Romans z PRL-u

Pamiętacie Edwarda Gierka? To taki wysoki mężczyzna z Sosnowca, który narobił długów, ale też zostawił trochę cennych inwestycji. Mało znanym epizodem był romans z włoskim koncernem paliwowym AGIP.

Michał Reicher

AUTOSERVICE AGIP stał się pomnikiem za życia. Dla lokalnej społeczności był kawałkiem lepszego świata i na stałe wpisał się w historię Starej Miłosny.

Na początku lat 70. w Polsce rozpędzająca się produkcja samochodów nakręcała ruch na drogach. Ówczesna prasa prawie co tydzień poruszała problem niedoboru punktów tankowania paliwa, czego efektem były kolejki na istniejących stacjach benzynowych. Przedsiębiorstwo CPN postanowiło wyjść naprzeciw piętrzącym się kłopotom i znacznie rozbudować sieć stacji oraz zmodernizować istniejące. Przy głównych szlakach komunikacyjnych miały powstać obiekty posiadające dodatkowo stanowiska naprawcze i bary szybkiej obsługi. Pierwsze stacje tego typu zbudowano w podwarszawskich Jankach i Morach oraz podpoznańskim Swarzędzu, jednak stosunkowo szybko popyt przerósł podaż. W tym momencie do pomieszczenia wchodzi Edward Gierek, idąc pod rękę z przedstawicielem włoskiego koncernu AGIP (wł. Azienda Generale Italiana Petroli).
STARA MIŁOŚĆ NIE RDZEWIEJE
Po latach małżeństwa z rozsądku ze Związkiem Radzieckim Polska zaczęła odnawiać dobre onegdaj kontakty z Włochami. AGIP nie był żadnym leszczem, ponieważ posiadał już ogromne doświadczenie w prowadzeniu wielkich stacji benzynowych przy włoskich autostradach. Podjęto decyzję o wybudowaniu od podstaw dwóch stacji tego typu: jedna miała powstać w Starej Miłośnie pod Warszawą, a druga w Poznaniu i miała stanąć po obu stronach drogi. W przyszłości zamierzano ich liczbę powiększyć. Według warunków licencyjnych Włosi mieli zaprojektować, postawić i wyposażyć stację pod Warszawą, Polacy jedynie przygotować grunt wraz ze wszystkimi instalacjami. Na AGIP-ie spoczywał także obowiązek przeprowadzenia szkolenia późniejszej załogi pracującej na stacji. Obiekt w Poznaniu miał zostać zbudowany już przez Polaków, jednak wyposażenie warsztatu mieli dostarczyć Włosi. Umowę podpisano w 1972 roku, a w następnym rozpoczęto prace.
OKNO NA ŚWIAT
Stacja w Starej Miłośnie została otwarta 1 maja 1974 roku jako pierwsza. Efekt był oszałamiający. Miejsce posiadało kilkanaście częściowo zadaszonych stanowisk tankowania z benzyną i olejem napędowym. Ergonomiczny układ zapewniał płynny ruch, ponieważ dojazdy do stacji benzynowej i stacji obsługi rozdzielono. W eleganckim przeszklonym budynku mieściły się sklep, bar oraz stacja obsługi samochodów. Oferowano oleje i smary, także produkcji zachodniej, rzecz jasna koncernu AGIP. Te ostatnie oczywiście przysługiwały bardziej obrotnym, ponieważ dostępne były wyłącznie za dolary lub bony PKO. Nowoczesne dystrybutory paliwa pochodziły od czechosłowackiej firmy Adast. Nowością było pierwsze w Polsce wydzielone stanowisko do tankowania samochodów ciężarowych, z pompą o wydajności 150 litrów na minutę. Pomiędzy dystrybutorami wystawały z ziemi słupki wyposażone w kompresor produkcji włoskiej, umożliwiające dopompowanie ogumienia w trakcie uzupełniania paliwa. Warsztat posiadał trzy stanowiska z podnośnikami, gdzie można było dokonać przeglądu automobilu, uzupełnić płyny, nasmarować zwrotnice i wypolerować nadwozie. Wyposażenie było polsko-włoskie, ale przyrządy diagnostyczne były produkcji krajowej. Oczekując, aż załoga zreperuje nam gablotę, można było uraczyć się skromnym posiłkiem w miejscowym barze, posiadającym gustowny taras, by sączyć kawę i podziwiać widoki podjeżdżających i odjeżdżających samochodów. Nad wszystkim czuwał specjalnie przygotowany personel, zebrany z największych stacji w okolicy i przeszkolony przez AGIP w zakresie prowadzenia tak dużego i zaawansowanego biznesu. Wjeżdżających na teren obiektu witał piękny, podświetlany szyld AUTOSERVICE, a nad wejściem do budynku ustawiono nazwę gospodarza całej imprezy – AGIP. Wyglądało to naprawdę światowo i na tle ówczesnych cepeenów powodowało, że z wrażenia spadały kapcie, także pod względem mnogości świadczonych usług i różnorodności dostępnych produktów. Miejsce znajdowało się w widłach ówczesnych dróg państwowych na Lublin i na Terespol, interes momentalnie więc ruszył. W warsztacie praktycznie nie zamykały się drzwi i nie było czasu odłożyć narzędzi. Była to również jedna z pierwszych istniejących w okolicy stacji benzynowych czynnych całą dobę. W samej Warszawie taki obiekt w 1974 r. jeszcze nie istniał, a pierwsze pojawiły się dopiero dwa lata później. Konkurencji na prawym brzegu Wisły wówczas nie było.

