Opel Record C – klasyk prosto z Finlandii
Ten Opel Record C 48 lat temu gdzieś wśród fińskich lasów zaczął życie jako samochód listonosza. Niedawno znalazł nowy dom tu, w Polsce. Aby nie było mu za smutno, auto w wersji towarowej zabraliśmy na wycieczkę do domków fińskich na warszawskim Jazdowie.

OPEL RECORD C @WOJCIECH JURECKI
Jeśli jesteś architektem i choć trochę interesujesz się samochodami, to jest duża szansa, że jeździsz Saabem. Ale nie wszyscy przedstawiciele tej sztuki tak mają. Tomek rozpoczął nietypową w naszym kraju gałąź kolekcjonerstwa klasyków: mianowicie ukochał trzydrzwiowe kombi Opla z lat 60. Zaczęło się od przepięknego granatowego Rekorda B z 1964 roku, zaopatrzonego w oryginalny bagażnik dachowy. Niedawno obok niego stanął w garażu nowszy model – Rekord C, także z trzydrzwiowym nadwoziem kombi. W środku zimy kupił go w Finlandii i po prostu wsiadł w niego i przyjechał do Polski. Elegancki Opel zrobił to z równie wielkim spokojem, z jakim służył na fińskich pustkowiach przez poprzednie kilkadziesiąt lat.

Opel Record C @Wojciech Jurecki
Nazwa Rekord stanowiła symbol jakości wozów Opel.
Opel Record C – SKŁADNIKI PASJI
Zamiłowanie Tomka do tych aut ma dwa podstawowe składniki. Pierwszy to sama marka. Trudno nie kochać Opli z lat 60. Firma wchodząca w skład koncernu General Motors, posiadając wspólną z Detroit politykę co do stylistyki aut, nadawała swoim produktom osobliwy amerykański sznyt. Podobieństwo europejskich aut do tych zza Oceanu było wtedy zresztą powszechne. Zobaczcie, jak wyglądały Volvo Amazon czy Fordy. O Oplu można powiedzieć, że robił najlepsze amerykańskie samochody w Europie. Doskonale dawkował styl amerykański, aby trafić w europejskie gusta. Za jeden z najbardziej udanych modeli można uznać trzecią generację auta klasy średniej – Rekorda C (1966-71). Wyjątkowej urody wóz oferował szeroki wybór wersji. Produkowano go z nadwoziem 2- lub 4-drzwiowy sedan, 3- lub 5-drzwiowe kombi i fastback-hardtop, mocno w stylu amerykańskim. Dla modelu Rekord zarezerwowane były silniki 4-cylindrowe (z wyjątkiem krótko oferowanej 6-cylindrowej wersji 2.2). Ta sama karoseria z bogatszym wyposażeniem i silnikami 6-cylindrowymi dała początek ekskluzywnemu modelowi Commodore. Commodore GS z nadwoziem fastback należy dziś do najbardziej poszukiwanych z całej rodziny. W zapomnieniu pozostaje natomiast wołek roboczy – Rekord kombi, zwany CarAvan.

OPEL RECORD C @WOJCIECH JURECKI
Śniegowe opony wskazują, że w kraju ojczystym Opel na zimę nie chował się do garażu.
Nadwozie kombi to drugi składnik pasji Tomka. Ogólnie wiadomo, że 5-drzwiowe kombi jest praktyczniejsze niż 3-drzwiowe. Jednak kombi z tylko jedną parą drzwi były w Europie bardzo popularne. Nie udawały shooting-brake’ów, sportowego zacięcia – nic z tych rzeczy. Kombi dopiero nabywały funkcji i wizerunku auta rodzinnego, rekreacyjnego. W tym celu kupowano wersje 5-drzwiowe. Natomiast 3-drzwiowe służyły po prostu do roboty. Drugiej pary drzwi nikt nie potrzebował, bo większość życia auto spędzało z rozłożonymi siedzeniami. Wersja 3-drzwiowa była przy tym tańsza, a zachowywała dynamikę i funkcjonalność auta osobowego, przy dużych możliwościach załadunku. Opel swoje kombi nazywał CarAvan, ale oferował coś jeszcze tańszego: pozbawioną bocznych okien za drzwiami wersję Van. Taki "blaszak" miał również odpowiednio zubożone wyposażenie.

