Opel Kapitan w nostalgicznym rejsie

W latach 50. Opel Kapitan był jednym z najpopularniejszych samochodów klasy średniej w Niemczech, lubili go także polscy szoferzy. W rejs po lubelskich wsiach ruszamy jednym z nielicznych zachowanych Kapitanów z 1954 roku.

Łukasz Kamiński
Opel Kapitan

Dzięki szybkiemu reagowaniu na zmieniające się mody, Opel Kapitan był zawsze na czasie. Robił to tak dobrze, że nikt nie zwracał uwagi, iż pod maską oraz w podwoziu pracują podzespoły wprost z przedwojennych aut.

W latach 90. fotografowaliśmy namiętnie wrastające w osiedlowe parkingi Kapitany, Rekordy czy Olympie. Znane przypadki mówią o imporcie Kapitanów przez marynarzy, którzy zarabiali w dewizach i mogli sobie pozwolić na dodatkowy handel tego typu autami. Dziś, przejeżdżając przez ulice niespełna 40-tysięcznego Kraśnika, mało kto jest w stanie odgadnąć markę zwracającego uwagę większości przechodniów auta. Choć kiedyś sprzedano ich ponad 60 000 sztuk, obecnie to niemal biały kruk. Ogromną liczbę niemieckich Kapitanów, jako solidnych, wygodnych wozów wywieźli do siebie w latach 60. i 70. Turcy i nierzadko jeżdżą nimi do dziś. Samochód Dariusza Kosidły nie ma do końca jasnej historii. To rocznik 1954 i wiadomo o nim tyle, że w Polsce znalazł się w latach 60. Poprzedni właściciel odkupił go od starszego człowieka, który zdobył Kapitana prawdopodobnie z ambasady austriackiej. Obecny stał się posiadaczem Opla kilkanaście lat temu. Popielaty kolor dobrze współgra z rzadko spotykanym bordowym wnętrzem – podkreśla elegancję i komfort, którymi Kapitan chciał zawładnąć rynek klasy średniej, stając do rywalizacji nawet z niektórymi Mercedesami. To najprawdopodobniej jedyny sprawny egzemplarz tej generacji w Polsce. Entuzjaści szacują, że w pełni gotowych do jazdy aut, w całej Europie około 20-30 sztuk.
OPEL KAPITAN

Chrom panoramiczne szyby – takie były lata 50. Popielaty kolor samochodu Dariusza Kosidły to fabryczny odcień z palety Opla. Sporo aut opuszczało fabrykę w dwukolorowym malowaniu.

OPEL KAPITAN – REKORDY I WYCZEKANY LUKSUS
Kapitan był modelem przełomowym. Przypadł mu zaszczyt zbierania laurów za milionowe a potem dwumilionowe auto Opla. Dziś marka kojarzona jest głównie z masową produkcją aut pozbawionych charakteru. Nie wzięło się to znikąd, bowiem już w latach 20. Opel zapisał się pierwszą w Niemczech linią produkcyjną z prawdziwego zdarzenia, dzięki której jako pierwszy mógł produkować 100 000 aut rocznie. Zgarniał niemal 40% domowego rynku, będąc przy okazji królem eksportu. Opel stawiał na rozpowszechnianie motoryzacji i sprawienie, by z atutów samochodu mogli korzystać nie tylko najbogatsi. Podobało się to również koncernowi General Motors, który w 1931 roku odkupił Opla. Producent nie chciał być jednak kojarzony wyłącznie z tanimi autami. 5 lat później, notując roczną produkcję 130 267 pojazdów, fabryka w Rüsselsheim ogłoszona została najbardziej wydajną w Europie i siódmą na świecie. Niemcy złapali wiatr w żagle. W tym samym roku pojawił się luksusowy Admiral, a później – Kapitan.
OPEL KAPITAN

Na każdym kroku dumnie podkreśla: jestem Kapitanem! Dobre skojarzenia oprócz nazwy modelu budowały herby, ornamenty i stylizowane, eleganckie napisy. Chromowany okrąg na kierownicy obsługujący klakson i kierunkowskazy jako jeden z pierwszych pojawił się właśnie w niemieckiej limuzynie.

