Radosne oblicze Fiata – Punto Cabrio
Z niedużymi samochodami Fiata jest jak z Anthonym Hopkinsem w kolejnych filmach. Znacie jakąś nieudaną kreację walijskiego aktora? No właśnie. Wyspecjalizowanie się w swoim fachu gwarantuje, że dochodzi się do perfekcji w tym, co się robi, nawet jeśli ma być to Fiat Punto Cabrio – najtańszy na rynku kabriolet.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Wskażcie drugi kabriolet zbudowany na małym miejskim aucie, który ma tyle wdzięku i elegancji co Punto.
Małe Fiaty od zawsze należały do świata prêt-à-porter. Dzięki masowej produkcji i zastosowaniu niezbyt wyszukanych materiałów były po prostu tanie i powszechne. Wprowadzając do sprzedaży Punto, Turyn puścił oko do świata haute cuture. Wóz był niedrogim produktem dla mas, ale udanymi detalami podkreślał swoją wyjątkowość. Posiadał bogate wyposażenie opcjonalne, w tym szklany dach czy klimatyzację, a także kolorowe, kraciaste wzory tapicerki, którymi obijano nie tylko fotele, ale także boczki. W bogatszych wersjach występowały lakierowane zderzaki, mleczne klosze kierunkowskazów, obręcze z lekkich stopów oraz halogeny. Punto przestało być tylko samochodem, a stało się modnym dodatkiem pasującym do miejskiego stylu życia. Jako, nomen omen, kropka nad "i" pojawił się w ofercie także wariant bez dachu. Teoretycznie luksusowa wersja nadwozia w praktyce była jednym z najtańszych kabrioletów na rynku.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Punto nie jest typem ściganta, co nie oznacza, że się ślimaczy po drodze. Dla tych, którzy szukali emocji, Fiat przygotował specjalną wersję GT z turbodoładowanym silnikiem.
FIAT PUNTO CABRIO – Jakby luksusowo
Fiat Punto w wersji kabriolet na ilustrujących niniejszy tekst zdjęciach Piotrka Ciechomskiego wygląda jak milion dolarów. Ewa Kasprzyk na jego widok z pewnością krzyknęłaby do Zdzisława Wardejna vel Mariana coś jakby o luksusie. W istocie ten niewielki miejski wóz zastąpił produkowanego od 1983 roku Fiata Uno, który potwierdzał to, co było wiadomo od dawna – że Włosi są mistrzami w konstruowaniu małych samochodów. Charakterystyczne, pudełkowate nadwozie było dziełem dowodzonego przez Giugiaro studio Italdesign. Wielki sukces Fiacika zdawał się niełatwy do powtórzenia.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Zwykle czapkę zakłada się nie dla wyglądu, a po to, żeby było ciepło. W Punto dach zakłada się, gdy pada i grzmi. Wtedy nie ma znaczenia, jak wygląda wóz.
Następca miał być jeszcze lepszy, a jego wyjątkowość postanowiono podkreślić już podczas prezentacji. Pierwsze pokazy dla dziennikarzy zorganizowano w Turynie. Do stolicy Piemontu zaproszono ponad 1000 przedstawicieli świata mediów, a o nowym aucie opowiadał dyrektor generalny Fiata, Paolo Cantarella. Jak ważny był to moment dla Fiata, niech świadczy fakt, że na prezentacji pojawił się sam L’avvocato, czyli Giovanni Agnelli. Publiczności Punto oficjalnie przedstawiono na turyńskich targach w sierpniu 1993 r., a miesiąc później auto zrobiło furorę na frankfurckim salonie. Włochom było mało. Zadbano, aby o następcy Uno było głośno. Nowy model prezentowany był na 17 włoskich lotniskach, a przez Paryż przejechała kolumna 700 (!!!) zielonych "kropek". O debiutującym modelu mówili wszyscy, a klienci walili drzwiami i oknami. Dość powiedzieć, że w pierwszych dniach sprzedaży przez salony Fiata przewinęły się trzy miliony osób, a 100 tys. złożyło zamówienia.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Zupełnie zapomniane dzisiaj motoryzacyjne dodatki: korbka do opuszczania tylnych szyb i wysuwana popielniczka. Podobno jedno wymaga wysiłku, a drugie jest niezdrowe.
Ten świetny wynik to ponownie zasługa genialnego projektu Giugiaro, który zaprojektował bryłę nadwozia. Wóz wygląda dokładnie tak, jak się nazywa ("punto" to po włosku "kropka"). Zdaje się miękki i okrągły, ale nie jest typem mydelniczki. Do tego najbardziej charakterny akcent wozu powoduje, że tam, gdzie inne auta się kończą, historia Punto się zaczyna. W chwili debiutu pionowe tylne lampy były czymś niesamowicie awangardowym, jednak ten detal idealnie komponuje się z całością. Z tyłu nie ma nic innego, co przykuwałoby wzrok, nawet końcówkę rury wydechowej schowano pod zderzakiem. Dwubryłowe nadwozie ma wznoszącą linię maski i mocno pochyloną przednią szybę, co stanowiło ostatni etap ewolucji przed pojawieniem się jednobryłowych miejskich minivanów. Przednia maska jest idealnie gładka, nie posiada żadnych przetłoczeń czy nawet kratki wlotu powietrza. Trafia ono do chłodnicy poprzez otwory w zderzaku. To patent znany z Passata B3, ale do Punto pasuje wybornie. Ciekawym zabiegiem jest podwójne wzdłużne przetłoczenie bocznych linii nadwozia, co dodaje małemu autu charakteru. Debiutujący model na tle swojego prostego (dosłownie i w przenośni), kanciastego poprzednika wyglądał jak przybysz z obcej planety. Dodatkowo, zgodnie z trendami lat 90., które krzyczały wszelkimi możliwymi kolorami o swoim nadejściu, włoski wóz oferowano we wszystkich kolorach tęczy. Świeżość i nowoczesność projektu spowodowała, że przez całą produkcję ograniczono się tylko do wprowadzania kosmetycznych zmian i udoskonaleń, bez modyfikowania żadnego detalu w nadwoziu. Samochód świetnie się zestarzał. Czy patrząc na zdjęcia, dacie wiarę, że ten projekt liczy ponad 30 lat?
FIAT PUNTO CABRIO @Fiat
Żółty kolor kojarzony jest w gamie Fiata z wersjami Sporting. W późniejszych latach do napędu kabrioletu użyto tego samego silnika, który napędzał Punto Sporting – szesnastozaworowego 1.2.
FIAT PUNTO CABRIO – Kabriolet dla każdego
Równolegle z Punto w 1993 r. pojawił się Fiat Coupé, a chwilę później do oferty dołączyła Barchetta. W Turynie znowu było jak za dawnych lat, kiedy w ofercie znajdowały się zbudowane na podstawie modelu 850 wersje Coupé i Spyder. Małe kabriolety to narodowa spuścizna Włoch, więc mogłoby się zdawać, że Barchetta świetnie spełniała rolę niewielkiego kabrioletu w gamie Fiata. Jak by jednak nie patrzeć, była nieco pretensjonalnym roadsterem. Punto to z kolei kabriolet nieco bez ambicji, bez sportowych wersji, zadęcia i luksusu. Ot, po prostu kolejna wersja nadwozia, wręcz oczywista w ciepłym włoskim klimacie. Wóz nie był ani specjalnie droższy, ani lepiej wyposażony w porównaniu do zamkniętych odmian. Nie oferowano w nim najmocniejszego silnika ani obniżonego zawieszenia. Miał takie same zderzaki, światła czy wnętrze. W bazowej wersji szyby czy dach opuszczało się ręcznie, a na kołach były zwykłe kołpaki. W reklamach przedstawiano go jako świetne auto dla młodych ludzi tudzież nieco bardziej komfortowy odpowiednik skutera.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Zadziorny kuper wersji cabrio w porównaniu do hatchbacka jest nieoczywistym pomysłem na tylną część nadwozia.
Pomysł stworzenia kabrioletu pojawił się jednak już po zaprojektowaniu auta. Taka przeróbka istniejącego nadwozia to zawsze zabawa, której efekt może być daleki od zamierzonego. Operacja może skończyć się tym, że powstanie potworek, a ryzyko zwiększa się proporcjonalnie do uszczuplania środków przeznaczonych na ten cel. Mówiąc krótko, im tańszy produkt, tym większe ryzyko wpadki. Spójrzcie na Citroëna Visę Décapotable od Heuliez. Dopóki wóz ma założony dach, to wygląda jak zwykła Visa. Jednak po jego zdjęciu staje się wyjątkową szkaradą, która z kabrioletem nie ma zbyt wiele wspólnego. Po prostu widać, że ten projekt był niskobudżetowy. Mierząc się z podobnymi dylematami, Fiat o obcięcie dachu poprosił Bertone. Nie było mowy o żadnych breweriach, Punto było tanim wozem i takim miało pozostać. Przeróbka spowodowała, że "kropka" straciła swój znak rozpoznawczy, czyli charakterystyczne tylne lampy. Jednak Bertone wybrnął z tego całkiem zgrabnym, nieco zadziornym kuperkiem ze sporymi, owalnymi kloszami tylnych świateł. Kabriolet nie jest może najbardziej udanym dziełem Bertone, jednak obiektywnie oceniając efekt jego pracy oraz biorąc pod uwagę ograniczenie do minimum zmian w konstrukcji auta, to w tym wypadku obcięcie dachu okazało się sukcesem. Pacjent nie dość, że przeżył, to nawet całkiem dzielnie sobie poczynał. Na przestrzeni sześciu lat sprzedano bowiem 55 tys. egzemplarzy Punto w wersji kabriolet.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Klapa bagażnika ma teleskopowe zawiasy, dzięki czemu mechanizm nie zabiera miejsca w małym bagażniku.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Elektrycznie otwierany dach gwarantował powiew wiatru i luksusu.