OPEL RECORD C @WOJCIECH JURECKI
Dzięki solidności Ople były popularne w całej Skandynawii.
Dokładnie takie auto Tomek czule przyprowadził z Finlandii. Zaraz, zaraz, na zdjęciach wyraźnie widzicie przecież, że ma tylne okna! Za chwilę wyjaśnię, najpierw kilka słów o miłym gościu z Północy. W Skandynawii marka Opel cieszyła się sporym uznaniem. Z racji solidności aut, szczególnie ważnej na zimowych pustkowiach, oraz ich amerykańskiego stylu – w końcu Skandynawia to mała Ameryka. Toteż bez trudu nabywcę znalazł ten właśnie samochód. Od początku był zarejestrowany jako pakettiauto, czyli auto towarowe. Wedle fińskich przepisów miał urzędowe ograniczenie prędkości do 80 km/h (stąd znak na tylnej klapie). Prawdopodobnie służył jako wóz listonosza w miejscowości Kokemäki, około 200 km na północ od Helsinek. Przejawem kultury technicznej Finów może być skrupulatnie prowadzona dokumentacja świadcząca o regularnym serwisie. Zapewne po tym, jak przestał być autem pocztowym, blaszaka przerobiono na kombi, wycinając zaślepione okna i wstawiając szyby (nie dorabiane, ale od tego modelu). Nie uniknięto uproszczeń – uszczelki są nie do końca takie, jak trzeba, ponadto tylne szybki powinny być uchylne. W rękach kolejnego właściciela, młodego człowieka, od którego kupił go Tomek, zmienił kolor z szarego na czerwony. W Skandynawii ma on uzasadnienie – w razie awarii w zimie mamy większą szansę, że ktoś zobaczy nas z daleka. Spokojne życie w Finlandii przełożyło się nie tylko na stan auta, ale i na przebieg – dokumenty wskazują, że mimo iż służył do pracy, jego przebieg wynosi nieco ponad 140 tys. km.

OPEL RECORD C @WOJCIECH JURECKI
Wiata jak w Skandynawii. Mieszkańcy Jazdowa parkują auta w ten oto stylowy sposób. Fiński Opel wygląda tu jak u siebie.
Opel Record C – TEKTURA I KANAPA
Jako się rzekło, wersja robocza kombi jest mocno uproszczona. W Rekordzie C był spory wybór tapicerek, opcji itp. Tutaj mamy przednią jednolitą kanapę, szczątkową kanapę tylną, dźwignię zmiany biegów przy kierownicy. Uproszczona jest tapicerka drzwi – dość ordynarna lakierowana tektura bez przetłoczeń, ozdobników. Z kategorii "najtańszy produkt" są także wskaźniki – cyferblaty to zadrukowana tektura. Świetnie podkreślają ściśle zawodowy i "budżetowy" charakter wozu – mogłyby zadawać szyku jako wskaźniki np. w kotłowni. O dziwo, nabywca tego Opla postanowił zamówić wóz z najmocniejszym silnikiem. W Rekordzie C oferowano czterocylindrowe motory o pojemności 1,5 (58-60 KM) 1,7 lub 1,9 litra. Oba większe dostępne były w wersji zwykłej oraz "S" – wzmocnionej (66/75 KM, 90/106 KM). Właśnie taki silnik – 1.9S – pracuje pod maską fińskiego Opla. Pochodzi z rodziny CIH – to klasyczny oplowski motor, wprowadzony w poprzedniej generacji Rekorda i na tyle nowoczesny, solidny oraz wydajny, że montowany był w Oplach aż do lat 90. Nazwa CIH pochodzi od "Cam In Head", czyli "wałek rozrządu w głowicy". Niby zwykły rozrząd OHC, ale rozwiązany nietypowo: wałek znajduje się obok zaworów ustawionych w jednym rzędzie, a one są otwierane za pośrednictwem dźwigni nad wałkiem. To coś pośredniego między rozrządem OHV i OHC. Takie rozwiązanie służyło obniżeniu silnika, mającego słuszne wymiary.

