Kornacki: Strefa Czystego Transportu to bubel
@Jakub Mielniczuk
Dlaczego wprowadzono coś, co się nazywa: "Strefa Czystego Transportu"? Coś, co jest od początku do końca totalnym bublem prawnym, który najpierw utrudni, a potem uniemożliwi swobodną eksploatację własnego samochodu. Urząd m.st. Warszawy i władze województwa zarzekają się, że były prowadzone konsultacje społeczne w tej sprawie. Dlaczego jednak nie konsultowano tego z ekspertami? Znam wiele osób z Instytutu Transportu Samochodowego czy z Polskiej Izby Motoryzacji, z którymi nikt na ten temat nie rozmawiał.
Warszawa jest pierwszym miastem w Polsce, które ma SCT. Przymierzał się do tego też Kraków, ale tam sąd zrobił porządek i teraz miasto będzie dopiero konsultować zasady nowej wersji strefy. A my już jesteśmy świętsi od papieża. W stołecznym wykonaniu strefa dotyczy samochodów starszych niż 19 lat w przypadku diesli i 27 lat w przypadku benzyniaków. Zważywszy na to, że średnia wieku samochodów w Polsce to teraz 12 lat, a całkiem niedawno jeszcze było 16, to dawanie takich norm jest śmianiem się w twarz własnym mieszkańcom. Załóżmy, że ktoś jeździ Fiatem Seicento, który ma tych lat 27 i pali 5 litrów na setkę. Nie wjedzie nie tylko do Śródmieścia! SCT obejmuje niby tylko 7% powierzchni miasta, ale to jest dokładnie 7%, przez które każdy z nas prędzej czy później będzie miał potrzebę przejechać.
Jeżdżę codziennie po stolicy i nie widzę starych, burczących Opli Omeg ani Polonezów, bo to jest miasto nowoczesne i dynamiczne. Warszawa to miasto ludzi, którzy przyjechali albo mieszkają tutaj po to, żeby pracować, zarabiać i rzeczywiście jeździć nowymi samochodami. Po co więc wprowadzać strefę i dzielić społeczeństwo na lepszych i gorszych, bogatych i biednych? Ty wjedziesz, a ty nie. Ty wjedziesz klasą G AMG, która pali 40 litrów na setkę, bo jesteś bogaty, a ty tym Fiacikiem spalającym 5 litrów – nie, bo jesteś biedakiem. A biedacy nie wjeżdżają do centrum Warszawy. Jakie to okrutne i podważające wszelkie prawa, które dostaliśmy! Jeżeli nawet nie odwiedzacie stolicy i myślicie, że przez to problem Was nie dotyczy, to jesteście w błędzie, bo do podobnych rozwiązań przymierzają się już poza Krakowem także inne miasta w całym kraju, nie tylko te największe.
Przeprowadzam obecnie renowację Hummera z 1996 r. Wszystko w nim jest nowe: silnik, nadwozie, zawieszenie. Co z tego, skoro ta technika nie spełnia norm emisji, więc automatycznie jest ze strefy wykluczona… Powiecie, że są wyłączenia. Owszem, ale oznaczają one znowu biurokratyczne procedury. Przy okazji totalne kuriozum legislacyjne. Masz samochód zabytkowy, żółte tablice, wpis w dowodzie rejestracyjnym, opinię rzeczoznawcy. Teoretycznie z zakazu wjazdu do strefy jesteś zwolniony, ale zaraz! Najpierw musisz jeszcze raz wystąpić do urzędu w Warszawie z odpowiednim wnioskiem. Czyli po raz kolejny – mimo że nabyłeś szereg praw jako posiadacz samochodu zabytkowego, to zostały Ci one jawnie odebrane. Nie wystarczą same żółte blachy.
Na wyłączenie z zakazu możesz jeszcze liczyć, jeśli jesteś zameldowany w Warszawie i płacisz tu podatki. Ja się w mieście stołecznym urodziłem i wychowałem. Tu zdobyłem edukację, tu skończyłem studia, tu żyję i pracuję, tu odprowadzam podatki. I teraz ja będę musiał tłumaczyć garbatemu, dlaczego mam proste dzieci. Bo żebym mógł pojechać do rodziców na Saską Kępę moim Hummerkiem czy Civikiem z 1990 r., to będę musiał znowu złożyć wniosek w urzędzie skarbowym, żeby ten potwierdził, że płacę podatki w Warszawie. I to ja mam tłumaczyć się innym urzędasom, którzy spożytkują na to 100 tys. ryz papieru i będą zanieczyszczać środowisko, tak jak żaden inny samochód na świecie, swoją nikomu do niczego niepotrzebną, zdublowaną prawnie pracą, którą wykonają tylko po to, żeby ją wykonać i wziąć za to pensję. Wszystkimi obowiązkami zostaje obciążony obywatel. To on musi ubiegać się o wpisy do rejestru, żeby wjechać na Świętokrzyską.
Nie wiem, czy trzeba aż będzie wyjść na ulicę? Jeżeli nie pójdziemy po rozum do głowy, jeśli władze się z tego nie wycofają, z tych tylko tzw. stref czystego transportu, wszyscy zostaniemy uciemiężeni. I urzędnicy Bogu ducha winni, i obywatele.
@Archiwum
Stało się. Od 1 lipca mamy Strefę Czystego Transportu w Warszawie. To oznacza ograniczenia, mandaty oraz biurokrację. I nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska.