Choć dylemat ten zapewne jeszcze długo nie będzie realny i raczej pozostanie w sferze filozoficznej, to i tak poświęćmy mu chwilę. Jeśli na całej Ziemi zostałby ostatni litr paliwa, to w jakim samochodzie najchętniej byście go spalili? Ja wlałbym go do Toyoty GR86. To byłby dobrze wykorzystany litr. Co prawda model ten dopiero debiutuje na polskim rynku, ale ucieleśnia dokładnie te ponadczasowe wartości, za które kochamy samochody sportowe: czystą radochę z jazdy osiągniętą z pomocą nieskomplikowanej, szczerej mechaniki… i tak naprawdę niczego więcej.
Produkowaną w latach 2012-21 Toyotę GT86 (która z kolei była duchowym następcą AE86 z lat 1983-87) można nazwać świetną, ale nie idealną. Chciało się, żeby na tylnej osi miała choć ciut więcej niż te 200 KM. Jej wnętrze wyglądało na podstarzałe już w chwili debiutu. Następca odpowiedział na to wciąż mocno analogową, ale już lepszą jakościowo kabiną. Co ważniejsze, postarał się o znaczące podniesienie mocy, do aż 240 KM.
TOYOTA GR86
SILNIK
typ FA24D, benzynowy, B4, DOHC 16v, zasilany wtryskiem
Pojemność skokowa: 2387 cm³
Moc maks.: 234 KM/7000 obr/min
NAPĘD
Na tylne koła, skrzynia ręczna, 6-biegowa, dyferencjał ze szperą
HAMULCE
Hydrauliczne, z ABS, tarczowe, wentylowane na obu osiach
ZAWIESZENIE
Przednie: kolumny MacPhersona
Tylne: wahacze poprzeczne
WYMIARY I MASY
Dł./szer./wys.: 427/178/131 cm
Masa własna: 1271 kg
OSIĄGI
Prędkość maks.: 226 km/h
Przysp. 0-100 km/h: 6,3 sek.
CENA 175 900 zł
By osiągnąć taki progres w silniku, który pozostał wolnossący, potrzebne było zwiększenie pojemności skokowej z 2 do 2,4 litra. Czterocylindrowy motor budzi się do życia analogowym pomrukiem i narzuca określone postrzeganie całego auta. Od chwili zajęcia miejsca kierowcy wszystko się zgadza: rozmiar kompaktowej kierownicy, odległość od dźwigni ręcznej skrzyni biegów, sam fakt, że nadal ona tam jest. Automat też jest dostępny, ale wiecie, co wybrać.
W prawdziwym świecie szybko okazuje się, że ważniejszy od wartości opisujących moc i przyspieszenie do 100 km/h jest fakt, że maksymalny moment obrotowy jest teraz dostępny nie od 6700 obr./min jak w poprzedniku, ale od 3700. To jeden z puzzli, obok bardziej cywilizowanie ustawionego zawieszenia, sztywniejszego podwozia i przyczepniejszych opon Michelina, które miały się złożyć na auto dojrzalsze i mniej męczące w użytkowaniu na co dzień.
Cel udało się osiągnąć połowicznie. Nierówności rzeczywiście są lepiej tłumione, ale przy sześciobiegowej przekładni silnik nadal wyje na autostradzie. Latem być może czuć poprawioną przyczepność, jednak już nie zimą. Ale to nic, bo według mnie takie warunki nawet lepiej uwydatniają talenty GR86. Można w nich docenić mistrzowskie wyważenie podwozia oraz wyższy moment obrotowy, dzięki któremu prosty układ napędowy potrafi z dzikością słać tylną oś w długie poślizgi aż do trzeciego biegu. Dziecinnie łatwa jest zarówno inicjacja takich zabaw, jak i późniejsza kontrola (szczególnie w trybie jazdy „Track”, w którym elektronika doskonale rozumie intencje kierowcy). Więc jeśli zużyć ostatni litr paliwa na Ziemi, to właśnie w ten sposób.
Oczywiście są haczyki. Po pierwsze, ów litr nie starczyłby na zbyt wiele zabawy, bo przy mojej beztroskiej jeździe średnie zużycie paliwa oscylowało w okolicach 13 l/100 km. Po drugie, układ kierowniczy mógłby być trochę bardziej bezpośredni. Najpoważniejszą wadą jest jednak fakt, że GR86 ledwo co debiutował, a właściwie już zszedł z rynku. 50 egzemplarzy tego modelu, które producent przeznaczył na polski rynek, wyprzedano w… 35 sekund. Kolejnych nie będzie. Oznacza to, że katalogowa cena 175 900 zł już teraz jest bez znaczenia, bo rynkowa wartość GR86 będzie rosła tak, jak było to w przypadku GR Yarisa. Oby tylko te 50 wyjątkowych sztuk ostatniego takiego auta w historii przysłużyło się prawdziwym zwolennikom motoryzacji w klasycznym wydaniu, a nie spekulantom.