Jedyne takie na świecie Porsche 911 Turbo

Z motoryzacją jest trochę jak z astronomią. Można interesować się najbardziej znanymi markami, podobnie jak przeżyć życie z wiedzą tylko o naszym układzie słonecznym. Można jednak zagłębiać się w zakamarki Wszechświata i wynajdywać takie gwiazdy, jak to Porsche 911 Turbo VeilSide – reemigrant z dalekiej Azji.

Piotr Sielicki
PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI
Oto Porsche 911 Turbo (965) VeilSide Euro Combat, czyli prawdopodobnie najdziwniejsze chłodzone powietrzem 911, jakie widzieliście. Ten wóz to połączenie wszystkiego, co w latach 90. najlepsze oraz (z dzisiejszej perspektywy) nieco obciachowe. Taki stwór mógł się urodzić tylko w jednym miejscu – w Japonii, która w latach 90. kompletnie odjechała na punkcie tuningu. Dlaczego zdecydowaliśmy się na pokazanie go na naszych łamach? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
@Archiwum

Genroq Magazine to jedno z japońskich pism motoryzacyjnych, które to 911 oraz Z3 serii VeilSide Euro Combat umieściło na swojej okładce.

PORSCHE 911 VEILSIDE – O co kaman?
Gdy w Polsce modne było przyklejanie naklejek Pioneer i montowanie brewek w Golfach, w Kraju Wschodzącego Słońca na blat brało się Toyoty Supry, Nissany Skyline GT-R i właśnie Porsche 911. Tuning obecny był w motoryzacji niemal od samego początku. Ludzie po prostu mają taką naturę, że lubią coś po kimś poprawiać lub dostosowywać do swoich pragnień i potrzeb. Pierwsze modyfikacje zawdzięczamy sportom motorowym, bo w Europie takie tuzy jak Carlo Abarth czy John Cooper modyfikowali fabryczne Fiaty i Mini właśnie do ścigania. W Stanach zaczęło się jeszcze wcześniej, bo od lat 40., kiedy pojawiły się hot rody i NASCAR. Kowalski, Schmidt i Brown też chcieli mieć wozy, które oglądali w weekend na torach, dlatego tuning trafił na ulice. Prawdziwy rozkwit tej dziedziny to lata 70. i 80. Wówczas, jeżeli tylko dysponowało się odpowiednią ilością gotówki, modyfikować można było już wszystko. Do głosu zaczęli dochodzić prawdziwi specjaliści od tuningu aut drogowych. W Stanach królował Carroll Shelby, w Europie do gry wchodzili AMG, Brabus czy Schnitzer, a w Japonii na dobre rozkręcali się Mugen i HKS. Oczywiście za żelazną kurtyną nie było tak różowo. Niewielu mogło sobie pozwolić na zachodnie auto, do którego po tym, jak ewentualnie stanęło się na głowie, można było dokupić jakieś akcesoria. Zwykle kończyło się na poszerzeniu stalowych felg i splanowaniu głowicy w polskim Fiacie 126p i jego lokalnych odpowiednikach, które zmotoryzowały kraje bloku wschodniego.
Porsche 911 veilside @Bartłomiej Szyperski

Mimo że 911 Turbo VeilSide Euro Combat to auto demonstracyjne, to przez całe swoje życie pokonało ponad 60 tys. km, w tym także po polskich drogach.

PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Pakiety stylizacyjne VeilSide słyną ze swojego kontrowersyjnego wyglądu, ale opracowywane są również pod kątem poprawy aerodynamiki. W tylnym zderzaku musiał się więc znaleźć symboliczny dyfuzor.

Prawdziwy rozkwit tuningu to lata 90. Firmy zajmujące się modyfikacjami aut konkretnych marek lub wręcz koncernów wyrastały jak grzyby po deszczu. Oferowały pakiety stylistyczne, modyfikacje silnika, dodatki do wnętrza, a także koła, zawieszenia, a nawet kompletne układy car audio. Zloty i kluby zaczęły rosnąć w siłę i z lokalnych spotkań stały się międzynarodowymi wydarzeniami. Targi tuningowe opanowały największe metropolie, a w kioskach pojawiła się prasa branżowa. Brzmienie głośnych układów wydechowych i pisk opon rozlegał się na starych lotniskach oraz wieczorami w każdym większym mieście. Tuning opanował motoryzacyjną młodzież.
PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Przy wyłączonych światłach zegary są jak w seryjnym 911 Turbo. Po włączeniu pojawia się mocne niebieskie podświetlenie. To szczyt stylu lat 90.