OPEL KAPITAN

Ergonomia stała na wysokim poziomie. Oprócz tego kokpit wyglądał po prostu atrakcyjnie i ponadczasowo. Tu również można dopatrywać się sporo nawiązań do aut amerykańskich.

OPEL KAPITAN – RADZIECKIE ROZGRYWKI
Nowe auto z założenia miało być nieco bardziej kompaktowe, acz równie luksusowe, co Admiral. Zamiast potężnej jednostki o pojemności 3,6 litra zamontowano w nim silnik 2,5-litrowy z Opla Super 6, którego nazwę na niektórych rynkach nowy model odziedziczył. Co ciekawe, był to ten sam silnik, który napędzał wojenne ciężarówki Blitz. Kapitan oferowany był jako dwu- i czterodrzwiowa limuzyna oraz kabriolet. Produkowano go dość krótko, bo tylko do października 1940 roku, kiedy to Opel przestawił się na produkcję wojenną. Otwarcie mówi się, że ZSRR bez zbędnej elegancji wzorowało się na Oplach przy projektowaniu wielu aut. GAZ-a M20 Pobiedę wyposażono w przeszczepione z Kapitana przednie zawieszenie oraz zaawansowane wówczas samonośne nadwozie, z którym Sowieci nie mieli wcześniej do czynienia. Po 1945 roku w ramach odszkodowań wojennych zabrali ze zniszczonych fabryk Opla w Rüsselsheim i Brandenburgu sporo maszyn i urządzeń. Dzięki nim powstał Moskwicz 400, czyli Kadett z radzieckimi emblematami (nota bene, także z samonośnym nadwoziem).
OPEL KAPITAN

W przeciwieństwie do niektórych z poprzednich generacji, ta oferowana była wyłącznie jako czterodrzwiowa limuzyna. Warto odszukać w internecie zdjęcia niektórych aut z USA z 1953 roku, np. Plymouth Belvedere, Dodge Meadowbrook czy DeSoto Powermaster – zadziwiające podobieństwo!

OPEL KAPITAN

J. Bandel & M. Erhart z Hasselroth wytwarzali karoserie do Kapitanów tej generacji. Co ciekawe, warsztat wciąż istnieje i obecnie zajmuje się remontami klasycznych Volkswagenów.

OPEL KAPITAN

Prosto i czytelnie a przy okazji elegancko. Dobrze rozpędzony Opel potrafił niemal "zamknąć szafę".

OPEL KAPITAN – W GĄSZCZU TANIOŚCI
W czasie wojny i tuż po niej Opel wytwarzał wyłącznie ciężarówki Blitz oraz części i komponenty dla przemysłu zbrojeniowego, jak np. kadłuby samolotów. Dopiero w 1947 roku powrócił do produkcji samochodów osobowych, a zarząd GM postanowił reaktywować także dużego i wygodnego Admirala oraz Kapitäna. Reforma niemieckiej waluty ustabilizowała gospodarkę, umożliwiając obywatelom ponowne rozważenie zakupu samochodu. Luksusowy Mercedes 170V kosztował wtedy 8810 DM, a Kapitan aż 9950 DM, był zatem jednym z droższych rodzimych aut.
PARADA KAPITÄNÓW
Ople należały do aut wyjątkowo lubianych przez polskich szoferów – na zdjęciu poniżej maksymalnie dwuletni Kapitan, zapewne służbowy, stoi przed budynkiem Sejmu (rok 1956). Dziś mało kto pamięta ten model, choć obecny był u nas w każdym wydaniu. Pierwsza odsłona (1) była ostatnim autem produkowanym przez Opla przed wybuchem wojny. Delikatnie zmodernizowane, powróciło w 1948 roku. W Kapitanie z lat 1951-53 (2) przybyło głównie chromów. Bohater naszego artykułu został zastąpiony w 1955 roku (3). Wtedy po raz pierwszy zaoferowano bardziej luksusową wersję L. Kapitan P 2.5 (4) oraz zastępujący go P 2.6 (5) wprowadzał limuzyny Opla w lata 60. Litera P pochodziła od "panoramiczny". W P 2.6 debiutowała jako opcja automatyczna skrzynia Hydramatic. Rok 1964 to przejście z obłości na rzecz kanciastej karoserii. Przez pierwszy rok produkcji Kapitana A (6), wciąż montowano silnik z przedwojennego Blitza. Kapitan B (7) zakończył byt zasłużonego modelu, odchodząc jako duży, mało ceniony i niechętnie kupowany sedan.
OPEL KAPITAN
Kapitan był chętnie wybieranym modelem w gamie Opla, jako wóz elegancki, wygodny a przy tym nie za duży. Auta trzeciej serii (1951-53) ponadto testowano jako jedne z pierwszych na nowym fabrycznym torze testowym w Rüsselsheim – pozwoliło to w szybkim tempie dopracować jakość wozu. Kapitan mimo wysokiej ceny stał się trzecim najlepiej sprzedawanym autem w Niemczech, zaraz po Volkswagenie Garbusie i mniejszej Olympii. W Oplu już jednak główkowali nad następcą. Mogli sobie na to pozwolić, ponieważ nieustannie zwiększało się zapotrzebowanie na samochody – 2 na 100 mieszkańców Niemiec posiadało już auto. Oczywiście popyt na auto tej klasy był wielokrotnie mniejszy, niż np. na mikroauta, nie mówiąc o jednośladach. Nie zmieniało to faktu, że Niemcy byli prawdziwą potęgą w produkcji samochodów, utrzymując drugą pozycję na świecie po USA.
OPEL KAPITAN

