Cadillac Series 62 Club Coupé (1949) – prawie jak Warszawa

Daleko mu do różowego kabrioletu z wielkimi skrzydłami. Cadillac Series 62 jest luksusowy według starej szkoły – trwały, świetnie wykonany, wykończony ze smakiem i niewzruszony niczym porządny pomnik. Nie wkurzają go nawet porównania do garbatej Warszawy.

Antoni Walkowski
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI
Przez miasto stołeczne mknie zielona torpeda. Wydłużony, garbaty kształt, tak powszechny na ulicach Warszawy pół wieku temu, dziś wyróżnia Cadillaca Series 62 Club Coupe w tłumie. Jazda nim wywołuje podobny efekt jak założenie staromodnego garnituru – przyciąga uwagę, choć nie robi tego na siłę. Najzabawniej jest wtedy, gdy słyszy się zdania typu "Popatrz, synku, dziadek kiedyś miał taką Warszawę". Cadillac nic sobie nie robi z takiej ignorancji, a wszelkie wątpliwości co do rodowodu rozwiewa, gdy odjeżdża z dystyngowanym bulgotem ośmiu cylindrów.
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Na wąskich uliczkach stołecznego Starego Miasta Cadillac wygląda jak wóz wysoko postawionego amerykańskiego dyplomaty. Brakuje mu jedynie cudzoziemskich tablic rejestracyjnych, które wydawano od 1950 r.

Cadillac rocznik 1949 jest artefaktem arcyciekawego rozdziału w historii amerykańskiej motoryzacji. Stanowi spuściznę po przedwojennej myśli technicznej, którą przypudrowano schyłkowym art déco. Z drugiej strony w swoim czasie był nowym rozdziałem w sadze amerykańskiego producenta, gdy samochody uzyskały skrzydła, dzięki neonom noc stała się jasna jak dzień, a czarno-biały świat zaczął ustępować epoce Technicolor. Studiowanie jego historii rzuca nowe światło na konteksty: społeczny i ekonomiczny, w jakich się pojawił.
@archiwum GM

Inspiracją dla twórców marki był Antoine de la Mothe Cadillac, francuski podróżnik i założyciel Detroit. Emblemat marki bazuje na jego herbie.

CADILLACA SERIES 62 CLUB COUPE – Wszyscy na front
Licząc od pradziejów samochodu, w Stanach Zjednoczonych istniało 2600 różnych marek aut. Zdecydowana większość zniknęła w odmętach historii. O status prawdziwego okrętu flagowego amerykańskiej motoryzacji rywalizowała jedynie garstka producentów, wśród nich Cord, Duesenberg, Packard, Pierce Arrow, Stutz i kilku innych. Do dziś przetrwał tylko Cadillac, który w 2019 r. pobił swój rekord produkcji, sprzedając około 390 tys. aut. Siedemdziesiąt pięć lat temu szefom General Motors trudno byłoby wyobrazić sobie taką liczbę – zbudowanie 7515 egzemplarzy Series 62 rocznik 1949 było sporym osiągnięciem. Nie do pomyślenia byłby też fakt, że najważniejszym rynkiem Cadillaca nie są dziś USA. Najwięcej samochodów marki z Detroit sprzedaje się w… Chińskiej Republice Ludowej.
@archiwum GM

Cadillaki z roczników ’46 i ’47 były lekko odświeżonymi wozami sprzed wojny. Najłatwiej je poznać po charakterystycznej atrapie chłodnicy.