Podczas kryzysu na przełomie lat 80. i 90. nawet tak duży obiekt pękał w szwach. Cały czas wszystkich klientów witały wszechobecne logotypy AGIP.

W Poznaniu stacja CPN-AGIP stanęła nieopodal modernizowanego szlaku E8 półtora roku później. Pomimo znacznie mniejszego wkładu ze strony włoskiej rozmach inwestycji był jeszcze większy. Co było w Polsce wtedy praktycznie niespotykane, zbudowano stacje po obu stronach drogi, likwidując potrzebę zawracania. Większość elementów konstrukcyjnych powstała w lokalnej firmie Metalplast, jednak Włosi dostarczyli odpowiednie urządzenia do wyposażenia stacji obsługi samochodów, m.in. automatyczną myjnię tunelową. Ta znajdowała się przy jezdni prowadzącej na wschód, w stronę Warszawy. Przy jezdni w kierunku zachodnim istniała wyłącznie stacja paliw. Planowano uruchomić w niedalekiej przyszłości kolejne dwa podobne obiekty w okolicach Poznania, na zachód i na południe od miasta.

W szykownym barze z początku można było uraczyć się przekąskami. Później zaczęto serwować także szybkie jedzenie.

Podwarszawska stacja stała się pewnego rodzaju naszą wizytówką i medialnie chętnie pozowała na ściankach. Ujęcia z tego miejsca regularnie pojawiały się w filmach i serialach, m.in. znanej produkcji "07 zgłoś się". Kiedy akcja toczyła się na stacji benzynowej, wybór nie mógł być inny. Większość przebitek w serwisach informacyjnych, które odnosiły się do przemysłu paliwowego, również pochodziła ze stacji AGIP. Było się czym chwalić, no to się chwalono. Samo miejsce wśród lokalnej społeczności stało się kultowe. Nowocześnie wyposażony serwis ze specjalnie przeszkoloną obsługą, zachodnie produkty eksploatacyjne, poczęstunek w miejscowym barze. Żyć nie umierać! W szarym jak papier toaletowy PRL-u taka miejscówka była prawdziwym powiewem lepszego świata.

Klimat jak na przedmieściach Neapolu, tylko ta Syrena pod dystrybutorem jakoś nie robi.