Mniej wprawne oko pomyli go z Wołgą M-21. Nie sposób nie dopatrzyć się podobieństwa, chociaż z drugiej strony wtedy auta średniej wielkości wyglądały prawie tak samo. Tak samo jest zresztą dziś!

OPEL KAPITAN – PODEJŚCIE CZWARTE
Nasz bohater pojawił się w 1954 roku. Nowy Opel Kapitan był spektakularny. Trzeba pamiętać, że w zasadzie od początku produkcji modelu, czyli przeszło 15 lat, nie przeszedł gruntownej modernizacji, choćby stylistycznej. Model 1954 porzucił w końcu garbatą sylwetkę (to także wpływ USA, gdzie na trójbryłowe nadwozia popełniono mniej więcej trzy lata wcześniej), urzekał delikatnością i solidnością w jednym. Przypominał znanego w Polsce Chevroleta De Luxe z lat 1949-53, choć amerykański wóz był siermiężną konstrukcją na ramie, gdy jedną z głównych zalet Kapitana była samonośna karoseria. Opel wciąż uchodził za eleganckie auto, którym może modnie podróżować zarówno rodzina, jak i bankier między spotkaniami. Z racji przynależności do GM Ople miały mocno amerykański charakter, ale stylistykę i rozmiary dopasowano do gustów europejskich – Kapitan to jeden z licznych przykładów tego udanego działania. Nowe nadwozie urosło wszerz i wzdłuż. Pierwsze skrzypce w designie grał front z charakterystyczną atrapą chłodnicy "w paszczę wieloryba". Pomimo nadwozia klasycznego sedana, sporo tu obłości, z profilu zaburzonych nieco przez chromowane listwy, która w tylnej części wraz z nadkolem przykrywała nieco oponę. Karoserię przyozdabiły także ornamenty na masce (to też konotacje z USA) czy chociażby modne również w Europie płetwy wieńczące tylne błotniki – zabieg zastosowany wtedy także choćby w Mercedesie 220 czy nieco mniejszym DKW Junior Lloyd. Opel przedstawiał odświeżony model w katalogach jako "europejsko ekonomiczny, pełen amerykańskich cech". Sporo było w tym prawdy, bo Europa chłonęła wówczas wszystko co związane z USA, zwłaszcza w motoryzacji. Z drugiej strony ceniono sprawdzone rozwiązania, kompaktowe rozmiary i oszczędne (porównując do paliwożernych V8) jednostki napędowe.
OPEL KAPITAN

Stylowa kierownica, sporo chromu i bordowe wnętrze sprawiały wrażenie ekskluzywności. Oplem z powodzeniem można było podróżować w sześć osób. Wóz rozpieszczał na wiele sposobów, począwszy od wygodnych kanap, przez przestrzeń w kabinie, kończąc na miękkim zawieszeniu.

OPEL KAPITAN – WYGODA, nie szybkość
W Kapitanie wciąż pracował silnik o pojemności 2,5 litra, co było i jest bez wątpienia najsłabszym ogniwem samochodu. Rzędowa szóstka była obecna w tym modelu od pierwszej generacji i w zasadzie montowano ją nawet w modelu Kapitan A, zatem przedwojenny silnik dotrwał prawie do lat 70.! W generacji widocznej na zdjęciach, względem poprzednika zwiększono jedynie stopień sprężania do 7,0:1, dzięki czemu dla rocznika 1954 moc maksymalna wynosiła 68 KM. Wynik to raczej przeciętny, zwłaszcza jak na auto ważące blisko 1300 kg – rywale oferowali między 80 a 90 KM. Ale w Kapitanie nie o prędkość chodziło. Opel stworzył samochód, w którym z założenia pasażerowie mają się czuć komfortowo, a kierowca nie dostanie od nich po uszach, gdy wjedzie w dziurę. W nowym aucie udoskonalono odizolowanie kabiny od drgań układu napędowego, z tyłu zamontowano hydrauliczne amortyzatory teleskopowe i zmieniono stabilizator – wszystko dla komfortu. Opel reklamował swoją limuzynę jako "samochód światowej klasy" i podróżując nią czuć, że nie miał być to kolejny tani model, ale coś więcej. Kapitan nie jest mistrzem ani prostej, ani zakrętów, za to przyjemnie buja na nierównościach i najlepiej czuje się na międzymiastowych drogach, przy prędkościach rzędu 70-80 km/h, choć maksymalnie mógł pędzić blisko dwukrotnie szybciej.
OPEL KAPITAN

Na wsi czy w mieście Opel zwraca na siebie uwagę, w dodatku absolutnie nikt nie ma pojęcia co to za samochód – nawet znak firmowy Opla wyglądał wtedy inaczej. Kapitan lubi małe, międzymiastowe drogi i prędkości rzędu 70 km/h.

Wystarczy spojrzeć na wnętrze Kapitana, by od razu zobrazować sobie rozmowy projektantów pochylonych nad deskami kreślarskimi. "Żadnych foteli, będą kanapy, w które z przyjemnością zapadnie się choćby i sześć osób." I tak zrobili. Wewnątrz chodzi głównie o przestrzeń i komfort, w czym pomagają gięte szyby, ale nie brak tu też detali po prostu miłych dla oka. Gdzie nie spojrzeć, tam jakaś ozdoba, mniej lub bardziej służąca funkcji. Przełomowym rozwiązaniem były w Kapitänie kierunkowskazy i klakson, sterowane chromowanym pierścieniem na kierownicy. Wraz z dźwignią do zmiany biegów umieszczoną przy kolumnie, dawało gromną wygodę a do tego jak wyglądało! Za to Opel także był lubiany – oprócz praktyczności, miał w sobie i odrobinę ekstrawagancji. Biorąc pod uwagę, że marka coraz chętniej sięga do korzeni, być może na Kapitana XXI wieku również przyjdzie czas? Z pewnością będzie to spore wyzwanie dla Opla.
OPEL KAPITAN

Przez niemal 30 lat Opel montował w Kapitanie ten sam silnik, nieznacznie modernizowany między generacjami, w dodatku znany z wojennego Opla Blitz. Dzięki temu polscy szoferzy z powodzeniem radzili sobie z jego remontami – Opla serwisowało się łatwiej niż np. Chevroleta De Luxe.

OPEL KAPITAN (1954) – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
61543 szt. (1953-56)
SILNIK
6-cylindrowy, rzędowy, OHV, chłodzony cieczą, zasilany gaźnikiem Carter
Pojemność skokowa: 2473 cc
Moc maks.: 68 KM
przy 3700 obr/min
NAPĘD
Na koła tylne, skrzynia ręczna 3-biegowa
ZAWIESZENIE
Z przodu: niezależne, podwójne wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe, stabilizator
Z tyłu: sztywny most, półeliptyczne resory piórowe, amortyzatory teleskopowe
HAMULCE
Bębnowe, jednoobwodowe
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 471/176/160 cm
Rozstaw osi: 275 cm
Masa własna: 1165 kg
OSIĄGI
Prędkość maksymalna:
138 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 20,3 sek.
Zużycie paliwa: 11-19 l/100 km
zdjęcia: autor, zbyszko siemaszko/NAC, archiwum
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 133/2017
OPEL KAPITAN


Czytaj więcej