Fiat 126p pełen gadżetów

Nie wszystkim brakowało mocy w 126p, niektórzy chcieli po prostu wyróżnić swój nowy nabytek z rzędu identycznych aut i mieć namiastkę rasowego wozu. Oto nosiciel najbardziej wysmakowanych gadżetów tuningowych z epoki.

Piotr Skowron, Waldek Kudlak
FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Zaledwie kilka drobnych dodatków zmieniało seryjne Maluchy w zupełnie inny wozy, przynajmniej tak to widzieli ich właściciele.

Polskie Fiaty 126p były produkowane w niewielkim wyborze wersji i kolorów, dlatego rząd zaparkowanych takich samych Maluchów wcale nie dziwił. Zdarzały się pomyłki. Nie wszyscy mieli nawyk zamykania drzwi, a kiepskiej jakości wkładki zamków powodowały, że często dopiero przy próbie wciśnięcia kluczyka do stacyjki kierowca orientował się, że to nie jego wóz. Gadżet, który wyróżniał nasz wóz, wcale nie musiał być praktyczny. Czasami miał po prostu dodawać sportowego ducha, trochę zachodniej kultury motoryzacyjnej... Rozruch produkcji Malucha to okres Gierkowskiej prosperity, poluzowania zamordyzmu w PRL. Powstawało coraz więcej tzw. "inicjatyw prywatnych", które zajmowały się wypełnianiem rynku często zbędnymi gadżetami. Powszechnie dostępne na zachodzie Europy breloczki czy inne bibeloty w Polsce były rzadkie. Dlatego polski kierowca kupił wszystko, nawet jeśli nieco badziewny brelok dawał tylko namiastkę zachodniego sznytu.
Z tym okresem zbiegło się coraz popularniejsze i łatwiejsze wykorzystanie tworzyw sztucznych, co znacząco ułatwiało produkcję wszelkiego typu akcesoriów. Takie prywaciarskie produkcje trwały również jeszcze po stanie wojennym. Oczywiście przedsiębiorstwa państwowe też chciały uszczknąć coś z tego tortu, jednak zazwyczaj reagowały dość ospale na pojawienie się nowinek. I tak Spółdzielnie Inwalidów zajęły się m.in. produkcją akcesoriów motoryzacyjnych. Były to quasi państwowe firmy, zatrudniające osoby niepełnosprawe. Po 1990 roku, gdy Polacy zaczęli porzucać Małe Fiaty na rzecz aut zachodnich, cały przemysł nieco podupadł. Jego resztki możemy czasem spotkać w małym osiedlowym sklepiku motoryzacyjnym lub na „dziale tuningu” w hipermarkecie, choć obecne wyroby zazwyczaj pochodzą z Chin. Co można było dokupić do Malucha na przełomie lat 70. i 80., zobaczmy na przykładzie krwistoczerwonego egzemplarza Andrzeja Woźniaka. Pięknie odresturowany Fiacik został wyposażony w szereg stylowych gadżetów. Właściciel kolekcjonuje tego typu dodatki i, jak zapewnia, ma chyba wszystko, co do Malucha wyprodukowało rzemiosło, jednak na swoim egzemplarzu zamontował jedynie niewielką część zbiorów. Pomimo ich pozornie niewielkiego znaczenia stylistycznego, taki Fiacik wygląda zupełnie inaczej w porównaniu do seryjnego egzemplarza. Oto co ciekawsze dodatki.
FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Ramki z daszkami, czyli po dzisiejszemu "brewki", przede wszystkim chroniły reflektory przed kradzieżą.