PORSCHE 911 VEILSIDE – Po welonie na stronę
Na fali rozkwitu tej branży w 1990 roku, nieopodal toru Tsukuba (tak, tego samego, na którym nagrywany był słynny program Best Motoring) została założona firma VeilSide kabushiki gaisha (japońskie "sp. z o.o."). Swoją nazwę wzięła od imienia właściciela, Yokomaku Hiranao, w którym "yoko" znaczy strona, a "maku" welon, co później przetłumaczono na angielski. Początkowo pan Hiranao zajmował się sprzedażą podzespołów do zawieszeń i silnika. Wkrótce jednak zaczął modyfikować auta swoimi częściami, a inspirował się przy tym, uwaga, Batmobilem z lat 60. W 1991 r. na Tokijskim Salonie Samochodowym, podczas którego odbywała się też wystawa Tokyo International Customized Car Show, jego Nissan Skyline GT-R otrzymał główną nagrodę targów. Lista kolejnych tytułów ciągnie się aż do współczesności. VeilSide szybko stało się rozpoznawalne dzięki dwóm atrybutom, czyli bardzo charakterystycznym pakietom stylistycznym i rekordom: przyspieszenia 0-300 km/h oraz czasu przejazdu na ćwierć mili. Marka VeilSide po prostu wjechała na salony świata tuningu.
PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Intercooler VVC jest znacznie większy i wydajniejszy od seryjnego.

Światową sławę przyniosła firmie seria pakietów o nazwie Combat. Wszystkie wyposażone weń auta demonstracyjne polakierowano na ten sam platynowy kolor, a elementem wspólnym był bardzo nietypowe kształty przedniego zderzaka i duży spojler na tylnej klapie. Właśnie z tej serii pochodzi prezentowane przez nas Porsche. Wiem, że jak go zobaczyliście na zdjęciu, to wykrzyknęliście co najmniej "o matko!". Ja też tak zrobiłem, gdy ujrzałem go po raz pierwszy, bo zwykle jestem miłośnikiem fabrycznych specyfikacji. Jednak nawet dla mnie, jako miłośnika tego, co motoryzacyjnie dzieje się w Japonii, zaskoczeniem było, że znany mi VeilSide zrobił swoją interpretację Porsche 911. Czuję też, że zapewne większość z Was zdążyła już spisać ten samochód na straty, ale nieco na przekór zapraszam do bliższego poznania tej historii.
PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Z tej perspektywy od razu widać, że mamy do czynienia ze zmodyfikowanym 911 i nie jest to "Slant nose".

PORSCHE 911 VEILSIDE – Europejska walka
Ktoś kiedyś powiedział, że Porsche się nie poprawia. Można się z tym w pełni zgodzić, ale w VeilSide postanowiono inaczej. Auto z naszych zdjęć z fabryki w Sttutgart-Zuffenhausen wyjechało w 1991 r. jako model 911 Turbo 3.3, ówczesny top w ofercie niemieckiego producenta. Składał się na to turbodoładowany bokser, ponad 320 KM mocy przekazywanej na tylne koła, szerokie nadwozie i oczywiście klasyczny płaski spoiler nad tylną klapą. Wóz zamówiono przez dealera Porsche Mizwa, który niegdyś, pod inną nazwą, był oficjalnym importerem marki w Japonii, a obecnie zajmuje się (a jakże!) handlem klasycznymi Porsche. Wóz trafił do VeilSide po kilku latach, gdy stracił już nieco na wartości. Został wtedy przebudowany do stanu, który widzicie na zdjęciach, a wszystko po to, by móc go zaprezentować na tokijskim salonie w 1996 r.
PORSCHE 911 VEILSIDE @Porsche
PORSCHE 911 VEILSIDE @Porsche
PORSCHE 911 VEILSIDE @porsche

Oto kadry z filmu nagranego jeszcze kamerą VHS na targach Tokyo Auto Salon 1997, gdzie "nasze" 911 dumnie prezentowało się z resztą rodziny aut z serii Combat.

