Ferrari F40 (1987-92) – Arcysamochód

Ferrari F40, ostatni projekt, który nadzorował Il Commendatore, jest swoistym testamentem Enzo Ferrari. Pomimo upływu ponad trzech dekad od debiutu ciągle uchodzi za najlepsze auto, jakie wyjechało z Maranello. Ma po prostu największe stężenie Ferrari w Ferrari.

Michał Trzcionkowski, Tomasz Sarna
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA
Al Pacino otrzymał swojego jedynego Oscara za rolę niewidomego podpułkownika Franka Slade’a w 'Zapachu kobiety". Warto wspomnieć dwie sceny z tego dzieła: jego monolog o życiu oraz niesamowite tango do muzyki Thomasa Newmana. Pułkownik wygłasza pamiętną sentencję: "Kobiety… Po nich długo nie ma nic. Potem jest Ferrari". Ma facet rację. Następnie popełnia jednak potworny błąd, którego do dzisiaj nie umiemy mu wybaczyć. Odwiedzając dilera Ferrari, staje obok F40, prawie go dotyka, a następnie… odchodzi od arcysamochodu i na jazdę testową wybiera plebejskiego Mondiala, o którym ciężko powiedzieć, że to wóz tuzinkowy, jednak przy F40 traci cały swój nimb wyjątkowości, zdając się zupełnie nijaki.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

F40 to kwintesencja Ferrari. Jego niepodrabialna, ubrana w czerwień sylwetka jest równie rozpoznawalna jak butelka Coca-Coli czy wieża Eiffla.

FERRARI F40 – Z ziemi polskiej do włoskiej
Na Mille Miglia w 2020 roku mieliśmy jechać razem. Pomysł na wyjazd pojawił się spontanicznie, ale w tym dziwnym czasie wszystko stanęło na głowie. Kilka miesięcy wcześniej ciężko byłoby uwierzyć, że to legendarne wydarzenie odbędzie się w jesiennej atmosferze. Z jeszcze większym zdumieniem dowiedzielibyśmy się, że podczas towarzyszącej Mille Miglia międzynarodowej paradzie Ferrari wisienką na torcie i najbardziej obleganą maszyną wydarzenia będzie wóz z polskimi numerami rejestracyjnymi. Koniec końców okazało się, że przez chorobę jeden z nas musiał obejść się smakiem. Ze wspomnień Tomka, który zdrowy jak rydz pojechał do Włoch objuczony sprzętem fotograficznym, wiemy, że widok przemykającego ciasnymi uliczkami Ferrari F40 ze swojskim "SK" na tylnym zderzaku to jedno z najlepszych wspomnień, jakie przywiózł z tego wyjazdu. I jak sam mówi, to był jasny punkt tego wyjątkowo niefortunnego roku.
Ferrari F40 @TOMASZ SARNA

Jego wysokość Ferrari F40 mierzy dokładnie 1130 mm. Wysokości. Niczym dobry atleta szerokości ma prawie dwa razy tyle.

Informacja o szykowanym przez katowicki salon udziale F40 w Ferrari Tribute dotarła do naszej ekipy już w drodze do Włoch. Pojawiła się niebywała okazja na sesję, która może się zbyt szybko w historii nie powtórzyć – "polskie" F40 na tle włoskiego krajobrazu! Jeszcze w drodze zapadły pierwsze ustalenia i plany sesji. Coś, co wydawało się bajką, nagle nabrało surrealistycznej, lecz namacalnej formy. Kanciasta kwintesencja motoryzacji lat 80. w najsurowszej formie ostrożnie zjeżdżająca w dół wąskiej uliczki aż nad sam brzeg słynnego jeziora Garda. Miękkie, zachodzące słońce muskające czerwony lakier, który dotknięty światłem jeszcze bardziej odznacza się na tle białych kamyczków. "Z ziemi włoskiej do Polski"… a teraz znów we Włoszech.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Wiecie, co ma wspólnego prawdziwa włoska pizza z kierowcą F40? Oboje wskakują do podobnie rozgrzanego wnętrza. Klima to nie luksus, a szansa na przeżycie.

FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Choć F40 zostało zaprojektowane od początku do końca jako cywilny wóz, to ma duży, szeroki, wysoko umieszczony wlew paliwa niczym w autach torowych.

FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Chodakowska byłaby dumna – w F40 kuracja odchudzająca zakończyła się spektakularnym sukcesem. Ofiarą obsesyjnego gubienia kilogramów padły m.in. tapicerka oraz wewnętrzna klamka (zastąpiona parcianym sznurkiem).