W 1949 r. pracownicy General Motors zaprzątali sobie głowy innymi sprawami: dopiero kończyli przestawianie fabryk z produkcji wojskowej z powrotem na cywilną. W latach 1941-1945 GM przeobraził się bowiem z samochodowego potentata w giganta zbrojeniowego. Chevrolet, Pontiac, Oldsmobile, Buick i Cadillac dołożyły więcej niż tylko cegiełkę do wojennego wysiłku. W ich zakładach, zarówno tych istniejących przed wojną, jak i zbudowanych od podstaw w szczerym polu, powstawała amunicja karabinowa i artyleryjska, broń maszynowa, ciężarówki, armaty przeciwlotnicze, wszelkiego rodzaju silniki, czołgi i inne pojazdy wojenne, a nawet samoloty. Koncern wyprodukował blisko milion ciężarówek oraz pojazdów opancerzonych. Łączna wartość produktów General Motors z czterech lat wojny sięgnęła ponad 12,3 miliardów dolarów, co po uwzględnieniu inflacji dziś przekłada się na astronomiczne 183 miliardy. Te wprost niewyobrażalne liczby udało się osiągnąć pomimo faktu, że ok. 113 tys. przedwojennych pracowników GM przywdziało mundur. Doskonale podsumował to pewien amerykański generał: "Gdy Hitler założył koła na swoją machinę wojenną, wjechał nią na nasze podwórko. Gdy podpiął swój rydwan do silnika spalania wewnętrznego, otworzył nowy teatr działań wojennych – teatr, który doskonale znamy. Nazywa się Detroit".
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Zasadniczą różnicą między modelami Series 61 i 62 były zdobienia karoserii. Pod spodem były niemal identyczne.

CADILLACA SERIES 62 CLUB COUPE – Prosto z komiksu
Co poczynili świeżo upieczeni weterani wojenni, gdy po 1945 wrócili do domów? Zaczęli robić dzieci. Mnóstwo, mnóstwo dzieci. Tych samych, które kilkanaście lat później dosłownie rzuciły się na nowego Forda Mustanga. Rodzice tzw. baby boomers nie mieli jednak tyle komfortu w wyborze nowego auta. Większość producentów sprzedawała praktycznie to samo co przed wojną. Powód był prozaiczny – nikt nie miał czasu ani mocy przerobowych, by zaktualizować swoje projekty. Konsumenci z najgrubszymi portfelami musieli zadowolić się Cadillacami z roczników 1946 i 1947, które wyglądały niemal dokładnie jak ostatnie auta sprzed wojny. W 1947 r. w biurach Cadillaca zalegało przeszło 100 tys. niezrealizowanych zamówień. Mimo wielkiego trudu włożonego w rozkręcenie produkcji w ciągu roku w fabryce przy Clark Street w południowym Detroit powstało jedynie nieco ponad 60 tys. aut.
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Mięciutka materiałowa tapicerka jest oryginalna. Skóra wyglądałaby tu cokolwiek wulgarnie. Popielniczki przy każdym fotelu to pozycja obowiązkowa.

CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

W razie kapcia z tyłu należy podnieść auto, ściągnąć elegancki dekiel i opuścić osłonę nadkola, by odkręcić koło.

CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Dziś trudno to sobie wyobrazić, ale w modelu Series 62 radio i ogrzewanie znajdowały się na liście opcji. Można było też dokupić hydraulicznie (!) podnoszone szyby.

Sytuacja była daleka od optymalnej, bo świat nie stał w miejscu, a styl i technika zmieniały się z dnia na dzień. Ziarna stylistycznej ewolucji zasiano już przed wojną. W 1941 r. główni projektanci marek General Motors, w tym Harley Earl, Bill Mitchell i Frank Hershey, odwiedzili wojskową bazę lotniczą Selfridge Field w stanie Michigan. Tam ujrzeli niezwykłą maszynę – samolot Lockheed P-38 Lightning. Dwusilnikowy myśliwiec wyglądał jak wzięty z komiksu science fiction. Ta nowatorska konstrukcja posiadała rzadko spotykany, futurystyczny układ dwukadłubowy. Lśniący polerowanym aluminium Lockheed stał się inspiracją dla projektantów GM, którzy w późniejszych latach nakreślili linie auta z naszych łamów. To stąd wzięły się słynne płetwy ogonowe, które stały się znakiem rozpoznawczym marki i zmieniły trendy na całym świecie.
@archiwum GM
@archiwum GM

Choć Touring Sedan wygląda na większego niż Club Coupe, to w rzeczywistości oba auta mają ten sam rozstaw osi i długość.

