Ferrari Pinin – czterodrzwiowy unikat

Gdy Ferrari ostatnio wprowadziło do sprzedaży czterodrzwiowy model, świat zamarł. Zapomniany prototyp sprzed 42 lat dowodzi, że sam Enzo myślał o takim aucie od dawna. Pokazuje też, czemu wcześniej ten pomysł się nie ziścił.

Mateusz Żuchowski
FERRARI PININ @KONRAD SKURA
Zaprezentowane we wrześniu 2022 roku Ferrari Purosangue wydaje się dokładną odwrotnością swojej nazwy (z wł. "czystej krwi"). Ma napęd na cztery koła, drugą parę drzwi, a na dodatek, o zgrozo, jest… SUV-em. To co następnego – może limuzyna? I w tym przypadku rzeczywistość wyprzedziła memy, ponieważ Włosi myśleli o tym od bardzo dawna.
Ferrari Pinin @konrad skura

Mało znany Pinin ma dużo większe zasługi dla historii, niż można się spodziewać. Tu zbliżenie na tylne światła, których patent trafił do innej pracy Pininfariny, Cadillaca Allanté.

Sam Enzo Ferrari był ekscentrycznie nieufny wobec postępu technicznego. Nie korzystał z samolotów ani nawet z wind. To było jednak jego prywatne oblicze, bo od strony działalności biznesowej wcale nie był takim stróżem tradycji, za jakiego zwykło się go uważać. Eksperymentował z konfiguracjami silników i formami ich doładowania, wymyślał nowe segmenty, jak w przypadku modelu Dino, pozwalał różnym carrozzeriom tworzyć czasem przedziwne projekty, pod których blask z wyrachowaniem podpinał cavallino rampante.
@archiwum

Ferrari Pinin już na etapie projektu miało być dużą, luksusową i nowoczesną limuzyną.

Ferrari z drugą parą drzwi również nie są wymysłem ostatnich dziwnych czasów. W rzeczywistości nad podobnymi projektami w Maranello główkowano od dekad. Niedawno wiceprezes marki Enrico Galliera osobiście mi wyznał, że w piwnicach pod fabryką przebywają dwa tajne prototypy limuzyn Ferrari z lat 80. Nigdy nie ujrzały światła dziennego. Za to dokonał tego przygotowany w odległym o 300 km Cambiano inny koncept.
FERRARI PININ @KONRAD SKURA

To naprawdę się stało – w 1980 r. zbudowano Ferrari z drugą parą drzwi. Co prawda nie dokonało tego Ferrari i nie ukończono go aż do roku 2010… Więcej informacji w artykule!

FERRARI PININ – Pininfarina
Cambiano – miejscowość na obrzeżach Turynu – jest domem Pininfariny. Słynne studio projektowe zostało założone w 1930 roku przez Battistę "Pinin" Farinę. Przezwisko, oznaczające w języku piemonckim najmniejszego spośród rodzeństwa, przylgnęło doń tak mocno, że dekretem prezydenta Włoch stało się częścią jego nazwiska, a w efekcie również nazwy jego firmy. W ten sposób Battista odróżnił się od działalności karoseryjnej starszego brata, który prowadził biznes pod marką Stabilimenti Farina.
FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Pasażerowi tylnego fotela w 1980 r. niczego nie mogło brakować. Dostawał elektrycznie sterowany fotel, klimę, radio ze słuchawkami, telefon, a przede wszystkim masę przycisków.

FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Mimo że Pinin powstawał jako prototyp, jego projekt był dopracowany w każdym szczególe. Na nadwoziu pojawił się m.in. ruchomy element aerodynamiczny, który przykrywał wycieraczki.

"Pinin" wychował się w murach jego zakładu i po latach przerósł mistrza. Jego Pininfarina w latach 60. stała się wyłącznym dostawcą nadwozi do Maranello (z nielicznymi wyjątkami współpraca ta trwała do roku 2017). Na Motor Show w Turynie w 1980 r. przybywała jako jedno z najpotężniejszych i wpływowych studiów stylistycznych na świecie. Wtedy kierował nią już Sergio Pininfarina, który na 50-lecie działalności firmy postanowił przygotować coś absolutnie wyjątkowego.
@archiwum

Projekt karoserii powstał pod kierownictwem Leonarda Fioravantiego, który wydał na świat również Ferrari 365 GTB/4 Daytonę, Berlinettę Boxer, Testarossę i 308.

FERRARI PININ @KONRAD SKURA

W teorii takie zdjęcie miało nigdy nie powstać. Ferrari Pinin zaczęło poruszać się o własnych siłach dopiero 30 lat po swojej premierze.

