Buick Master Six
Rękopis w Buicku znaleziony
Dwie podróże dookoła świata, notes z lilijką i trzy przedwojenne samochody – oto bohaterowie tej opowieści. Główną jej postacią jest wnuk, który przywrócił pamięć o wyczynie dziadka dokonanym za kierownicą pewnego Buicka Master Six.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Na stole leży notes w brązowej skórzanej oprawie z metalową harcerską lilijką. W nim jest wszystko, co wydarzyło się w ciągu dwóch niesamowitych lat druha Jerzego Jelińskiego. To zapis podróży dookoła świata, jaką odbył w latach 20. minionego wieku. W notesie znajdują się podpisy wielu najważniejszych wówczas osób na świecie. Na początku są więc autografy marszałka Józefa Piłsudskiego, którego druh Jeliński odwiedził w Sulejówku. Tam usłyszał od "Dziadka", że gdy zakończy swoją podróż, to ma wrócić i zameldować się. Jeśli nie – niech mu się nie pokazuje na oczy. Jerzy Jeliński dał mu słowo, że wróci. Aby znaleźć kolejne podpisy wielkich postaci, trzeba się naszukać. Przewrócić kilkadziesiąt, może kilkaset pożółkłych stron. Po mozolnym ślęczeniu odnajdują się: podpis Benito Mussoliniego opatrzony inskrypcją "Roma, 28 febbraio 1927". Na następnych stronach – autograf prezydenta Stanów Zjednoczonych Calvina Coolidge’a, dalej cesarza Hirohito. Japoński władca miał status boga i byle śmiertelnik, a tym bardziej taki z dalekiej Polski, nie mógł się do niego zbliżyć. A jednak Jerzemu Jelińskiemu się udało. Ale są też podpisy organizacji polonijnych z USA, japońskich skautów oraz Elektrowni Miejskiej w Cieszynie. Wytarty notes jest historią. Historią wielką, która połączyła najważniejsze osobistości świata lat 20., oraz historią nieco mniejszą – podróży młodego harcerza.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Informacje na boku auta nie pozostawiały wątpliwości, że obserwujący mają do czynienia z nietuzinkowym wozem z niezwykłym szoferem za kierownicą.
Notes leży na stole w gabinecie Jerzego Jelińskiego w Starej Miłośnie. Przy stole stoi drewniane krzesło, amerykańskie. Wygodne jak cholera, mimo że nie ma żadnego obicia. Siedzisko wraz z oparciem odchyla się daleko do tyłu. Bez obaw, nie da się z niego spaść. Można za to wygodnie położyć nogi na stole. Po amerykańsku.

Buick Master Six @Rafał Andrzejewski
Buick Master Six na leśnej drodze w okolicach Starej Miłosny. Właśnie tak musiała wyglądać podróż w 1927 roku gdzieś w Europie albo w Stanach Zjednoczonych.
JErzy Jeliński – Spełnić obietnicę
Jerzy Jeliński postanowił, że objedzie świat. O wielkiej przygodzie i napotkanych podczas podróży ludziach można przeczytać w książce Władysława Umińskiego "Pod polską flagą samochodem naokoło świata. Podróż skauta Jerzego Jelińskiego", którą wydano w Warszawie w 1929 roku oraz w 1946 roku w Bari. Jest dostępna w internecie w wersji elektronicznej. Poprzez podróż druh Jeliński chciał uczcić odzyskanie przez Polskę niepodległości. Pragnął "opasać białoczerwoną wstęgą kulę ziemską", jak napisano w przedmowie. W 1920 roku, jako młody chłopak, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Został ranny, kula rozharatała mu rękę. Groziła mu amputacja. Na szczęście lekarzom udało się ją uratować. Potem był pomysł, żeby objechać świat, sławiąc imię odrodzonej Polski. To właśnie wtedy zaczęła się przygoda, która zakończyła się 92 lata później, również w Starej Miłośnie.
W podróż młody skaut miał wyruszyć wspólnie z Bruno Brettschneiderem, Janem Ładą i Eugeniuszem Smosarskim, bratem słynnej aktorki Jadwigi Smosarskiej. Aby zdobyć pieniądze, Jerzy Jeliński sprzedawał pamiątki rodowe i najlepsze ubrania. Łącznie udało się uzbierać 2000 złotych. To wystarczyło, żeby kupić podwozie Forda T. W centralnych Warsztatach Samochodowych zabudowano nadwozie, które pozwalało pomieścić cztery osoby i bagaże. Od biedy można było się w nim przespać. Czwórka podróżników wyruszyła w trasę 30 maja 1926 roku. "Nie jestem turystą ani globetrotterem, którego ambicja polega na tym, żeby postawić stopę na wszystkich lądach świata. Moim zadaniem było prowadzić jak najskuteczniejszą propagandę na rzecz naszej Ojczyzny, przedstawiając ją korzystnie w oczach cudzoziemców" – napisał Jerzy Jeliński w przedmowie do książki.