FIAT PUNTO CABRIO – Do wyboru, do koloru
Zadaszona deska, pomysł rodem z lat 80., to jedyny dysonans we wnętrzu auta. Na prezentacji Fiata w 1993 r. dziennikarze ocenili ją bardzo krytycznie, pisząc, że nie dorównuje genialnemu rysunkowi nadwozia powstałemu w Italdesign. Za wnętrze odpowiadało swojskie, fiatowskie Centro Stile. Obiektywnie patrząc, kokpit jest jednak bardzo udany i po latach nie wygląda jak skansen. Wszystkie przełączniki rozplanowano przejrzyście, a czytelność jest na najwyższym poziomie. Co prawda do wykończenia auta użyto plastików o twardości zbliżonej do klocków Lego (kto niechcący nadepnął na duńską zabawkę zostawioną nieopatrznie przez brzdąca na podłodze, ten wie, że tworzywo sztuczne potrafi być twardsze od metalu), jednak oferowane w niezliczonej liczbie kolorów wykończenie foteli, a także tapicerowane boczki, skutecznie przełamują szarość i nudę tworzyw. Za to rozczarowuje pozycja za kierownicą – siedzi się wysoko, jak na stołku (jakie to włoskie!). Do tego sam fotel jest dość wąski, a o solidnym podparciu bocznym można zapomnieć.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Trójkątna kierownica to najbardziej "kwadratowy" element miejskiego Fiata.
Ale kogo to obchodzi? Przecież mówimy o małym miejskim aucie, a w tej kategorii Punto okazuje się genialnym graczem. Zwrotność i zwinność – tych cech Fiatowi nie brakuje. Przestronna kabina, gdzie nawet na tylnej kanapie zmieszczą się bez problemu dwie dorosłe osoby, i spory bagażnik – to dodatkowe atuty. Mocno przeszklone nadwozie gwarantuje świetną widoczność w każdą stronę, jednak paradoksalnie w kabriolecie jest z tym gorzej niż w hatchbacku. Przy założonym dachu szerokie tylne słupki w połączeniu z niewielką szybą powodują, że do tyłu niewiele widać. Po jego opuszczeniu jest niewiele lepiej, bo konstrukcja składa się za kanapą, mocno podnosząc tylną linię nadwozia.
FIAT PUNTO CABRIO @marazzi
Marazzi miał wyjątkowo ciekawy pomysł na otwartą wersję Punto. Stworzył nieco zapomniane dzisiaj nadwozie typu Landaulet.
Punto oferowano z siedmioma czterocylindrowymi silnikami do wyboru. Było pięć wersji benzynowych, z czego podstawową była nowoczesna, 55-konna jednostka z rodziny Fire. Ten sam motor napędzał Cinquecento Sporting. O ile z najmniejszego Fiata robił niezłą rakietę, to w nieco większym Punto nie gwarantował już takich emocji. Na szczycie była turbodoładowana wersja GT, osiągająca ponad 200 km/h i przyśpieszająca do "setki" w mniej niż 8 sekund. Oprócz tego klienci mogli zdecydować się na wolnossącego lub turbodoładowanego diesla. W wersji kabrio oferowano tylko benzynowe 8-zaworowce: 60-konne 1.2 oraz 1.6 o mocy 90 KM. Bazowy motor gwarantował niską cenę… i nic poza tym. Parowany był z bardzo ubogim wyposażeniem, a do tego miał mizerne osiągi. W mocniejszej wersji, takich jak widoczna na zdjęciach obok, klient otrzymywał znacznie więcej: elektrykę szyb i dachu, lepszą tapicerkę, obrotomierz, alufelgi oraz halogeny. Do tego silnik ma bardzo przyjemną charakterystykę, jest wystarczająco mocny, a dostępny od niskich obrotów spory moment zapewnia wysoką elastyczność. Po kilku latach zastąpiono go wielozaworową jednostką o podobnej mocy, lecz o znacznie mniejszej pojemności. Nowy silnik mniej palił i był nowocześniejszy, do tego miał też znacznie bardziej agresywny charakter, gdyż mocy i momentu trzeba w nim szukać przy wysokich prędkościach obrotowych. Znacznie przyjaźniejszy był stary, ośmiozaworowy 1.6, który nie wymagał zapędzania wskazówki obrotomierza pod czerwone pole. Miękkie zawieszenie powstało jeszcze w czasach, w których nikt nie próbował szukać kompromisu pomiędzy sportem a komfortem. Nie od dziś wiadomo, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Dziennikarze testujący współczesne auta, którzy ekscytują się, jak bardzo twarde i niewygodne zawieszenie pozwala im pokonywać winkle o 0,5 km/h szybciej, tutaj pewnie dostaliby choroby morskiej. Według naszej oceny Punto bardzo przyjemnie wybiera nierówności nawierzchni, a w zakrętach się pochyla, co jest zupełnie normalne i spodziewane. To samochód do miasta, a nie na Classicauto Cup.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Charakterystyczna literka "b" to logo firmy Bertone, która najpierw zaprojektowała Punto Cabrio, a potem je produkowała.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Proste wnętrze, bez dotykowych ekranów, za to z przyciskami, pokrętłami i suwakiem. Czy za parę lat ludzkość będzie potrafiła to jeszcze obsłużyć?