Syn Battisty był kolejną wielką postacią włoskiego designu. 54-letni wówczas biznesmen i polityk wymarzył sobie reprezentacyjną limuzynę, która stanowiłaby jego odpowiedź na falę super-sedanów klasy wyższej: Mercedesa 450 SEL 6.9, Aston Martina Lagondę, a przede wszystkim nowe Maserati Quattroporte III, narysowane przez odwiecznych rywali zza miedzy, Italdesign Giugiaro. Pininfarina postrzegał ów show car jako produkt flagowy, który ukazałby pełnię możliwości tej przeżywającej złoty okres firmy. Dlatego też postanowił opatrzyć to dzieło znaczkiem jego najcenniejszego klienta, Ferrari, a za nazwę dać mu przydomek, od którego wszystko się zaczęło – Pinin.
FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Wyczynowy wydech włoskiej firmy ANSA jest jednym z tych kontrastowych elementów, który nawiązywał do tradycji Ferrari i zdradzał motorsportowe DNA konstrukcji.

FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Skóra angielskiej firmy Connolly zniosła tu próbę czasu równie dobrze jak w klasycznych modelach Maserati, Rolls-Royce’a, Bentleya i Morgana, gdzie również trafiała.

Nadchodząca premiera Pininfariny była jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń targów w Turynie. Po mieście krążyły plotki, że będzie to prawdziwa niespodzianka. Naprawdę nikt nie wiedział, czego się spodziewać. Czterodrzwiowe Ferrari było jedną z teorii, ale z gatunku tych nierealnych. Takiego samochodu w końcu nigdy nie było i raczej nigdy miało nie być. A jednak. Gdy kotara opadła, Sergio Pininfarina osiągnął swój cel. Pośród najwspanialszych modeli z całego pierwszego półwiecza firmy, wliczając w to klasyczne modele Alfy Romeo i Cisitalii, limuzyna Ferrari wyglądała jeszcze bardziej szokująco i nieziemsko. Nawet dla samego Enzo Ferrariego, przed którym Pininfarina również trzymał ten wóz w tajemnicy!
FERRARI PININ @KONRAD SKURA

W imię aerodynamiki zdecydowano się na odważny ruch wklejenia szyb na nadwozie, przez co nie da się ich opuszczać. Takie prawa prototypu.

FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Na tle futurystycznego, wysoko poprowadzonego tunelu środkowego wyróżnia się dźwignia ręcznej skrzyni biegów. Wyczynowy silnik można było połączyć tylko z pięciobiegową przekładnią w układzie transaxle.

FERRARI PININ – Prawa i obowiązki prototypu
Futurystyczny projekt autorstwa Diego Ottiny przejawiał charakter ówczesnych prac szefa działu designu Pininfariny Leonardo Fioravantiego. Przypominał styl produkcyjnych Ferrari typu 2+2, czyli serii 400. Podobieństwo nie kończyło się na samym wyglądzie. Pinin był również nadspodziewanie zbliżony do seryjnego 400i pod względem wymiarów, co czyniło go zauważalnie niższym i szerszym od teoretycznych konkurentów.
@archiwum

Pięciolitrowy, wysokoobrotowy silnik typu F102 nijak nie pasował do charakteru dostojnej limuzyny. Fioravanti wybrał go, bo pozwalał nisko prowadzić linię maski. Poza tym miał taki motor w magazynie.

Samochód Pininfariny nie był jednak produkcyjnym Ferrari z podmienionym poszyciem. Specjalnie dla niego zaprojektowano sekcje podwozia. Cywilizowany silnik Tipo F101 w układzie V12 wymieniono na dziki motor, również dwunastocylindrowy, ale o kącie rozwidlenia 180 stopni, Tipo F102 B. Od 1973 r. przyczynił się do zdobycia przez Scuderię Ferrari łącznie siedmiu tytułów Mistrza Świata Formuły 1. W drogowej wersji trafił do Berlinetty Boxer i Testarossy. Pininfarina akurat miała taki silnik pod ręką, ponieważ ten zbierał kurz pod klapą innego prototypu, Ferrari CR 25, który pokazano na tych samych targach sześć lat wcześniej. Na ramie wybito numer seryjny 39788 (choć do tej pory nie wiadomo, kto tego dokonał). Był to ruch o tyle nietypowy, że we wszystkich wyżej wymienionych modelach ta wyczynowa jednostka znajdowała się za kierowcą. A w Pininie po raz pierwszy pojawiła się pod maską z przodu. Tak naprawdę nie miała prawa tam dobrze działać: uzyskany w ten sposób poziom wibracji i obciążenia dla podwozia przekreślał konstrukcję jako bazę dla luksusowej limuzyny. Dla Sergio to nie był problem, ponieważ w jego założeniu Pinin był tylko prototypem, który nigdy nie miał jeździć. Płaskie V12 (nie bokser!) pasowało mu z prostego powodu – dzięki niemu Ottina mógł niżej poprowadzić linię maski.
FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Projekt Pinina przypomina Ferrari 400. Jest nawet zbliżony do niego wymiarami. Jednak w rzeczywistości to całkiem inny samochód.

FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Montaż pięciolitrowego V12 z Ferrari 512 BB okazał się okrutnie trudnym wyzwaniem. Ostatecznie auto jeździ, ale na przykład prawie nie skręca w lewo.

Efektem tych założeń było przejmujące nadwozie, w którym spotykała się wyznaczająca trend na kolejną dekadę klinowata bryła z tradycyjnymi atrybutami włoskiego GT: klasycznym grillem z przodu i dwiema podwójnymi końcówkami układu wydechowego ANSA z tyłu. Wiele z zastosowanych innowacji jest na czasie nawet dziś. Projekt felg wspomagał cyrkulację powietrza wokół hamulców, a czarne malowanie słupków maskowało ich obecność. Aerodynamikę poprawiały szyby naklejone na nadwozie oraz ruchome elementy karoserii. Zaprojektowane komputerowo przednie światła były bardziej kompaktowe od reflektorów stosowanych w produkcyjnych limuzynach. Jednak show kradły światła tylne, mieniące się tym samym srebrnym odcieniem co reszta nadwozia. Dla osiągnięcia tego efektu firma Carello wykorzystała innowacyjny system, na który składało się kilka warstw soczewek kierujących na zewnątrz czerwone, pomarańczowe lub białe światło. Wiele z patentów opracowanych dla Pinina skierowanych zostało potem na drogę produkcji seryjnej w takich projektach Pininfariny jak Ferrari Testarossa, Cadillac Allanté, Alfa Romeo 164 i Peugeot 405.
@archiwum

Pinin spędził większość ze swoich 40 lat w różnych składach i garażach, o czym przypominają na przykład takie pajęczyny…

@archiwum

Pinin wywołał ogromne poruszenie podczas premiery na targach w Turynie wiosną 1980 r.

FERRARI PININ – Luksus à la Ferrari
W kabinie styliści Pininfariny też postarali się o małe złudzenie optyczne. Czarna płaszczyzna deski rozdzielczej zdradzała obecność zegarów dopiero po uruchomieniu silnika. Tu również projekt Włochów odnosił się zarówno do przyszłości, jak i bogatej historii Pininfariny, co miało związek z jubileuszowym charakterem modelu. Tradycyjna skóra Conolly, która wyściełała wiele generacji granturismo z Maranello, tu grała drugie skrzypce wobec całej tony bajerów, ukazujących, jak będzie wyglądał w latach 80. luksus w świecie motoryzacji. Kilkadziesiąt przycisków obsługiwało telefon, radio ze słuchawkami dla pasażerów tylnej kanapy i wielostrefową klimatyzację. Komputer pokładowy miał wyświetlać zużycie paliwa, średnią prędkość podróży i czas dotarcia do celu.
FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Wentylacja kabiny realizowana była nie przez banalne otwory, lecz ciągnącą się przez całą szerokość szczelinę. To znacznie cichsze i nowocześniejsze rozwiązanie, które dopiero od niedawna spotyka się w produkcyjnych autach.

FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Pinin to niesamowity projekt, w którym wyjęte wprost z przyszłości innowacje komputerowe spotykają się z tradycyjnym rzemiosłem jakościowej tapicerki i analogowej mechaniki.

FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Sposób, w jaki Pininfarina mogła dysponować znaczkiem Ferrari, dziś by nie przeszedł. Firma z Maranello dowiedziała się o istnieniu Pinina dopiero na jego premierze, zaś o specjalnych Ferrari dla Sułtana Brunei dopiero kilkanaście lat po ich zbudowaniu…