W warsztatach przy torze Tsukuba stworzono do niego specjalny pakiet stylistyczny, który wpisywał się w serię Combat. Jest więc przedni zderzak z charakterystycznymi "wargami" i dodatkowymi wlotami, który z Toyotą Suprą czy Nissanem Skyline GT-R jeszcze jakoś współgrał, ale z klasyczną linią 911 prezentuje się dość karykaturalnie. Całokształt poprawiły jednak konsekwentnie narysowane, monstrualnie duże i wyprofilowane progi, których linia przechodziła w kolejne dwie części tzw. bodykitu, czyli równie masywny tylny zderzak z dyfuzorem oraz spoiler na tylnej klapie. Jemu najbliżej jest do elementów znanych z fabrycznych Porsche, bo jest bliźniaczo podobny do tego z 911 GT2 (993), które w tym czasie było już w ofercie producenta ze Stuttgartu. Szerokie nadkola wypełniły 17-calowe aluminowe felgi o trzyczęściowej, skręcanej konstrukcji. Model nosi nazwę Marriott (oznaczenie na kapslu). Dla VeilSide (logo wybite od wewnątrz) wykonała je renomowana japońska firma SSR, a więc nie ma tutaj mowy o oszczędzaniu na podzespołach. Jeżeli jesteśmy już przy jakości, to muszę zaznaczyć, że nie jest to pierwsze lepsze włókno szklane, z jakiego w latach 90. wykonywało się elementy do modyfikacji aut. Wiecie, takiego, którego ukruszenie nie należało do trudnych, a połamanie o krawężnik było jeszcze prostsze. Wszystko dlatego, że jest to materiał znacznie sztywniejszy i mocniejszy od typowej żywicy wzmocnionej matą szklaną. Świadczy o tym choćby to, że wszystkie elementy ospoilerowania przetrwały w dobrej kondycji do dzisiaj, po przejechaniu ponad 60 tys. kilometrów. Pewnie dlatego w katalogu za komplet widniała kwota ponad czterech tys. dolarów, a dzisiaj byłaby znacznie wyższa. W latach 90. musiał się pojawić jeszcze jeden dodatek – winyle, czyli oklejenie, w tym wypadku prezentujące nazwę modelu – Euro Combat. Pierwszy człon zdecydowanie podkreślał tak modne w Japonii europejskie korzenie wozu i kierownicę po niewłaściwej w tym kraju stronie.
PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Nie jestem fanem tej stylizacji, ale trzeba jej przyznać, że z boku i w ruchu prezentuje się znacznie lepiej niż na postoju.

Kompleksowy projekt zmian oczywiście na nadwoziu się nie kończy. VeilSide wprowadził więc też kilka modyfikacji wewnątrz. Przede wszystkim pojawiły się fotele kubełkowe z mocno wyprofilowanymi boczkami. Ze skórzanym wnętrzem, utrzymanym w czarnej tonacji, kontrastują za to niebieskie, wykonane z Alcantary wstawki na boczkach drzwi oraz fotelach i tylnej kanapie. Dość dużą seryjną kierownicę zastąpiła sportowa z oferty VeilSide, o nietypowym kształcie, pozbawiona poduszki powietrznej. W całym tym szaleństwie jest jednak doza oryginalności, bo pod stopami znajdują się oryginalne dywaniki z wyszytym właśnie w niebieskim kolorze logo modelu. Niebieskie podświetlenie zegarów (o dziwo, nikt nie wymienił tarcz na białe!) i aluminiowa gałka zmiany biegów z logo Porsche dopełniają dzieła w środku. Patrząc na wygląd zewnętrzny, szydercy pewnie powiedzieliby, że w kokpicie mogło być gorzej, a tymczasem jak na lata 90. jest całkiem zachowawczo. Mamy więc już bodykit, felgi i wnętrze. Do zamknięcia tuningowego projektu brakuje jeszcze modyfikacji mechanicznych.

