Nysa 522 Mikrobus prawie jak polska Caravelle
Nysa to trochę taki składak Wigry wśród samochodów – znasz jej wady, zalet zbyt wielu nie ma, ale wciąż wsiadasz i jedziesz. I nawet ci się to podoba. Piotrowi na pewno. Wycieczka do Szczecina może niekoniecznie, ale na grzybki z sąsiadami – proszę bardzo, w każdej chwili.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
To chyba jakiś lepszy cwaniak ze Zjednoczenia.
Nie będę udawał, że się nie znamy. Ale nigdy nie zadałem Ci pytania, dlaczego tak lubisz stare samochody.
Gdy byłem dzieckiem, bawiłem się na dywanie białym Dużym Fiatem z Częstochowskich Zakładów Zabawkarskich. Od tamtej pory taki samochód był moim marzeniem. Nie chciał mi wyjść z głowy. W 2001 roku znalazłem ogłoszenie w gazecie i od razu pojechałem oglądać. Byłem akurat po rozmowie z tatą, który swego czasu jeździł w MPT. Opowiedział mi o pierwszym Fiacie, jakiego dostał po Warszawie – był biały z czerwoną tapicerką. Dla mnie to było ewenementem. Nigdy takiego nie widziałem, bo z ulic znałem głównie MR-y. Gdy dojechałem na miejsce i go zobaczyłem – białego, z czerwoną tapicerką, wyprodukowanego w styczniu 1972, czyli z biegami przy kierownicy, wszystkie kropki mi się połączyły i musiałem go kupić. To był mój pierwszy samochód, a także pierwszy pojazd zabytkowy. Dalej poszło samo.
Czyli?
Zaczęło się rozchodzić pocztą pantoflową. Znajomy zapytał, czy nie chcę drugiego Fiata, bo jego sąsiadka musiała akurat opuścić dom po rodzicach. Miał być wyburzany razem z garażem. Kupiłem więc drugiego 125p, z 1981 r., ale z przebiegiem tylko 13 tys. Później wymyśliłem sobie, że kupię dokładnie takiego Malucha, jakiego mieli moi rodzice, w kolorze blu adriatico. Lakier musiał być zgodny z tabliczką. Zajęło mi to cztery lata. Gdy go w końcu kupiłem i odświeżyłem, to dałem go tacie na urodziny. Łezka mu się w oku zakręciła. Przejechał się nim, ale dość szybko go pożyczyłem i postawiłem w moim garażu (śmiech). Oczywiście tata zawsze miał do niego dostęp.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
Dość często moim dzieciom wychodzi takie coś, gdy rysują samochód.
Potem kupiłem takiego samego Poloneza, jakiego mieli rodzice, w kolorze orzech. Dokupiłem do niego przyczepę "zapiekankę" i tym zestawem byłem na chyba najfajniejszych wakacjach w życiu – pojechaliśmy najpierw na tydzień nad Balaton, a potem do Jugosławii. Zrobiliśmy takie polskie wczasy z lat 80.
Była jeszcze Łada 1500 bahama yellow, Fiat 125p z 1973 r., też bahama yellow, Syrena 104… Samochodów zawsze miałem wiele (śmiech). Przez moje ręce przewinęło się ponad 20 aut. Teraz tych nie młodszych niż 25 lat mam 16, w tym mojego pierwszego, białego Dużego Fiata.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
To zdjęcie nie pozostawia złudzeń, który samochód był do wożenia ziemniaków, a który do wyższych celów.
Wśród tych samochodów jest i Nysa.
To nie jest moja pierwsza. W 2006 r. kupiłem ekswojskową, która służyła na lotnisku i rozwoziła wartowników. Kupił ją niby na przetargu pułkownik i jeździł do Rosji i na Ukrainę handlować. Ostatecznie trafiła do muzeum, ale ja nie porzuciłem myśli, żeby mieć Nysę.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
Warunki niemal luksusowe, a firaneczki pozwalają poczuć się niczym w Orient Expressie.
No właśnie. I kupiłeś niebieską.