Ford T @Archiwum rodzinne
Ekipę druha Jelińskiego żegnał sam marszałek Piłsudski.

Ford T @Archiwum rodzinne
Wyruszyli Fordem T z nadwoziem wykonanym w Centralnych Warsztatach Samochodowych.

@archiwum rodzinne
Gdy auto dotarło do Stanów Zjednoczonych, trudy podróży, np. przez Saharę, były widoczne gołym okiem.
Podróż trwała ponad dwa lata. Trasa prowadziła przez Europę, Afrykę Północną, Stany Zjednoczone, Japonię, Azję i znowu przez Europę. Jerzy Jeliński powrócił z niej sam, bo jego towarzysze wykruszali się na kolejnych etapach. Pokonał 78 tysięcy kilometrów i wykorzystał do tego dwa samochody. W połowie podróży, w Stanach Zjednoczonych, "fordzik" nie dał rady – zatarł się silnik. Zastąpił go Buick Master Six, który oficjalnie był darem Polonii amerykańskiej, lecz w rzeczywistości podróżnik otrzymał go w zamian za niezliczone wykłady i prelekcje o swojej podróży, które wygłaszał w wielu ośrodkach polonijnych w USA. Relacje o wyczynie ukazały się w dwóch tysiącach gazet na całym świecie. Po powrocie do kraju Jerzy Jeliński otrzymał Krzyż Zasługi. Stał się rozpoznawalną postacią. Spotkał się z prezydentem Ignacym Mościckim i ponownie z marszałkiem Piłsudskim. Przez wiele miesięcy wygłaszał też wykłady w całym kraju, udzielał wielu wywiadów.

@archiwum rodzinne
Zamiast fejsbuka. Ulotka będąca zaproszeniem na start wyprawy. Tego typu wydarzenia gromadziły setki gapiów. Ciekawe, ilu z nich wierzyło, że podróż zakończy się sukcesem?
Życie po życiu
W rodzinnym archiwum zachowały się wszystkie dokumenty dotyczące podróży. Naprawdę wszystkie. Jest to kilka metrów bieżących gazet, wycinków, zdjęć, dokumentów, jedno z pierwszych międzynarodowych praw jazdy oraz legitymacje i plakiety 29 automobilklubów z całego świata, do których Jerzy Jeliński został przyjęty podczas swojej wielkiej podróży. Na wszystkich zdjęciach druh Jeliński był ubrany z nienaganną elegancją, w garniturze pod krawatem lub w skautowskim mundurze. Podobnie jak Stanisław Skarżyński, który jako pierwszy Polak w 1933 roku przeleciał Atlantyk samolotem RWD-5bis. Kiedy pilot przybył na spotkanie z oficjelami w Rio de Janeiro, był ubrany nie w kombinezon, lecz w garnitur.

@archiwum rodzinne
Jerzy Jeliński zabrał ze sobą w podróż notes z lilijką, w którym zbierał podpisy z wszystkich mijanych miejsc i spotykanych osób. Na zdjeciu, amerykański aktor Lon Chaney wpisuje się do notatnika podczas wizyty w Hollywood.

