Z wizytą w muzeum motoryzacji w Zwickau

Zwickau zwane też Ćwikowem to osada założona przez Słowian. Od wieków leży w niemieckich granicach, jednak Polakom robi się cieplutko w serduszku na jego wspomnienie. Tutaj powstawało niegdysiejsze motoryzacyjne marzenie – Trabant.

Michał Trzcionkowski
@PIOTR CIECHOMSKI

W muzeum Augusta Horcha plebejskie Trabanty stoją jak równy z równym z przedwojennymi, ultraluksusowymi limuzynami i sportowymi bolidami Auto Union.

Zwickau to miasto związane z motoryzacją od początku XX w. W postkomunistycznych krajach kojarzy się przede wszystkim z Trabantem, plastikowym (a w zasadzie duroplastowym) wyrobem samochodopodobnym, który zmotoryzował NRD. Choć ten "epizod" trwał blisko pół wieku, to okazał się najmniej ciekawym i najbardziej monotonnym czasem dla Zwickau. Zresztą samych Trabantów w muzeum nie znajdziecie zbyt dużo. Za to jest mnóstwo świetnie przedstawionej historii tego miejsca. To opowieść snuta z punktu widzenia grupy Volkswagena, a przede wszystkim Audi, ale trzeba przyznać, że to laurka wyjątkowo ładna i przyjemna w odbiorze.
@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
Mariaż Zwickau i świata motoryzacji to sprawka Augusta Horcha, który tutaj postanowił produkować swoje samochody. Wspaniały konstruktor-wizjoner i biznesmen-lekkoduch potrafił zaprojektować genialne auta, ale zupełnie nie umiał prowadzić swoich przedsiębiorstw. Skłócony ze wspólnikami odchodził i zakładał kolejne firmy. W muzeum poznacie historię tego nieco zapomnianego dzisiaj inżyniera i potężnego koncernu Auto Union, w którego powstaniu odegrał kluczową rolę. Dzięki temu, że ta Kunstkamera ostateczny kształt uzyskała zaledwie parę lat temu, jest atrakcyjna i interaktywna. Można usiąść na przedwojennych trybunach toru wyścigowego i podziwiać Srebrne Strzały mknące po zwycięstwo, jak również przespacerować się po klimatycznej, pełnej sklepów i warsztatów brukowanej ulicy z lat 30., na której zaparkowane są liczne Auto Uniony. Bogactwo modeli z tamtego okresu zachwyca do dzisiaj: począwszy od najmniejszych i najtańszych, poprzez ogromne luksusowe limuzyny, ciężarówki, furgonetki, na motocyklach kończąc. W muzeum znajdziecie nie tylko samochody. Ekspozycja pokazuje też styl życia i wyposażenie sklepów czy warsztatów, a w jednej z sal zrekonstruowano nawet warsztat z czasów Horcha. Maszyna parowa za pomocą skórzanego pasa transmisyjnego przekazuje napęd na zespół wałów znajdujących się pod sufitem, a te dalej dystrybuują go na poszczególne obrabiarki i urządzenia.
@PIOTR CIECHOMSKI

Pierwsze samochody, które powstawały w Zwickau, bazowały na drewnianej ramie. Jednak najbardziej kultowy jest duroplast, z którego budowano nadwozia Trabantów.

