Saab 96 wierny do bólu
Szwedzi są praktycznym narodem i jak stworzą coś raz, to porządnie. Samochód miał służyć właścicielowi całe życie, dlatego zupełnie nowe modele pojawiały się z rzadka. Taki właśnie był Saab 96.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Koncepcja małego Szweda przetrwała ponad trzy dekady. Wliczając poprzednie generacje, z prototypowym Ursaabem włącznie, sylwetka nadwozia autorstwa Sixtena Sasona przeżyła 34 lata. W tym czasie przez świat dwukrotnie przetoczył się kryzys paliwowy, czterokrotnie zmieniał się papież, Amerykanie pięć razy lądowali na Księżycu, a Brazylia trzy razy zdobyła Mistrzostwo Świata w piłce nożnej. Szwedzkie auta okazały się niezwykle długowieczne, ponieważ zarówno późniejsze modele Saaba, jak i konkurencyjnego Volvo były produkowane bez większych zmian wizualnych przez wiele lat.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Sam Saab 96 wszedł na rynek w 1960 roku jako rozwinięcie modelu 93. Zmiany były kosmetyczne: zwiększono nieco wymiary zewnętrzne, nieznacznie przeprojektowano detale i rozwiercono silnik. Ten ostatni wciąż był konstrukcją dwusuwową; tuż po rozpoczęciu produkcji rozpoczęto jednak testy silników czterosuwowych. Historia przybrała postać intrygi, ponieważ ówczesny szef Saaba stanął okoniem i nakazał zaniechać prowadzonych już badań. Dlatego inżynierowie, na polecenie wywrotowca w osobie ich przełożonego, Rolfa Mellde, zaczęli przeprowadzać testy po kryjomu. Na warsztat trafiło kilka różnych silników, z których najbardziej niezawodny okazał się motor B18 od Volvo. Parafkę postawiono jednak przy silniku V4 konstrukcji Forda, który nie był tak cudowny, ale lepiej pasował do komory silnika Saaba, a ponadto nie pochodził od wrednego sąsiada. W międzyczasie prezesowi Saaba się zmarło (nie wiadomo, czy dobiły go przeciekające informacje), a jego następca nie miał już bólu pleców o czterosuwa. Po kilku latach kitrania się po kątach od 1967 r. oficjalnie rozpoczęto sprzedaż Saaba 96 z czterosuwowym, 1,5-litrowym silnikiem V4. Dwutakt pozostawiono w ofercie jeszcze przez rok jako opcję bazową. Ciekawostką jest to, że auta z silnikiem czterosuwowym posiadały wolne koło, podobnie jak wersje dwutaktowe. Saab w obu wersjach silnikowych przez kilka lat sprzedawał się również w Stanach Zjednoczonych.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Saab 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Zaprojektowany raz, a porządnie. Saab 96 był naturalnym rozwinięciem projektu z połowy lat 40. i w każdej epoce wyróżniał się na drodze.
SAAB 96 – KAPITAN NIEOCZYWISTY
Ktoś, kto nie zna się na motoryzacji, patrząc na testowanego Saaba 96, dałby mu zdecydowanie więcej lat. Wygląda jak zarośnięty 16-latek, który zawsze jest wysyłany do kiosku po fajki, bo nikt nie pyta go o dowód. Nic dziwnego, model 96 produkowany był przez 20 lat, a nasz egzemplarz wyjechał na drogę jako dwunasty rok modelowy. Po nim przeprowadzono jeszcze jeden lifting, a w 1980 r. wygaszono produkcję. W międzyczasie 96 spłodził potomstwo w postaci modeli 99 i 900, z którymi produkowany był na zakładkę.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Mały sam w sobie silnik V4 w komorze Saaba zajmuje większość miejsca. Przez odchylającą się razem z pasem przednim maskę dostęp przy majsterkowaniu jest sensowny.
Ktoś, kto zna się na motoryzacji, wie, że Saab był silnie związany z awiacją, a lotnicze geny przeszły później na samochody. Inżynierowie pracujący nad pierwszym Saabem, którego prawnukiem jest 96, nie mieli kompletnie żadnego doświadczenia w projektowaniu samochodów i podpierali się doświadczeniami lotniczymi. Nie było zatem zbiegiem okoliczności, że współczynnik oporu powietrza nadwozia, wzorowanego na kształcie skrzydła samolotu, wynosił raptem 0,3. Nawet dzisiaj robi to wrażenie, a mówimy o ponad 70-letnim projekcie. Uroda auta jest dyskusyjna, ale z całą pewnością jest charakterystyczna i wyrazista. Nieprzypadkowo Saaba wybierali ludzie o nieszablonowym stylu życia. Właściciel Saaba był kimś w rodzaju ówczesnego hipstera, noszącego kolorowe koszule, nawoskowane wąsy i wykonującego wolny zawód. W generycznym niemieckim kompakcie nikt by go nie zauważył i nie byłoby się czym pochwalić w towarzystwie.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Niemal pionowo stercząca dźwignia hamulca pomocniczego. Przypomina sterowanie klapami w samolocie.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Erik Carlsson podobnym wozem orał rajdowe trasy, zatem slalom został połknięty godnie i z fasonem pomimo sporych przechyłów.