FERRARI F40 – Życie po czterdziestce
Ferrari chrzci swoje modele z typowo włoską nonszalancją. Bywa, że na wzór producentów AGD sypie ciągiem na pozór nic nieznaczących i niedających się spamiętać znaków (vide 275 GTB/4S), a czasami swoje auta nazywa wyjątkowo udanie i chwytliwe, jak np. Testarossa ("czerwona głowica") czy Daytona (na cześć wygranego wyścigu). Nie inaczej miało być z bohaterem tego artykułu. Pierwotnie wóz miał otrzymać nazwę Le Mans. Jednak przyjaciel Enzo Ferrari, dziennikarz Gino Rancati, w celu uczczenia nadchodzącego 40-lecia firmy wymyślił coś wyjątkowego i jakże oczywistego – F40.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Tylne skrzela to nie ściema. Silnik generuje takie ilości ciepła, że początkowo stanowiło to ogromny problem. Wersje prototypowe miały o jeden otwór wentylacyjny więcej.

Il Commendatore nie uznawał półśrodków, a auta posiadające w emblemacie Cavallino Rampante, tańczącego rumaka, musiały być "naj". Pod każdym względem. W latach 80. za najszybszy samochód świata uchodziło Ferrari 288 GTO. Tak było do momentu, kiedy pojawiło się potwornie szybkie Porsche 959. Niemiecki samochód powstał jako baza do wozu wyczynowego nowej Grupy B. Enzo postanowił pokazać Niemcom miejsce przerośniętego Garbusa w szeregu, a nowym królem miała zostać ekstremalna wersja 288 GTO Evoluzione. W Grupie B podstawową zasadą był brak zasad. To doprowadziło do serii potwornych wypadków w rajdach i spowodowało, że FIA zlikwidowała tę kategorię, a plany powstania serii wyścigowej nie weszły w życie. Ta decyzja zaskoczyła Maranello, gdyż prace nad prototypowymi Evoluzione były już mocno zaawansowane.
@Archiwum
@Archiwum
@Archiwum

Jubileuszowe F40 to w całości ręczna robota po włosku. Przestrzenna rama była budowana podobnie jak w latach 50.

Nie mogąc rywalizować GTO na torze, Enzo zdecydował, że na bazie Evoluzione zbuduje bezkompromisowe auto drogowe. Skonstruowano cywilnego, nieskrępowanego wyczynowymi regulaminami potwora, który zgodnie z życzeniem Il Commendatore odzyskał koronę najszybszego seryjnego samochodu na świecie. A do tego najpiękniejszego, bo w końcu to włoski wóz.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Dwa intercoolery firmy Behr, za nimi dwie turbosprężarki IHI, które mają dodatkowe chłodzenie wodne. W komorze silnika i tak jest potwornie gorąco.

F40 stało się swoistą cezurą w motoryzacyjnym świecie. To samochód, który z jednej strony zamyka i podsumowuje epokę w pełni analogowego, romantycznego świata motoryzacji, a jednocześnie z impetem wjeżdża w nowy okres, wykorzystując nowoczesne technologie i rzucając buńczuczne wyzwanie wszystkim producentom superaut. To też opus magnum 90-letniego Enzo, który chciał podsumować swoje dotychczasowe osiągnięcia, i to bez kompromisów. W ten sposób powstał pojazd, który zapoczątkował erę supersamochodów, a ich złote lata przypadły na ostatnią dekadę ubiegłego wieku.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Patrząc na ceny, jakie F40 osiąga ostatnimi czasy, na tym zdjęciu znajduje się jakieś 40 mln zł. Wkrótce będzie jeszcze drożej.

Co ciekawe, F40 bardzo szybko przestało być najszybszym seryjnym autem świata. Jednak dzięki swojemu wyjątkowemu statusowi zdobyło dożywotni tytuł arcypojazdu, stojąc niejako ponad rywalizacją, którą samo zapoczątkowało.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Próba wpełznięcia do kabiny to karkołomne zadanie. Ci, co robią to pierwszy raz, wyglądają, jakby robili to po spożyciu co najmniej butelki Lambrusco.

FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Aby zapewnić jakąkolwiek trakcję, na tylnej osi znajdziemy 13-calowe felgi. Nie mówimy jednak o średnicy, lecz o szerokości. Naciągnięto na nie opony Pirelli P Zero w rozmiarze 335/35 R17.

