Citroen 2CV, czyli auto pod wpływem
Znacie Francuzów. Robią wszystko po swojemu. Z Citroënem 2CV było podobnie, tylko jeszcze bardziej. Wydaje się, że słynną kaczkę poskładali z kartonowego pudła, silnika i czterech cienkich kół. Efekt był do przewidzenia: ten wóz można porównać do zawianego kolesia, który ma wszystkich gdzieś i miękkim krokiem idzie sobie przez miasto.

Citroen 2CV @Wojciech Jurecki
Mimo że 2CV jest zawsze na rauszu, to jest pijaczkiem z kategorii tych sympatycznych. Takich, co się ich lubi, choć nie wiadomo za co. Ma swój zwariowany mały świat, olewający wszystko oraz wszystkich. Dlatego w małym Citroënie zamontowano tylko naprawdę niezbędne elementy. A potem przyszedł jakiś upadły inżynier (pijany) i wszystko urżnął o połowę lub wyrzucił. Ma to sens. Przecież w samochodzie głównie chodzi, aby przemieszczać się między miejscami, być może przewieźć kolegę lub koleżankę i trochę bagażu. I właściwie tylko to oferuje Citroën. W swojej koncepcji 2CV nie jest bardziej skomplikowany od Forda T z 1908 roku, co strasznie mi się podoba. Większość elementów, które znamy z innych samochodów, zostało zminimalizowane albo w ogóle wyrzucone. 2CV to taki samochodowy abnegat, który specjalnie na każdym kroku pokazuje: "tutaj nie ma tego, co zawsze jest w innym normalnym aucie!". Po pokazaniu, jaki jest zbuntowany, idzie na calvados do baru za rogiem. Po prostu James Dean i Zbyszek Cybulski w jednym, który na każdym kroku mówi nam, że "nie będę taki jak inni". Wsiadając do niego, przenosimy się do innej epoki. Jakby jakiejś bajki albo filmu Tima Burtona. Wszystko staje się lekko surrealistyczne. Elementy takie jak stacyjka czy dźwignia zmiany biegów są w innym miejscu, w drzwiach nie ma pokrętła do otwierania szyby, a z deski rozdzielczej wystaje jakiś wihajster, którego przeznaczenia nie zna nikt trzeźwy. Całość nie wygląda jak typowy samochód.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
Dziura z kałużą jest niezauważalna dla zawieszenia kaczki. Poradzi sobie z nią lepiej, niż Żandarm z St. Tropez z nudystami.
Citroen 2CV – Mniej niż minimum
Do testu wybraliśmy model z 1988 r., czyli z samej końcówki produkcji. Aż trudno uwierzyć, że tak prymitywne auto utrzymało się w sprzedaży tak długo. Podobno ostatnie sztuki pochodzące z portugalskiej fabryki w Mangualde rdzewiały szybciej i mocniej niż Łada Oka. Nie tylko zabezpieczenie antykorozyjne zachowywało się jak przeguby w Syrenie. Również pod względem bezpieczeństwa wóz nie odpowiadał latom 80. i 90. W testach mały Citroën otrzymałby gwiazdki na minusie, a jego godnym rywalem byłby najwyżej wózek dziecięcy. W końcu to był prawie cały czas ten sam samochód, który zaprezentowano w Paryżu w 1948 r., tylko dla picu zmienili kilka szczegółów.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
Znakomita architektura! Bokser o dwóch cylindrach jest praktycznie nie do zajechania i nie do przegrzania. Przy tym jest bardzo ładny pod względem architektonicznym. Niestety ma też minusy – małą moc i kiepski dźwięk.