Oświetlenie. Pierwsze Maluchy miały tylko podstawowe i w dodatku mizerne światła. Chętnie montowano przednie reflektory dalekosiężne czy przeciwmgłowe. Z tyłu na początku brakowało również światła cofania. Polski sektor prywatny skopiował kompletne lampy z limitowanych wersji włoskiego 126. Światła zwane "Bambino" (od włoskiej wersji wyposażeniowej) były nieco większe i posiadały moduły świateł cofania, które okazały się nieocenione na ciemnych i dziurawych parkingach.
FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Lampy typu "Bambino" montowano w limitowanych seriach włoskiego 126. Dzięki polskim rzemieślnikom poczuliśmy powiew zachodniej motoryzacji – dodali nawet światło cofania do seryjnej lampy.

Spojlery. Co to za tuning bez spojlerów? Początkowo nieśmiało produkowano dokładki pod przedni, tylny zderzak czy spoilery na pokrywę silnika zasłaniające przy okazji kratki wentylacyjne. Prawdziwy szał jednak nastąpił na przełomie lat 80. i 90. z wysypem "bodykitów" do 126p FL. Klasyką gatunku jest żaluzja na tylną szybę w stylu Opla Manta B. Miała chronić przed nagrzewaniem wnętrza i brudzeniem tylnej szyby, ale przede wszystkim utrudniała jej mycie, pękała, odpadała i ograniczała widoczność.
FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Sen o aerodynamice. Dokładka zderzaka niestety tylko zmieniała wygląd Malucha, do kompletu był analogiczny element na tył.

FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Zachowany w całości spojler z epoki to niezwykła rzadkość.

Koła. Słynne fiatowskie cytrynki obecnie uważane są za ładne, lecz w latach 70. każdy chciał alufelgi lub co najmniej wystrzałowe kołpaki. Inicjatywa prywatna produkowała, zazwyczaj blaszane czy aluminiowe, nieco później plastikowe, niezliczone wersje kołpaków. Jednak prawdziwym rarytasem były felgi ze stopów lekkich. Od 1983 roku felgi podobne do kultowej i nieosiągalnej Cormodory produkowała częstochowska, prywaciarska odlewnia znana obecnie jako ATT. Powstały dzięki grupie ludzi, którzy przywieźli nieco wiedzy z Wielkiej Brytanii, sami zaprojektowali obręcze, jak i linię produkcyjną. Ze zbytem problemów nie było żadnych, co innego z pozyskaniem deficytowego materiału, jakim było aluminium...
FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Słynne alufelgi z Częstochowy – firma, która je wyprodukowała, istnieje do dziś i nadal wytwarza koła ze stopów lekkich.

Pasy przeciwsłoneczne... i inne naklejki były najprostszym i najtańszym sposobem dodania sportowego charakteru Maluszkowi. Wszystko jedno, co było napisane, byleby brzmiało zachodnio i kojarzyło się ze ściganiem. Najpopularniejsze były pasy przeciwsłoneczne na przednią szybę, wzorowane na wozach rajdowych. Zdarzały się z nazwą auta czy producenta akcesoriów. Goodyear, Uniroyal, Castrol, Cibie – niektórzy nawet nie wiedzieli, co to za słowa, ważne, że wyglądały rasowo.
FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Goodyear na szybie, na kołach Stomil D-124 – zachodnie opony zazwyczaj pozostawały tylko marzeniami kierowcy Fiacika.

Korki paliwa. Pod koniec lat 70. zmorą stały się kradzieże paliwa. Nie wszystkie Maluchy miały korek wlewu z zamkiem, ale polski przemysł dostarczał przeróżne ersatze. Były zwykłe na kluczyk, czy na zamek szyfrowy. Jakiś czas popularne były korki z tworzywa ze sztabą blokowaną poprzez zamknięcie drzwi kierowcy. Z tym wiąże się inny, genialny gadżet. Przez pewien czas władza pozwalała jedynie na tankowanie do pełna, ale nie do kanistrów. Jednak nie był to problem dla pomysłowych Polaków. Za pompą paliwa montowano trójnik, do którego podłączano wężyk wsadzony do kanistra. Pracujący silnik pięknie wypompowywał paliwo z baku, a właściciel wracał na CPN po kolejną porcję etyliny.
FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

W czasach reglamentacji benzyny zabezpieczanie wlewu paliwa było koniecznością.