FERRARI F40 – Co kraj, to obyczaj
W zależności od rynku przeznaczenia F40 różniły się detalami. Wersja francuska miała żółte szkła reflektorów, co da się dostrzec dopiero po otwarciu przednich lamp. Za to egzemplarze przeznaczone na rynek USA można odróżnić z daleka, bo mają obrzydliwe gumowe nakładki na zderzaki oraz obrysówki. Różna jest także moc silnika. To powód, dla którego jedni uznają F40 za pierwszy seryjny samochód, który przekroczył prędkość 200 mil/h, a inni się z tym nie zgadzają. Europejskie F40 osiągały 201 mil, a amerykańskie "zaledwie" 195. Szwajcarzy uznali tylny spojler za zbyt niebezpieczny w razie kolizji. Auta przeznaczone dla Helwetów otrzymały jego maleńką namiastkę. To tak jakby Pamelę Anderson pozbawić sami-wiecie-czego. Czy Pamela nadal byłaby Pamelą?
FERRARI F40 – Ukryty żywioł
Do tej pory szybkie samochody były szybkie, bo… przede wszystkim były mocne. To jednak za mało, jak się okazuje. Przy projektowaniu F40 sięgnięto więc po ukryte supermoce. Jedną z nich była niska masa. Il Commendatore wręcz obsesyjnie dbał o redukcję masy auta. Dlatego zrezygnowano z wszelkich dodatków i systemów wspomagających kierowcę. W przeciwieństwie do naszpikowanego nowinkami technologicznymi Porsche 959, F40 nie ma nawet tak podstawowych elementów jak wspomaganie kierownicy. To wóz dla prawdziwych kierowców, a nie wymoczków.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Leonardo dał radę, jego projekt jest unikatowy i ponadczasowy. Patrząc na te zdjęcia, ciężko uwierzyć, że ten wóz powstał ponad trzy dekady temu!

@archiwum

Projektanci uznali bagażnik za niepotrzebny dodatek. Dla chcących uprawiać turystykę w F40 przygotowano specjalne sakwy. Jedną z nich mocowano w miejscu koła zapasowego.

Nie oznacza to, że zrezygnowano z najnowszych technologii. To pierwszy samochód, którego nadwozie zostało zbudowane praktycznie w całości z kompozytowych paneli. Efekt jest imponujący, bo kompletne poszycie, pokryte obowiązkowym czerwonym lakierem, waży niespełna 50 kg! Farbę kładziono tak cienko, że jest perwersyjnie prześwitująca niczym tiul na nagim ciele, dzięki czemu bez problemu można dostrzec fakturę materiałów użytych do budowy auta.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Prowadnica wybieraka skrzyni biegów wygląda rewelacyjnie, ale przede wszystkim jest praktyczna, bo jak wiecie, mieszek dźwigni to zbędne gramy.

Nadwozie dopracowano jak nigdy przedtem, a wszędzie znajdują się otwory, skrzela, wloty i wyloty. F40 jednocześnie przecina powietrze ostrym przodem i łapczywie wciąga je wszystkimi otworami nadwozia do rozgrzanych wnętrzności. Z dobrodziejstwa jego przepływu korzystają silnik, dwa ogromne intercoolery oraz hamulce. To błogosławieństwo także dla kierowcy, który zamknięty w ciasnej kabinie odgrodzony jest od buchającego ciepłem motoru jedynie cienką przegrodą. W tym samym czasie tylne skrzydło zagina strugę powietrza zgodnie ze swoją wolą, dociskając tylną oś do asfaltu z potworną siłą, wprost proporcjonalną do wielkości spoilera.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Na nadwoziu F40 jest podpis Pininfariny, jednak w rzeczywistości za kształt nadwozia odpowiadał pracujący dla studia mistrz Leonardo Fioravanti.

FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Trzyczęściowe, pięcioramienne felgi Speedline to klasyka. W każdym innym wozie wyglądałyby obciachowo, a do Ferrari pasują idealnie.

