tylne: oś de Dion
HAMULCE
Tarczowe na osi przedniej, bębnowe na osi tylnej
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 414/160/116 cm
Masa własna: 960 kg
OSIĄGI
Prędkość maksymalna:
193 km/h
MAZDA COSMO @mazda

Popartowe reklamy to dzieło artysty Tadanori Yokoo. Prospekt jest w języku Szekspira, ale dużo w nim tzw. „Engrish”, czyli zjaponizowanej wersji angielskiego. Po tym widać, że kierowano go do rodzimego klienta.

Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 145/2018


Czytaj więcej