@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
Złoty okres Zwickau kończy się w 1945 roku. To naturalna cezura, więc kontynuację znajdziemy w kolejnym budynku. Opowieść o mieście, które znalazło się w radzieckiej strefie wpływów, jest zaskakująco kolorowa. Jest inscenizacja z Wyścigu Pokoju (przepiękny Sachsenring P 240 kombi!), znalazło się miejsce na liczne przyczepy kempingowe ustawione na zaaranżowanych polach, a na okrasę postawiono daczę, z której właściciele wyszli dosłownie przed momentem, bo nie wyłączyli nawet telewizora, który wciąż nadaje wschodnioniemieckie wiadomości. Warto poświęcić chwilę uwagi jedynemu enerdowskiemu Horchowi – potężnemu, sześciocylindrowemu modelowi 920S. Łatwo można go ominąć, bo poobijany wóz niknie wśród błyszczących karoserii otaczających go aut. Powstały w 1950 r., zachowany do dzisiaj w jednym egzemplarzu, jest łabędzim śpiewem marki Horch. Koniecznie spróbujcie też symulatora jazdy Trabantem. Aby z niego skorzystać, wśród muzealnych sal trzeba odnaleźć gościa, która ma do niego kluczyki. Nie powinniście mieć z tym problemu, bo facet wygląda jak żywcem wyjęty z lat 80. – jest niewysoki i krępy, z fryzurą typu "krótko z przodu, długo z tyłu, wąsy na przedzie", więc nie da się go nie zauważyć. Mówi tylko po niemiecku. Wykrzykując burkliwe komendy zaprowadzi Was do zielonego Trabanta. Odpali wóz, a Waszym zadaniem będzie poruszanie się po osiedlu z prefabrykatów i realizowanie kolejnych zadań. Ograniczony czas zachęca do przyciśnięcia gazu, co skutkuje nie tylko dramatycznym wyciem dwusuwa, ale i kłopotami z utrzymaniem wozu w osi jezdni. Bujające się nadwozie przyprawia o mdłości, a stojący obok muzealnik-enerdowiec drze się wniebogłosy, radząc, jak opanować szalonego Trabanta. Kto za bardzo sobie pofolguje na drodze, szybko spotka się z Wołgą z wymalowanymi na drzwiach napisami "Volkspolizei". Obok symulatora stoi zwalisty kabriolet – legendarny Sachsenring P 240 "Repräsentant", który powstał w pięciu egzemplarzach, a służył do wożenia oficjeli podczas parad wojskowych. Osobne pomieszczenie poświęcono, by przedstawić, jak powstawało słynne nadwozie Trabanta. Nowoczesny duroplast okazuje się nad wyraz prymitywną technologią. Dalsza wystawa to istny raj dla trabanciarzy, a otwiera go rajdowy RS800. Znajdziecie tutaj kolejne niezrealizowane prototypy oraz egzemplarze "zemsty Honeckera": milionowy, a także ostatni. Na zakończenie przedstawiono najnowsze dzieje fabryki – pierwszego Volkswagena z fabryki Zwickau-Mosel, czyli model Polo 2. generacji, Golfa Citystrommer i opancerzonego Phaetona. Aby pokazać, jak dobry jest ten ostatni, z niemiecką finezją ostrzelano go z broni maszynowej, po czym wystawiono na ekspozycję. Na zwiedzanie muzeum zarezerwujcie sobie nawet cały dzień. Kontemplowanie wozów, zaglądanie do zrekonstruowanych warsztatów czy wizyta na polu campingowym – nie warto tego robić w pośpiechu!
@PIOTR CIECHOMSKI

Auto Union Type D Srebrne strzały to absolutny majstersztyk wśród aut wyścigowych.

Przedstawiona historia obejmuje ponad 100 lat. Trzeba uczciwie przyznać – to kawał porządnej roboty. Każda epoka ma swój niepowtarzalny charakter. Dalsze rozdziały pisze teraz Volkswagen. Fabryka w Zwickau to miejsce, gdzie powstają najnowsze elektryczne modele marki z ID.3 na czele. Czy kiedyś znajdzie się dla nich miejsce w muzeum?
@PIOTR CIECHOMSKI

Kwintesencja jakże modnego dzisiaj stylu "rat", czyli duroplast przed polakierowaniem nadwozia.

@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI

Zrzeszenie saksońskich producentów samochodów symbolizowały cztery pierścienie, czyli Audi, DKW, Horch i Wanderer. Jeden z najpotężniejszych koncernów motoryzacyjnych po wojnie praktycznie przestał istnieć.

@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
@PIOTR CIECHOMSKI
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 164/2020


Czytaj więcej