Honda Civic S jeździ lepiej niż wygląda

Niemiec był solidny, Włoch miał urodę, Francuz polot, a Japończyk charakter. Gdyby nie ta cecha, japońskie samochody nie przyspieszałyby bicia serca. Na przykładzie Hondy Civic drugiej generacji sprawdzimy, czy to prawda.

Michał Reicher
HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Honda Civic jest jednym z nieprzerwanie najdłużej produkowanych modeli na rynku. Pierwsza generacja zadebiutowała w roku 1972 i pojawiła się w idealnym momencie, bo tuż przed szalejącym kryzysem paliwowym. Ludzie odwracali się od paliwożernych potworów na rzecz oszczędnych autek, a Honda ze swoimi udanymi silnikami wpisała się w ten trend doskonale. Wóz miał jednak gabaryty wózka sklepowego. Dopiero druga generacja, produkowana od 1979 r., zauważalnie urosła i osiągnęła wymiary samochodu. W przeciwieństwie do europejskich przedstawicieli tego segmentu, które potrafiły być montowane przez kilkanaście lat, generacje małej Hondy przeskakiwały co kilka sezonów. Dla porównania – w okresie produkcji Citroëna 2CV przez fabrykę w Suzuce przewinęły się cztery generacje Hondy Civic, a pierwsza pojawiła się prawie ćwierć wieku po francuskim kurduplu.
HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Honda Civic S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Model S nie był tak ordynarnie oznakowany, jak późniejsze Type R. Logo Hondy jest takie samo, jak w każdym innym aucie. Dodatkowa litera S prawie nie rzuca się w oczy.

Drugi Civic urósł, przybrał na masie i ogólnie zmężniał. Nadal jednak główną robotę robiły silniki, w 12-zaworowej konstrukcji CVCC pozwalające osiągnąć wyżyny pod względem ekologii i ekonomii. To jednak temat na oddzielne opracowanie. W ostatnim roku modelowym Honda rzuciła klientom usportowiony model S jako odpowiedź na rozwijający się nurt "hot hatch", polegający na faszerowaniu sterydami niepozornych miejskich kompaktów. Na warsztat mechaników trafił silnik 1300, w którym "wyrzucono" dodatkowy zawór z wersji CVCC i powrócono do konstrukcji 8-zaworowej. Dołożono za to drugi gaźnik i zastosowano inny wałek rozrządu, zwiększając wycisk sztangi o kilkanaście koni mechanicznych. Z zewnątrz wzmocniona wersja została wyposażona w kilka unikalnych detali. Tak jak w życiu, ktoś ważniejszy musi swój status zaakcentować, dlatego model S posiada charakterystyczne ospojlerowanie i szparunki. Dostępną kolorystykę ograniczono do czerni z czerwonymi akcentami i czerwieni z czarnymi akcentami. Bardziej histerycznie nastawionym na ekologię Amerykanom oferowano silnik 1.5 CVCC. Na naszą ścieżkę zdrowia zaprosiliśmy europejską wersję Civica S, z podrasowanym, mniejszym silnikiem.
HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Noś modne ciuchy, modnych ciuchów nigdy dość. Standardowy Civic wyglądał jak szara myszka, lepiej ubrana wersja S sprawiała wrażenie poważniejszego samochodu.

HONDA CIVIC S – DR JEKYLL
Wygląd samochodu jest dosyć niepozorny. W zasadzie można powiedzieć, że wygląda jak wszystko w tej epoce. Lata 80. były przede wszystkim kanciaste, modne zaczynały być nadwozia typu kombilimuzyna, a Civic S idealnie wtapiał się w otoczenie, pomimo subtelnie zarysowanych mięśni. Usportowioną Hondą można poruszać się dostojnie, jeżdżąc po bułki, do przychodni i do kościoła. Skrzynia biegów ma dobrze dobrane przełożenia, podczas spacerowego tempa można praktycznie nie zmieniać trzeciego biegu. Samochód przy tym jest przyjemny w odbiorze, wszystko działa lekko, z idealnie zestrojonym oporem, a pracy każdego elementu towarzyszy wyczuwalna solidność. Nic nie skrzypi, nic nie trzeszczy, jest cicho jak na cmentarzu. I to pomimo dosyć sztywnego zawieszenia, które kopie pasażerów w tyłek podczas podróży nierówną nawierzchnią. Idealną ciszę przerywa wyraźnie słyszalna praca silnika. Wygłuszenie wnętrza nie jest najmocniejszą stroną Hondy, cienka blacha robi swoje. Dla ludzi z benzyną we krwi taki stan rzeczy jest jednak zaletą, ponieważ można na przysłowiowy słuch wyczuć wszystkie parametry jazdy. Sama muzyka jednostki napędowej nie powoduje jednak gęsiej skórki, jest dosyć zwyczajna jak na usportowioną odmianę. Ze strony użytkowej samochód skrojony jest zdecydowanie na typowego Japończyka. Dorodny Europejczyk będzie miał w środku trochę ciasno, a o miejscach do siedzenia z tyłu powiem jedynie, że są. Więcej niż dwie dorosłe osoby wewnątrz uduszą się dwutlenkiem węgla. Temat przewożenia większych bagaży również lepiej pominąć. O ile dostęp do samego kufra jest dobry – dzięki wysoko unoszącej się klapie i względnie niskiemu progowi załadunku – o tyle przez jego pojemność chce się wyć z rozpaczy. Przestrzeń jest tak krótka, że trudno zmieścić tam jakąkolwiek większą walizkę. Podsumowując, z perspektywy kierowcy w kapeluszu Honda Civic S jest samochodem z każdej strony poprawnym i solidnym, pozbawionym wszakże poczucia humoru i spontaniczności.
HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Dostęp do podzespołów i osprzętu jest rewelacyjny. Jedyny problem polega na tym, że motor jest… strasznie nisko i podczas dłubania piecze kręgosłup.

HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Dwa stabilizatory robią robotę, ponieważ na szybkim slalomie Civic praktycznie się nie ugina. Doskonała praca układu kierowniczego uzupełnia krajobraz sukcesu.

HONDA CIVIC S – PAN HYDE
Po mocniejszym wduszeniu pedału gazu wóz momentalnie zmienia swoją osobowość. Wcześniej, traktowany delikatnie, sprawia wrażenie oburzonego. Człowieku, ja jestem Hondą! Tak to sobie jeździj jakimś Golfem w dieslu, mnie trzeba wkręcać wysoko i wtedy dopiero pokażę ci, co naprawdę potrafię. Poza wzmocnionym silnikiem Civic S posiada również udoskonalone zawieszenie. Składają się na to twardsze sprężyny, amortyzatory o krótszym skoku oraz dodatkowy tylny stabilizator, dając ogromną przewagę podczas prędkiej jazdy, co prawda kosztem komfortu, ale to aktualnie nie jest zbyt istotne. Prasa w tamtych czasach bardzo chwaliła małą Hondę za neutralność w zakrętach. Mimo wszystko nie należało zbytnio przesadzać z dociskaniem prawej stopy, ponieważ przód potrafił nieco płużyć przy większych przeciążeniach. Dzięki krótkiemu rozstawowi osi subtelne odjęcie nogi z gazu kierowało wóz na właściwy tor jazdy. Szoferowi naprzeciw wychodzi świetnie pracujący układ kierowniczy, którego bezpośrednia praca pozwala skutecznie wyczuć, co dzieje się z kołami samochodu. Ewentualny uślizg przedniej osi można wymacać na kierownicy i zapobiec eskalacji już w zarodku. Silnik piłowany na wyższych obrotach od razu brzmi jakby lepiej, chociaż szczyt ciągu osiąga dosyć nisko, bo trochę poniżej 4 tysięcy obrotów. Doskonała praca dźwigni zmiany biegów aż zachęca do redukowania biegów i podbijania obrotów przed zakrętami, których traktowany z wyczuciem Civic trzyma się jak gokart. Samo przerzucanie biegów przypomina krojenie ziemniaka: czuć wyraźny opór, jednak po zwiększeniu siły wszystko od razu wchodzi jak w masło.
HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Jeśli kogoś zmyli to, jak nowocześnie Civic jeździ (bo mało co wskazuje, że ma 40 lat), niech zwróci uwagę na staroświecki tylny zbiornik od płynu do spryskiwaczy.

Wyważenia w działaniu wymaga hamowanie. Hamulce kleją tak dobrze, że nierozważne depnięcie pedału może zahamować wóz o dobrych kilkanaście metrów za wcześnie, a kapelusz spadnie nam z głowy na kolana i trzeba będzie założyć kask. Można im zaufać, wdepnięte do dechy nawet w ostatniej chwili nie zablokują kół i to pomimo tylnych bębnów.
HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Zdejmowany szyberdach był także domeną modelu S. Wszystko wygląda świetnie w prospektach, jednak ze zdemontowaną klapą nie bardzo jest co zrobić.

Co ciekawe, pomimo korzystniejszych krzywych wykresów momentu i mocy na hamowni wersji S, przełożenie na namacalne osiągi nie jest tak zauważalne, jak można by było się tego spodziewać. Starochińskie przysłowie mówi, że długie proste są dla szybkich samochodów, a ciasne zakręty – dla szybkich kierowców. Dopiero tutaj widać różnicę, chociaż na prostym odcinku słabsza wersja również wdycha spaliny uciekającej "eski". Bardziej złowieszcza natura Civica jest dużo bardziej ekscytująca, chociaż okupiona wirem w baku, przynajmniej w stosunku do spokojniejszego użytkowania. Wybaczam, bo warto dla takich doznań chwilę później pochlipać, stojąc pod dystrybutorem paliwa.
HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Civic S w ramach specjalnego wyposażenia posiadał inny rozmiar ogumienia, jednak opona naciągnięta była na standardowe felgi ze stali. Mało krzykliwie, a treściwie.

HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Z przodu i z tyłu dostęp do żarówek nie sprawia najmniejszych trudności. Nie trzeba pruć klosza, w obu przypadkach jest wygodny dostęp od zakrystii.