Oczywiście przez lata go modernizowano. Ale unowocześnienia przypominają poczynania FSO. W jednym roku dodano tylną trzecią szybkę, w innym roku zwiększono moc z 9 do 12 KM albo dodano jakiś przycisk. Nie zmienia to faktu, że "deux chevaux" w dalszym ciągu przypominał wóz z lat 40. Auto wygląda jak po wizycie pijanego ślusarza, który wszystko, co mogło kojarzyć się z czymś miłym, normalnym, wziął i urżnął. Deska rozdzielcza? Niepotrzebna, urżnąć. Kierownica? Wystarczy jej jedno ramię! Nadmuch na szybę? Niech będzie, ale tylko dla kierowcy! Siedzenia? Łóżko polowe to przy tym wytwór NASA. Otwieranie szyb? Można, ale tylko połówkę. Szyby z tyłu? O nie, wiecie, ile to by kosztowało? Przy okazji z tyłu nie dajemy też klamek od środka – pasażer nie może sam wysiąść. A klamki na zewnątrz obetniemy o połowę i auto będziemy otwierać za pomocą kłykcia. Oczywiście samochody z początku produkcji i portugalskiej końcówki dzieli pewna epoka. W testowanym egzemplarzu mamy do dyspozycji coś w rodzaju normalnych foteli, a nie leżaków. Wskaźniki, choć nadal prymitywne, są zdecydowanie bardziej rozbudowane niż kilkadziesiąt lat wcześniej. Największa różnica jest w możliwościach auta. Po prostu wóz o pojemności skokowej 602 cc i mocy 29 KM jakoś jedzie i nie czujemy się, jakbyśmy byli kierowcami taczki na czterech kołach.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
Kłykieć zamiast klamki musi wystarczyć.
CITROEN 2CV – "Kaczkowanie"
Kaczka podobnie jak DS słynie z miękkiej jazdy. Wóz miał dobrze sobie radzić na złych drogach, szutrach, a jak trzeba, to i na polu. Dlatego wybraliśmy się nim na najbardziej dziurawą ulicę w Warszawie, czyli na ulicę Ordona (w roku 2017, przyp. red.). Jeszcze w latach 90. organizowano tu nielegalne "wyścigi" samochodów (młodzież jeździła bokiem po śliskim bruku). Choć bardzo ją lubimy i mamy do niej duży sentyment, a przy okazji to jeden z ostatnich kawałków dawnej przemysłowej Woli, to teraz poprzez miliony przeładowanych ciężarówek jeżdżących tu, tam i z powrotem, ulica stała się powierzchnią księżycową. 2CV test ulicy Ordona zdał celująco. Kompletnie nie czuliśmy, że jedziemy po księżycu. Resorowanie w Citroënie jest niesamowite. Również na krawężniki i wszelkie przeszkody wjeżdża bez żadnych zająknięć. Aż trudno uwierzyć, że podwozie rozwiązano w bardzo prosty sposób. Koła zawieszone są na wahaczach. Przednie i tylne koła sprzęgnięte są ze sobą poprzez system poziomych sprężyn w specjalnej rurze. Gdy najedziemy na coś przednim kołem, wówczas sprężyny się napinają i podnosi się również tył. Krótko mówiąc, do pewnego stopnia robi to samo, co DS, tylko że wszystkie części do zawieszenia nie kosztowały w nim milionów, lecz jakieś 22 franki. Ale coś za coś. Z miękkości na wybojach wynika słynne bujanie się 2CV. Miłośnicy modelu nazywają to "kaczkowaniem". Przechyły na zakrętach osiągane przez Citroëna należą do największych w dziejach samochodu. Wóz niemal rysuje klamkami po bruku. Podczas prób sportowych na rajdach turystycznych widzowie boją się, że 2CV zaraz się przewróci. Kaczka przy tym wszystkim wygląda, jakby machała do nas kołem. Zawieszenie jest tak miękkie, że aby ugiąć wóz, wystarczy nacisnąć palcem na zderzak. W rzeczywistości kaczkę trudno przewrócić i po dynamicznym zapoznaniu możliwości auta prowadzi się je całkiem pewnie. Choć oczywiście nie aż tak pewnie, jak znacznie stabilniejszego Garbusa. W stylu prowadzenia kaczka jest jego przeciwieństwem. Trzeba się przyzwyczaić do "kaczkowania" i je pokochać jak wino beaujolais nouveau.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
"Otwieraj połówkę" nabiera nowego znaczenia.
