DAF 33
Daf Auto, czyli motoryzacja po holendersku

Francuzi swoje narodowe święto czczą młodym Beaujolais nouveau. Holenderskim odpowiednikiem jest Vlaggetjesdag, święto flagi, które czci się, zajadając śledzia z cebulą. Dlatego we Francji jest Citroën, a w Holandii DAF.

Michał Trzcionkowski
DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

W uszach szum, w oczach łzy, na liczniku 33. Idący pełnym ogniem wzdłuż holenderskich polderów DAF to dzisiaj widok niespotykany.

Kraj wiatraków, ceglanych domków, kanałów i niezliczonych mostów, a także liberalnego podejścia do narkotyków, eutanazji i prostytucji. Holendrzy to naród, który swoją pracowitością wyrwał kawał ziemi morzu. To wymagało kolektywnej pracy. Mieszkańcy kraju, dzisiaj postrzeganego jako jeden z najbardziej tolerancyjnych i będący ostoją indywidualności, swój sukces zbudowali na jej braku i wspólnej pracy. Jak mawiają Holendrzy, wszystkie nosy w jedną stronę. To niewielki kraj wielkich ludzi (swego czasu przebadano blisko 200 nacji, a mający średnio 183 cm wzrostu Holendrzy okazali się najwyżsi), którzy podobno są tak naprawdę Szkotami, ale wyrzuconymi ze Szkocji za skąpstwo. To też kraj tysiąca odmian sera typu Gouda, ale jednak naród jedzący, aby żyć, a nie żyjący, aby jeść. Ten naród wymyślił DAF-a i zamknął w jego niewielkim nadwoziu wszystkie stereotypy dotyczące Holandii.
@Archiwum DAF

Angielski katalog zachwalał DAF-a: "One pedal to stop, one pedal to go". Jazda prosta, komfortowa i przyjemna.

DAF – Taniość
Urodzony w niderlandzkiej części Limburgii Hub van Doorne był typowym przedstawicielem swojego kraju: wysoki, postawny i twardo stąpający po ziemi. Wraz z bratem o imieniu Wim od końca lat 20. prowadzili warsztat samochodowy. Z czasem zakład został przekształcony w firmę produkującą przyczepy do ciężarówek – van Doorne’s Aanhangwagen Fabriek, co należy rozumieć po prostu jako Fabryka Przyczep van Doorne’a, w skrócie DAF. Biznes szedł na tyle dobrze, że niewielka fabryka przerzuciła się z przyczep na produkcję ciężarówek, które chętnie kupowało wojsko, co zapewniło niezbędny do rozwoju strumień gotówki. Jeszcze w latach 40. Hub zbudował swój pierwszy samochód osobowy. Jedyny egzemplarz wozu był potwornie brzydki. Nazwane "płaszczem przeciwdeszczowym" maleństwo w istocie było samobieżną kapsułą napędzaną dwusuwowym silnikiem. Pojazd miał chronić siedzącego w niej człowieka przed warunkami atmosferycznymi. Mały DAF był bardzo wąski. W założeniach twórcy miał wjeżdżać przez drzwi do przedpokoju domu, by niczym płaszcz zostać odstawiony na bok. Pierwszy osobowy DAF nie miał nawet nazwy, a jego uroda była tak wątpliwa, że koniec końców został sprzedany do cyrku. Kolejne auto opracowane przez Huba miało mieścić dwóch dorosłych. Wim oponował, bo oszczędności proponowane przez brata szły zdecydowanie zbyt daleko. Holendrzy chcieli taniego, ale jednak prawdziwie rodzinnego auta. Tak powstał DAF 600, nazwany od pojemności silnika. Opracowany od zera dwucylindrowy bokser miał 22 KM i pozwalał rozpędzić się do 90 km/h. W płaskiej jak stół Holandii, której obywatele zwykle wybierali się na wakacje nie dalej niż 200 km od domu (czytaj: spędzali je w kraju), nie trzeba było niczego więcej. Za to do auta mieściła się czteroosobowa rodzina wraz z bagażem, a samochód był prosty i tani. Był jeszcze jeden szczegół, który stanowił wyznacznik motoryzacyjnej prostoty – przekładnia. Hub van Doorne, który swego czasu jeździł amerykańskim Buickiem z automatem, uznał, że jest to tak genialne, że nie przewidział dla małego DAF-a innego rozwiązania. Jedynym dysonansem był fakt, że takie skrzynie były drogie i skomplikowane. Trzeba było wymyślić coś taniego i prostego.
DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

To ostatnie wcielenie pierwszego DAF-a. Zyskał klinowaty kształt i maleńkie tylne skrzydełka, które uroczo nawiązują do amerykańskich krążowników.