SAAB 96 – LOT MYŚLIWCEM
Lotnicze geny najbardziej poczułem jednak we wnętrzu. Jest ono bardzo… specyficzne. Nieszablonowe. Niepowtarzalne. Trudno jest jednym słowem oddać jego klimat, jednak nie opuszczało mnie wrażenie, że wsiadłem do kabiny myśliwca. Małe szyby, opadająca linia dachu, ścięte pod skosem ściany, brakuje jedynie wolantu w miejscu kierownicy. To dosyć zaskakujące, że w tak niemałym w gruncie rzeczy kompakcie wnętrze jest tak małe, aczkolwiek daleko mu do ciasnoty. Egzemplarz ze zdjęć pochodzi z późniejszego okresu produkcji, projekt deski rozdzielczej jest już więc zdecydowanie bardziej plastikowy niż w pierwowzorze. Starsze roczniki były pod tym względem bardziej szlachetne, jednak podążający za modą staruszek nie wyglądał groteskowo – w koszulce polo też mu było do twarzy. Zielona tapicerka foteli i wykładziny idealnie komponują się z kolorem nadwozia. Szwedzkim zwyczajem nie wszystkie urządzenia znajdują się tam, gdzie ich intuicyjnie szukamy, dlatego np. regulacja nawiewu znajduje się na lewo od kierownicy.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Raczej nie napotyka się poważniejszych trudności, przy przednich żarówkach trzeba jednak pokonać kluczem labirynt prowadzący do nakrętek reflektora.
Dzierżąc kluczyk, uznałem, że tym razem nie dam się nabrać, i od razu moja dłoń powędrowała między fotele. Zapomniałem, że ten patent pojawił się dopiero w modelu 99, zaś 96 do końca produkcji odpalało się spod kierownicy. Silnik brzmi trochę jak dziecko dwusuwa i V8. Pracuje zbyt równo i miarowo jak na dwutakt, ale jednocześnie zbyt głośno i nierówno jak na widlastą "ósemkę".

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Pan Sven Björnsson, jadąc w weekend z żoną na grzyby, bez żadnych przeszkód zajmie miejsce za kierownicą.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Jeżeli głowa w kasku nie zmieściłaby się pod dachem, wóz nie wygrałby tylu pucharów rajdowych.
Sportowa kierownica z początku trochę nie pasuje do charakteru auta, jednak jest mniejsza i poręczniejsza od klasycznej, zachęcając do żwawszej jazdy. Zawieszenie jest jednak mało wyrafinowane, więc sunąc na pełnej bombie, można zaliczyć wywrotkę na zakręcie. Sam mistrz kierownicy w osobie Erika Carlssona wydachował w ten sposób, lekko licząc, połowę swoich samochodów. Do emeryckiej jazdy spokojnie powinno wystarczyć. I w zasadzie taka jazda Saabem sprawia największą przyjemność. Wszystko działa miękko, silnik specyficznie, acz przyjemnie dla ucha szemrze na niskich obrotach… tak to można. Prawa noga jednak swędzi, ponieważ silnik V4 ma bardzo porządne odejście, ciągnie od samego dołu i maksymalną wartość momentu obrotowego osiąga tuż po przekroczeniu 2 tys. obrotów. Względem wersji dwusuwowej czuć znaczną różnicę w dynamice jazdy, zwłaszcza jeżeli chodzi o przyspieszenie i elastyczność. Jazda fordowskim V4 nie ma wprawdzie w sobie tego dramatyzmu jazdy dwutaktem, którego szofer ma cały czas wrażenie, że wykręca życiówkę na Knutstorp. W tym czasie ze stoicką miną wyprzedzał go kierowca czterosuwa, spokojnie przeżuwając kanapkę. Oba w swoim czasie wciągały nosem większość rajdowych tras, głównie ze względu na swoją ponadprzeciętną trwałość. I to właśnie ta cecha na lata stała się jednym z synonimów szwedzkich samochodów. Gdzie wszystkim odpadały koła, Saab gniótł dalej. Legendarna trwałość dotyczy też blachy, ponieważ karoseria była praktycznie pozbawiona profili zamkniętych. Przykładowo, drzwi posiadają wkomponowane weń progi, a same odlane są z płaskiego kawałka stali. Nie dość, że nie klęka na robocie, to jeszcze praktycznie nie rdzewieje.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Spokojnie można wepchnąć gaśnicę wraz z apteczką na koniec bagażnika i zastawić torbami.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Hamulce dosyć dobrze kleją, ale front mocno nurkuje. Wersje V4 posiadały hamulce tarczowe z przodu.