FIAT PUNTO CABRIO – Modny gadżet
Małe, modne gadżety często bywają smaczkami podkreślającymi styl oraz status posiadacza. Dobre wzornictwo, niebanalne materiały, ciekawe kolory powodują, że pospolity dodatek może być postrzegany jako coś znacznie bardziej prestiżowego, niż jest w istocie. Przez lata małe wozy, pomimo genialnego wyczucia inżynierów Fiata, zawsze były traktowane po macoszemu. W końcu były przede wszystkim tanimi autami, w których nikt nie szukał komfortu, mając na względzie głównie walory użytkowe. Wszystko zmieniło się pod koniec lat 80., gdy Europejczycy, żyjący w coraz bardziej zatłoczonych miastach, dostrzegli zalety niewielkich gabarytów, nie chcąc jednak tracić luksusowych dodatków, jakie były dostępne w dużych limuzynach. Do tego feeria barw, jakimi rozkwitły dyskotekowe lata 90., spowodowała, że miejskie auta zaczęły być czymś więcej niż tylko tanim wozidełkiem. Stały się modnymi dodatkami, po które chętnie sięgali zarówno dotychczasowi "budżetowi" klienci, jak i bogaci yuppies. Genialny projekt i liczne zalety Punto zostały docenione – w 1995 r. Fiacik zdobył tytuł Europejskiego Samochodu Roku. Dzięki niesamowicie nowoczesnemu nadwoziu, które nawet po 30 latach wygląda świeżo, oraz wyjątkowej trwałości i niezawodności konstrukcji Punto musi jeszcze trochę poczekać na zdobycie statusu klasyka. Paradoksalnie to tylko podkreśla mistrzostwo Fiata w produkcji małych aut.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Przód auta wygląda identycznie jak w wersji zamkniętej, jednak konstrukcyjnie nieco się różni. Punto nie ma pałąka przeciwkapotażowego, ograniczono się do wzmocnionej ramy przedniej szyby. Dzięki temu wóz zaliczył testy z dachowania z pozytywnym wynikiem.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Lepsza, atłasowa tapicerka oraz rozbudowana konsola środkowa to wyróżnik bogatszych wersji i mocniejszych silników. Jednak nawet w podstawowych wariantach wnętrze dobrze wyglądało dzięki kolorowym materiałom tapicerskim.
Fiat Punto coupe @Bertone
Stylistyka Punto była tak wyjątkowa, że Fiat w 1994 r. zorganizował Puntoramę, zapraszając znane studia projektowe do przedstawienia własnych interpretacji małego hatchbacka. Jednym z nich było coupé od Bertone o nazwie Punto Racer. Nazwa nawiązuje do Fiata 850 Racer, który był Fiatem 850 Spider ze stałym dachem.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
"Duży wolnossący silnik" dzisiaj brzmi jak opis zamierzchłych dziejów. W praktyce 1.6 jest mocne i elastyczne, a dynamika zupełnie współczesna.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Przejrzyste i czytelne zegary ułatwiają kontrolę nad najważniejszymi funkcjami auta. Obrotomierz był opcją dostępną tylko w droższych wersjach wyposażenia.
FIAT PUNTO CABRIO @PIOTR CIECHOMSKI
Punto świetnie się zestarzało – pomimo upływu lat ciągle wygląda świeżo.
Fiat Punto Cabrio @Piotr Ciechomski
Znak charakterystyczny standardowego Punto to pionowe tylne lampy. W wersji bez dachu Bertone zastąpił je kolorowymi owalami tylnych lamp. Wyszło zaskakująco dobrze.