The I.C.E. to jedna z naszych absolutnie ulubionych imprez w całym kalendarzu europejskich wydarzeń motoryzacji klasycznej. Miesza się na nim blichtr żyjących tu najbogatszych ludzi świata (a nawet polskich miliarderów) z niewymuszonym, radosnym charakterem spotkania z klasyką na świeżym powietrzu. Z tym że tutaj ma ono szczególną lokalizację, i nie chodzi nawet o tę enklawę luksusu. Jak wskazuje sama nazwa, cała impreza odbywa się bezpośrednio na zamarzniętej tafli jeziora St. Moritz. Ze względu na mroźny charakter tego wysoko położonego miejsca (nawet do -14 stopni w czasie najbliższych nocy) już od ponad stu lat jest ono zimą areną pucharów polo, wyścigów konnych i narciarskich, a od 2019 r. również bardzo udanego konkursu elegancji. Byliśmy na nim w 2023 r., co we własnych zdjęciach i słowach zrelacjonowaliśmy w Classicauto nr 198. Co tam widzieliśmy? Kelnerów serwujących szampana na łyżwach i klasyki, których nie zobaczy się nigdzie indziej na świecie. W tym roku na przykład specjalnie na tę okoliczność zespół Audi Tradition wyciągnie ze swoich przepastnych magazynów mało znany, bo przez lata utrzymywany w tajemnicy prototyp o oznaczeniu RS 002.

Złośliwi powiedzieliby, że Audi nie pokazywało tego projektu światu ze względu na jego osobliwe proporcje okraszone wcale nie bardziej urodziwymi liniami. Widoczny na zdjęciach efekt należy traktować raczej jako wczesny prototyp modelu, który nigdy nie doczekał się finalizacji. Jego historia to wstęp do dłuższej opowieści o rajdowej Grupie S, niedoszłym następcy słynnej Grupy B. Obowiązująca tylko cztery sezony topowa formuła rajdów – przez wielu uważana za najpiękniejsze czasy WRC – budziła po równi fascynację, ale i grozę ze względu na przepisy dopuszczające bardzo zaawansowane technicznie, a przez to absurdalnie mocne maszyny. W finalnym rozwinięciu na wypełnione gapiami polne szutry i asfaltowe, górskie serpentyny zespoły wystawiały bolidy o mocy sięgającej nawet 600 KM. Jak na ten rozwój wydarzeń zareagowało organizujące Rajdowe Mistrzostwa Świata FISA? Oczywiście propozycją zastąpienia przepisów Grupy B… jeszcze bardziej zaawansowanymi technicznie i szybszymi konstrukcjami ukształtowanymi pod dyktando nowej Grupy S.

Na pomysł budowy jeszcze bardziej oddalonych od drogowych modeli rajdówek, które wystarczyło zbudować tylko w 10 egzemplarzach (w przeciwieństwie do 200 wymaganych przez Grupę B), zapisały się Toyota, Lancia, Opel, Łada, Ford, i Audi. Prace nad nowa homologacją rajdową były już na tyle zaawansowane, że część zespołów zdążyła przygotować już do niej kompletne modele, a część zaawansowane prototypy. Do pierwszej grupy zaliczały się kolejno Toyota 222D, Lancia Delta ECV, Opel Kadett Rallye 4x4 oraz Łada Samara EVA. Do tych nigdy niedokończonych zaliczyć można rozwinięcie Forda RS200 oraz właśnie prototyp Audi, który na dobrą sprawę nie zdążył nawet dostać żadnej nazwy. Dziś sam producent zwraca się do niego per "Audi quattro Group S". Podczas tajnych prac w warsztacie nawet nie w Ingolstadt, a Essen, o prowadzeniu których nie wiedział nawet Volkswagen, projekt ten figurował jednak jako RS 002 – będąc rozwinięciem pierwszego produktu z linii RS, czyli ur-Quattro.

Bardziej niż kultowy model Audi z lat 80. tak naprawdę projekt ten przypomina swoich niedoszłych konkurentów. Podobnie jak one wsparty jest na rurowej ramie przestrzennej o nietypowo krótkim rozstawie osi 2,2 metra, w której silnik został osadzony centralnie. Jest to turbodoładowana, rzędowa piątka o pojemności 2,1 l, z której bez problemu wyciskano 600 KM, z potencjałem do zbliżenia się do 800 KM. Przy wadze zaledwie 750 kg w jakimkolwiek zapanowaniu nad taką potęgą miała pomóc karoseria z bardzo rozbudowanymi funkcjami aerodynamicznymi, służącymi tak lepszemu dociskowi, jak i wydajnemu chłodzeniu, złaknionemu przez tak ekstremalną mechanikę. Brzmi jak szaleństwo i rzeczywiście szaleństwem było. Po kilku wypadkach śmiertelnych, wśród których najgłośniejszym echem odbił się ten, który pochłonął życie Henriego Toivonena i jego pilota Sergio Cresto na Rajdzie Korsyki w 1986 r. – dokładnie rok po śmiertelnym wypadku jego kolegi z zespołu Lancii Attilio Bettegi – przyszłość rajdów została całkowicie zmieniona. W 1987 r. zamiast kosmicznej Grupy S rolę topowej ligi rozgrywek przyjęła do tej pory niżej pozycjonowana Grupa A.

Audi zawiesiło prace nad opisywanym programem bezpośrednio po majowym Rajdzie Korsyki i na wiele lat całkiem zapomniało o jedynym powstałym w jego ramach prototypie. Na światło dzienne wyciągnął go dopiero w 2016 r. zespół Audi Tradition w ramach obchodów 25-lecia Audi RS (dzisiaj Audi Sport). W kwietniu tego roku zaprezentowano go na Techno Classica Essen, a trzy miesiące później na wystawie Gruppe-B Rallyelegenden w Saalfelden am Steinernen Meer, gdzie po latach spotkał swoich niedoszłych rywali: prototypów Grupy S od Opla, Toyoty i Lancii. Samochód, którym w 1987 r. o tytuł Mistrza Świata walczyliby zapewne tacy kierowcy jak Walter Röhrl czy Hannu Mikkola, już w dniach 21-22 lutego poprowadzi inna legenda Audi – dziewięciokrotny zwycięzca Le Mans, Tom Kristensen. Notabene, w lipcu będzie on świętował pierwsze zwycięstwo Audi w tym 24-godzinnym wyścigu na Goodwood Festival of Speed, gdzie z kolei pokaże się za sterami utytułowanego prototypu LMP. Fani motoryzacji klasycznej na najwyższym poziomie powinni sobie dodać do tegorocznych planów i to wydarzenie!