SAAB 96 – BARDZO ŁADNA SYRENA
Jeżeli chodzi o dzisiejszą popularność w kręgach pasjonatów, 96 ustępuje miejsca Krokodylowi, czyli modelowi 900. Jest on zdecydowanie bardziej funkcjonalny w codziennym użytkowaniu, a wiele Saabów wciąż robi za klasyczne "daily drivery". Starszy ustępuje pod tym względem swojemu potomkowi, sam jeździ jednakowoż nie najgorzej i z przyjemną dynamiką zdecydowanie nie jest zawalidrogą przy obecnym natężeniu ruchu. Ze względu na swoją sympatyczną aparycję może też liczyć na większą wyrozumiałość wśród innych kierowców.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Do emeryckiej jazdy jak znalazł, do wyczynowej jest odrobinę za miękko. Choroby filipińskiej nikt jednak nie dostanie.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Mechanizm pracuje bez zarzutu, długi wihajster obija się jednak o kolano. Trudno zająć pozycję, aby tego uniknąć.
Długo produkowane samochody dzielą się na dwa typy: te, które są niczym surowe mięso i po pewnym czasie zaczynają brzydko pachnieć, oraz te, które dojrzewają jak wino i smakują wybornie pomimo upływu lat. Saab zdecydowanie zalicza się do tej drugiej grupy, aczkolwiek w jego przypadku bardziej odpowiednie byłoby porównanie do eksperymentalnej nalewki babuni, po której ciotka ma niestrawności, ale wujek jest zachwycony i razem ze stryjkiem polewają sobie nawzajem. Nie jest to auto, które ma oczywiste zalety i wszystkim "podejdzie", ale niewątpliwie wyróżnia się na tle pospolitych samochodów. W każdej epoce odcinał się wyraźnie od konkurencji i zawsze, nawet w zaawansowanym wieku, wyglądał na swój sposób świeżo. Zawsze też był czymś wyjątkowym, czymś innym od pozostałych pojazdów. No i te pełne zachwytu i nostalgii komentarze fachowców na motoryzacyjnych imprezach – "Bardzo ładna Syrena, dziadek miał taką!".

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Moment startu jest dosyć upiorny, ponieważ lekki docisk przednich kół przenosi okrutne wstrząsy na półosie napędowe. Wykręcane czasy jednak nie powodują wytrzeszczu oczu.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Poza typowym zamykanym schowkiem przed pasażerem, pod deską po obu stronach znajdują się dwa kubły na… nieważne.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Pomimo przedniego napędu auto zwija się w miejscu. Zwiększając prędkość, zaczynamy jechać na dwóch kołach.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Bagażnik jest duży, posiada jednak niekorzystną kubaturę. Jest długi i wąski, więc można do niego wpaść i się zatrzasnąć. Podłoga jest nisko, więc lepiej mieć zdrowy kręgosłup przy schylaniu się.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Zapas jest schowany pod podłogą, więc niespodziewany kapeć w drodze na wakacje gwarantuje przyspieszone opróżnienie kufra. Jak to w życiu, pęknie guma i same problemy.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Ładnie stylizowany emblemat oznacza, że pod maską umieszczony jest silnik V4 pochodzący od Forda. Nie miał tego klimatu co dwusuw, ale pasował do specyfiki auta.
SAAB 96 V4 – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1960-1980, 547 221 szt. wszystkich wersji
SILNIK
benzynowy, V4, OHV 8v, umieszczony wzdłużnie z przodu, zasilany gaźnikiem
Śr. cyl./skok tłoka: 90/58,8 mm
Pojemność skokowa: 1498 cm³
Moc maks.: 68 KM/4600 obr/min
Maks. moment obr.:
115 Nm/2500 obr/min
NAPĘD
Na przednie koła, skrzynia ręczna, 4-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie: podwójne wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe, stabilizator
Tylne: oś wleczona w kształcie litery U, sprężyny śrubowe
HAMULCE
Hydrauliczne, tarczowe na przednich kołach, bębnowe na tylnych
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 418/159/147 cm
Rozstaw osi: 250 cm
Masa własna: 930 kg
OSIĄGI
Prędkość maksymalna:
154 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 15,5 sek.

SAAB 96 @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Krysia się odwróciła. Saab 96 wzbudza pozytywne emocje sympatycznym wyglądem. Specyficznie brzmiący silnik ściąga spojrzenia, wszyscy jednak spodziewają się czegoś bardziej muskularnego. Pojawia się Saab, może być.
Za możliwość przeprowadzeniA testu i sesji zdjęciowej dziękujemy Automobilklubowi Polski.
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 160/2020