O ile nadwozie jest dziełem sztuki użytkowej i daje mnóstwo powodów do zachwytu, to wnętrzu bliżej do pustelniczego eremu niż do jednego z najbardziej pożądanych wozów świata. W środku jest tylko to, co absolutnie niezbędne, a więcej fantazji i polotu można znaleźć w dowolnej generacji Golfa. Jest szaro, nudno i nijako. Ale jakie to ma znaczenie? Wystarczy rzut oka na pokładowe zegary (firmowane przez Veglia Borletti), żeby wygląd kabiny przestał mieć znaczenie. Obrotomierz wyskalowany jest do 10 000, a prędkościomierz kończy się na 360 km/h. Obok znajdują się wskaźnik ciśnienia doładowania (0-1,5 bar) i rząd zegarów: temperatura oleju i jego ciśnienie, temperatura chłodziwa i poziom paliwa. Do tego dochodzą dwa kubełkowe fotele, nawiercane pedały i malutka kierownica. Z czasem pojawiła się klimatyzacja, bo silnik tak potwornie grzał kabinę, że nie dało się tam wytrzymać. Jeżeli połączyć to ze wspomnianym brakiem wyposażenia rozumianym totalnie, bo w aucie nie znajdziemy nawet wygłuszeń, klamek czy tapicerki, a pierwsze egzemplarze były pozbawione otwieranych okien (zamiast nich były przesuwane lufciki), otrzymujemy imponujące 1250 kg. W oficjalnych danych Ferrari podawało 1100 kg, być może zapominając, że auto bez kierowcy i płynów nigdzie nie pojedzie.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

F40 ma nudne wnętrze? To spójrzcie na zegary – 360 km/h i 10 000 obr/min. Wciąż mało wam emocji?

Poszukiwanie zbędnych kilogramów nie ominęło układu napędowego. Zastosowanie stosunkowo niedużego silnika, o pojemności 2936 cm³, samo w sobie pozwalało oszczędzić na masie auta. Dodatkowo tam, gdzie się tylko dało, użyto stopów magnezu. Z tego niesamowicie lekkiego, ale kilkukrotnie droższego od aluminium materiału, wykonano kolektory dolotowe, pokrywy zaworów, miskę olejową i dzwon skrzyni biegów.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

F40 ma trzy rury wydechowe. Dwie boczne odprowadzają spaliny, a środkowa to ujście zaworu wastegate. Jeden z kierowców testowych F40 wspominał, jak podczas przegazówki o mało nie upiekł żywcem stojącego za autem rowerzysty!

FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Morze Czerwone w wydaniu włoskim. Na zlot Ferrari na torze Mugello w 1992 r. stawiło się 68 właścicieli F40, w większości z Niemiec. Tylko jedna sztuka nie była czerwona. Czarna owca była… czarna.

Redukcja masy nie oznaczała redukcji osiągów. Lata 80. to zachłyśnięcie się możliwościami, jakie dawało turbodoładowanie. Pomimo początkowych problemów technicznych z nowym rozwiązaniem Ferrari mocno wierzyło w jego możliwości. Zresztą ówczesne zwycięstwa (oraz porażki) w Formule 1 Scuderia Ferrari zawdzięcza właśnie sprężarkom. Nie inaczej było w F40, gdzie podwójnie doładowane V8 generowało niebotyczne 478 KM. Jak wspomina główny kierowca testowy, Dario Benuzzi, najwięcej kłopotów sprawiło wystrojenie silnika z dwiema sprężarkami IHI dmuchającymi 1,1 bara oraz podwójnymi wtryskiwaczami w każdym cylindrze. Inżynier z Weber-Marelli przyjeżdżał na testy do Maranello z nieodległej Bolonii, zbierał dane i wgrywał kolejne wersje EPROM-u.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Szkielet kubełkowych foteli wykonano, a jakże, z włókna węglowego. Jeśli potrzebujecie motywacji do odchudzania, zajrzyjcie do Ferrari F40.

Benuzzi z rozbrajającą szczerością wspomina, że strojenie blisko 500-konnego auta odbywało się na publicznych drogach, a ulubioną trasą była ta z Maranello do górskiego Fanano. Na pewno znacie purystów, który twierdzą, że dla pojemności nie ma zastępstwa, a turbo to droga na skróty. F40 jest wozem, który przekona nawet najtwardszego zwolennika wolnossących silników. A jak znajdziecie jeszcze takiego, który mówi, że doładowany silnik nie może brzmieć dobrze, to wystarczy uruchomić wóz. Muzykolodzy do tej pory się spierają, czy gdyby Wagner żył w czasach F40, to słynny zwiastun zbliżających się Walkirii byłby wykonywany przez ryczące na scenie Ferrari. Różnorodność dźwięków i odgłosów wydawanych przez pracujący na wolnych obrotach silnik jest nieprawdopodobna. Ale to tylko preludium do tego, co dzieje się po ruszeniu.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Toczące się powoli wąskimi włoskimi uliczkami F40 wydaje z siebie basowy pomruk. Działa jak magnes, bo nie ma osoby, która nie odwróci za nim głowy.

