Tuż po wojnie główni gracze na arenie międzynarodowej przystąpili do wyścigu technologicznego. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już 14 października 1947 r. pilot doświadczalny Chuck Yeager na pokładzie Bella X-1 jako pierwszy w sposób kontrolowany oficjalnie przekroczył magiczną barierę dźwięku w locie poziomym. To właśnie prędkość jednego macha (1225 km/h w powietrzu o temperaturze 15 stopni) zainspirowała Forda, by w 1969 roku nadać przydomek „Mach 1” mocnej wersji swojego pony cara. Pod maską narowistego rumaka można było znaleźć tylko potężne big blocki, w tym siedmiolitrowe, ośmiocylindrowe monstrum o nazwie Cobra Jet i mocy 340 KM. Jedną z najbardziej zauważalnych zmian zewnętrznych nowego Mustanga była zamykana na zapinki czarna matowa maska z wlotem powietrza oraz żaluzja na tylnej szybie. Nazwa zobowiązywała.
Dodatkowo Ford za wszelką cenę chciał udowodnić, że ma pierwszeństwo w produkcji najmocniejszych automobilowych „muskułów”, dlatego też mocno zaangażował się w działania marketingowe związane z Mach 1. Rzecz działa się tuż przed oficjalną premierą, na potężnym solnisku Bonneville. Znany z zamiłowania do prędkości Mickey Thompson postanowił udać się tam 19 sierpnia 1968 r. i pokazać światu, że samochód jest wart każdego wydanego na niego dolara. Czy mu się udało? Kierowca wręcz napisał księgę rekordów na nowo: pobił 295 dotychczasowych wyników, co z pewnością przełożyło się na słupki sprzedaży. Ponad pół wieku po premierze pierwszej generacji Ford ponownie wprowadza do salonów słynny wariant Mustanga. Mach 1 z rocznika 2021 ma w sobie wszystko to, co najlepsze z wersjach GT350, GT500 oraz Bullitt. Założenie producenta było takie samo jak w historycznym modelu – stworzenie auta gotowego podjąć rękawicę na torze, a jednocześnie mogącego bez przeszkód służyć jako wóz do codziennej eksploatacji. Czy to się udało?
A.D. 2021
Jaskrawy lakier w kolorze Fighter Jet Grey i słuszne wymiary testowanego Mustanga niczym magnes przyciągają wzrok przechodniów. Z zewnątrz nawiązania do pierwowzoru widać od razu: matowa naklejka na masce w kształcie tzw. „shaker hood”, wloty powietrza oraz tylny spoiler to tylko niektóre z nich. W środku znalazły się sportowe fotele Recaro, nie zabrakło także zaawansowanych multimediów, wyświetlaczy i porządnego audio sygnowanego przez Bang & Olufsen. Mówiąc krótko, niczego nie brakuje. Za napędzanie tego rasowego wierzchowca odpowiada 5-litrowa jednostka V8 o mocy 460 KM znana z wersji specjalnej Bullitt, która potrafi rozpędzić Mustanga do 267 km/h! Maksymalny moment obrotowy, który wynosi aż 569 Nm, jest osiągany przy 4600 obr/min. Silnik zestrojono z sześciobiegową ręczną skrzynią Tremec z dwutarczowym sprzęgłem. Jest słusznie uważana za jedną z najlepszych tego typu konstrukcji na świecie. Jej wybierak działa ciasno i bardzo precyzyjnie. Dla tych, którzy zawsze chcą mieć dwie ręce na kierownicy, Ford zaproponował 10-stopniowy automat, którym można zastąpić klasyczny lewarek. W zależności od wybranej skrzyni sprint do „setki” wynosi odpowiednio 4,4 lub 4,8 sekundy. Mach 1 oferuje także wybór różnych trybów jazdy. Obok standardowego znajdziemy też Sport i Track, a ten ostatni wzbogacono jeszcze o funkcje Track Apps. Pozwalają one na korzystanie z akcelerometru i liczników przyspieszenia, a także uruchamiają procedurę startu oraz umożliwiają… palenie gumy. Zawieszenie pracuje dość sztywno, ale to cena, jaką płaci się za szybsze i pewniejsze pokonywanie ciasnych zakrętów oraz przeznaczenie, które inżynierowie przypisali tej wersji. W nowym dziecku Forda nawet najmniejszą niewygodę rekompensują wspaniałe dźwięki tradycyjnego silnika, tak rzadko spotykanego w nowych samochodach.
W dobie downsizingu, niepewnej przyszłości samochodów spalinowych i ciągłej zadumy nad ochroną środowiska czasem trzeba skupić myśli na czymś innym. Bulgot wydobywający się z widlastej „ósemki” Mustanga Mach 1 rocznik 2021, jego charakter i niesamowita frajda z jazdy zdecydowanie to ułatwiają.