Kierownice. W pierwszych maluchach kierownica była cienka i o dosyć dużej średnicy. Każdy pragnął rasowej, trójramiennej, sportowej. Wielkim powodzeniem cieszyły się kierownice Monte-Carlo, jak w rajdowych 125p. Rzemieślnicze trój- lub dwuramienne produkty pokryte skórą i z wyciętymi otworami na ramionach. W dodatku miały większe odsadzenie, co wymuszało inną, lepszą pozycję za kierownicą. Ponadto nie wymagały nab, posiadały odpowiedni wieloklin, pasujący m.in. do Malucha.
FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Wystarczyła sportowa kierownica oraz obrotomierz i ascetyczne wnętrze Malucha nabierało charakteru. Tutaj prawdziwy cymes: nowiutka fabrycznie, rzemieślnicza kierownica Monte Carlo.

Gałki zmiany biegów. Zwykłą czarną kulkę można było zmienić na coś bardziej indywidualnego. Co zdolniejsi toczyli sami z aluminium czy drewna, reszta mogła kupić zamienniki produkowane przez prywaciarzy. Wzorów były setki. Trafiały się gałki będące gadżetami reklamowymi, głównie z nazwami i logotypami przedsiębiorstw państwowych. Najbardziej chyba znane są te z przezroczystego plastiku z zatopioną bliżej niezidentyfikowaną miniaturką przedwojennego samochodu. Bywały również wersje z kwiatem, a nawet roznegliżowaną damą.
FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Czy prywaciarskie gałki były wygodniejsze od zwykłej czarnej kulki? Może i nie, ale bywały za to wesołe.

Fotele. Seryjne "łamacze karków" spełniały jedynie podstawową funkcję fotela – można było na nich usiąść. O wygodzie czy trzymaniu bocznym nie było nawet co myśleć. Od razu znalazły się sposoby na ich poprawę. Można było kupić nakładane na oparcie zagłówki, pojawili się tapicerzy, którzy je przerabiali, zmieniając nawet stelaże czy dokładając zagłówki. Te zamontowane w naszym egzemplarzu to arcyciekawa sprawa. Stanowią zwycięski projekt konkursu Muzeum Techniki na przeróbkę fabrycznych siedzeń Malucha. Są zrobione przez tapicera rzemieślnika, jednak nie odbiegają jakością od produkcji fabrycznej. Pod koniec lat 70. firma Inter Groclin wypuściła na rynek podobne, "lotnicze" fotele ze zintegrowanymi zagłówkami.
FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Wytwór tapicera, który wygrał konkurs Muzeum Techniki na modyfikację foteli PF 126p. Biały kruk – z krótkiej serii zachowało się ich najwyżej kilka sztuk.

Podsufitka. Standardowym wyposażeniem 126p był kij od szczotki. Pomagał uruchomić rozrusznik, gdy zerwała się linka, a w "wolnych chwilach" podpierał podsufitkę. Ta była w Maluchu szczątkowym płatem materiału wetkniętym między profile i przyklejonym do dachu. Kiepska jakość materiałów powodowała, że podsufitka wiecznie spadała na głowy pasażerów. Wielu tapicerów robiło takie tapicerki od nowa. W aucie ze zdjęć jest zrobiona współcześnie podsufitka, właśnie na wzór dzieł ówczesnych tapicerów. Jest rozpięta na metalowych pałąkach, ponadto obejmuje również słupki. Jak zaznacza właściciel, materiał, z którego jest wykonana, również pochodzi z epoki.
Fiat 126p @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Lusterko było popularnym "wieszakiem" gadżetów – tutaj peerelowska wariacja na temat michelinowskiej maskotki Bibendum.