DAF – Doskonała nieskończoność
Pierwsza skrzynia automatyczna powstała w 1904 roku w USA. Amerykanie od razu zrozumieli, że to wynalazek epokowy. Pomimo niedoskonałości pionierskiej konstrukcji zaczęli pomysł rozwijać. Europejczycy automaty długo uważali za coś niegodnego prawdziwego kierowcy. Przez lata woleli zmieniać biegi z ręki, rozwiązania zza Wielkiej Wody uważając co najwyżej za ułatwienie dla osób niepełnosprawnych. Innego zdania był Hub, który wychodził z założenia, że zmiana biegów i wciskanie sprzęgła są bez sensu. Legenda głosi, że inspiracją do stworzenia przekładni były napędzane pasami maszyny w fabryce van Doorne’ów. Skoro proste i tanie rozwiązanie sprawdzało się przy różnego rodzaju obrabiarkach, to dlaczego miało nie dać rady w małym aucie? Stworzona przez van Doorne’a skrzynia była trywialna w budowie – posiadała dwa paski pracujące na stożkowych kołach pasowych, które, wzajemnie się rozsuwając, zapewniały bezstopniowy, a tym samym nieograniczony zestaw przełożeń. Nie było też mechanizmu różnicowego: dwa pasy napędowe, każdy napędzający swoje koło, miały ten brak niwelować. Przy zatrważającej mocy pierwszych DAF-ów, która oscylowała w okolicach 20-30 KM, to się sprawdzało. Wymyślony przez Huba system zajmował sporo miejsca, lecz gwarantował niską cenę, niezawodność, ale też powolność. Ubocznym skutkiem tej konstrukcji było to, że auto osiągało taką samą prędkość, jadąc w przód oraz w tył. Kierowcy DAF-ów stali się postrachem autostrad, a Variomatic (bo taką nazwę otrzymał automat) synonimem braku umiejętności prowadzenia pojazdu.
Daf 33 @Piotr Ciechomski

Podwójne zegary? Skądże znowu! Prędkościomierz wyskalowany do 130 km/h to gruba przesada. Za to "33" na kierownicy wygląda rewelacyjnie!

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Jasna tapicerka i zielony lakier mosgroen świadczą o wyjątkowo dobrym guście pierwszego właściciela.

DAF 33 – Liczby sukcesu
Dychawiczny DAF 600 wszedł do produkcji w 1959 r. Już dwa lata później okazało się, że pragmatyzm pragmatyzmem, ale 22 KM sprzężone z bezstopniową skrzynią to w rodzinnym wozie jednak zbyt mało. Holendrzy lubią podróżować z przyczepami, a DAF-y ledwo je ciągnęły. Ba! Mając komplet pasażerów bardziej się turlały, niż jechały. Prawdopodobnie to wtedy Niemcy zaczęli opowiadać kawały pokroju: "Napis na zderzaku wlokącego się holenderskiego auta głosi: »Jeśli możesz to przeczytać, to znaczy, że zgubiłem przyczepę kempingową«”. Dlatego w 1961 r. rozwiercono silnik do 750 cm³, tym samym zwiększając moc do zatrważających 30 KM. Aby podkreślić te zmiany, auto nazwano DAF 750, a w topowej kompletacji (lepsza tapicerka, dodatkowy pasek chromu na przedzie) DAF 30. Równocześnie zaczęto oferować nowy model na rynkach zagranicznych. Przyfabryczny dział marketingu wymyślił grę słowną – DAF jako skrót od angielskiego "daffodil" (żonkil). Patrząc na wyjątkowo brzydki wóz (Holendrzy mówią, że wczesne DAF-y miały "zły" wyraz twarzy), należy traktować to jako przejaw wyjątkowo ciężkiego holenderskiego humoru. Jednocześnie w sprzedaży pojawił się pick-up na bazie taniego DAF-a 750.
DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Osobowego DAF-a mogłeś kupić z każdym rodzajem skrzyni biegów, pod warunkiem że był to automat.

