FELIETON
Motobieda o sile internetu
Michał Koziar
@archiwum
Czytacie czasem gazety o klasykach? Wiem, brzmi to jak durne pytanie, biorąc pod uwagę, że to jest felieton w czasopiśmie o takiej tematyce. Ale to tylko pozory. Sam zostałem złapany przez kolegów z redakcji na nieznajomości wydań, w których znalazły się moje teksty, więc tym bardziej Wy, drodzy czytelnicy, nie musicie się wstydzić, jeśli zdarzy Wam się przeczytać jeden artykuł, a potem zapomnieć, że kupiliście gazetę. To nadal lepsze niż moje łechtanie ego własnym felietonem i porzucenie CA na półce.
Wróćmy jednak do meritum. Zapytałem o to nie przypadkiem. Tu i ówdzie w prasie o starej motoryzacji trafimy na rubryki o dostępności części do danego modelu. Są zupełnie zbędne. Określam ich przydatność mniej więcej na poziomie książki telefonicznej. Niby czegoś się z niej dowiesz, ale lepszy i skuteczniejszy będzie internet. Właśnie, internet. Klasyki nigdy nie miały większego sprzymierzeńca. Paradoksalnie postęp technologiczny ratuje samochody z przeszłości, zamiast spychać je na margines historii. Domyślacie się już pewnie dlaczego, ale wytłumaczę to na przykładzie. Niedawno kupiłem Peugeota 604 pierwszej serii. W kategorii samochodów produkowanych masowo na przełomie lat 70. i 80. zdecydowanie wyróżnia się problemami z dostępem do części. Przynajmniej w teorii. Oczywiście w polskich sklepach trudno kupić cokolwiek poza filtrem oleju czy gumkami przednich zacisków, wspólnymi dla wielu modeli. W teorii brakuje nawet głupich filtrów powietrza do najwcześniejszych wersji gaźnikowych. Właśnie, w teorii. W praktyce mamy internet. Tam np. w pięć minut odnalazłem zestaw naprawczy gaźników do Peugeota 604, cztery dni później odbierałem paczkę z Niemiec. Filtr powietrza był trochę bardziej problematyczny. Takich nie ma już nawet na eBayu, a to zazwyczaj zły znak. W teorii. W praktyce natomiast, korzystając z internetowych katalogów, trafiłem jednak na tuningowy filtr K&N o odpowiednich wymiarach. Dzięki temu dotarłem do ciekawostki – polski Filtron do Forda Granady z silnikiem 2,5 diesel powinien pasować do mojego Peugeota 604, wystarczy tylko lekko go dogiąć, z owalu w okrąg. Dostępny od ręki za całe 30 zł. Tak to mniej więcej wygląda ze wszystkim, także z nieco mniej codziennymi częściami. Dzięki internetowi znikło pytanie: "Czy tę część da się kupić?". Wszystko jest już tylko kwestią czasu poświęconego na szperanie. Jeszcze mocniej przekonałem się o tym, naprawiając mojego Fiata Argentę iniezione elettronica.
Otóż już na początku tego wieku rozmawiając z ludźmi, którzy użerali się z układem wtryskowym Bosch L-Jetronic zamontowanym w modelu 2000 i.e., słyszałem o strasznych niedoborach części. Podobno nowych przepływomierzy czy wtryskiwaczy nie da się już znaleźć od lat. Tragedia, masakra, trzeba składać na używanym złomie, ewentualnie przerobić na współczesny układ wtryskowy. Nic z tych rzeczy, od czego jest internet. Po kilku godzinach szperania znalazłem zakład dorabiający wtryskiwacze do silników DOHC konstrukcji Lamprediego. Gdzie? W Stanach Zjednoczonych. Przepływomierz znalazł się we Włoszech. Palec rozdzielacza zapłonu za to wykopałem w zapomnianym szwedzkim sklepiku. Wszystko bez ruszania się z domu. Czyż to nie wspaniałe? Miesiące czy lata spędzone na poszukiwaniu części zamieniły się w godziny. Bariery językowe praktycznie nie istnieją dzięki automatycznym tłumaczom online. To wszystko było nie do pomyślenia jeszcze kilkanaście lat temu. Pokolenie miłośników klasyków, które zajmowało się wtedy tą pasją, miało nieporównywalnie trudniej. Wszystko trzeba było dorabiać. Wiele ciekawych pojazdów poszło w odstawkę albo trafiło na złom przez brak części zamiennych, ewentualnie zostało skundlonych. Ale to już przeszłość. Nie każdy może sobie to już uświadomił, ale internet pozwala znaleźć każdą część, jaka istnieje na świecie. Możliwości tak naprawdę są niemal nieograniczone.
Ba, internet to nie tylko dostęp do części, ale także wiedzy. Znowu wrócę do mojego Peugeota 604 i wtryskowego Fiata. W teorii w Polsce trudno o specjalistę od tych maszyn. Literatura na ich temat po polsku? Śmieszny żart. Ale jest internet, a tam książka o układzie wtryskowym Bosch L-Jetronic, napisana przez Amerykanina, została udostępniona za darmo w formacie PDF. Do tego dochodzą oryginalne instrukcje serwisowe z niemieckich ASO do Fiata Argenta czy Peugeota 604. Wszystko jak na dłoni. Czegoś naprawdę nigdzie nie ma? Internet pozwoli znaleźć fachowców, którzy dorobią, co trzeba.
Może i spalinowa motoryzacja się kończy, ale internet daje drugie życie jej pomnikom. Czasy nigdy nie były lepsze dla kolekcjonerów dziwnych youngtimerów. Akapity o dostępności części do większości klasyków można tak naprawdę okroić do jednego zdania: "dostępne od ręki w ASO" (patrz np. Mercedesy W124 czy W123) i "trzeba będzie chwilę poszperać".


Czytaj więcej