Jadąc, wystarczy się trochę pobujać w środku w takt francuskich melodii na akordeonie, by wóz wskoczył do tańca razem z nami. Dzięki temu kaczka to jeden z bardziej wesołych wozów, jakie kiedykolwiek powstały. Czasem aż szkoda, że przy wieczornej biesiadzie nie siedzi z nami przy stole i nie wznosi toastów. Podczas slalomu między butelkami wina, w którym sprawdzaliśmy słynne przechyły i możliwości zawieszenia, nasz egzemplarz niespostrzeżenie wypił jedną flaszkę. Dlatego od razu ostrzegam, że to nie ja piłem – to samochód.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
Klimatyzacja po francusku, czyli nawiew bezpośredni. Taki sam system znajdziemy w pierwszych seriach Renault 4.
Oczywiście 2 CV to nie tylko "kaczkowanie". Uwagę zwraca też ujemna dynamika wozu. Myślę, że w swych czasach na 1/4 mili przegrałby z Zaporożcem i nawet Skodą 105, a jego godnym rywalem byłby Polski Fiat 126p. Podobno osiąga 115 km/h. Nam nie udało się tak szybko pojechać, ale muszę powiedzieć, że w ruchu miejskim daje sobie jakoś radę. Kaczka reaguje na pedał przyspiesznika w miarę normalnie, do prędkości około 40-50 km/h nie można na nic narzekać. Potem wóz zaczyna przyspieszać jak krowa podczas wyścigu w Chantilly, a w środku zaczyna być znacznie głośniej. Przy naprawdę dużych prędkościach hałas może już naprawdę przeszkadzać. Okolice stówy wydają się prędkością ponaddźwiękową i przy okazji przerażającą. Całe szczęście zawsze na posterunku są hamulce z przednimi tarczami przy silniku, a nie przy kołach, które działają po prostu świetnie. Dwucylindrowy silnik nie brzmi tak rasowo jak czterocylindrowe boksery z Garbusa czy Alfa Romeo, ale to nie przeszkadza. W 2CV liczy się coś innego niż lekko rzężący dźwięk spod maski. Ważniejszy jest klimat i gracja, z jaką się porusza.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
Wymiana żarówki trwa w kaczce jakieś 10 sekund. To jest akurat ta czynność serwisowa, którą przeciętny leser jest w stanie ewentualnie wykonać sam.
Minusem w codziennym użytkowaniu może być słaby promień skrętu. Przy tak zwinnym zawieszeniu spodziewałem się równie dużej zwrotności.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
W porównaniu z wczesnymi 2CV, pamiętający lata 70. licznik to prawdziwy wypas.
Kwintesencją prostoty 2 CV jest skrzynia biegów. Drążek przypominający rączkę od parasola zamontowano pośrodku czegoś, co w innych samochodach nazywamy deską rozdzielczą. Pręt przechodzi przez przednią grodź i dochodzi do skrzyni biegów, z której wychodzi klasyczna dźwignia zmiany biegów. Nasz pręto-parasol, niczym przedłużenie ręki, zmienia biegi za nas. System jest prosty do opanowania. Należy tylko pamiętać, że jedynkę ustawiono jak w pierwszych Żukach – do siebie i do tyłu. Dzięki temu podczas korków, zmieniając biegi z dwójki na trójkę i na odwrót, wykonujemy ruchy jak podczas gry na puzonie.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
Kinga lubi Citroëny. Głównie za niebanalne i jedyne w swoim rodzaju podejście do motoryzacji. Na co dzień także porusza się Citroënem, tylko nowszym.
