Choć pogoda ostatnio często bywała deszczowa, to oficjalnie mamy już lato i przy okazji sezon urlopowy. W związku z tym faktem razem z naczelnym stwierdziliśmy, że w dziale Szrociaki czas na jakiś mocno wakacyjny materiał. Szybko przyszła nam do głowy właśnie Malta – państwo-wyspa, gdzie prawie zawsze jest dobra pogoda, a wszędzie natkniecie się na spore ilości starych samochodów. Czy też gratów. Czy też drogich klasyków. No i właśnie – Malta jest pod tym względem mocno kontrastowa. Między innymi z tego powodu zdecydowaliśmy się podzielić niniejszy materiał na dwie części. W tej pierwszej przedstawię wam fajne szrociaki, na jakie udało mi się trafić podczas moich dwóch pobytów na Malcie w 2017 i 2019 roku, a w drugiej… To jeszcze pozostanie tajemnicą. Ponadto dwie części wydawały się w zasadzie koniecznością z prozaicznego powodu – przywiozłem z Malty skromne kilkaset zdjęć samochodów.
Ale zacznijmy od podstaw. Malta, a raczej archipelag Wysp Maltańskich, znajduje się na samym południu Europy, na Morzu Śródziemnym, około 80 km na południe od Sycylii. Ma to duże znaczenie dla motoryzacyjnej fauny i flory tego miejsca. Podobnie zresztą jak skomplikowana historia, ale nad tym aspektem nie chcę się zbytnio rozwodzić – wystarczy wspomnieć, że do niedawna Malta była mniej lub bardziej zależna od Wielkiej Brytanii. Dziś widać to choćby po lewostronnym ruchu drogowym.
Graty na Malcie – Efekt wyspy
Na Malcie można zaobserwować typowy efekt małej wyspy. Wysiłek poświęcony przewiezieniu tutaj drogą morską jakiegoś samochodu sprawia, że auta eksploatuje się tu tak długo, jak tylko się da. Sprzyja temu bardzo łagodny klimat, więc temat korozji w przypadku tutejszych wysepek praktycznie nie istnieje. Ze względu na historię spotkacie tu stosunkowo duże ilości klasyków pochodzących z Wielkiej Brytanii. Będą to głównie starsze modele Land Rovera, ale również masa mniej znanych marek czy modeli z Wysp, jak np. Austin Cambridge A60 w wersji kombi. Jak już jesteśmy przy samochodach z kierownicą po prawej stronie, to nie wypada nie wspomnieć o moich ulubionej pozycji w graciarskiej karcie dań, czyli o wozach japońskich. Odnoszę wrażenie, że auta z Kraju Kwitnącej Wiśni musiały być kiedyś na Malcie nadzwyczaj popularne. W końcu niewiele jest miejsc w Europie, gdzie trafimy na stare Datsuny w normalnym, codziennym użytkowaniu. Doskonale pamiętam mój głęboki opad szczęki i okrzyk, którego tu na pewno nie wypada mi cytować, kiedy na głębokiej prowincji zobaczyłem za oknem autobusu czerwone Isuzu Florian kombi. Podejrzewam, że pewna część z Was, mimo szerokiej wiedzy, może nie kojarzyć tego auta projektu studia Ghia. Polecam więc sprawdzić, jak to wygląda. W wynikach Google jako pierwszy wyskoczył dokładnie ten sam egzemplarz, na którego wpadłem w 2017 r. Kto wie, czy to nie ostatni taki w Europie. Generalnie rzecz biorąc, znajdziemy tu chyba wszystko, samochody z praktycznie każdego zakątku globu, wliczając także blok wschodni. Trafiłem na auto z naszego kraju – był to czerwony 126 BIS. Dla nas, ludzi z kontynentalnej Europy, mocno absurdalnym może się wydawać widok Škód 120 czy Ład z kierownicą po prawej stronie, a tu to przecież normalka. Niemniej samochody z kokpitem "po naszemu" również tu występują – to głównie wozy amerykańskie, i to te najtłustsze z tłustych.
Nie chciałbym też wywołać u was mylnego wrażenia, że Malta to kraj choćby zbliżony do Kuby pod względem występowania starych i ciekawych samochodów na ulicach, bo tak po prostu nie jest. Jak praktycznie wszędzie przeważają auta nudne i stosunkowo młode. Niemniej łatwo jest trafić na coś naprawdę ciekawego, jeśli człowiek choć trochę rozejrzy się po okolicy.