HONDA CIVIC S – STARE JAK NOWE
Dzięki wzorowej jakości wykonania i zaawansowaniu technicznemu, zaletach w tamtych latach w samochodzie tej klasy nieczęsto spotykanych, Civic prowadzi się zupełnie jak auto o dwie dekady młodsze. Dla kogoś zupełnie normalnego na umyśle są to duże plusy, że można jeździć zabytkiem i jednocześnie nim nie jeździć. Wszystko pracuje, jakby miało co najwyżej kilka lat. Jest to o tyle zaskakujące, że większość kluczowych mechanizmów, takich jak np. zawieszenie, działa wciąż na fabrycznych częściach, przykręcanych przez japońskie rączki. Honda Civic to jedno z tych aut, które jeździ znacznie lepiej, niż wygląda. Z twarzy jest podobne do nikogo, braki w prezencji nadrabia jednak cechami charakteru. Jeżeli mówimy o jakości wykonania i pracy mechaniki, Civic w zasadzie składa się z samych zalet. Czy zatem posiada jakieś inżynierskie wady? Owszem, jego największą jest… brak wad. Za co kochamy stare samochody? Za niedoskonałości, za pewne wyrzeczenia i za wrażenie, że obcujemy z historią. W przypadku Civica to uczucie jest stłumione przez obiektywne zalety. Trzeba jednak ukłonić się japońskim inżynierom, że potrafili ponad 40 lat temu stworzyć samochód, który po upływie tego czasu tylko nieznacznie się zestarzał.
HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Zapasu nie ma zbyt dużo, jednak rosła osoba o usposobieniu grzyba usadowi się dosyć wygodnie w fotelu.

HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Tak jak w przypadku starszego pana w kapeluszu, młodszy pan w kasku o łobuzerskim zacięciu nie będzie narzekał zarówno na niedosyt, jak i nadmiar miejsca.

HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Hamulce są tak dobre, że można wypaść przez przednią szybę. Przy pierwszym hamowaniu samochód nie zmieścił się w obiektywie, za drugim razem użyłem mniejszej siły.

HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Gaśnica oraz apteczka zajmują całe wolne miejsce na ewentualny bagaż. Jeżeli chcemy wyjechać na wczasy, to po drodze lepiej nie mieć wypadku.

HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Trudno, co robić. Obniżony próg załadunku i rozkładane oparcia kanapy ratują sytuację, ale pojemność bagażnika w sytuacji wyjściowej jest nadzwyczaj skromna.

HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Idealnie sztywno, wzorowo ergonomicznie, wszystko jak trzeba. Praca lewarka jest tak męska, że po zakończeniu jazdy musiałem się ogolić.

HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Utwardzone zawieszenie jest zdecydowanie nastawione na szybką jazdę. Sunąc po kocich łbach, można zwrócić śniadanie i wczorajszą kolację.

HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Pomimo sportowego zacięcia namacalne osiągi, w tym także przyspieszenie, nie wyrywają z kapci. Jak już wcześniej ustaliliśmy, nie o suche dane w tym samochodzie jednak chodzi.

Po stronie pasażera, za zamykaną klapką, umieszczono dosyć pojemny schowek. Jest on dosyć głęboki, dlatego szukając w nim pilota do bramy, można spowodować korek.

HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Przy manewrowaniu Civic nie jest już tak sprytny, jak podczas szybkiego slalomu, ale krótki rozstaw osi pomaga podczas nawrotów.

HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Krysia się odwróciła. Aparycją Civic nie czaruje, jednak zgrabnie ułożona fryzura, skromna muskulatura i lepsze ubranie zmiękczyły jej serce. Po bliższym zapoznaniu zaplusował także cechami charakteru.

 
HONDA CIVIC S @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Koło zapasowe nie zajmuje miejsca w i tak niezauważalnym bagażniku, jednak wypakowanie go spod podłogi wymaga wyrzucenia bagaży. Coś za coś.

HONDA CIVIC S – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1979-1983 (Civic S – 1983)
SILNIK
typ EN4, benzynowy, R4, OHC 8v, umieszczony poprzecznie z przodu, zasilany gaźnikiem
Śr. cyl./skok tłoka: 72/82 mm
Pojemność skokowa: 1335 cm³
Moc maks.: 71 KM/5750 obr/min
Maks. moment obr.:
100 Nm/3400 obr/min
NAPĘD
Na przednie koła, skrzynia ręczna, 5-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie i tylne: kolumny McPhersona, sprężyny śrubowe, stabilizator
HAMULCE
Hydrauliczne, ze wspomaganiem, tarczowe, wentylowane na przednich kołach, bębnowe na tylnych
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 376/158/135 cm
Rozstaw osi: 225 cm
Masa własna: 780 kg
OSIĄGI
Prędkość maksymalna: 153 km/h
Przysp. 0-100 km/h: 11,8 sek.
Za możliwość przeprowadzeniA testu i sesji zdjęciowej dziękujemy Automobilklubowi Polski.
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 162/2020


Czytaj więcej