@Archiwum rodzinne
Prawa jazdy Jerzego Jelińskiego. Wśród nich znajduje się jedno z pierwszych międzynarodowych praw jazdy, czyli Międzynarodowe Świadectwo Drogowe.
Gdy opadła medialna wrzawa i trzeba było wrócić do codzienności, druh Jeliński otworzył wytwórnię i studio filmowe w Warszawie w nieistniejącej już kamienicy przy ulicy Koszykowej 33. Znajdowały się naprzeciw dzisiejszej Biblioteki miasta stołecznego Warszawy.
Po drugiej wojnie światowej był prekursorem w produkcji zabawek. Sprowadził wtryskarki i produkował zaawansowane technicznie zabawki, między innymi motorówki z niewielkimi silniczkami. Był autorem około stu różnych zabawek. Ci, którzy mieli okazję poznać Jerzego Jelińskiego, wspominają, że był to uroczy człowiek, niebywały gawędziarz. Należał do tych ludzi, dla których pojęcia takie jak patriotyzm nie były pustymi frazesami. Druh Jeliński podróż traktował jak misję. Miał ogromną motywację. W pewnym momencie został sam, ale nie przerwał swego zadania. Honor mu na to nie pozwalał. Dał przecież słowo marszałkowi Piłsudskiemu.
Buick master six – Drugi podróżnik
Historia ma swój dalszy ciąg. Po niemal stu latach dopisał ją wnuk dzielnego harcerza Marek Szukalski. I tu – zupełnie niespodziewanie – przy okazji poszukiwań samochodu pojawia się druga podróż dookoła świata. Nie, nie udało odnaleźć się tamtego Buicka. Został sprzedany jeszcze w latach 30. i słuch o nim zaginął. Nie zachował się żaden dokument dotyczący auta. Nie są znane ani numer ramy, ani silnik – nic. Najprawdopodobniej wszystkie dokumenty zostały przekazane nabywcy. W ramach przywracania pamięci o wyczynie dziadka Marek Szukalski wraz z kolegą Włodkiem Radeckim postanowili odtworzyć tamten samochód. Najpierw należało go znaleźć i kupić. Kryterium było jedno: musiał to być Buick Master Six, który przed wojną znajdował się w Europie. Miało to być nawiązanie do dziadkowego wozu. Uruchomili wszystkie kontakty po obu stronach oceanu. I nic.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Buick w anturażu polskiej złotej jesieni. W taką pogodę możemy jechać i na koniec świata. Uwagę zwracają skrzynie umieszczone przy przednich błotnikach.
I jak w amerykańskim filmie, kiedy już się wydawało, że wszystkie Buicki Master Six zniknęły z tego świata, na eBayu pojawiło się ogłoszenie. Jest! I to w Niemczech. Na dodatek miał TÜV i teoretycznie mógł się poruszać o własnych siłach. Nikomu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Niedługo po opublikowaniu ogłoszenia laweta już jechała w kierunku naszej zachodniej granicy.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Nie wystarczyło po prostu jechać. Technika jazdy różniła się od dzisiejszej. Szofer musiał między innymi dbać o ustawienie kąta wyprzedzenia zapłonu, do czego służyła mała dźwigienka umieszczona w kole kierownicy.
Buick odpowiadał wszelkim kryteriom i to z górką. Samochód trafił do Europy przed wojną. Jego właścicielem był Holender. Od niego wóz odkupił Australijczyk, który wyekspediował go na Antypody. Następnie trafił w ręce Anglika mieszkającego w Nowej Zelandii. Stamtąd ponownie trafił do Holandii, a potem do Niemiec. I to jest ta druga podróż dookoła świata, która pojawia się w tej historii, choć jej początek też nie jest potwierdzony. Niestety poza pobieżną trasą wędrówki Buicka nie wiadomo na ten temat nic więcej. Auto było w niezłym stanie technicznym. Jeździło całkiem dziarsko, choć ciekł gaźnik i – jak się okazało podczas remontu – przez blisko sto lat pozapychały się kanały olejowe, a filtr oleju był wymieniany raz na 70 lat. Nadwozie miało zielony kolor z czarnymi błotnikami. Dziadkowy Buick był natomiast granatowy. Kolor udało się ustalić po wnikliwym studiowaniu kolorowych, choć nieco wyblakłych przezroczy Agfy z 1927 roku.