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Folder reklamowy, który zawiera w sobie maleńką płytę gramofonową i igłę oraz okładka, która zamienia się w głośnik. Nic nie trzeba czytać, wystarczy kręcić płytą. Het is geniaal!

Potem poszło z górki: co dwa–trzy lata zmieniano jakiś szczegół w wyglądzie auta, co było powodem do zmiany nazewnictwa. Model 30 został zastąpiony poprawionym przez Giovanniego Michelottiego DAF-em 31. W tej wariacji zadebiutowało kombi przypominające naszą Syrenę Bosto. Następnie był 32. Cały czas obstawano przy przydomku Daffodil.
DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Lewarek znajduje się po stronie pasażera. Jest malutki, można nim wybrać tryb jazdy do przodu albo do tyłu, opcjonalnie luz. Prześmiewczy Holendrzy nazwali go "sprytną łapą".

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Holenderska nerwica natręctw. Wlew paliwa po prawej stronie zaburzał symetrię auta, więc we wcześniejszych wersjach umieszczono ślepy wlew wraz z korkiem również po prawej.

Kiedy przyszło do prezentacji kolejnego wcielenia, czyli 33, stwierdzono, że żart z żonkilem już nie śmieszy. Tym razem szefostwu bardzo spodobało się dublowanie cyfr. Okazja ku temu była dobra, bo w sprzedaży pojawił się większy model. Jak możecie się domyślić, jego kolejne wcielenia nazywano: 44, 55 i 66. Dwie siódemki już się nie pojawiły, bo przyszło Volvo, kupiło osobowy oddział DAF-a i popsuło zabawę, wprowadzając model mający się nazywać 77 jako Volvo 340. Jednak zatrzymajmy się na chwilę przy modelu 33, czyli ostatniej ewolucji pierwszego klasycznego DAF-a.
@archiwum DAF

Już w 1963 r. Holendrzy ukradli nam projekt debiutującej w 1975 r. Syreny Bosto.

DAF 33 – Ostatni prawdziwy
Kto kiedykolwiek siedział w swojskim Małym Fiacie, ten będzie zaskoczony, ile miejsca jest w maleńkim DAF-ie. Ale jak wspomniano na początku, Holendrzy do ułomków nie należą, zatem jakoś musieli się w tym aucie pomieścić. To wrażenie potęguje świetnie przeszklona kabina z bardzo wąskimi słupkami. Ta przestrzeń wynika z tego, że w kabinie nic nie ma. Jest tunel przechodzący przez całą długość auta, w którym kryje się wał, i tyle. Oczywiście to dotyczy pierwszego rzędu. A z tyłu? Co to za różnica? Tam siadają tylko dzieci (choć w drugim rzędzie znalazła się popielniczka). Dodatkowo w "naszym" egzemplarzu jest akcesoryjny odsuwany dach i jasna tapicerka. Deska rozdzielcza w pierwszym kontakcie przypomina holenderski krajobraz – jest płaska i nudna, po prostu ciągnie się od jednego krańca auta do drugiego. W droższych wersjach, takich jak testowany egzemplarz, przed kierowcą były dwie tuby, ale w praktyce i tak znajduje się tam tylko jeden zegar. Obrotomierz to zbytek przy skrzyni CVT, silnik chłodzony jest powietrzem, więc nie ma wskaźnika temperatury cieczy chłodzącej. Dlatego po jednej stronie jest prędkościomierz, a z drugiej cztery diody i paliwowskaz (w standardzie go nie było). Na każde 100 kilometrów DAF potrzebuje od 9 do 11 litrów benzyny. Nie chce ani mniej, ani więcej, w końcu cały czas jedzie z tymi samymi obrotami. Choć wóz jest prosty i z dzisiejszego punktu widzenia nie ma w nim praktycznie żadnego wyposażenia, to rzeczy, które są, zrobiono totalnie na opak. Zacznijmy od tego, że stacyjka znajduje się przed pasażerem, podobnie jak sterowanie przekładnią. Przy samej kierownicy brakuje typowego przełącznika zespolonego, za to z deski wystają dwie dźwigienki. Lewa obsługuje długie światła, a prawa… kierunkowskazy. Kierownica jest ogromna i wyjątkowo cienka, a na dodatek nie licuje z pedałami i fotelem. Manipulatory nożne umiejscowiono nieco z prawej (po lewej kierowca ma nadkole), wielki wolant z lewej, a gdzieś pomiędzy nimi wypada oś fotela.
DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Podobno większej kierownicy nie dało się zmieścić, ale dzięki temu kręci się nią z zadziwiającą łatwością.