Wiesz, ja cały czas miałem w głowie opowieści mojego taty, który w MPT jeździł również Nysą na linii nocnej. To była umowa z MZK – żeby nie wozić autobusem kawał drogi dwóch smutnych pasażerów, przesadzali ich z Jelcza Ogórka do Nysy i tak jechali do Falenicy. Ona w ciągu doby robiła jakieś 600 kilometrów, bo w dzień zabierała robotników za Kozienice. Jak wymieniali w niej ze zmiennikiem olej, to od razu umawiali się na to samo za maksymalnie dwa tygodnie. Tata mówił, że jeżeli się dbało, to był to bardzo wdzięczny samochód. Dwiema Nysami tak zjeździli po 200 tys. kilometrów. Pamiętałem jeszcze jej zapach i to, że była miękka. Żuk był do pracy, a Nysa bardziej do turystyki, zwłaszcza że to był mikrobus.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
Halo, proszę spojrzeć, zaraz wyskoczy ptaszek.
Nysę kupiłem pod wpływem impulsu "filmowego". Moje samochody grają w różnych produkcjach i akurat było zapotrzebowanie do filmu o pułkowniku Kuklińskim. Uznałem to za dobry pretekst, bo wiadomo było, że i tak zostanie, by cieszyć duszę i ciało. To był dobry moment, bo one dopiero zaczynały drożeć. Kupiłem ją w Rawiczu. Najpierw jeździł nią zespół ludowy z domu kultury, a kolejny właściciel wyjął siedzenia, przykręcił deseczki i woził pracowników na pole, gdzie hodował pomidory. Wtedy był taki przykry wypadek, w którym zginęło 18 osób jadących busem. Pan uznał, że niebezpiecznie jest wozić tak ludzi i kupił VW LT Dokę. A Nysę sprzedał mnie.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
O tu. Zwariuję, zanim dojadę Nysą o tu.
Mówiłeś, że zawsze pamiętałeś miękkie zawieszenie. Jak Ci się nią jeździ?
Jak starym autem, wiadomo – na wszystko musisz reagować dużo wcześniej. Ma hamulce bębnowe, więc też i siła w nodze musi być inna. Nie ma wspomagania, więc i w łapach trzeba mieć trochę pary. Zawieszeniowo faktycznie jest miękka, ale ma legendarny "milion" drążków. Trzeba o to wszystko dbać, smarować i wtedy jest szansa, że to będzie sensownie pracowało. Sam muszę teraz się pod nią położyć, bo wszystkie kalamitki już wołają o świeży towot. Przelotowa prędkość to jest do 80 km/h. Wtedy jeszcze można w miarę ze sobą porozmawiać, choć trzeba już podnosić głos.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
Pod koniec lat 80. ta sylwetka była umiarkowanie nowoczesna.
A czy idzie zwariować na dłuższym dystansie?
Powiem szczerze, że dziwię się trochę, jak to wytrzymywali ci ludzie, którzy dostawali dyspozycje pt. "zawieź maszynę z Warszawy do Szczecina". Obawiam się, że gdy dojeżdżali na miejsce po całym dniu, to raczej nie słyszeli już własnych myśli, więc tylko prysznic i do łóżka. Nie jest to wybitny pojazd do dalekiej turystyki. Ale prawda jest taka, że tak jak kiedyś, tak i dziś, prawdziwy szofer da radę i nawet będzie czerpał z tego pewną przyjemność.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
Nic tu nie było kręcone. Nie było nawet takiej potrzeby.
A czy ważny jest dla ciebie klimat PRL-u?
Oczywiście. Ja cały czas wracam myślami do tego, jak było kiedyś. Dlatego zawsze z przyjemnością przesiadam się ze współczesnego do starego auta. Wtedy się nie spieszę, nie pędzę. To jest cały urok posiadania starego samochodu: można powoli żyć. Mam samochody zarówno z krajów tzw. demokracji ludowej jak i ze zgniłego Zachodu. Teraz na co dzień z wielką przyjemnością jeżdżę Volvo 940 2.3 Turbo albo Mercedesem 190E. Mam jeszcze mojego ulubionego Fiata 132 z silnikiem 2.0 i właśnie szczęśliwie kończę go remontować. Na pewno będę nim też jeździł na co dzień. Ma wspomaganie, elektryczne szyby i jest bardzo komfortowy. Nie bez kozery jest to mój ulubiony samochód.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
Chcecie wiedzieć, skąd ta pewność siebie i zawadiacki błysk w oku? Dowiecie się z następnego zdjęcia.
Czy Nysa jest tylko filmowa?
Nie tylko. Woziła już gości weselnych, z sąsiadami czasami jeździmy na grzybki Nysą, czy jak duża ekipa chce jechać na rajd. Towarów nią nie wożę, bo to jest mikrobus, a nie towos, więc musiałbym wyciągać siedzenia.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
To wiecie już, z kim nie zadzierać.
Jakie ma więc zalety?