CITROEN 2CV – KOCHANY przez miliony
Ten buntownik z wyboru i życiowy abnegat mimo swoich cech antysamochodu jest kochany przez miliony. W 2015 r. odbył się w Toruniu światowy zlot 2CV i pochodnych. Parę tysięcy pojazdów i przy okazji miłośników modelu udowodniło, jak ten samochód jest ważny dla historii motoryzacji i jak wciąż cieszy swoich użytkowników. Styl, z jakim się porusza, i klimat, który daje od siebie, są nie do podrobienia. Szczególnie dobrze w jego towarzystwie wyglądają kobiety. Tak jest również w naszym wypadku, bowiem właścicielką auta jest zgrabna blondynka. Kinga kupiła kaczkę od blacharza, który nie skończył go restaurować. Podobno potem dzwonił wiele razy, płakał w słuchawkę i chciał odkupić. Twierdził, że jak pozbył się wozu, to upił się ze smutku. Teraz wóz jeździ idealnie, jest w pełni sprawny, a Kinga go uwielbia. Taka para sprawia tylko i wyłącznie pozytywne wrażenie na drodze. Ludzie pozdrawiają, machają i cieszą się wraz kierowcą. W przypadku awarii Kinga nie musi długo czekać na zatrzymanie się kogoś uczynnego. Zazwyczaj jest to mężczyzna, ale może wynika to z rachunku prawdopodobieństwa.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
Jednym palcem uginam zawieszenie kaczki. Potrzebna do tego siła nie wystarczyłaby, żeby otworzyć kefir "Krasnystaw".
CITROEN 2CV – Nie dla wszystkich
Kaczka nie jest samochodem dla każdego. Są ludzie, którzy czuliby się obrażeni stylem życia małego Citroëna. 2CV jest dla ludzi, którzy mają wywalone na samochody, nie interesuje ich otaczające tempo świata i nowe auta. Lubią się wyluzować i poczuć wolni od trosk. Ale nie tylko właściciele tak się zachowują. Citroën też ma wywalone na wszystko. Na przykład na to, co z nim robimy. Po każdych wybojach jedzie jakby nigdy nic. Tzw. miejska dżungla z reklam dla nowych samochodów dla kaczki w ogóle nie istnieje. Jakby wszystko było prostą deską. Chłodzony powietrzem silnik sobie sapie i terkocze, ale nie sposób go przegrzać, a jeśli już (np. wjazd z przyczepą w górach), to i tak nic mu nie będzie. Wystarczy go przestudzić, wypić w tym czasie dwa kieliszki wina i można jechać dalej. Awaryjność jest znikoma. Jak coś się psuje, to zazwyczaj jakieś pierdoły, które można szybko naprawić w drodze za pomocą drutu i korka od wina. Do całości dochodzi straszne wnętrze, które wygląda jak po włamaniu. Złodziej najwyraźniej ukradł wszystko. Klamki, korbki, przyciski, półki, schowki, tapicerkę, ramiona kierownicy, obrotomierz itd. Wszystko zniknęło i szuka ich żandarm z St. Tropez. Te braki właścicieli 2CV nie rażą, bo liczy się styl i wyjątkowość ich pojazdu, a na rzeczy takie jak obroty silnika czy ładowanie mają wywalone. I takie podejście do motoryzacji cały czas i niezmiennie mi się podoba.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
Cztery osoby pojadą w 2CV w miarę wygodnie. Do 1966 roku pasażerowie z tyłu oglądali blachę. Dopiero wtedy dodano trzecią szybę z boku.
CITROEN 2 CV – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1948-90, 3 867 932 szt. podstawowych wersji osobowych
SILNIK
bokser, dwucylindrowy, czterosuwowy, chłodzony powietrzem, umieszczony przed osią przednią
Pojemność skokowa: 602 cc
Moc maks.: 29 KM
przy 5750 obr/min
NAPĘD
Na koła przednie, skrzynia biegów ręczna, 4-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie i tylne: wahacze wzdłużne, sprężyny śrubowe w obudowie cylindrycznej umieszczone poziomo pomiędzy osiami kół – po lewej i po prawej stronie, amortyzatory teleskopowe
HAMULCE
Hydrauliczne, dwuobwodowe, tarczowe z przodu, bębnowe z tyłu, hamulec ręczny na koła przednie
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 383/148/160 cm
Rozstaw osi: 240 cm
Masa własna: 585 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 115 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 53 sek.
Średnie zużycie paliwa: 5,4 l/100 km

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
Jest i elegancki detal – chromowany korek wlewu paliwa.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
Parasol jako dźwignia zmiany biegów to wygodne rozwiązanie. No i nie zepsuje się, jak to mają w zwyczaju wodziki w Syrenie.

CITROEN 2CV @WOJCIECH JURECKI
To nie ja piłem to samochód. Obudź się, wstawaj, jedziemy!
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 134/2017