Przechowalnia czy cmentarzysko?

Pewne rodzaje działalności nie za bardzo pasują do centralnych obszarów dużych miast. W przypadku Wrocławia tak było z miejscem, do którego Straż Miejska zwoziła wraki i źle zaparkowane auta z całego miasta. Niektóre z nich były szybko odbierane przez właścicieli, niektóre grzały miejsce nieco dłużej.

Jakub Cipior
@JAKUB CIPIOR

To spalone coś, co leży do góry nogami, to nie Maluch, lecz Micra K10. Na szczęście nie ta, o której wspominam w tekście.

Mój wykładowca na politechnice zwykł mawiać, że wbrew pozorom przestrzeń jest zasobem w pełni odnawialnym. Wcale nie jest powiedziane, że działka budowlana, na której posadowiono jakiś budynek, już zawsze będzie wyglądać tak samo. Przewidywania te brutalnie zmienia przecież konflikt zbrojny lub nieco mniej brutalnie – interes ekonomiczny. W przypadku Wrocławia ten ostatni proces był aż nadto widoczny, kiedy to dotychczas najwyższy budynek naszego miasta, mieszczący się przy ulicy Powstańców Śląskich Poltegor, ustąpił miejsca jeszcze wyższemu Sky Tower.
@JAKUB CIPIOR

Różnorodność wrastających samochodów była naprawdę duża – tu Nissan Sunny Coupé (B12).

@JAKUB CIPIOR

Ten Mercedes W115 musiał tam stać naprawdę długo. Biały kolor lakieru w dużej mierze ustąpił… zieleni.

Dziś mam dla Was być może mniej spektakularny przykład, choć zdecydowanie bliższy każdemu, kto lubi stare samochody lub stare graty (niepotrzebne skreślić). Przez wiele lat u zbiegu alei Armii Krajowej i ulicy Pięknej (nazwa tej drugiej nie może być zwykłym zbiegiem okoliczności) znajdowało się miejsce przyciągające każdego miłośnika starej i/lub porzuconej motoryzacji. Znajdował się tam skład samochodów z różnych powodów odholowanych przez Straż Miejską z terenów naszego miasta. Przyznam, że kiedyś niechcący zdarzyło mi się nawet z niego skorzystać, kiedy to po powrocie pociągiem z gór nie zastaliśmy naszej czerwonej Micry K10 w miejscu, gdzie ją zaparkowaliśmy.
@JAKUB CIPIOR

Ściąganych z ulic Wrocławia Małych Fiatów było naprawdę wiele. Nie brakowało też kompaktowych aut zachodnich jak Fiat Tipo czy Ford Escort.

@JAKUB CIPIOR

Między BMW E30 a Oplem Kadettem D widać tył Toyoty Celiki T160.

Bywałem w tym miejscu wiele razy, choć w zupełnie odmiennych, na szczęście, celach. Dużą część samochodów na placu stanowiły auta kilkuletnie, czy też kilkunastoletnie, a więc mało interesujące z mojego punktu widzenia. Najbardziej lubiłem gapić się przez płot na starsze wozy, które nie zostały odebrane przez właścicieli. Część z nich wyglądała na przywiezione całkiem niedawno, część natomiast nosiła rdzawozielone znamiona zdecydowanie dłuższego postoju. Jeśli chodzi o starsze samochody, to przeważały Fiaty 126p. Nie pamiętam już dokładnie, ile ich było, ale z pewnością nie mniej niż 20 sztuk. Oprócz tego Mercedesy W123, jeden W115, Duże Fiaty, Polonezy, Ople Kadetty, różne starsze BMW, Volkswageny, kilka samochodów z Japonii, jeden Moskwicz. Zdarzyło się też kilka aut po solidnych „dzwonach”, co najmniej jedno po podpaleniu, kilka posadowionych na dachach, kolejne ze śladami włamań. Jednym zdaniem, wiele historii zgromadzono w jednym miejscu. Jeszcze przed epoką smartfonową ludzie mojego pokroju zapewne woleli przejechać te kilka kilometrów przez miasto i przez płot podziwiać tę kompozycję starych gratów, niż z miłością wpatrywać się w ekrany, jak ma to miejsce obecnie.
@JAKUB CIPIOR

Demoludów też było sporo. Rzucają się w oczy Moskwicze, Škody czy produkty z FSO/FSM.

@JAKUB CIPIOR

Bujna roślinność wokół Škody Favorit to jednoznaczna wskazówka, że auto stało tam od lat.

@JAKUB CIPIOR

Zdarzały się całkiem ciekawe "fanty", jak widoczne na Polonezie w tle felgi ATS. Czarne blachy na "eksponatach" nie należały do rzadkości.

Niestety to miejsce to już przeszłość. Wzrost cen mieszkań, a wraz z nimi rosnący koszt gruntów w każdym mieście prowadzi do nieuniknionego procesu zmian w przestrzeni, która nas otacza. Działalności niskodochodowe, jak place czy różnego rodzaju składy, są wypierane przez przedsięwzięcia o wyższej stopie zwrotu, z tzw. deweloperką na czele. Tak też potoczyła się historia opisywanego miejsca. Bez wątpienia była to zbyt dobra lokalizacja na gnicie gratów, więc właściciel zdecydował o zmianie profilu działalności i przestrzeń uległa zdecydowanej przemianie. Mieszkałem przez jakiś czas w okolicy i każdego dnia w drodze do pracy mogłem obserwować, jak stare, brudne i omszałe ustępuje nowemu, (powiedzmy) pięknemu i (powiedzmy) prestiżowemu. Pamiętam, że po usunięciu wszystkich samochodów i po uporządkowaniu placu teren wydzierżawił pobliski diler Volkswagena i miejsce porzuconych i zardzewiałych samochodów zajęły, o ironio, nowe VW, jeszcze owinięte ochronną folią transportową. Obecnie na części omawianego placu już stoi nowy budynek mieszkalny, a reszta, zapewne uprzątnięta, czeka tylko na pozwolenie na budowę. Na szczęście nie wszystko przemija – zdążyłem na czas dosyć dobrze udokumentować na zdjęciach opisywane miejsce, dzięki czemu macie okazję poczuć klimat tego, co było.
@JAKUB CIPIOR

Ślady włamań z lat 90. Trudno to sobie wyobrazić, ale kiedyś Fiaty 126p padały ofiarą kradzieży.

Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 161/2020


Czytaj więcej