Chyba tylko to, że mam z nią dobre wspomnienia. Ma też fajne kształty. Nys jest już niewiele, są rzadko spotykane i wzbudzają dobre emocje. Ciągle ktoś jej robi zdjęcia albo pokazuje kciuk. Ma też ciekawy kolor. Gdy robiłem zaprawkę na prawym błotniku, musiałem dobrać farbę. Poszedłem do mieszalni i człowiek mówi, że Nysa takiego koloru nie miała, i musi poszukać. Po dwóch dniach mi powiedział: "Nie zgadnie pan. To jest lakier z palety Fiata". Ja mu na to "Niech pan nie mówi, że to 408, blu adriatico". Strasznie się zdziwił. A mi na myśl nie przyszło nawet, że będzie identyczny kolor jak na Maluchu taty. W czasach domu kultury przeszła remont i to tam musieli jej zafundować takie malowanie.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
Państwo pozwolą, że przedstawię – oto Kasia.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
To te kształty tak urzekły Piotra. No i wspomnienia z dzieciństwa.
A wady?
Nie wiem, czy ma wady. Nie doszukuję się. O! Słabo u niej ze szczelnością i w zimę jest naprawdę zimno. Wiatr wieje z każdej szczeliny. Jak tata jeszcze żył, to mi opowiadał, że te kołderki na przodzie zakładali nie tylko po to, żeby samochód się rozgrzał, ale może nawet bardziej po to, żeby wiatr w niej nie hulał. I nawet te dwie nagrzewnice nie bardzo sobie radzą z zimnem w Nysie. Szału nie ma.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
Przepis na pewność siebie i zabójcze powodzenie u kobiet – odpowiednio wysezonowana woda kolońska Wars.
A czy ona Ci się psuje?
Jak już ją ponaprawialiśmy, to nie. Pan z Rawicza ją mocno zaniedbał. Musieliśmy zrobić hamulce, pompę paliwa, tłumiki, trochę elektryki. Był zawieszony jeden zawór, więc chodziła na trzy cylindry. Pomalutku udało się go rozruszać. Swoje też pojadły myszy ze stodoły, w której stała, np. przewody paliwowe. Pan zamiast to wymienić, postawił sobie banieczkę pięciolitrową w kabinie i uznał, że już naprawione. Była po macoszemu traktowana. Na szczęście tata ze swoim zmiennikiem z taksówki postanowili sobie przypomnieć stare lata, jak to kiedyś było i jak się kiedyś robiło. Dużo pracy w nią włożyli.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
To jeden z tych pojazdów, w których remont generalny można przeprowadzić bez zatrzymywania się.
A czy mieliście problem z częściami?
Dużo części jest pochodnych: Nysa, Żuk, Warszawa to trio, które jeździło na wielu tych samych częściach. Ludzie mają jeszcze nieco pochomikowane po piwnicach, ale najgorzej, że zamykają się już sklepy, które skupowały zapasy z wojska na przetargach, a potem oferowały to klientom. Całkiem nowe części! Najdroższe, chyba jak zawsze, są części blacharskie, ponieważ najrzadziej występują.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
Piotr jeździ z sąsiadami na grzybki. Podobno nad Zegrzem jest ich wyjątkowo dużo. Grzybów.
NYSA 522 MIKROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
Choć wygląda bojowo, to i tak nie jest w stanie wygrać z zimnem wdzierającym się każdą szparą.
Gdzie dziś szukać takiej Nysy? Wciąż np. pod Grójcem?
Teraz to już jest łut szczęścia, żeby znaleźć Nysę jeżdżąc po wioskach. Trzeba naprawdę wielu osób zapytać. Najlepiej się dowiedzieć pocztą pantoflową, że ktoś gdzieś widział stojącą za stodołą Nysę. No i niestety portale, a tam to już nie są tanie rzeczy.
NYSA 522 MIkROBUS @PIOTR CIECHOMSKI
Wy też możecie być tak szczęśliwi. Wystarczy, że za jakąś stodołą znajdziecie Nysę.
Dla kogo to jest samochód?
Chyba dla kogoś, kto miał kiedyś styczność z Nysą, albo może w rodzinie jeździła i teraz chce wrócić do wspomnień. Na pewno też musi to być ktoś, kto umie coś sam sobie zrobić przy samochodzie, bo niestety warsztatów i fachowców jest już coraz mniej.
A czy Ty, po tych wszystkich narzekaniach na ten samochód, jesteś zadowolony z powrotu?
Oczywiście, jak najbardziej.