OPEL RECORD C @WOJCIECH JURECKI
Gdzie mógłby poczuć się lepiej, niż zaparkowany obok domków fińskich? Opel po 48 latach trzyma się świetnie. Domki także, choć są nieco starsze.
O klasie tego konkretnego motoru świadczy miękki szmer pracy. Nie jest to oczywiste w tych silnikach. Pod wpływem zaniedbań w wymianie lub jakości oleju lubiły przedwcześnie "ogolić" wałek rozrządu, co powodowało klekotanie. Ponadto wczesne wersje miały z natury bardziej hałaśliwe popychacze mechaniczne. Później, w czasach Manty B, wprowadzono hydrauliczną regulację luzów zaworowych, co znacznie poprawiło kulturę pracy CIH-ów. Nawet we wczesnej wersji, jak tu, jest to świetny, choć diablo ciężki, bo całkowicie żeliwny, silnik o wale łożyskowanym w 5 panewkach i nowoczesnych proporcjach (krótki skok tłoka i duża średnica cylindra).
Reszta auta to same konwencjonalne rozwiązania. Opel był mistrzem łączenia prostych elementów w świetnie działającą całość. Wypraktykowany w latach 60. układ hamulców, zawieszenia i mechanizmu kierowniczego, z niewielkimi zmianami działał dobrze aż do lat 80. Nawet umieszczona przy kierownicy dźwignia biegów świetnie funkcjonuje po tylu latach. Ci, którzy męczyli się z podobnym rozwiązaniem w Warszawie czy Syrenie lub nawet w Tatrze 603, byliby zaskoczeni. W Oplu lewarek sprawuje się bez zarzutu.

OPEL RECORD C @WOJCIECH JURECKI
Rasowo wygląda z fińskim oznaczeniem auta towarowego (ograniczenie do 80 km/h), dawnymi tablicami i dawną naklejką "SF" (od: Suomi Finland).
Opel Record C – ANTYPRESTIŻ I KLASA
Trzydrzwiowe, robocze kombi Opla są mało poszukiwane, co nie zmienia faktu, że są bardzo rzadkie. Wykańczano je w codziennej pracy i zachowało się ich niewiele. Myśląc o Oplu Rekordzie C, dziewięć osób na dziesięć marzy o luksusowo wykończonym Rekordzie fastback, a najlepiej Commodore GS. Takie auto należycie podkreśla prestiż i indywidualność właściciela. Nie to co kombi listonosza czy ogrodnika. Z tego względu wersje Van należą do najtańszych. I jak mówi Tomek – są antyprestiżowe. Dzisiaj, gdy coraz więcej ludzi chce, aby ich klasyk był prestiżowy w oczywisty, widoczny z daleka sposób, cenionych jest przede wszystkim kilka niemieckich i brytyjskich marek z wyższej półki. W dużym skrócie, w odczuciu Tomka wszyscy chcą tego samego. Na tym tle jego zamiłowanie do antyprestiżowych "vanów" Opla zakrawa na mocno nietypowe hobby.

OPEL RECORD C @WOJCIECH JURECKI
W firmie produkującej drewniane domki w fińskim mieście Rauma nie przypuszczano, że postawione pod koniec lat 40. przetrwają tak długo. Być może w Oplu też są zaskoczeni solidnością swoich dawnych wyrobów.
A jednak fiński Opel Rekord Van robi spore wrażenie. Wóz jest niesamowicie stylowy, przy czym mocno dyskusyjna jakość lakieru nie psuje, a wręcz dodaje mu sznytu. Ma siatki na reflektorach – pomocna rzecz w kraju, gdzie są cztery asfaltowe drogi, a reszta to słynne fińskie szutrówki. Udało się też zachować stare fińskie tablice rejestracyjne. Niezwykle urodziwe czarne blachy o wzorze ostatecznie ustalonym w 1950 roku wydawano do 1972 roku, z możliwością bezterminowego zachowania. Z pewnością bezterminowo fiński Opel zajął miejsce w garażu Tomka, obok starszego brata.

OPEL RECORD C @WOJCIECH JURECKI
Drukowane na papierze cyferblaty. Wyróżnik najtańszej, towarowej wersji Rekorda.

OPEL RECORD C @WOJCIECH JURECKI
Bez względu na wersję, Rekord C ma w sobie dużo z klasycznych amerykańskich aut.
Pierwotna wersja tego artykułu ukazała się w "Classicauto" nr 126/2017