Pod klapę z ogromnym spojlerem wjechał większy od seryjnego (i znacznie wydajniejszy) intercooler VVC, a także układ wydechowy ze stali nierdzewnej, który uwalnia oddech i dźwięk 6-cylindrowego, turbodoładowanego boksera. Silnik stosownie przestrojono i dodano możliwość regulacji ciśnieniem doładowania, dzięki czemu poprawiły się osiągi auta. Ile dokładnie koni mechanicznych przybyło, tego nie wiemy. W trakcie jazdy wyraźnie było czuć, że auto nie dostaje zadyszki w żadnym zakresie obrotów, a to, co go nieco spowalnia, to dość długie przełożenia 5-biegowej skrzyni. Komfort 911 Turbo został też mocno ograniczony przez zamontowanie twardszego zawieszenia sygnowanego logo VeilSide, które jednak pozytywnie wpłynęło na odczucia z jazdy, szczególnie w szybkich partiach zakrętów.
PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Zmodyfikowane zawieszenie w trakcie jazdy daje mniejsze poczucie komfortu, ale większą pewność w prowadzeniu. Trzeba jednak uważać na poprzeczne nierówności.

To, co wymaga podkreślenia, to fakt, że jak pewnie zauważyliście, auto jest zarejestrowane na polskich tablicach. To jedyny taki egzemplarz na świecie i dokładnie ten, który w 1996 r. został wyróżniony Grand Prix za stylizację na targach w Tokio. Doczekał się nawet modeliku do sklejania w skali 1/24, a także kilku publikacji w japońskiej prasie motoryzacyjnej.
PORSCHE 911 VEILSIDE @archiwum

Wóz doczekał się też swojego modeliku do sklejania w skali 1/24 od renomowanej firmy Fujimi.

PORSCHE 911 VEILSIDE – Inna galaktyka
Tuning samochodów to rzeczywistość równoległa do świata klasycznej motoryzacji. Uważam jednak, że fajnie jest mieć świadomość, że gdzieś obok istnieje alternatywne samochodowe życie. Z tym 911 Turbo jest trochę tak, że świetnie się nim jeździ nawet dzisiaj, może nawet lepiej niż seryjnym, ale odchodząc od niego, nie każdy będzie się chciał za nim obrócić. Głosy na jego temat są mocno podzielone. Przez wielu został wręcz wyśmiany za kontrowersyjny styl, ale u niektórych widziałem też autentyczną fascynację tym projektem. Pomimo budzącego skrajne uczucia wyglądu wywołuje on we mnie pozytywne emocje. To dlatego, że bardziej fascynuje mnie to, że w ogóle taki się narodził, a następnie przetrwał i wylądował na polskiej ziemi. W Zuffenhausen pewnie by się popłakali, gdyby go zobaczyli, i wcale bym się im nie dziwił. Ten wóz jednak będzie miał swoją dalszą historię, ale to już temat na inny artykuł.
PORSCHE 911 VEILSIDE @Archiwum

To prawdopodobnie jedno z ostatnich zdjęć wykonanych na japońskiej ziemi. Z tego placu wóz wybrał się w podróż do Polski.

PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Na tylne koła mogło trafiać znacznie powyżej 300 KM. Nadkola skrywają felgi stworzone specjalnie do tego auta.

PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Ząb czasu nieco nadgryzł już kierownicę, bo Alcantara straciła nieco barwę, a z klaksonu zniknęło logo VeilSide.

PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Ten widok przywodzi na myśl słynne i fantastyczne 911 GT2 (993), jednak ten spojler różni się od fabrycznego jeszcze dodatkową "płetwą".

PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Oklejenie, czyli tzw. winyle, były ważnym elementem tuningowych stylizacji lat 90.

PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Okrągła aluminiowa gałka zmiany biegów, idealna na gorące dni.

PORSCHE 911 (993) @Porsche

Dla porównania – tak wyglądało auto, na bazie którego powstał projekt VeilSide.

PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Fani japońskiego tuningu pewnie byliby zachwyceni takim widokiem. Nie można powiedzieć, że nie jest to kompletna stylizacja.

PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Kubełkowe fotele zapewniają dobra pozycję za kierownicą i świetne trzymanie boczne. Przy maksymalnym odsunięciu zdradzały jednak, że nie są fabryczne.

PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Na liście modyfikacji silnika znalazł się też tzw. grzybek, czyli japoński typ filtra powietrza.

PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

Las i mgła idealnie pasują do monstrualnych kształtów tyłu 911. Z lekkiego auta o klasycznej linii po wizycie w VeilSide zrobił się potężny agresor.

PORSCHE 911 VEILSIDE @BARTŁOMIEJ SZYPERSKI

VeilSide wybija swoje logo na każdym elemencie, który modyfikuje lub ma w swojej ofercie.

Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 163/2020


Czytaj więcej