ŻARŁO I ZDECHŁO
Interes zaczął hamować, kiedy nastały ciężkie lata 80. i epoka Gierka z ogłuszającym hukiem zderzyła się z rzeczywistością. Włosi z AGIP przekazali CPN wyposażenie, później włożyli płaszcze i wyszli, a nasi fachowcy zostali ze wszystkimi późniejszymi problemami sami. W związku z tym nowoczesny sprzęt nie był należycie serwisowany i podupadł na zdrowiu. Bar z upływem czasu z eleganckiego bistro przerodził się w miejsce spotkań autochtonów, często zachowujących się niezbyt kulturalnie i psujących piękny wizerunek. Blask przygasł, eldorado się skończyło, CPN wpadł w tarapaty. W kraju zaczęło brakować wszystkiego, również paliwa, więc na stacjach benzynowych ustawiały się niekończące się kolejki. Nakręcony w tym czasie materiał propagandowy, uspokajający społeczeństwo, że przecież wszystko jest w porządku i CPN nadąża z dostawami paliwa, powstał oczywiście na stacji AGIP w Starej Miłośnie.

Klient sączy gorącą kawę w barze, a w warsztacie praca wre. Zatankowane, naprawione, popite, można ruszać w drogę.

Wieczorową porą stacja w Starej Miłosnej oświetlona lampami i neonami przywodziła na myśl zagraniczne kompleksy przy autostradach i drogach szybkiego ruchu.

Na początku lat 90., po wygaśnięciu umowy licencyjnej, logo AGIP zniknęło z polskich stacji benzynowych. Wyposażenie przeważnie zostało już dawno wymienione, zachodnie produkty można było bez większego zachodu kupić, szał zatem minął. Tym sposobem stacje przyjęły barwy CPN i życie toczyło się dalej. Sam koncern AGIP zaś już nigdy nie pojawił się w Polsce jako dystrybutor paliw.

Produkty firmy AGIP sprzedawano też na niektórych zwykłych stacjach CPN, gdzie z tej okazji umieszczano logo włoskiego koncernu. Na zdjęciu stacja na warszawskiej Woli.

Stacja w Poznaniu wyglądała niemal jak kopia tej spod Warszawy. W praktyce była zbudowana z jeszcze większym rozmachem.

Tym razem robotę wykonali jednak głównie Polacy, stąd dominujące logo CPN.

Obydwa obiekty istnieją do dzisiaj, z biegiem czasu przebrandowane na Orlen. W Poznaniu zachował się budynek usługowo-warsztatowy, jednak stacje po obu stronach drogi zostały przebudowane i wyglądają jak wszystkie inne. Miejscówka w Starej Miłośnie znacznie lepiej zniosła upływ czasu, w większym stopniu przypominając oryginał. Przykryto eleganckim dachem wszystkie stanowiska tankowania paliwa, w późniejszym czasie zlikwidowano jednak bar, wówczas niemający już najlepszego wizerunku. Warsztat, noszący nazwę własną SOSIBA (skrót od Stacja Obsługi Samochodów i Bar), wzbogacił się o dodatkową halę pod stację kontroli pojazdów. W tym miejscu zdecydowanie zatrzymał się czas i wciąż czuć klimat dawnego splendoru. Dotyczy to także pracowników, ponieważ część kadry pracuje tutaj niezmienne od czasów PRL-u. O przywiązaniu do tego miejsca świadczy fakt, iż jeden z oryginalnych szyldów AGIP jest na spokojnej emeryturze u jednego z byłych mechaników. Legenda tego miejsca prawdopodobnie zawsze będzie unosiła się w lokalnym powietrzu.

Projekt zakładał zbudowanie dwóch stacji po obu stronach drogi, aby nie było konieczne zawracanie na ruchliwej jezdni. Rozwiązanie to praktycznie nie występowało w ówczesnej Polsce.

Zdjęcia: Adam Ciećwierz, archiwum Wojciecha Długokęckiego, archiwum
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 158/2019


Czytaj więcej