Potworna turbodziura, tak typowa dla wczesnych aut z doładowanymi silnikami, powoduje, że początkowo wóz zdaje się zdradziecko potulny. Jednak po przekroczeniu 3 tys. obrotów narastający warkot przechodzi w jazgot i miesza się ze świstem turbiny, wóz katapultuje się do przodu z niewyobrażalną wprost siłą. Jeżeli nie zdążyłeś zareagować, to już po tobie. To jest auto z gatunku "jak nie umiesz, to nie ruszaj, bo popsujesz".
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Podnoszone reflektory to ukłon w stronę amerykańskich przepisów. Te nakazywały, aby światła znajdowały się na odpowiedniej wysokości nad jezdnią.

FERRARI F40 – Wczoraj było lepiej
Technologia jest wspaniała, pozwala na wyjątkowe rzeczy. Coś, co wczoraj było nie do pomyślenia, dzisiaj staje się codziennością. Ale ów postęp zabija wspomniany wcześniej romantyzm. Niegdyś kierowca, który chciał jeździć szybko i brawurowo, musiał nauczyć się swojego samochodu, poświęcić mu czas, by nie dać się zaskoczyć, być ułamek sekundy przed maszyną. A dzisiaj? Pierwszy z brzegu hatchback daje kierowcy złudzenie panowania nad wozem i pozwala osiągać prędkości niegdyś zarezerwowane dla prawdziwych mistrzów kierownicy. Dlatego pamiętaj, że gdybyś miał do czynienia z F40, to ten wóz nie wybacza. Jeden nieodpowiedzialny ruch i po tobie. Jeżeli wciskasz gaz, musisz być pewien, że wiesz, co robisz, być przekonany, że potrafisz go ujarzmić. Jeżeli nie umiesz – zginiesz.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Wykonane z nawiercanego metalu pedały to nie szpan, lecz szansa na urwanie kolejnych gramów w pogoni za redukcją masy. Jak chudnąć, to na całego.

W trakcie sesji Ferrari powoli toczy się urokliwymi włoskimi uliczkami. Kończymy zdjęcia. Otacza nas wianuszek miejscowych seniorów, którzy jeszcze chwilę wcześniej spokojnie przesiadywali na okolicznych ławeczkach. Przybyli zwabieni pomrukiem V8 wydobywającym się z wydechów podczas ustawiania auta do zdjęć. Nawet z daleka nie sposób pomylić tego brzmienia i bryły auta z niczym innym. Zachwyt lokalnej społeczności był ogromny. Nie lada wyzwaniem jest wzbudzić go w sercach ludzi od lat mieszkających w otoczeniu słynnego wyścigu Mille Miglia, przyzwyczajonych przecież do tego typu widoków. Naszej F40 udało się to bezbłędnie, nawet zanim wyjechała na trasę rajdu, która czekała ją już następnego poranka. Tysiąc mil pokonała wzorowo w ciągu czterech dni.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Niemiecki element we włoskim samochodzie. Silnik elektryczny do podnoszenia przednich świateł nie jest najpiękniejszym detalem, ale solidnie pracuje, aby przednie lampy mogły się unieść ponad maskę.

I tylko wspomniany pułkownik Slade nie daje nam spokoju. O ileż lepiej w kaprawych nowojorskich uliczkach początku lat 90. Al Pacino wyglądałby w F40. Cóż, film rządzi się swoimi prawami i wybór otwartego nadwozia Mondiala na pewno pozwolił na lepsze ujęcia.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA
FERRARI F40 – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA
1987-1992, 1315 szt. wszystkich wersji
SILNIK
typ F120 A000, benzynowy, V8, DOHC 32v, umieszczony wzdłużnie, centralnie, zasilany wtryskiem, doładowany dwiema turbosprężarkami
Śr. cyl./skok tłoka: 82/69,5 mm
Pojemność skokowa: 2936 cm³
Moc maks.: 478 KM/7000 obr/min
Maks. moment obr.:
557 Nm/4000 obr/min
NAPĘD
Na tylne koła, skrzynia ręczna, 5-biegowa, mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu
ZAWIESZENIE
Przednie i tylne: podwójne wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator
HAMULCE
Hydrauliczne, tarczowe, wentylowane na obu osiach
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 443/199/113 cm
Rozstaw osi: 245 cm
Masa własna: 1100 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 324 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 3,8 sek.
FERRARI F40 @TOMASZ SARNA

Niczym dobra damska bielizna, ażurowa tylna szyba pełni rolę pokrywy silnika i udaje, że cokolwiek zasłania.



Czytaj więcej