CADILLACA SERIES 62 CLUB COUPE – Uskrzydlony
Pierwsze nowe Cadillaki z nadwoziem zaprojektowanym w całości po wojnie pochodzą z rocznika 1948. Na dole tabeli znajdował się model Series 61, ciut poniżej bliźniaczego, nieco bogatszego w zdobienia karoserii Series 62. Oba auta osadzono na platformie C o rozstawie osi wynoszącym 126 cali (3,2 metra). Pod względem technicznym od przed wojny zmieniło się niewiele – Cadillac posiadał podłużnicową ramę, podwójne wahacze poprzeczne z przodu i sztywny most z tyłu, a także bębnowe hamulce na obu osiach. Największą zmianą było oczywiście nadwozie. Główne przetłoczenie na burtach auta ciągnie się od reflektorów aż po nieduże płetwy na tylnych błotnikach. Ten zabieg stylistyczny optycznie obniżył auto i nadał mu bardziej rasowego wyglądu. Szefowie General Motors byli pełni obaw co do reakcji klientów – pamiętali, jaką katastrofą sprzedażową okazał się ultranowoczesny Chrysler Airflow. Czas pokazał, że nie było się czym przejmować, bo nawet konserwatywna klientela Cadillaca raz na jakiś czas potrzebowała nowych doznań.

Cadillac dzielił platformę C z dwoma innymi markami General Motors: Buickiem i Oldsmobilem. Każda firma produkowała własne silniki i elementy układu jezdnego.

O ile Cadillaki, jak na nowe modele, wyglądały na stosunkowo kompaktowe, to w porównaniu do innych luksusowych aut ze świata są po prostu ogromne. Przykładowo, wariant Club Coupe z roczników ’48-’49 jest o przeszło pół metra dłuższy od czterodrzwiowego Mercedesa Adenauera (W186).
Pod maską obu aut znajdował się stary znajomy sprzed wojny, silnik o nazwie Monobloc. Zadebiutował na rynku w 1936 r. Miał wszystkie atrybuty niezbędne każdemu Cadillacowi: trwałość, znakomitą kulturę pracy i wysoki moment obrotowy. Na dodatek mógł podeprzeć się solidną reklamą z czasów wojennych, lekki czołg M24 Chaffee wyposażono bowiem w dwa takie motory spięte z automatycznymi przekładniami Hydra-Matic. Problemem tego silnika był jednak ograniczony potencjał rozwojowy. Prace nad jego następcą rozpoczęły się jeszcze przed japońskim atakiem na Pearl Harbor.
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Górnozaworowy silnik o pojemności 331 cali generuje jedynie 160 KM, ale zachwyca jedwabistą pracą. To kluczowa zaleta rocznika ’49.

CADILLACA SERIES 62 CLUB COUPE – Pudełko i zawartość
Rocznik 1949 z naszych zdjęć ma świeżą karoserię swojego poprzednika, ale z kosmetycznymi zmianami. Największa nowość znalazła się pod maską. Zastosowano zupełnie nowe V8 o pojemności 331 cali sześciennych (5,4 litra). Kluczowymi zmianami było zastosowanie rozrządu górnozaworowego oraz znaczące odchudzenie zespołu napędowego. Dzięki temu ostatniemu z przedniej osi zdjęto około 100 kilogramów. Na papierze moc nie powalała, silnik osiągał bowiem 160 KM bez akcesoriów, jedynie 10 więcej niż poprzednik. Kluczowy był jednak moment obrotowy, który wyniósł 423 Nm osiągane przy 1800 obrotach. Dzięki temu blisko dwutonowy Cadillac poruszał się znacznie żwawiej, niż mogłaby to sugerować lektura suchych danych technicznych. Sprint do 60 mil na godzinę (96 km/h) zajmował około 13 sekund, blisko 3 sekundy szybciej niż z poprzednim motorem. W dzisiejszym ruchu miejskim to naprawdę czuć, bo zielony Cadillac nie jest zawalidrogą.
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Pole widzenia przez tylną szybę jest ograniczone. Nie sposób wyczuć, gdzie kończą się tylne błotniki.

CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Ten pasek pomaga pasażerom tylnej kanapy w eleganckim wejściu i wyjściu z pojazdu.

CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Karoserie powstawały w zakładach Fishera w mieście Fleetwood w stanie Pensylwania. Stamtąd transportowano je do fabryki Cadillaca przy Clark Street w południowym Detroit.

Pomaga w tym sprawnie działająca czterobiegowa przekładnia własnej konstrukcji o nazwie Hydra-Matic. W aucie tej klasy automat wydaje się naturalnym wyborem, jednak należy pamiętać, że tę pionierską, ultranowoczesną konstrukcję opracowano dopiero pod koniec lat 30. Pierwszym odbiorcą był Oldsmobile, a w ofercie macierzystego Cadillaca przekładnia zagościła w 1941. W 1949 r. blisko 90 procent kupujących modele Series 61 i 62 wybierało automat (pozostali otrzymywali w pełni synchronizowaną, trzybiegową przekładnię ręczną). Opcja ta kosztowała 174 dolary.
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Kabina jest przepastna, ale niezwykle przytulna. Wersję z dwoma pedałami wybierało około 90 procent kupujących.

Obsługa Hydra-Matic jest dziecinnie prosta. Silnik odpala się, gdy dźwignia przy kolumnie kierowniczej znajduje się w pozycji "N". Po zgaszeniu motoru przekładnię przestawia się na bieg wsteczny ("R"), który dubluje jako położenie do parkowania. W stacyjce jest blokada, która uniemożliwia włączenie rozrusznika, gdy skrzynia nie jest "na luzie".
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI
CADILLACA SERIES 62 CLUB COUPE – Skrzyżowanie epok
Silnik pracuje z eleganckim, dostojnym bulgotem, bez cienia wulgarności, z którą kojarzone są późniejsze amerykańskie V8. Potężne nadwozie produkcji Fishera (z siedzibą w Fleetwood w stanie Pensylwania) wydaje się kompletnie niewzruszone solidnym momentem obrotowym dostępnym z samego dołu. Dobrze utrzymana skrzynia Hydra-Matic żongluje przełożeniami praktycznie niezauważalnie. W zmęczonych egzemplarzach często pojawia się problem ze zmianą z drugiego na trzeci bieg, ale na szczęście tu to zjawisko nie występuje. Niewielka przednia szyba w połączeniu z potężną deską rozdzielczą i mięciutką kanapą sprawiają, że auto wydaje się jeszcze większe, niż jest w rzeczywistości. Poważnym wyzwaniem jest oczywiście parkowanie, bo upchnięcie tego wieloryba na typowym polskim chodniku to prawdziwa sztuka.
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Model Series 62 początkowo oferowano w trzech nadwoziach: czterodrzwiowym Touring Sedan, dwudrzwiowym Club Coupe (jak nasz) oraz otwartym Convertible. Pod koniec rocznika ’49 wprowadzono też Coupe de Ville, dwudrzwiowego hardtopa bez środkowego słupka.

@archiwum GM

Prospekt Coupe de Ville zachwyca zarówno zawartością, jak i formą.