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Wiecie, jak w fabryce DAF-a nazywano start spod świateł? "Traffic Light Grand Prix".

Wóz uruchamiamy, mając wstępnie wybrany kierunek jazdy. Sam lewarek ma zresztą tylko trzy położenia: do przodu, luz i do tyłu. W instrukcji zapisano, że gdyby komuś zdarzyło się parkować na wzniesieniu (rzecz niespotykana w Holandii), to pod koła trzeba podłożyć cegłę albo jakiś klin. Rozrusznik szybko kręci, mały bokser ożywa, trzęsąc autem i terkocząc, oznajmia swoją gotowość do drogi. Wystarczy dotknąć gazu i DAF zaczyna się toczyć. Mocniejsze wciśnięcie nic nie zmienia. W USA kiedyś zmierzyli przyspieszenie, ale z braku cierpliwości nie do "setki", tylko do 80 km/h. Stoper pokazał 30 sekund. Terkot spod maski miesza się z odgłosami pracy przekładni. Samochód miał być tani, więc nikt nie zawracał sobie głowy takimi szczegółami jak wygłuszenie. Za to w wersji de Luxe na podłodze znalazły się maty kokosowe. Ani chybi, to jakiś fetysz nawiązujący do kolonialnej przeszłości Holandii. W trakcie jazdy DAF uczy pokory. W mieście wyprzedzają go autobusy, a w trasie najlepiej jechać w korytarzu aerodynamicznym zaraz za ciężarówkami. Zresztą i tak ciągle się wydaje, że jedzie się szybciej niż w rzeczywistości. Czy w środku jest głośno? Najlepiej to zobrazuje fakt, że Wojtek w swoim aucie nie ma radia, a na podróż z Holandii do Polski zakupił zatyczki do uszu. Zawieszenie to, mówiąc językiem dzisiejszej prasy motoryzacyjnej, "swoisty kompromis". W zakrętach jest nad wyraz miękkie, a na wybojach wyjątkowo twarde, co w połączeniu z brakiem mechanizmu różnicowego powoduje, że tył auta w charakterystyczny sposób podskakuje niczym kręcąca pupą stara panna. Sprężynujący zadek i fakt, że DAF-ami jeździły głównie kobiety, i to niekoniecznie najmłodsze, spowodowały, że doczekał się przydomka "truttenschudeer met jarretelaandrijving". Na nasze to będzie: "wytrzęsacz panien lekkich obyczajów z napędem szelkowym". Co ciekawe, określenie to pojawia się w słowniku żargonu policyjnego opracowanego przez Leo van Heijningena jeszcze w 1990 r.
@archiwum DAF

Przekładnia zajmowała mnóstwo miejsca. Za to gwarantowała, że jadąc DAF-em zawsze byłeś na początku korka.

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Te dźwigienki to szatański pomysł. W razie wypadku służyły do wydłubywania oczu.

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Holendrzy na pewno obliczyli, jakie oszczędności zagwarantuje montaż kół na trzech śrubach.