Nie sposób nie być pod wrażeniem tego bogactwa nawet dzisiaj. Jednak już w 1980 r. nie zdobyło ono fanów w Maranello. Pokazowy model był dla Pininfariny wielkim sukcesem. Przez wiele lat podróżował po targach motoryzacyjnych na całym świecie, włącznie z Los Angeles Motor Show, ewidentnie w celu sondowania potencjału na rynku amerykańskim. Lecz w tym czasie los Pinina był już przesądzony za czerwonymi drzwiami biura Ferrariego w Fiorano. Spotkał się tam on ze swoimi najbliższymi współpracownikami: Claudio Sguazzinim i delegowanym przez Gianniego Agnellego z Fiata Vittorio Ghidellą. Na ostatecznej decyzji zaważyły argumenty tego ostatniego: słaba sprzedaż Quattroporte i Lagondy, jak również ogromny koszt rozwoju nowych technologii wymaganych do produkcji typu auta, o którym firma z Maranello nie miała pojęcia (co zresztą przyzna każdy, kto miał okazję poobcować trochę z Mondialem lub 512 BB). Ferrari miały się poprawić na polu jakości dopiero ponad dwie dekady później za sprawą Luki di Montezemolo. W 1980 r. Ghidella wolał zainwestować budżet w dużo bardziej potrzebny Fiatowi przyszły hit – model Uno.
FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Tutaj moment prawdziwego tryumfu dla fanów motoryzacji PRL – pośrodku tej luksusowej limuzyny z przyszłości znajduje się prędkościomierz, który do złudzenia przypomina ten z Fiata 126p.

@archiwum

Poniższy szkic pokazuje początkowy zamysł projektantów w kabinie. Nie wszystkie z tych pomysłów udało się zrealizować, jak choćby uciętą kierownicę. Teraz eksperymentuje z nią Tesla…

FERRARI PININ @KONRAD SKURA
FERRARI PININ – Za kierownicą widma
Czerwone światło od Ferrari oznaczało, że Pinin został odłożony na półkę. Z niej ściągnął go w 1993 r. pierwszy przedstawiciel marki na Belgię, dawna gwiazda wyścigów, Jacques Swaters. Lider słynnej w latach 60. stajni Ecurie Francorchamps wzbogacił w ten sposób światowego kalibru kolekcję. Znajdowały się tam m.in. GTO Evoluzione, 250 GT California i wiele osobistych pamiątek związanych z Ferrarim. Podobnie jak ze wszystkimi swoimi autami, Swaters zarejestrował Pinina, nawet jeśli wciąż była to jedynie rzeźba na kołach. Udało mu się to jednak dopiero na maleńkiej wyspie Guernsey, i to dopiero we wrześniu 1999 r.
FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Miłośnicy marki rozpoznają w tych kołach felgi Speedline. W rzeczywistości prototypowy wzór w Pininie dopiero zwiastował ich nadejście.

FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Więcej przycisków, kabina wytrzyma! Projektanci postawili sobie za cel, by w Pininie pojawiły się wszelkie możliwe bajery.

W 2008 r., w wieku 82 lat, Swaters postanowił sprzedać większość przedmiotów ze swojej kolekcji na opisywanej w "Classicauto" nr 24 aukcji Leggenda e Passione w Modenie. Tam obiekt nr 220 osiągnął cenę 176 tys. euro. Pinin znalazł swój nowy dom w… Maranello. Można by powiedzieć, że po 28 latach historia tego samochodu tryumfalnie zatoczyła koło, gdyby nie to, że dopiero miała się rozpocząć na nowo. Na niedziałający prototyp fortunę wyłożył Gabriele Candrini, właściciel specjalistycznego komisu zlokalizowanego niemal naprzeciwko historycznej bramy fabryki przy Via Abetone Inferiore 4. Zrobił to w określonym celu. Chciał dać Pininowi życie, na które zasługiwał od początku – w pełni funkcjonalnego, prawdziwego samochodu.
FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Z tyłu miejsca i wygód jest dość, choć duże cykorłapki po obydwu stronach foteli wymownie sugerują, jak mają zostać przewiezieni pasażerowie.

Szczęśliwie miał ku temu środki i możliwości. O poprowadzenie projektu poprosił samego Mauro Forghieriego, jedną z najważniejszych postaci w historii Ferrari, konstruktora wielu ważnych modeli i szefa Scuderii w latach 1961-1984. Zmarły 2 listopada 2022 roku inżynier w chwili rozpoczęcia przedsięwzięcia zbliżał się już do osiemdziesiątki, ale wciąż był aktywny zawodowo. Razem z Candrinim wielkim kosztem osiągnęli cel. Wymagał poświęcenia jeszcze jednego silnika Berlinetty Boxer oraz opracowania od zera układu przeniesienia napędu, chłodzenia, instalacji elektrycznej, a nawet baku, którego wcześniej w aucie nie było. Twórcy postarali się również o odtworzenie samopoziomującego zawieszenia, którego obecność do tego momentu była tylko pustą deklaracją Pininfariny.
@archiwum