Za to na drodze można nim cisnąć tak, jakby miało o kilkadziesiąt lat mniej. Zielonym Cadillakiem da się jeździć jak na wskroś nowoczesnym autem – wystarczy wsiąść, przekręcić kluczyć, uruchomić silnik, wrzucić "D" i wcisnąć gaz. Ta beztroska nie powinna dziwić, bo w końcu to Cadillac wymyślił współczesny układ kokpitu, z okrągłą kierownicą przed szoferem, trzema pedałami w znanym układzie, dźwignią zmiany biegów w osi kokpitu oraz elektrycznym rozrusznikiem uruchamianym z kluczyka (ten schemat po raz pierwszy zastosowano w modelu Type 53 rocznik 1916). Wielkie bębnowe hamulce są zadziwiająco skuteczne, więc zatrzymanie tego kolosa nie stanowi dużego problemu. A jest co hamować, bo w trasie Series 62 może jechać ze stałą prędkością 130 km/h, wcale się przy tym nie męcząc. Z drugiej strony wóz posiada sześciowoltową instalację elektryczną i podciśnieniowe wycieraczki (ich prędkość zależy od obrotów silnika), jednak szoferowi najbardziej doskwiera brak wspomagania kierownicy.
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

W najbogatszych wersjach Series 62 ta wygodna kanapa była regulowana hydraulicznie.

CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Czterobiegowy automat Hydra-Matic był przełomową konstrukcją. Licencję na nią kupił nawet Rolls-Royce.

Series 62 jest autem na skrzyżowaniu epok – posiada większość atrybutów nowoczesnego wozu, ale należy mieć na uwadze jego niedomagania wynikające z wieku. Jednocześnie doskonale pokazuje, że chcąc zakosztować prawdziwego luksusu w amerykańskim wydaniu, nie jest się skazanym na karykaturalny różowy jacht Elvisa z gigantycznymi płetwami. Mając takie auto, mógłbym nawet żyć z tymi nieustannymi porównaniami do garbatej Warszawy. W końcu Cadillac nic sobie z nich nie robi.
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Na zdjęciu tego nie widać, ale ten samochód to kolos. Zastosowanie dyskretnych płetw optycznie obniża nadwozie i nadaje mu dynamiki.

CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1949, 7515 szt. (55 643 szt. wszystkich wersji)
SILNIK
benzynowy, V8, OHV 16v, umieszczony wzdłużnie z przodu, zasilany gaźnikiem
Śr. cyl./skok tłoka: 100/92 mm
Pojemność skokowa: 5781 cm³
Moc maks.: 160 KM/3800 obr/min
Maks. moment obr.:
423 Nm/1800 obr/min
NAPĘD
Na tylne koła, skrzynia ręczna, 3-biegowa (opcjonalnie automatyczna, 4-biegowa typu Hydra-Matic)
ZAWIESZENIE
Przednie: podwójne wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
Tylne: sztywny most, resory piórowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
HAMULCE
Hydrauliczne, bębnowe na obu osiach
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 546/200/161 cm
Rozstaw osi: 320 cm
Masa własna: 1863 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 161 km/h
Przysp. 0-96 km/h: 13,4 sek.
CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Wlew paliwa dyskretnie schowano pod lewą tylną lampą. W ten sposób linii nadwozia nie zaburza wystający korek ani nawet klapka.

CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Delikatne blendy pozwalają nieco uchylić okna w trakcie deszczu bez ryzyka zamoczenia kokpitu.

CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

To były ostatnie tchnienia estetyki art déco. Kierownica zdradza wyraźną inspirację klimatami lotniczymi.

@archiwum GM

Nowy silnik V8 był tak udany, że z powodzeniem stosowano go też w autach wyścigowych. W różnych wersjach dotrwał w produkcji do 1968 r.

CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Dziś zdobycie takich detali graniczy z cudem. Kupując Cadillaca, warto zainwestować w jak najlepszy egzemplarz.

CADILLAC SERIES 62 CLUB COUPE @PIOTR CIECHOMSKI

Ten model jest początkiem epoki płetw w samochodach. Zenitem tego trendu były Cadillaki z rocznika 1959.

@archiwum GM

W 1948 r. Briggs Cunningham wpadł na szalony pomysł, by wystawić dwa Cadillaki Series 61 w Le Mans. Muszę o tym napisać.



Czytaj więcej