Podobno niewiele brakowało, a pomysł van Doorne’a wytrząsnąłby nie tylko pannami holenderskimi, ale też polskimi. Zgodnie z projektem, który w FSO nadzorował inż. Karol Pionnier, Samochód Tymczasowy zwany Syreną miał zostać zastąpiony przez Samochód Popularny. Wieść gminna niesie, że rozważano zastosowanie w nim licencyjnego rozwiązania w postaci przekładni Variomatic.
DAF 33 – Na rockowo
Dzisiejszy świat się skurczył. Mamy internet, samoloty, telefony. Wszyscy wszystko o sobie wiedzą, każdy kogoś naśladuje, nikt nie chce się wyróżniać. Kiedyś można było forsować swój pomysł i nawet nie wiedzieć, że można inaczej. Tak powstawały unikalne, a dzięki temu często genialne rozwiązania. Tak też powstał DAF. Od początku wyśmiewany i niechciany, ale jednak bardzo udany wóz wprowadził automatyczne przekładnie pod holenderskie strzechy. Nad wyraz trwały i bezawaryjny samochodzik pewnie do dzisiaj służyłby w niejednym domu, gdyby nie narodowy sport Holendrów, czyli ściganie się DAF-ami na wstecznym biegu. W ten sposób wykończono praktycznie wszystkie sztuki nadające się do jazdy. Nieliczne pozostałe egzemplarze wciąż kosztują stosunkowo niewiele. Zaś żart z żonkilem bardzo spodobał się Brytyjczykom. Tak bardzo, że na Wyspach powstała rockowa kapela, która przyjęła nazwę na cześć DAF-a: New Fast Automatic Daffodils (New FADS).
DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Łódzka Stajnia Jednorożców to idealnie abstrakcyjne tło
dla DAF-a.

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Akcesoryjne ogrzewanie tylnej szyby nie daje wielkich szans maleńkiej prądnicy.

DAF 33 DE LUXE – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1967-74, 106 534 szt. (87 524 szt. de Luxe)
SILNIK
benzynowy, B2, OHV 4v, umieszczony wzdłużnie z tyłu, zasilany gaźnikiem
Śr. cyl./skok tłoka: 85,5/65 mm
Pojemność skokowa: 746 cm³
Moc maks.: 32 KM/4200 obr/min
Maks. moment obr.:
57 Nm/2700 obr/min
NAPĘD
Na tylne koła, przekładnia bezstopniowa typu Variomatic
ZAWIESZENIE
Przednie: poprzeczny resor piórowy, amortyzatory teleskopowe
Tylne: oś łamana, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe
HAMULCE
Hydrauliczne, ze wspomaganiem, bębnowe na obu osiach
WYMIARY
Dł./szer./wys.: 362/144/138 cm
Rozstaw osi: 205 cm
Masa własna: 670 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 113 km/h
Przysp. 0-80 km/h: 30 sek.
DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Budowa warstwowa: najpierw leży bokser, następnie jest poziom osprzętu od góry przykryty gaźnikiem i filtrem powietrza.

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Wektor prędkości DAF-a jest taki sam jadąc do przodu i do tyłu.

@archiwum

Holenderskie toczydełka trafiały do sprzedaży na całym świecie. Nawet w USA byli szaleńcy, którzy je kupowali.

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

W standardzie było tylko ogrzewanie. Bogatsi mieli dodatkowo łapacz świeżego powietrza z zewnątrz.

@archiwum DAF

Od początku podstawową formą reklamy DAF-ów była emisja pocztówek i znaczków, które trafiały do normalnego obiegu.

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Na tylnej szybie DAF-a jest naklejka, która przypomina, że nie da się jeździć bardziej ekologicznym autem niż oldtimer.

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

DAF jest na oryginalnych, historycznych tablicach. Po prostu. Tablice zostają z autem i kolejni właściciele przepisują je na siebie.

@archiwum

Ta rycina pokazuje, jak wszystko udało się zgrabnie upchnąć w niewielkim nadwoziu, a przy tym wygospodarować 400-litrowy bagażnik!

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Dzięki takiemu kształtowi pedałów podobno dało się prowadzić ten wóz w tradycyjnych drewnianych klompach.

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI

Wydziergany na drutach pokrowiec na papier toaletowy to odpowiednik naszego psa z kiwającą głową.

DAF 33 @PIOTR CIECHOMSKI
@archiwum

Do dzisiaj w Eindhoven powstają DAF-y. Osobówki zjadło Volvo, ale ciężarówki trzymają się świetnie.



Czytaj więcej