Odboje, kły, narożniki. Chromowane zderzaki we wczes­nych Maluchach są bardzo ładne, jednak również bardzo delikatne. Przy najmniejszym kontakcie łatwo je pogiąć czy zarysować, naprawa chromowanej powierzchni była droga, a nowy zderzak trudny do zdobycia. Dlatego rzemiosło produkowało cały asortyment nakładek. Można było kupić gumowe narożniki, kły czy odboje. W naszym egzemplarzu są zamocowane niewielkie odbojniki chroniące chrom przy małym kontakcie. Jak zaznacza właściciel, z wielu posiadanych przez niego typów te są najładniejsze i najdelikatniejsze.
FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Teraz Polska! Niemal wszystkie akcesoria są wyprodukowane przez rodzime rzemiosło.

FIAT 126P @RAFAŁ ANDRZEJEWSKI

Odblaskowe śrubki mocowania tablicy rejestracyjnej: absolutny "must have" lat 70. i 80.

WIELKA TURYSTYKA, CZYLI JESZCE WIĘCEJ GADŻETÓW!
Kiedy pojawił się Maluch, zamiast pozostać autem tylko i wyłącznie miejskim, zaczął pełnić różne zdumiewające funkcje. Między innymi stał się wozem wielkiej turystyki, którym na dalekie wakacje wyprawiały się całe rodziny. Inicjatywa prywatna zareagowała błyskawicznie: do Malucha można było kupić gadżety dla podróżników, o jakich się wam nie śniło. Waldek postanowił zgromadzić je wszystkie. I to w jednym samochodzie!
FIAT 126 P @WALDEK KUDLAK
To nie ja znalazłem ten samochód, raczej on znalazł mnie. Kiedy w 2005 r. kupiłem Polskiego Fiata 125p z 1968 r., od razu pomyślałem, że rozejrzę się i za jego młodszym braciszkiem do kompletu. Na osiedlowym, strzeżonym parkingu wypatrzyłem stojącego pod płotem Malucha, którego skrzela na tylnej klapie przykryte były długimi nakładkami. Wniosek mógł być tylko jeden – to rocznik sprzed 1977! Kiedy spotkałem znajomego z administracji osiedlowej, zapytałem go, czy coś wie na temat właściciela auta. Stwierdził, że zna go doskonale, bo... to on we własnej osobie. Udało mi się kupić auto, po czym zakiełkowała myśl, żeby trochę pobawić się nim, nadając mu jakiś szczególny rys. A że zawsze byłem skłonny do sarkazmu i dworowania sobie ze wszystkiego, postanowiłem, że ten 126p będzie moim osobistym rozliczeniem z "dekadą Gierka". Mając w pamięci żarty mojego taty, który opowiadając o czasach Gierka, przywoływał jedno z naczelnych haseł epoki: "Przegoniliśmy Włochy, a doganiamy Francję", zapragnąłem zmaterializować te słowa w postaci przerysowanego stylistycznie Polskiego Fiata 126p. Gadżet – bo tak ochrzciłem swoje auto, to typowy przerost formy nad treścią, co w mojej ocenie było charakterystyczne dla całej socjalistycznej rzeczywistości doby PRL. Maluch był mały, prosty konstrukcyjnie, spartańsko wyposażony, głośny i niezbyt wygodny, ponieważ… właśnie taki miał być z założenia. Miało to być auto masowe i niewiele droższe od roweru. To, co na zachodzie Europy było takie oczywiste, nie wydawało się takim w PRL. O ile we Francji, Niemczech czy Włoszech zakup "126" stanowił świadomy wybór i wynikał z potrzeby posiadania auta ściśle miejskiego, o tyle w Polsce dla większości ludzi był jedynym dostępnym pojazdem. Kuriozum tej sytuacji objawia się równie kuriozalnymi pomysłami przemysłu około-motoryzacyjnego, by "pryszcza" adoptować do roli, o której nawet nie śnili jego konstruktorzy: samochodu rodzinnego czy pojazdu do uprawiania turystyki, a nawet… caravaningu! Praktycznie zerowe udogodnienia, u właścicieli Maluchów rodzą swoisty kompleks, ponieważ "prawdziwie dorosłe" samochody są bez porównania bardziej doposażone w różnego rodzaju urządzenia i armaturę. Ten kompleks powoduje u niektórych posiadaczy 126p manię montowania w nich różnych cudeniek. Pamiętam Malucha mojego nauczyciela ze szkoły średniej, w którym po włączeniu zapłonu zapalało się multum różnych kontrolek, a kokpit upstrzony był różnymi innymi bajerami.
Szukając pomysłu na mojego Malucha, pomyślałem, że najbardziej kuriozalnym rysem, jaki mogę mu nadać, będzie stylistyka "auta turystycznego". I tak zaczęło się doposażenie go w tej konwencji, które trwa do chwili obecnej. Zapraszam do zwiedzania!
Waldek, jak przystało na poważnego kolekcjonera, zewidencjonował wszystkie gadżety z epoki, jakie posiada jego Fiacik. Nie licząc kasety namiotowej wożonej na dachu, zdolnej za dwoma ruchami zamienić się w 2-osobowy namiot, lista wyposażenia stałego i opcjonalnego liczy 71 pozycji, w przeliczeniu na sztuki jest to 105 gadżetów. Niektóre z nich znajdziecie na zdjęciach, zaś obok drukujemy ich niepełny wykaz – pokazuje on, jak ogromna była wyobraźnia wytwórców i jak skutecznie Malucha można było zamienić w mały dom na kółkach.
Fiat 126 p @WALDEK KUDLAK
Wyposażenie wnętrza:
Nakładka na dźwignię hamulca ręcznego, półka pod deską kierowniczą z paskiem chromowanym, odcięcie akumulatora – hebel, podsufitka dermowa, zegar temp. oleju i napięcia, obrotomierz, wakuometr, alarm samochodowy TIGER z 1972 r., ekspres do kawy Predom z 1979 r., lampka naprawcza z magnesem Signella, wentylatorek, radio "Akropol", magnetofon P211, termometr w klaksonie, dźwignia zmiany biegów na kluczyk, pokrowiec na kierownicę, lampka przeciwko oślepianiu STOMIL, zegarek nakręcany + licznik kilometrów, uchwyt na papierosy + popielniczka "Polski Fiat", lampka stopu, głośniki-kule "Unitra", wazonik na desce rozdzielczej i plastikowe kwiatki, rygielki drzwiowe z motywem róży, lampka doświetlająca wnętrze na baterie, kompas na przyssawkę, kratka czerwona zabezpieczająca otwartą szybę, koraliki na siedzenia, naszywka z Reksiem z 1987 r., proporczyk 126p "Nie siedź w domu, Poznaj piękno kraju", plakieta "Klub Malucha 1979", nakładka na siedzenie z dwoma elektrycznymi wentylatorami
Wyposażenie zewnętrzne:
Nakładki gumowe na zderzaki, antena, reflektory z wycieraczkami SIEM, nakładka z nierdzewki na zamek pokrywy silnika – patent PRL, hak holowniczy, lampki ostrzegawcze w drzwiach, pasek Antystatic Stomil, śrubki odblaskowe do mocowania tablicy rejestracyjnej tylnej, lusterka "łamane", halogeny z epoki, podświetlana tabliczka "PL", bagażnik na przyssawki, kołpaki aluminiowe "słoneczka", odblaskowe nakładki na krawędzie drzwi, tylne lampy typu "Bambino", nakładki na wloty powietrza, kaseta namiotowa na dach z tropikiem "FSM", chromowany korek paliwa typu "słoneczko bambino".
FIAT 126 P @WALDEK KUDLAK
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 126/2017


Czytaj więcej