@archiwum rodzinne
Jeden z kilkuset wycinków prasowych o wyczynie polskiego skauta. W tej historii niesamowite jest też to, że ocalało archiwum ze wszystkimi zebranymi materiałami dotyczącymi wyprawy.
Auto nie było naruszone zębem czasu, co stanowiło najlepszy dowód na to, że przez wszystkie lata było regularnie eksploatowane. Jak wiadomo, samochód bardziej się niszczy, gdy stoi, niż gdy jeździ. No i wiele elementów było oryginalnych, a wśród nich podłoga wyłożona deskami, z których każda ma wypaloną pieczęć producenta.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Największe wyzwanie podczas renowacji auta stanowiły wskaźniki. Żaden z nich nie działał. Na szczęście udało się je przywrócić do stanu fabrycznego.
BUICK MASTER SIX – Ożywianie historii
Plan minimum zakładał naprawę usterek technicznych i przemalowanie wozu na kolor granatowy. Marek i Włodek postanowili, że prace wykona Leszek Wojciechowski z okolic Kalisza, który sporadycznie zajmuje się renowacją pojazdów zabytkowych i prowadzi spory zakład blacharsko-lakierniczy. Lecz kiedy poznał historię dziadka i obydwu Buicków, porzucił swoje aktualne prace i prawie własnoręcznie zajął się renowacją samochodu. Półtora tygodnia po przyjęciu auto było rozebrane niemal do ostatniej śrubki, a do skrzynek mejlowych Marka i Włodka napływały regularnie dziesiątki zdjęć dokumentujących przebieg remontu. Co tydzień jeździli do Kalisza i oglądali postępy. Podczas rozbiórki auta okazało się, że na spodniej części deski rozdzielczej zachował się oryginalny lakier. Buick był granatowy! Tak jak auto druha Jelińskiego. Ponieważ do elementu nie docierało światło, kolor nie wyblakł. Był taki, jak wyjechał z fabryki. Udało się go dobrać z palety kolorów Buicka. Pojawił się więc cień nadziei, że mimo braku dokumentów może być to samochód dziadka. Przy okazji okazało się, że wóz przez całe swoje życie nie przeszedł żadnej naprawy blacharskiej. Koła z drewnianymi szprychami zostały tylko oczyszczone i polakierowane. Po rozebraniu piasty okazało się, że kulki mają średnicę około 1,5 mm. Bieżnie łożysk właściwie nie były zużyte. To oczywiście nie tylko kwestia inżynierów, którzy zaprojektowali auto, lecz również materiałów, z jakich wykonano wóz. Największych trudności dostarczyła naprawa wskaźników. Żaden nie działał.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Biały kruk. Notatnik, który objechał świat, ocalał do dzisiaj, a zawartość powala na kolana.
Do tego wielogodzinne studiowanie każdego dostępnego zdjęcia dziadkowego Buicka. Chodziło o to, żeby jak najwierniej odpowiadał oryginałowi. A nie było to takie oczywiste. W tamtych latach nadwozia budował nie tylko producent samochodu, lecz również niezliczone firmy. Na dodatek każdy właściciel mógł zażyczyć sobie wprowadzenia autorskich poprawek. Dlatego właściwie nie ma dwóch takich samych aut. Nawet jeśli mamy do czynienia z taką samą wersją nadwoziową, to mogą różnić się od siebie chociażby długością drzwi, a co za tym idzie – wymiarami szyb. Inne mogą być też wymiary nadwozia – różnice mogą wynosić od kilku do nawet kilkunastu centymetrów. Leszek Wojciechowski, który przeprowadził renowację auta, posiada Buicka coupé z 1929 roku. Ramy obu pojazdów są identyczne, ale nadwozie jego auta jest szersze o 6,5 cm.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Buick w naturalnym środowisku przy przedwojennym garażu na podwarszawskiej posesji. Tak to musiało wyglądać w drugiej połowie lat 20.
W Buicku pozostała zielona tapicerka, która nie jest oryginalna. Została najprawdopodobniej wykonana wraz ze zmianą koloru na zielony. Ma swoją patynę i jest namacalnym – i niezwykle wygodnym – elementem historii auta.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Chociaż na wyposażeniu znajdowała się dość wyrafinowana popielniczka, nie sądzimy, że druh Jeliński z niej korzystał.
Półtora roku minęło jak z bicza strzelił. Z warsztatu wyjechał nowy-stary samochód. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia i od razu widać, że wszystko zostało zrobione tak, jak powinno być. Często zdarza się, że renowacja samochodu – i to niezależnie od jego wieku – jest robiona na 120% oryginału. Buick wygląda autentycznie, właśnie tak, jakby właśnie wyjechał z fabryki w Detroit. Stanowił przedłużenie i uzupełnienie historii podróży druha Jerzego Jelińskiego dookoła świata. Z równą pieczołowitością Marek i Włodek odtworzyli wszelkie napisy, które znajdowały się na oryginalnym aucie. Najwięcej trudności nastręczało odtworzenie tego na tylnej klapie. Zdecydowaną większość zdjęć wykonano z przodu i z boku. Na nielicznych ujęciach z tyłu napis zasłaniały flagi: polska i amerykańska. Z pomocą przyszedł – jak zwykle – przypadek. W stodole, na podwarszawskiej posesji, na której mieszkał Jerzy Jeliński, Marek Szukalski znalazł kłąb negatywów. Zaczął je przeglądać i wśród różnych fotografii znalazł ujęcie, na którym doskonale widać napis: "Dar Polonii amerykańskiej".