Czyż takim projektem nie zadałoby się szpanu nawet na parkingu, na którym jest już Aston Martin Lagonda i Facel Vega? Pomysł był piękny…

Niezwykły projekt dobiegł końca w marcu 2010 r. Pinin był gotowy do pierwszego wyjazdu na drogi o własnych siłach. Zamiast tam auto trafiło jednak do komisu celem sprzedaży. Candrini próbował przehandlować auto za okrągły milion euro. Gdy to się nie udało, w październiku 2011 r. wystawił je na aukcji RM Auctions w Londynie za pół miliona. Nawet wtedy ten niezwykły pojazd nie znalazł kupca, więc powrócił do komisu w Maranello. Ostatecznie Pinin znalazł właściciela w 2016 r. i był nim amerykański kolekcjoner. Jednak jeszcze przez pewien czas wóz nie trafił do USA.
FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Za podawanie paliwa w iście wyścigowym stylu odpowiadały cztery duże trójgardzielowe gaźniki Weber typu 40IF3C/9. Wolnossący, dwunastocylindrowy silnik osiąga maksymalną moc przy 6800 obrotach. Możecie sobie tylko wyobrażać, jaki wydaje przy tym wrzask.

Candrini wykorzystał ten czas, by zaprosić mnie na test Pinina na torze wyścigowym Autodromo di Modena. Nawet w takim miejscu w Pininie czuje się przede wszystkim nietypowy dla aut tej marki komfort. Zaawansowane zawieszenie izoluje od świata zewnętrznego, a duża powierzchnia przeszklona wpuszcza do środka dużo więcej światła niż jakakolwiek nowa limuzyna. Spokój tego doświadczenia zaburza jednak bezpardonowo dwunastocylindrowy silnik, który przekazuje 365 KM na tylną oś z wyczynową zażyłością. Traktowanie Pinina jako limuzyny na co dzień byłoby, delikatnie mówiąc, podchwytliwe. W głębi duszy to nadal wściekłe Ferrari, na dodatek w prototypowej formie. Przez ograniczenia konstrukcyjne, którymi nie zaprzątano sobie głowy na etapie projektowania, dziś auto prawie nie skręca w lewo – zwyczajnie koło nie ma na to miejsca obok silnika. Tymczasem za kierownicą trzeba się pilnować nawet na prostej drodze ze względu na ekstremalnie niski prześwit (skutek bardzo nisko poprowadzonej maski).
To niby niepozorne szczegóły, ale właśnie przez nie Ferrari musiało czekać jeszcze ponad 40 lat na swój pierwszy czterodrzwiowy model w ofercie. Do jego stworzenia potrzebny był postęp na polu jakości wykonania, materiałów i innych innowacji technicznych, dzięki którym konstrukcja tego typu spełniałaby stawiane przed nią oczekiwania, jeżeli chodzi o sztywności nadwozia, osiągi i komfort. Tylko tyle i aż tyle było tym, co powstrzymywało Ferrariego przez dekady przed zejściem z utartej ścieżki.
@archiwum

Enzo Ferrari żywo interesował się koncepcją czterodrzwiowego modelu i chciał wprowadzić ją w życie, ale nie miał na to funduszy i możliwości technicznych.

FERRARI PININ – DANE TECHNICZNE
PRODUKCJA 1980, 1 szt.
SILNIK typ F102 B, benzynowy, V12, DOHC 48v, umieszczony wzdłużnie z przodu, zasilany gaźnikiem
Śr. cyl./skok tłoka: 82/78 mm
Pojemność skokowa: 4942 cm³
Moc maks.: 365 KM/6800 obr/min
Maks. moment obr.:
450 Nm/4300 obr/min
NAPĘD
Na tylne koła, skrzynia ręczna, 5-biegowa
ZAWIESZENIE
Przednie i tylne: wahacze poprzeczne, sprężyny śrubowe, amortyzatory teleskopowe, stabilizator, układ samopoziomowania
HAMULCE
Hydrauliczne, ze wspomaganiem, wentylowane tarcze
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 482/182/131 cm
Rozstaw osi: 275 cm
Masa własna: b.d.
OSIĄGI
Prędkość maks.: 240 km/h
Przyspieszenie 0-100 km/h: 7,3 sek.
FERRARI PININ @KONRAD SKURA

Po naszej sesji Pinin został spakowany, wysłany do USA i tyle go widzieli. Od tamtego momentu auto nie pojawiło się publicznie.



Czytaj więcej