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Poczciwy wóz po powrocie z podróży. W połowie wyprawy, w Stanach Zjednoczonych, Ford odmówił posłuszeństwa. Dzielnie zastąpił go niezmordowany Buick.
Marek Szukalski i Włodek Radecki zgodnie podkreślają, że podczas wszystkich prac związanych z samochodem nie było większych potknięć ani bezsensownych inwestycji, jakie czasami – i to w sposób niezamierzony – zdarzają się przy renowacji samochodu od podstaw. Zupełnie jakby duch dziadka czuwał nad tym przedsięwzięciem.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Porządne auto wyprawowe ruszyło w podróż dookoła świata w zasadzie bez żadnych przeróbek mechanicznych. Czy dzisiaj byłoby możliwe coś takiego?
OD PIERWSZYCH DNI WYPRAWY W NOTESIE WPISYWALI SIĘ NAJWIĘKSI TEGO ŚWIATA.

@archiwum rodzinne
"Szczęść Boże wyprawie" – życzenia od marszałka Józefa Piłsudskiego.

@archiwum rodzinne
Podpis prezydenta II Rzeczpospolitej Polskiej Ignacego Mościckiego.

@archiwum rodzinne
28 lutego 1927 roku do kajetu wpisał się Benito Mussolini.

@archiwum rodzinne
Kimkolwiek był Shichiro Miki, jego wpis jest bardziej spektakularny niż pozostałych osobistości.

@archiwum rodzinne
W stosie dokumentów natrafiliśmy nawet na oryginalne dowody zakupu Buicka w Stanach Zjednoczonych.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Zaledwie kilka spośród wielu pamiątkowych plakiet zgromadzonych podczas podróży. Jest wśród nich 29 znaczków automobilklubów z całego świata.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Podczas renowacji zadbano o to, aby auto nabrało wyglądu fabrycznego, a nie 120% oryginału. Drewniane szprychy zostały oczyszczone i polakierowane.

BUICK MASTER SIX @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI
Ozdobny korek chłodnicy został znaleziony w bagażniku zaraz po kupnie auta w Niemczech. Od razu trafił na swoje miejsce.

@archiwum rodzinne

@archiwum rodzinne
Ekipa harcerzy pozuje do zdjęcia z Benito Mussolinim

@archiwum rodzinne
Druh z cesarzem Hirohito.

@archiwum rodzinne
Jeden z wielu plakatów reklamujących wykład Jerzego Jelińskiego na temat fascynującej podróży, ilustrowany 300 barwnymi przeźroczami.
Artykuł pochodzi z "Classicauto" nr 146/2018